Zamieszanie wokół podatku/konfiskaty/restrukturyzacji/kontrolowanego upadku/złodziejstwa – wybrać dowolne, każde będzie uzasadnione, bo słowa dziś podlegają inflacji niczym pieniądz – w bankach na Cyprze przywróciło pytania o działalność władz monetarnych, które w sytuacji kryzysowej starają się wymusić większą konsumpcję i puszczenie w ruch gotówki. W sieci, również polskiej, nie brakuje wprost stawianych tez, iż to, co dzieje się na Cyprze z hukiem, w innych częściach świata odbywa się zgodnie z prawem i przyzwoleniem władz.
Rozsądniejsi od lat powtarzali, że banki centralne do spółki z dbającymi o wpływy do budżetu okradają ludzi z jednej strony nie dbając o utrzymanie wartości pieniądza a z drugiej opodatkowując fikcyjne zyski z lokat – de facto – czyniąc je opłacalnymi głównie dla przyjmujących depozyty. Jeśli dołożyć do tego działalność części banków, które różnymi kruczkami w umowach starają się tak przyjmować lokaty, by deponenci ponosili straty, to mamy czytelnie zbudowany system, w którym spółka bank centralny/państwo/system bankowy działają w układzie okradającym ludzi z bogactwa lub oszczędności.
W istocie całość idzie jeszcze dalej, bo zadłużone rządy starają się monetyzować dług działalnością proinflacyjną lub – ostatnia moda – obniżaniem wartości waluty. Paradoks tego systemu polega na tym, iż nikt z tej triady nie jest do końca zainteresowany dobrem tego, na którym cały ten system się opiera, czyli Tobą szanowny czytelniku. W polskiej praktyce oznacza to okradanie ludzi o najmniejszej wiedzy na temat tego, czym jest inflacja, jak wygląda relacja pomiędzy stopami procentowymi banku centralnego, zyskiem z lokat i wreszcie prawdziwymi kosztami lokat sprzedawanych przez znane pyski do spółki ze specjalistami od reklamy.
Osobiście nie zapomnę momentu, w którym poszedłem likwidować do banku kilkuletnią lokatę. Nominalna stopa zwrotu za kilka lat wyniosła około 2 procent a o realnej nie będę nawet wspominał. Paradoks całej te sytuacji polegał na tym, że emeryt, któremu pomagałem chciał dziękować pracownicy banku, że w ogóle jakieś pieniądze zostały zwrócone, bo… po drodze zmienił się numer dowodu i blisko godzinę straciliśmy na ustalaniu, czy deponent jest deponentem a bank, który przejął inny bank, ma obowiązek wypłacania pieniędzy. Naprawdę ów emeryt był mi szczerze wdzięczny i z radością powiedział, że „bez ciebie żadnych pieniędzy bym nie dostał”. Subtelnie pominąłem fakt, że dostał dużo mniej niż włożył.
Dlatego w pełni mogę zrozumieć dlaczego NBP chce zwalczać pojęcie podatku Belki i zastąpić je jakimś abstrakcyjnym podatkiem powiedzmy od zysków kapitałowych, którego niewielu rozumie. Dla ludzi zatroskanych wartością pieniądza, do których z racji zrozumienia procesów inflacyjnych musi należeć prezes Belka, fakt, iż osoba, która wprowadziła w Polsce podatek od „zysków” z lokat została później pilnującym wartości pieniądza niesie niebezpieczne skojarzenia. Prawda jest taka, iż przypadek Cypru zrywa kurtynę milczenia wokół działalności państwa i władz mających stać na straży pieniądza i lokat, więc trzeba jakoś łagodzić kanty i wątpliwości, bo system opiera się na zaufaniu.
Jeśli ex-minister finansów a dziś prezes NBP czuje się nieswojo z przyklejoną do niego łatką, to szczerze współczuję i podziwiam poczucie winy – świadczy o zrozumieniu ryzyk. Jednak skromnie przypominam, że to nie pierwszy przypadek w historii, w którym specjalista użyczył swojego nazwiska działalności sprzecznej z intencjami. Dokładnie dwa dni temu minęła rocznica śmierci lekarza o pięknym nazwisku Joseph-Ignace Guillotin, który zapisał się w dziejach, jako zwolennik humanitarnego obcinania głów. Niestety z czasem rodzina została zmuszona do zmiany nazwiska, bo lud nie chciał pamiętać o humanitarnym aspekcie jego postulatów.
30 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Śmiało możesz dopisać do tej listy Charlesa Boycotta. On też użyczył swoje nazwisko społeczno-ekonomicznemu zjawisku choć warto przypomnieć, że to nie on bojkotował a jego bojkotowano.
Kapuściński jest najlepszą kopalnią dla takich poszukiwań: Słownik eponimów, czyli wyrazów odimiennych.
Kapuściński? Ktoś oprócz mnie jest przed poranną kawą 🙂
@ investor_ts
Jestem już po trzech, więc pewnie szybciej piszę niż myślę – oczywiście Kopaliński, ale tytuł się zgadza
thx.
Wspomniała mi dziewczyna o podatku niejakiego Tobina, który jakoś nie pisze listów protestacyjnych.
A pewien pan co nazywał się Hoover, tak się czegoś zawstydził, że u nasz przemianował się na Eletroluxa, i jest lux (torpeda)! 🙂
Haha, wygląda na to, że sfera fiskalna ma tendencje do generowania eponimów. Jest przecież także podatek Pigou (chyba ulubiony podatek ekonomistów).
@lesserwisser
W przypadku Tobina też jest zamieszanie, bo ideę podatku Tobina podpięto pod antyglobalizm i walkę z Bankiem Światowym i MFW a Tobin mówił, że jest zwolennikiem wolnego handlu. Trawestując klasyka można powiedzieć, że „człowiek pisze a pan Bóg słowa nosi”.
@ trystero
Może teraz czas na „podatek” Dijsselbloem’a dla ułatwienia zwany cypryjskim?
@ astanczak
No nie. Mam silną negatywną opinię o nazywania tego co stało się na Cyprze podatkiem czy konfiskatą.
Ale Dijsselbloem mógłby użyczyć swoje nazwisko czynności polegającej na mówieniu rzeczy, których rozsądna osoba nie mówi, nawet jeśli o nich myśli, ponieważ jest świadoma negatywnych konsekwencji mówienia tych rzeczy: „to dijsselbloem”.
Myślę jednak, że ma zbyt trudne nazwisko by je słowotwórczo wykorzystać 🙂
W poście, który czeka na akceptację daję link wyjaśniający znaczenie słowa „depozytariusz”.
@ dorota
Nie ma żadnego komentarza w kolejce do zatwierdzenia.
„Depozytariuszem nazywamy osobę fizyczną lub prawną przyjmującą depozyt rzeczowy lub pieniężny. W przypadku lokat terminowych depozytariuszem jest bank”
(ze Słownika terminów w Money.pl)
@ _dorota
Zdecydowanie muszę być już w świątecznym nastroju – Kapuściński myli mi się z Kopalińskim a depozytariusz z deponentem. Dzięki za podkreślenie błędu. Poprawione!
„No nie. Mam silną negatywną opinię o nazywania tego co stało się na Cyprze podatkiem czy konfiskatą.”
Szczerze mówiąc ja też, i to z kilku powodów, choć Unijni i Cypryjscu urzednicy nazywają to jednorazowym podatkiem „on-off tax), zaś media przewżnie kontrybucją.
Otóż nie jest to, być może, konfiskata, gdyż jest nią przymusowe zawłaszczenie majątku bez prawa do odszkodowania, a tymczasem ząd Cypryjski mówi(ł), że dotknięci otrzymają w ramach rekompensaty akcje banków lub może innych przedsiebiorstw??? Pożyjemy zobaczymy.
Jest to raczej rekwizycja, czyli czasowe zajęcie mienia lub ograniczenie paw własności, gdyż ta nakłada obowiązek zadoścuczynienia-rekompensaty, w postaci zwrotu mienia (domu, samochodu) lub wypłaty ekwiwalentu pienieżnego na podstawie tzw kwitu rekwizycyjnego, który musi być obowiązkowo wystawiony przy rekwizycji (nawet okupant musi to robić).
Wprawdzie rekwizycja jest stosowana głównie w formie rzeczowej w stanie wojny lub jakiejś sytuacji nadzwyczajnej, ale jest ona odmianą czy też formą kontrybucji, czyli przyczynienia się obywateli dla jakiegoś ważnego celu ogólnego.
Kontrybucja zaś może miec formę tzw kontrybucji podatkowej, gdy na ogół lub grupy obywateli nakłada się, w jakimś celu, dodatkową danine pieniężną, jesli państwo Cypr jakoś nie zrekompensuje strat depozytorom (deponentom) i obligatariuszom.
Coś za bardzo pachnie mi to wojną, a przecież currency war trwa już od dawna i jakoś nie chce się zakończyć.
Tak czy siak kiepsko to widzę, i do tego jeszcze te nowe pomysły OFErmów!
@ lesserwisser
Rekwizycja? Nie sądziłem, że sytuację, w której wierzyciele niewypłacalnego podmiotu spłacani są zgodnie z priorytetem swoich roszczeń nazywa się rekwizycją. Cóż, nie wiem czy to pocieszy klientów Amber Gold albo wierzycieli PBG ale wygląda na to, że oni także są ofiarami jakiejś rekwizycji.
eee „zaś media przewżnie kontrybucją” eee winno byc oczywista –
„zaś media KONFISKATĄ”.
Chyba za dużo było dziś herbaty (z prądem) pod jajeczko. 🙂
czekam na wpis o nowym intrygującym pomyśle OFErm z „„emeryturą programowaną”. To to będzie konfiskata.
@ lesserwisser
Zupełnie nie rozumiem pomysłu OFE. Dlaczego chcą wypłacać tylko przez określoną ilość lat?
Przecież mają na tyle dużą pulę klientów, że powinny sobie poradzić z policzeniem ile powinny wypłacać miesięczne z zaoszczędzonej kwoty by przeciętnie starczyło im na wypłatę do końca życia. To przecież nie różni się od tego co robią firmy oferujące ubezpieczenia na życie, nie?
Dożywotnie emerytury z zaoszczędzonej kwoty, przy dostępie do danych demograficznych to przecież nie jest rocket science.
Nie rozumiem jaki był cel tej propozycji, jeśli wykluczyć mam świadome szkodzenie OFE. Czy chodziło o to by emerytury wyglądały na większe?
@ trystero
„Cóż, nie wiem czy to pocieszy klientów Amber Gold albo wierzycieli PBG ale wygląda na to, że oni także są ofiarami jakiejś rekwizycji.”
Powiedział bym, że sa oni raczej ofiarami jakiegoś rekwizytora.
@ trystero
Ja niby też nie rozumiem ale skłonny jestem uwierzyć tym, że rachunek przedstawiony przez OFE coś nie sztymuje (niektórzy twierdzą, że zawyżyli kwoty wypłat by nie było rozróby).
Dożyjemy – zobaczymy.
Nie wychodź więc już z nastroju 🙂
Wszystkim życzę radosnych Świąt. Alleluja, zawsze jest czym.
@ _dorota & all
Generalnie to mam zaufanie do swojej pamięci do słów, więc nie dawało mi spokoju, skąd wziął mi się ten depozytariusz w notce. Giełda to takie miejsce, gdzie jednak operuje się w dużej mierze treściami w języku angielskim a już zwłaszcza w tej codziennej pogoni zawodnika, który z peryferii ogląda metropolię. W angielskim używa się pojęcia depositor i pewnie stąd ten wielbłąd.
„W angielskim używa się pojęcia depositor i pewnie stąd ten wielbłąd.”
Dawniej się mawiało depozytor albo deponent obecnie zaś króluje
prawie wyłącznie eponent (ang. depositor).
Dawniej się pisało depozytarjusz obecie zaś depozytariusz = ang. depositary.
Ciekawy wpis, ale mnie zaintrygowało jedno. Autor jest znaną twarzą w środowisku finansowym, publikacja ma miejsce na oficjalnym blogu Bossy. Czysty Mainstream.
I w takim miejscu padają słowa „kradzież, złodziejstwo” Otwarte nazwanie zjawisk, które już wcześniej były opisywane, analizowane na ciekawych, profesjonalnych blogach, ale raczej szerzej nie znanych.
Czyli coś zaczyna się dziać, coś w fundamentach pękać.
Redaktor Samcik z Wyborczej podobnie nie był wstanie pohamować emocji, na wieści dopływające z Cypru.
I tylko Witold Orłowski brnął w zaparte mówiąc w jakimś programie że „takie historie to wyjątek i ma pewno nigdzie indziej się nie zdarzą”
Jeśli padają określenia na piszących na bossowych blogach – „Czysty Mainstream” – to zmiany są już głłębokie 😉
Ale niestety chyba jednak nie jest tak różowo
>Ale niestety chyba jednak nie jest tak różowo
„Czysty Mainstream” to sygnał do ewakuacji budynku 😉
*Niestety* zastąpiłbym *na szczęście*.
Wesołych Świąt!
@ Andrzej
Ze znajomością twarzy to skrajna przesada.
Jeśli chodzi o mocne słowa, to już w pierwszym zdaniu zaznaczyłem, że w przypadku Cypru użyto już każdego możliwego pojęcia, więc nic one nie znaczą.
Prawda, choć niełatwa.
Pojęcia muszą jednak znaczyć, bo bez nich rozsypuje się świat.
Naprawę świata trzeba rozpocząć od naprawy pojęć.
Każdym użyciem od nowa definiujemy pojęcia, więc, chcąc nie chcąc, uczestniczymy w naprawie lub psuciu. ;o)
Co zaś do perspektyw: fizyka uczy, że kiedy już zachwieje się ‚jakością’, to ilość nie ma znaczenia. jednym słowem: jeśli coś jest możliwe w ogóle, to jest możliwe w każdej skali.
„Pojęcia muszą jednak znaczyć, bo bez nich rozsypuje się świat.”
Cieszy mnie, że ktoś to napisał.
Bo zdanie:
„Zamieszanie wokół podatku/konfiskaty/restrukturyzacji/kontrolowanego upadku/złodziejstwa – wybrać dowolne, każde będzie uzasadnione, bo słowa dziś podlegają inflacji niczym pieniądz (…)”
wzbudziło mój wewnętrzny sprzeciw.
No kurde, nie może tak być 🙂 Z takim założeniem nie ma ani opisu zjawisk ani dyskusji. Nie ma żadnego porządkowania rzeczywistości.
Niemniej, Wesołych.
@ _dorota
> wzbudziło mój wewnętrzny sprzeciw
W pełni podzielam, ale trzeba zacząć od diagnozy.
Przy okazji obronię się zdaniem: scratch a cynic, and you’ll find a disappointed idealist – więc może wcale nie stoimy po przeciwnej stronie tego sporu.
Wesołych!