Wykres dnia: ciche pompowanie rynku
Indeksy w USA biją rekordy wszechczasów, a gospodarka ponoć się chwieje, i w takiej chwili szczególnie wzmaga się retoryczne pytanie w socjal mediach: kto to kupuje?!
Indeksy w USA biją rekordy wszechczasów, a gospodarka ponoć się chwieje, i w takiej chwili szczególnie wzmaga się retoryczne pytanie w socjal mediach: kto to kupuje?!
Bardzo łatwo jest znaleźć argumenty przemawiające za tym, że obecne poziomy cenowe indeksu S&P 500 są oderwane od fundamentów, a przynajmniej „zasługują” na większą korektę.
Piątkowy Raport Departamentu Pracy skokowo zakwestionował kondycję amerykańskiego rynku pracy w ostatnich trzech miesiącach. Wszyscy dyskutują o wiarygodności danych, co przykrywa problem radykalnych zmian w gospodarce, które mogą mieć poważne konsekwencje.
WIG20 sięgnął do poziomów nie widzianych od 2008 roku, więc spojrzałem na całą historię indeksu na wykresie, dodając kilka refleksji.
W środę, 16 lipca, inwestorzy w USA na chwilę przestraszyli się nagłówków, które informowały, że w czasie zamkniętego spotkania z republikańskimi kongresmanami Donald Trump pytał ich, czy powinien zwolnić prezesa Fed, Jerome’a Powella.
Bromance – a może już bad romance – Elona Muska z Donaldem Trumpem przejdzie do historii polityki, jak i historii zarządzania. Bezprecedensowe szkody, jakie poczynił spółce Tesla flirt Muska z Trumpem i polityką będą analizowane przez lata, ale drobnych inwestorów najbardziej interesuje odpowiedź na pytanie: Czy akcje Tesli są ciągle atrakcyjną inwestycją, czy może czas szukać schronienia w indeksach zawierających spółkę?
Amerykańskie indeksy być może wpadły nieco w stan amoku, ale z rynkiem niełatwo się dyskutuje, trzeba brać co daje.
Identyfikacja bańki spekulacyjnej to trudne zajęcie – i nie tylko dlatego, że rynek bywa nieracjonalny dłużej, niż inwestor jest cierpliwy. W praktyce to często kwestia osobistych przekonań. To, co dla jednego jest ewidentnym przegrzaniem rynku, dla innego bywa „re-ratingiem” zasłużonym dzięki nowym fundamentom. A przede wszystkim: zupełnie inaczej ocenia się „bańkę”, jeśli samemu ma się dane aktywo w portfelu – a inaczej, gdy z boku patrzy się na cudze zyski.
Po ataku Izraela na Iran w piątek, na X pojawiło się wiele giełdowych odniesień do tej sytuacji, próbujących spekulować odnośnie przyszłości rynku.
Od dekad trwa debata, czy amerykański dług publiczny to realne zagrożenie, czy po prostu funkcjonalny element nowoczesnej gospodarki. Przez lata wiele ostrzeżeń okazało się nietrafionych – rynki się nie zawaliły, obligacje sprzedawały się bez trudu, inflacja była umiarkowana.