Dwa dołki, setki błędów
Przy okazji dyskusji o formacji RGR w przestrzeni finansowej, pojawił się jeszcze jeden wątek techniczny który, jak zauważam, notorycznie jest obarczony ciągle powtarzającym się błędem.
Przy okazji dyskusji o formacji RGR w przestrzeni finansowej, pojawił się jeszcze jeden wątek techniczny który, jak zauważam, notorycznie jest obarczony ciągle powtarzającym się błędem.
Od kilku miesięcy analizy rynku akcji sprowadzają się zasadniczo tylko do jednego- śledzenia wyznań Trumpa. Z tylnego siedzenia akcjami kierują natomiast obligacje.
Wczoraj pokazałęm, że kultowych okładek magazynów biznesowych, którym przypisuje się kontrariański charakter, czyli to, że pojawiły się w finalnej fazie omawianego na okładce trendu lub zjawiska, jest całkiem sporo.
W niedzielnym „wykresie dnia” żartobliwie wspomniałem, że polscy inwestorzy mieli szczęście, iż tekst „Poland: the ignored stock-market superstar” nie trafił na okładkę. Nawiązałem w ten sposób do „wskaźnika okładkowego” (magazine cover indicator).
Według zwolenników tego sygnału inwestycyjnego, pojawienie się jakiejś idei inwestycyjnej albo aktywa na okładce prestiżowego magazynu – np. The Economist, Fortune, Time, Barron’s – jest kontrariańskim sygnałem.
Kilka ostatnich sesji na rynkach akcji pokazało, iż pogłoski o śmierci Wall Street były mocno przesadzone. W przypadku inwestorów na GPW poniedziałkowy poranek pokazał, iż ryzyko polityczne na rynku polskim pozostaje relatywnie wysokie i zwykle bywa wyceniane skokowo.
W piątek było już zbyt późno, by rynki mogły zdyskontować obniżkę ratingu USA przez agencję Moody’s, więc rynek czekał przez weekend jak na szpilkach. Dramatu jednak nie było. A czy może być? I dlaczego tak łagodnie to przeszło?
Jest ok. 100 spółek, które spełniają kryteria wejścia do indeksu S&P 500, ale zostały subiektywną decyzją zarządzających składem indeksu nie włączone do niego. Naśladujące indeksy fundusze, nazywane powszechnie pasywnymi, to de facto fundusze aktywne. Tylko zarządzają nimi ci, którzy tworzą indeksy.
Wybory, wybory i po wyborach (prawie). W Rumunii, w reakcji na wyniki II tury wyborów prezydenckich indeks BET wzrósł na początku sesji niemal 4 procent. W Polsce, w reakcji na wyniki I tury wyborów prezydenckich, indeks WIG20 spadł nieco ponad 1 procent.
W środę autor kolumny Buttonwood w The Economist opisał transformację polskiego rynku akcyjnego — z ignorowanego marudera w gwiazdę świata finansowego. Przyznam, że moją pierwszą reakcją było udawane zaniepokojenie, bo pomyślałem, że polski rynek akcyjny trafił na okładkę tygodnika. „Na szczęście” to tylko Buttonwood.
W ostatnich dniach aż trzykrotnie trafiłem w ogniska sporu o formację RGR powstałą na wykresie WIG20, więc spróbuję definitywnie ten problem zakończyć.