Czy bessa jest naprawdę tak straszna jak ją malują? Zdaje się, że pewne paradygmaty inwestycyjne uległy mocnym zmianom.
Przypomnę, że w tym cyklu opisałem już następujące wątki ukazujące rosnący wpływ detalicznych inwestorów na zmiany na rynku giełdowym:
- Detal kupuje każdy dołek, fundusze go sprzedają-> część 1
- Opcje krótkoterminowe, które trzepią rynkiem -> część 2
- Jak ETFy zmieniają giełdowy krajobraz -> część 3
Historycznie, inwestor detaliczny był synonimem ostrożności i preferowania stabilnych, niskoryzykownych aktywów. Ostatnie lata, zwłaszcza od 2020 roku, przyniosły jednak radykalną zmianę w podejściu do ryzyka na rynkach amerykańskich (i globalnych). Detal zaczął „merdać” rynkiem niczym ogon psem.
Swego czasu śledziłem kiedy dokładnie dokonała się ta zamiana ról i statystyki podpowiadały, że na przełomie lat 2019/2020, czyli kilka miesięcy przed pandemią, gwałtownie urosły obroty akcji ze strony inwestorów detalicznych w USA. Sama pandemia stała się ich znaczącym wkładem w szybkie odwróceniu gwałtownych spadków na granicy krachu jakie miały miejsce tuż po jej wybuchu. To oni jako pierwsi zaczęli euforycznie kupować wtedy tonące akcje, przede wszystkim big-techów, wyrzucane przez fundusze redukujące ryzyko.
To stało się swego rodzaju „mitem założycielskim” siły detalicznych inwestorów, która po raz kolejny i w podobnym wydaniu pojawiła się dokładnie 5 lat później, czyli podczas silnych spadków w marcu/kwietniu 2025 spowodowanych wojnami celnymi Trumpa.
Czy faktycznie były to jednak bessy? A jeśli tak, to jakiej lekcji udzieliły?
Zacznijmy od tego, że bessa jest powszechnie definiowana jako spadek cen szerokiego indeksu rynkowego o co najmniej 20% od ostatniego szczytu, utrzymujący się przez pewien czas, zazwyczaj 2 miesiące (wg. SEC) czy 3 miesiące (wg teorii technicznej). W pandemicznym 2020 roku spadek S&P 500 sięgnął ponad 30%, ale trwał zaledwie 3 tygodnie, w 2025 roku spadek sięgnął niemal 20% (Nasdaq100 zleciał pond 20%), ale łącznie trwał niecałe 2 miesiące. Nie ma oficjalnej kwalifikacji tych zdarzeń, ale mówi się raczej silnej korekcie niż bessie.
Mocne spadki na poziomie bessy były wówczas bez wątpienia, a ich bardzo szybkie zniwelowanie wdrukowało się w głowach inwestorów jako: „nie ma się czego bać” lub „to idealna okazja do kupna”.
Faktyczna bessa trwała w 2022 roku przez 10 miesięcy i była przeplatana wybitnie wysokimi falami wzrostów. Nie było tu jednak fazy gwałtownej kapitulacji, która sponiewierała giełdy podczas bessy związanej z nieruchomościami w latach 2007-2009 (14 miesięcy) i bessy dot.comowej 2000-2003 (30 miesięcy), gdy na rynku zapanował prawdziwy strach i to właśnie końcowe tygodnie nacechowane były gwałtownymi wyprzedażami w krótkim czasie. To tak jakby „bessa” z 2025 roku zdarzyła się natychmiast po bessie z 2022 roku.
W takim razie pokolenia nieuczestniczące w krachach z 2000 i 2008 roku nie mają tych doświadczeń męczących, długotrwałych spadków, okraszonymi fazą całkowitej kapitulacji w sosie ekstremalnego strachu. „Bessy” w 2020 r. i 2025 były za szybkie, aby wywołać trwały ból straty, który jest istotnym elementem kształtującym ostrożność. Nowi inwestorzy nie mają wbudowanej pamięci, że rynek może spadać przez rok lub dłużej.
To zmienia percepcję masową i indywidualną, która pozostaje w głębokim dysonansie z tym, co widzimy i czytamy w mediach. Analitycy i komentatorzy żyją bowiem raczej w tradycyjnych konceptach ryzyka, bo muszą na nie zwracać uwagę, muszą przypominać, że nie wszystko zawsze rośnie do nieba. Ich ostrzeżenia oraz wyważone opinie nadal są potrzebne, nawet jeśli wyglądają boomersko. W niektórych przypadkach jest to wymuszone wręcz regulacjami nadzorczymi.
Istnieje kilka powodów tego, że współczesny inwestor inaczej postrzega ryzyko, nie boi się rynku, działa odważniej, bez hamulców i bez skrupułów. Oto najważniejsze z nich od strony poznawczej i psychologicznej:
1. Sprzężenie zwrotne
To problem opisany wyżej – brak traumatycznych doświadczeń pozwala bez strachu i wręcz agresywnie wykupować spadki. To skraca okresy dekoniunktury. A skoro „bessy” robią się dzięki temu płytkie i błyskawiczne, to tym bardziej trzeba bez obaw łapać tego rodzaju okazje jak najszybciej.
Jeśli spojrzeć na poniższy wykres S&P 500 z rocznymi świecami, to trudno nawet dostrzec, że w 2020 była jakaś „bessa” (podobnie może być w tym roku):
Wykres ze stooq.pl
Nawet potężne 2 bessy z lat 2000 i 2008 wyglądają na tym wykresie jak przerywniki, a nie tragedie. A bessa z 2022 nie zmieniła w przebiegu wykresu niemal nic.
2. Kult ATH
Skoro indeksy dążą do ustanawiania kolejnych szczytów, to wszystko poniżej jest nieustanna okazją. Widać to na powyższym wykresie, czasem korekta potrwa, ale ATH jest zawsze nieuchronne.
Nie musimy wiedzieć, kiedy dokładnie nastąpi ATH. Musi tylko wierzyć, że ono nastąpi. W ten sposób spadki, które wcześniej wywoływały panikę, są postrzegane jako tymczasowe nieprawidłowości i co najważniejsze, jako okazje do zakupu (kup dołek). Strach jest zastępowany przez chciwość na tanie aktywa. Czego tu się bać?
3. Potwierdzenie własnej genialności
Długi cykl wzrostowy, który od 2009 roku, z przerwami, jest sekularną hossą na S&P 500, powoduje nadmierną pewność siebie u niedoświadczonych inwestorów. Przypisują oni zyski własnym umiejętnościom, a nie po prostu trendowi rynkowemu. Krótkie, niemęczące bessy nie mają szans zmącić tego obrazu.
4. Zmiana postrzegania ryzyka
Ryzyko nie jest już postrzegane jako potencjał straty kapitału, ale jako koszt alternatywny, czyli strata potencjalnych zysków, jeśli nie zainwestuje się wystarczająco agresywnie, szczególnie w dołku.
Detaliści wyceniają ryzyko w oparciu o ich ostatnie doświadczenia. Jeśli za każdym razem, gdy pojawia się duży spadek, następuje szybkie odbicie z powodu wsparcia rządu lub Fed, percepcja ryzyka jest zniekształcona. Ryzyko wydaje się być przejściowe lub ubezpieczone przez rząd czy bank centralny.
5. Wpływ pasywnej rewolucji
Inwestowanie pasywne przekształca krótkoterminowy strach w długoterminowy optymizm oparty na danych historycznych. Filozofia inwestowania pasywnego traktuje wzrosty jako domniemana norma. System ekonomiczny i finansowy USA jest zaprojektowany na wzrost w długim terminie i nieustanne szczyty (u nas nie było to aż tak oczywiste przez lata – patrz WIG20).
W tym układzie korekty to dobra okazja do uśredniania portfela, gdyż za te same pieniądze kupuje się więcej akcji. A ETFy zawierają setki spółek, z definicji eliminują one ryzyko, a dywersyfikacja zapewnia amortyzację. Ta wbudowana dywersyfikacja daje poczucie bezpieczeństwa i ogranicza emocjonalne zaangażowanie. Ogromne wpływy do ETFów, a także przepływy do nich z funduszy aktywnych wzmacniają siłę popytu. Pasywne podejście stabilizuje nieco rynki przy okazji, bo nie ma potrzeby sprzedawania, generującego podaż.
Poza tym pasywność eliminuje konieczność aktywnego podejmowania decyzji. Inwestor pasywny po prostu kontynuuje swój automatyczny plan, co redukuje stres i chroni przed emocjonalnymi, często błędnymi reakcjami. To wszystko zmienia percepcję ryzyka.
6. W kupie siła
Dzięki internetowi i rozwojowi socjal mediów komunikacja między inwestorami znacznie się zintensyfikowała, łatwiej się wymienia opinie i idee, ale także łatwiej organizuje wykupy, rajdy, ataki. Wspólnota daje także większe poczucie bezpieczeństwa.
7. Brak ryzyka specyficznego dla pojedynczej spółki
Kiedyś, gdy nie było ETFów, ryzyko, że pojedyncza spółka zbankrutuje lub przejdzie w stan śmieciowy było duże. Siłą rzeczy trzeba było non stop się o nie martwić i nimi obracać w takt koniunktury. Kiedy nadeszła era ETFów, ten problem zniknął, ETF nie zbankrutuje. Znika bardzo ważny czynnik ryzyka, zmienia się postrzeganie giełdy.
***
Brak strachu u detalistów jest w dużej mierze funkcją historycznej amnezji i warunkowania po szybkich i brutalnie krótkich spadkach, które zdefiniowały ostatnią dekadę. Dopóki nie pojawi się długotrwała, cykliczna bessa, która nie zostanie natychmiastowo zniwelowana przez interwencje, to zjawisko będzie się utrzymywać.
Istnieją jednak inne czynniki poza wymienionymi, które brak strachu wzmacniają i tworzą Nowego Inwestora. O tym w kolejnej części.
—kat–

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.