Świat się zmienia (w ten sam sposób)

„W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych japońscy producenci szturmowali Zachód. Bez wątpienia wspomagał ich niewiarygodnie tani jen i chroniony rynek krajowy, stanowiący rodzaj „pochłaniacza wstrząsów” dla kampanii cenowych na rynkach eksportowych. Naturalnie tani jen i chroniony rynek wewnętrzny nie były przyczyną, dla której japońskie samochody gwarantowały wyższą jakość niż produkty konkurentów z Zachodu, większą oszczędność w zużyciu paliwa w czasie wzrostu cen i tak dalej. Duża część japońskiego sukcesu bierze się z tego, że tamtejsi producenci przywiązywali więcej uwagi do klienta. Z drugiej strony jest także oczywistym faktem, że byli mocno wspierani przez banki.” Gregory Millman, Czas spekulacji

A teraz wykonajmy skok o sześćdziesiąt lat do przodu, zamieńmy rynek japoński na chiński i w gruncie rzeczy możemy uznać, że historia znów się powtarza. Czytam w ostatnich czasach coraz częstsze narzekania na to, że na rynku samochodowym następują zaskakujące zmiany. Chiny zyskują miano lidera (zwłaszcza jeśli chodzi o auta elektryczne), przede wszystkim kosztem firm europejskich. Odnosi się wrażenie, jakby obserwatorzy, w tym wielu ekonomistów, zapominali o zmianach rynkowych. Jedne branże zyskują, inne upadają. W miejsce dawnych liderów pojawiają się nowi. Kraje, które były w zapaści gospodarczej zyskują miano „tygrysów”, zauważając szansę tam, gdzie „stare gospodarki”, jej nie widziały.

Czytaj dalej >