GPW w cieniu ryzyka politycznego
Reakcja rynku na wyniki wyborów parlamentarnych w Polsce kolejny raz przypomina, jak bardzo oddaleni jesteśmy w Warszawie od standardu rynku rozwiniętego.
Reakcja rynku na wyniki wyborów parlamentarnych w Polsce kolejny raz przypomina, jak bardzo oddaleni jesteśmy w Warszawie od standardu rynku rozwiniętego.
W poniedziałek rynki akcji wejdą w nowy kwartał, który po dwóch brutalnych miesiącach jawi się jako szansa na powrót do zwyżek. Spadki w końcówce kwartału wpisały się w historyczną prawidłowość, która podpowiada, iż przecena mogła być przygotowaniem gruntu pod finałowe umocnienie, kończące się tradycyjnym rajdem Świętego Mikołaja.
Przed rynkami finałowa sesja miesiąca i kwartału, więc możemy powoli podsumować kolejny okres rozliczeniowy.
Jednym z wydarzeń dnia na warszawskiej giełdzie było dziś zamieszanie związane ze spółkami typu ASI czyli alternatywnymi spółkami inwestycyjnymi.
Na GPW notowanych jest dziewięć tego typu spółek – trzy na rynku głównym i sześć na NewConnect. Wczoraj wieczorem (po godzinie 19:00) GPW poinformowała, że od 29 września zawiesza obrót akcjami tych spółek.
Spodziewam się, że część czytelników naszych blogów potraktuje notkę jako element reklamy i lokowania produktu biura. Bez wątpienia, można taki zarzut postawić, ale naprawdę produkt biura nie jest nowy, nowa jest tylko promocja. Chciałbym jednak odnotować, jak daleką drogę przeszedł polski krasnal w ostatnich latach i ile drzwi zostało otwartych, które kiedyś były zamknięte.
Ostatnie zamieszanie na rynku warszawskim i głębokość korekty po wcześniejszych zwyżkach WIG20 i WIG przypominają o wadzie rynku polskiego, która trawi GPW od dobrych kilku lat. Odbicia mamy bladsze od rynków bazowych, a korekty głębsze, co finalnie składa się w przegraną rodzimych graczy i mniejszą atrakcyjność dla szukających swojej szansy w najprostszych strategiach podążania razem z rynkiem.
Wczorajsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej jest jednym z finalnych aktów przywracania świadomości inwestorom, iż w przypadku GPW nie mamy do czynienia z rynkiem europejskim, tylko wschodnioeuropejskim. Po latach sporów o to, czy może jesteśmy rynkiem rozwiniętym wracamy na swoje naturalne miejsce.
Czytelnicy blogów bossy wiedzą, że od lat prezentuję optymistyczne podejście do rynku. Może nie jest to podejście optymistyczne do rynku polskiego, ale jeśli gdzieś daje się wyrysować podział na rynkowych byków i niedźwiedzi, to zdecydowanie mam do akcji podejście optymistyczne. Niestety, zaczynam wątpić w przyszłość hossy w Polsce i widzę coraz więcej chmur na horyzoncie.
Poniedziałkową sesją weszliśmy w drugą połowę roku, więc również w okres zastanawiania się nad korektami w portfelach i zadawanie pytań o realizację zysków, sprzedaż i kupno na kolejne sześć miesięcy. W tym kontekście proponuję spekulacyjne spojrzenie na konkurencję dla rynku polskiego ze strony rynku chińskiego.
Jeśli stęskniliście się Państwo za jednym z byłych prezesów GPW, to macie okazję przypomnieć sobie dzięki wywiadowi w Rzeczpospolitej. Ludwik Sobolewski po swoich przygodach na rynkach polskim i rumuńskim jest zapewne jedną z niewielu osób w kraju, która może mieć szerszą perspektywę jeśli chodzi o rozwijanie rynków wschodzących, ale ja dziś chciałbym ten wywiad wykorzystać raczej jako pretekst do odnotowania sprzeczności interesów, jakie mamy jako inwestorzy indywidualni z rynkiem w całości.