Prowadząc zajęcia dla studentów zachęcające do poznania rynku instrumentów pochodnych, pozwoliłem sobie niegdyś zaprezentować mniej znane ryzyka związane z tym rodzajem rynków. Traktując je nieco żartobliwie nie sądziłem, że tak szybko będzie można mówić o nich w kontekście wydarzeń na rynku polskim (choć w ograniczonym stopniu już się u nas pojawiały).
Większość studentów studiów ekonomicznych (jak również inni uczestnicy rynku) są w stanie wymienić klasyczne ryzyka – rynkowe, operacyjne, księgowe, wyceny i inne mniej lub bardziej złożone. Jednak poza tymi bardzo poważnie brzmiącymi określeniami rynek finansowy pełen jest ryzyk, których nazwy brzmią znacznie lżej, choć konsewkencje dla podmiotu działającego na rynku lżejsze być nie muszą.
Zacznijmy od ryzyka, które już niegdyś zaistniało na naszym rynku, choć nie chodziło wówczas o instrumenty pochodne, tylko zwykłe obligacje korporacyjne. Związek Artystów Scen Polskich stracił na obligacjach Stoczni Szczecińskiej ok. 9 mln zł w 2002 (przeznaczono na to 60% środków inwestycyjnych ZASP). Obligacje sprzedawał artystom ING Bank, któy był organizatorem całej emisji. Na zebranej wówczas konferencji prezes ZASP – Olgierd Łukaszewicz tłumacząc się ze strat powiedział piękne zdanie: „jesteśmy aktorami nie znamy się na pieniądzach?. To ryzyko zwane jest ryzykiem Forresta Gumpa (bardziej swojsko można by je nazwać „ryzyko rżnięcia głupa”) – polega na próbie grania naiwnego w momencie poniesienia strat na rynku i tłumaczenia, że nie miało się pojęcia o ryzyku.
Jest ono głównie ryzykiem partnera, który stoi po drugiej stronie transakcji (czyli w powyższym przykładzie banku), który może nie odzyskać swoich pieniędzy lub będzie musiał je zwrócić drugiej stronie. Ponieważ bank sprzedawał wówczas artystom obligacje kilka dni przed zamknięciem stoczni uznano, że działał w złej wierze i sprawa zakończyła się polubownie (co oznaczało prawdopodobnie mniejsze straty dla ZASP i jakieś dla banku, który musiał zwrócić pieniądze).
Wydaje się, że w najbliższych tygodniach będziemy mieli prawdziwą eksplozję takich zachowań w gronie spółek, które „zabawiały” się opcjami walutowymi myśląc, że są zabezpieczone, gdy tymczasem zabezpieczały się odpalonym dynamitem. Nie wykluczone, że największą ofiarą tej zabawy będą banki, które oferowały owo „dynamitowe-zabezpieczenie”.
Z całą tą sytuacją wiąże się bezpośrednio ryzyko pięknej fasady – zakładamy, że pewne instytucje są odpowiedzialne, rozsądne, uczciwe i rzetelne. W końcu dlaczego mamy nie wierzyć bankowi, który oferuje nam produkt, mający zabezpieczyć nas przed nieznanym. Zakładamy, że za wielkimi, pięknymi marmurowymi instytucjami kryją się fachowcy, a nie amatorzy głodni wyłącznie prowizji.
Warto zacytować tutaj zdanie Philipa McBride Johnsona (który wprowadził pojęcie ryzyka Forresta Gumpa) ?na rynku instrumentów pochodnych nie należy zbytnio wierzyć w doświadczenie i poziom wiedzy drugiej strony transakcji?.
Ponieważ większośc instrumentów zawieranych przez nasze firmy było przedmiotem transakcji pozagiełdowych przedsiębiorstwa te będą mogły stać na stanowisku, że jasno nie przedstawiono im zagrożeń związanych z operacją – to ryzyko zwane ryzykiem niejednoznaczności może często występować właśnie na rynku pozagiełowym, gdy „ofiara” będzie uważała, że została wprowadzona w błąd, zaś skomplikowanie instrumentów nie pozwalało jednoznacznie ocenić na czym polega transakcja.
Na rynku pozagiełdowym nie ma zbyt jasnych regulacji i zasad. Często dopiero się one docierają (właśnie po krytycznych sytuacjach), a wszystko zależy od tego co wynegocjują między sobą strony transakcji. Jeśli jedna z nich ma przewagę (choćby intelektualną) i sprzeda niezbyt korzystny produkt po jeszcze mniej korzystnych cenach druga strona może mieć do siebie pretensję o to, że nie dość dokładnie sprawdziła wszystkie możliwości. To z kolei ryzyko wolnej amerykanki. Charakterystyczne dla wielu obszarów rynków. Nie tylko finansowych.
25 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Interesujący komentarz,może służyć za wstęp do Akt Prokuratorskich w sprawie
„nadużyć zarządów spółek i spowodowanie ich bankructwa poprzez uczestniczenie w rynku instrumentów pochodnych”.
Odnośnie „zabawiania się” opcjami walutowymi przez eksporterów, a dokładniej „zabezpieczania się” opcjami barierowymi warto przeczytać najnowszy wpis na blogu p. Jacka Maliszewskiego pod adresem http://jacekmaliszewski.blox.pl/html. Pan Maliszewski pracuje on dla firmy Alpha Financial Services, która swoją ofertę kieruje do przedsiębiorców narażonych na ryzyko walutowe*. Pisze tam głównie o kłopotach w związku z wystawieniem ogromnej ilości opcji CALL bez pokrycia. Zresztą… każdy zainteresowany sam sobie przeczyta 😉
* od razu zaznaczam, iż nie jest to żadna kryptoreklama z mojej strony. Na jednym ze szkoleń chyba(!) pan Grzegorz Zalewski wspominał o opcjach walutowych i panu Maliszewskim, więc podążając tym tropem całkiem przypadkowo trafiłam dziś na ten wpis. A przeczytać warto.
Proponuję zajrzeć np. na stronę
http://skarb.bzwbk.pl/10332
Jak się okazuje, instrumenty oferowane przez bank mają nie tyle zalety i wady co zalety i atuty.
A co do Forresta Gumpa – nie był zbyt inteligentny, ale był uczciwy i trzymał się zasad. I dorobił się majątku. Tymczasem firmy działały głupio i chciwie, i straciły, więc porównanie do F.G. jest nie na miejscu.
@Al Gebroid
Z nazwą masz racje. Nie ja jestem jej autorem (tym bardziej moze lepsza jest polska wersja, ktora zaproponowalem).
A link o tyle ładny, że nawet słowa o ryzyku
Jak to nie bylo?? O ryzyku bylo Panowie grubymi literami i inną czcionką, a ponadto kolorem:
„…..Zakładasz małą zmienność waluty?….” :))
@gzalewski
„Nie wykluczone, że największą ofiarą tej zabawy będą banki”
Jedyne co grozi bankom to upadłość firm, które straciły pieniądze na opcjach. Opcje nieraz były oferowane na takie kwoty, które zupełnie nie odpowiadały obrotom firmy. Jedynym argumentem w dyskusji z bankami jest w tej chwili ryzyko upadłości firmy. Jak firma upadnie, to bank nie zobaczy kasy, więc będzie musiał pójść na ugodę.
W większości wypadków nie będzie można wykazać błędu w rozumieniu Kodeksu cywilnego. Transakcje zawierane były telefonicznie. Rozmowy były nagrywane. Bank wysyłał potwierdzenie transakcji. W razie rozbieżności klient zobowiązany był do ich zgłoszenia w przeciągu max 48 h. Błąd według mnie zdecydowanie odpada. Czym innym jest brak zrozumienia ryzyka, czym innym zaś błąd co do warunków transakcji. Błąd musi być wywołany przez drugą stronę, względnie musi ona mieć świadomość, że druga strona pozostaje w błędzie.
W grę może wchodzić według mnie wyzysk, polegający na wykorzystaniu niedoświadczenia drugiej strony. Ewentualnie nieważność czynności ze względu na sprzeczność z zasadami współżycia społecznego lub nadużycie prawa.
Jednakże i te podstawy mają niewielkie szanse. W większości umów sądem właściwym jest Sąd Arbitrażowy przy Związków Banków Polskich. Nie sądzę, aby ten sąd uznał zasadność argumentacji firm. Jedyna nadzieja w tym, że KNF stwierdzi jakąś manipulację kursem:)
Część eksporterów stosując takie zabezpieczenia od początku roku tak została uspiona pieknymi zyskami realizowanymi regularnie, że już całkowicie przestała mysleć o potencjalnym ryzyku. Według ich pojęcia USD i EUR jeszcze powinno spadać a tu takie kuku…
To fakt, że mozna by snuć tutaj spiskowe teorie dziejów, bo o takich na pewno czytający regularnie różne blogi już słyszeli.
Też bardzo dało mi to do myslenia, kiedy przeczytałem o jedynie pośrednictwie polskich banków w dystrybucji w.w. opcji by ktoś znajdujący się na końcu tej układanki mógł teraz pociągnąć za sznurki kursów i zarobić swoje.
Na pewno w gorszej sytuacji znajdują sie firmy, które z zasady nie zabezpieczały się tylko zaczęły spekulować, bo przecież udało się raz czy dwa to dlaczego nie zrobić tego trzeci raz, ale juz pójść na całość.
Przykre to, ale prawdziwe.
@ Tytus, chawel
Zakladam ze przynajmniej polowa z tych firm skusiła sie na „spekulacje bez ryzyka”. Czyli krótko mowiac wystawiali opcje i dopoki zmiennosc i kierunek byly ok, wszystko bylo dobrze. Pieniadze naplywaly powolii systematycznie. Wiec w pewnym momencie zaczeto podnosic stawki. No a dalej juz wiadomo.
Inna sprawa to rola banku – jesli firmy myslaly ze bank doradza w zabezpieczeniu, a on wylacznie sprzedawal „wszystko co sobie zazyczyl klient” to niestety moze nie byc łatwo (bankom)
A jeszcze tak a marginesie. Mysle ze bedziemy wkrotce swiadkami tylu nierzetelnosci i przeklaman o pochodnych, ze beda stawaly wlos deba.
WYglada na to, ze spora czesc uczestnikow rynku zupelnie nie odruznia transakcji zabezpieczajacych od spekulacyjnych i teraz jak tylko jakas firma zacznie pisac o opcjach, futures, czy forwardach o bedzie traktowana jak hazardzista, ktoremu sie udalo albo nie.
Swoja droga niezly jest przyklad KGHM. Bodaj dwa lata temu wywalaja facetow od zabezpieczenia „bo poniesli straty”. Dzis chwalą się (i dziennikarze tez) ze zarobili na zabezpieczeniach. Na zabezpieczeniach niestety czasem sie traci (na instrumencie zabezpieczajacym)
mam pytanie. jak do tego doszlo, ze te kwoty „zabezpiecznia” rownaly sie albo przekraczaly roczne przychody firmy! nie zysk?
jak Kowalksi bierze kredyt w banku to go przeswietlaja i biora pod uwage jego dochod netto a nie ile ma brutto. cos tu nie tak.
Dla banków to był zysk bez ryzyka:) bank wystawia opcje put dla klienta z dolna bariera np. 3,4 – 3,3, natomiast klient wystawia opcje call na 3,4 bez zadnej gornej bariery. Ryzyko banku limitowane, natomiast ryzyko firmy nieograniczone. Banki przekonywaly klientow do wiekszych kwot, oferujac w takim wypadku wieksze widelki opcji barierowej. Obrotami firmy w ogole sie nie interesowaly. W koncu obie strony do doswiadczeni profesjonalisci, wiec powinni wiedziec, co robia:)
„Na rynku pozagiełdowym nie ma zbyt jasnych regulacji i zasad. Często dopiero się one docierają (właśnie po krytycznych sytuacjach), a wszystko zależy od tego co wynegocjują między sobą strony transakcji”
Zasady są i to dość jasne. Problemem może być co najwyżej z jednej strony transakcji niewiedza, a z drugiej cynizm. Ale to inna kwestia.
„To z kolei ryzyko wolnej amerykanki”. Czego ryzyko? Tym sposobem można by dojść do wniosku, że najlepiej zwolnić z myślenia przy dokonywaniu transakcji. Jakiejkolwiek, bo przecież życie obfituje w różne sytuacje……
@gzalewski
„Mysle ze bedziemy wkrotce swiadkami tylu nierzetelnosci i przeklaman o pochodnych, ze beda stawaly wlos deba.”
Zacznie się od obwiniania „chciwych” bankierów. Potem pojawią się przy budżecie „lepkie ręce”. A na końcu jakiś półgłówek z sejmu powie: „zawinił brak regulacji”…….
@Tytus
„W grę może wchodzić według mnie wyzysk, polegający na wykorzystaniu niedoświadczenia drugiej strony. Ewentualnie nieważność czynności ze względu na sprzeczność z zasadami współżycia społecznego lub nadużycie prawa.”
Ani błąd klasyczny, ani podstęp, ani wyzysk, ani (notabene kuriozum:) tzw. zasady współżycia społecznego.
Nie ma szans – spółki poniosły zasłużoną karę bądź to za własną ignorancję bądź to za brak monitorowania pochodnych w portfelu.
@ Thom
W sądzie szanse zawsze istnieją. Nieważne jak bardzo kuriozalne mogą się wydawać różne argumenty. Wystarczy przekonać sędziego lub wykorzystac jakies procesowe potniecie drugiej strony. W sadzie mozna zarowno wygrac, gdy sie nie ma racji, jak i przegrac, gdy sie ja ma. Jezeli stawka jest wysoka, a w przypadku wielu spolek jest wysoka, warto probowac, mimo ze szanse sa niewielkie.
http://skarb.bzwbk.pl/10332
Poszukiwana przez Ciebie strona nie została odnaleziona. Możesz wybrać jeden z poniższych serwisów
Uuuups…..
Ale od czego jest Google Cache
Niestety co sie raz znajdzie w Internecie to nie wystarczy usunac ze swojego serwera 🙂
Polecam lekture
http://www.erisk.com/Learning/CaseStudies/BankersTrust.asp
pare odpowiedzi na to jak firmy mogly tak bardo przekraczac swoje przeplywy . Za Parkietem:
Bankowcy twierdzą, że wiele spółek handlowało opcjami z kilkoma instytucjami naraz, zabezpieczając te same przepływy finansowe.
Tak, to prawda. Znam takie przypadki. Nie jest ich mało. Gdyby spółki zabezpieczały za pomocą opcji walutowych jedynie realne przepływy finansowe, nie mielibyśmy obecnych problemów i burzy medialnej wokół tych transakcji.
My, oferując klientowi podobne instrumenty, sporządzamy jego profil ryzyka i dostosowujemy do tego wielkość zajmowanych pozycji. Kłopot w tym, że gdy my zapew- nialiśmy spółce zabezpieczenie na 100 proc. jej przepływów, ta sama firma równolegle zawierała takie same opcje w dwóch innych bankach. To banki, a nie spółki, mogą więc mieć pretensje, że zostały wprowadzone w błąd.
Firmy mówią, że sprzedawano, wręcz wciskano im produkty, których nie rozumiały.
Można ironizować, mówiąc, że rozumiały je, dopóki kursy walut podążały w jednym kierunki i opcje przynosiły im zyski. Kiedy nagle zaczęły tracić, przestały rozumieć zawarte przez siebie transakcje.
W przypadkach, które znam, firmy zawierały opcje o na kwoty przekraczajace obrot z jednym i tym samym banku. Chodzi o to, ze opcje call wystawiane przez klienta byly wieksze (dwa razy czasami nawet wiecej) niz put wystawiane przez bank. Opcje put byly dostosowane do obrotu, ale call juz nie. Nie bylo zadnej analizy. Twierdzenia bankow, ze przeprowadzaly analize z twierdzeniami, ze byly tylko posrednikami bez elementu doradczego, sa troche sprzeczne. Ponadto, obroty eksporterow znacznie spadly, a opcje opiewaly na kwoty nominalne.
@ Tytus
Kazdy bedzie teraz ciągnąl w swoja strone.
A generalnie faktem jest ze firmy byc moze domyslnie zakladały, ze bank im doradza, a bank uwaza ze faktyczne sprzedawl tylko to co firma chciała (w specyficzny sposob przy sprzedazy sugerujący doradzanie)
@Tytus
„W sadzie mozna zarowno wygrac, gdy sie nie ma racji, jak i przegrac, gdy sie ja ma”. Nadzwyczaj często, rządzi wszak rzeczywistość dowodowa i jej interpretacja:). Ale z praktyki powiem, że w omawianym przypadku szanse byłyby znikome:)
re Tytus
„Ponadto, obroty eksporterow znacznie spadly, a opcje opiewaly na kwoty nominalne.”
Ale to firma podejmuje decyzje ile bedzie miala waluty i na tej podstawie robi transakcje. Teraz winna banku, bo kontrahent sie wycofał ? 🙂
„Bankowcy twierdzą, że wiele spółek handlowało opcjami z kilkoma instytucjami naraz, zabezpieczając te same przepływy finansowe.
Tak, to prawda. Znam takie przypadki. Nie jest ich mało. Gdyby spółki zabezpieczały za pomocą opcji walutowych jedynie realne przepływy finansowe, nie mielibyśmy obecnych problemów i burzy medialnej wokół tych transakcji. ”
„Można ironizować, mówiąc, że rozumiały je, dopóki kursy walut podążały w jednym kierunki i opcje przynosiły im zyski. Kiedy nagle zaczęły tracić, przestały rozumieć zawarte przez siebie transakcje.”
ze strony bankowca powiem, ze 100% racji..
ryzyko Forresta Gumpa- nazwa wyjatkowo nietrafna z wielu powodow…i nie rżnął żadnego głupa….
poza tym sam Forrest zarobił pieniądze na firmie sadowniczej….
wiec jesli juz to – szczescie Forresta Gumpa 🙂
tak, ludzie są naiwni i wierzą że banki są uczciwe i rzetelne…głupie prawda ?
Odnośnie nie działającego linku: http://skarb.bzwbk.pl/10332
Wiecie o takim serwisie?
http://www.archive.org/web/web.php
MEGA praktyczne urządzenie:
http://web.archive.org/web/20071213130331/http://skarb.bzwbk.pl/10332
W Internecie nic nie ginie 🙂
Czy jest jakis standard wyszukiwania?
widze adres serwisu – potem strony, ktora chce odnalezc – skad sie wzial srodek?
Juz mi dziala. Wystarczy poprawnie wkleic link i pokazuje sie cala historia danej strony.
Baaardzo serdecznie dziekuje 🙂