Zdaję sobie sprawę, że dokonując wyboru inspiracji do dzisiejszego tekstu wkroczyłem na bardzo zdradliwy teren. W jednym akapicie będę pisał zarówno o szczepieniu przeciw COVID-19 jak i o odpowiedzialności za wojnę na Ukrainie.
Kilka dni temu zobaczyłem na Twitterze badanie opinii publicznej z Austrii, z którego wynikało, że istnieją spore różnice w ocenie wojny na Ukrainie pomiędzy zaszczepionymi a niezaszczepionymi Austriakami. Zaszczepieni Austriacy odpowiedzialnością za wojnę obarczają głównie Rosję. Niezaszczepieni Austriacy obarczają odpowiedzialnością wszystkich: Rosję, Ukrainę, NATO i USA. Co zdumiewające, niezaszczepieni Austriacy częściej winią USA niż Rosję za rosyjską inwazję na Ukrainę:
Podobnie jest w USA. Z badania YouGov America wynika na przykład, że 76% zaszczepionych z dawką przypominającą uważa finansową pomoc dla Ukrainy za dobry pomysł a 10% za zły pomysł. Wśród niezaszczepionych odpowiedzi rozkładają się: 40% i 35%. Ten sam rozdźwięk występuje w przypadku innych zagadnień związanych z Ukrainą. Weźmy pod uwagę stosunek do ukraińskiego prezydenta: w 77% pozytywny i w 9% negatywny wśród zaszczepionych z dawką przypominającą ale w 40% pozytywny i w 28% negatywny wśród niezaszczepionych.
Nie ma logicznego, bezpośredniego związku pomiędzy stosunkiem do szczepień a oceną wojny na Ukrainie. Można się na przykład spodziewać, że zaszczepione osoby będą mieć wyższy poziom zaufania do medycyny i nauki niż osoby niezaszczepione. Te dwie kwestie są ze sobą bezpośrednio powiązane. Kwestia szczepień i kwestia wojny na Ukrainie nie są bezpośrednio ze sobą powiązane.
Po większym zastanowieniu można znaleźć fundamenty łączące te dwie kwestie. Istnieją polityczne czy ideologiczne obozy, które są jednocześnie anty-szczepionkowe i pro-rosyjskie (tak jak istnieją obozy, które są jednocześnie pro-szczepionkowe i pro-ukraińskie). Istnieją medialne ekosystemy, medialne silosy intelektualne, które są jednocześnie anty-szczepionkowe i pro-rosyjskie (i na odwrót) – ekspozycja na te ekosystemy może wyjaśnić związek między stosunkiem do szczepionek przeciw COVID-19 a stosunkiem do wojny na Ukrainie.
Tym niemniej, w świecie, w którym ludzie samodzielnie formułują swoje opinie po wnikliwym zapoznaniu się z faktami nie powinniśmy często napotykać na takie skupianie się w światopoglądowych silosach opinii na kompletnie niepowiązane ze sobą zagadnienia z bardzo odległych od siebie dziedzin. W realnym życiu regularnie spotykamy się z ludźmi reprezentującymi takie „klastry opinii”. Często po krótkiej rozmowie i poznaniu jednej, dwóch mocnych opinii jesteśmy w stanie odgadnąć kolejne opinie naszego rozmówcy w kompletnie niepowiązanych ze sobą zagadnieniach.
Moim zdaniem wszyscy trochę się samooszukujemy deklarując głębokie przywiązanie i szacunek do samodzielnego myślenia. To jest tak jak z deklarowaniem szacunku i poszanowania prawa: A jakże! Oczywiście, że szanujemy i przestrzegamy prawo. Przecież nie możemy żyć jak zwierzęta w dżungli! No ale jak Pan hydraulik pyta czy z fakturą czy bez to sporo z nas cichutko odpowiada „to może bez”. A wiele ograniczeń prędkości nie ma sensu i jest ustanowione tylko po to by wyciągać mandaty od kierowców. Takich przykładów można mnożyć a pokazują, że nasz rzeczywisty stosunek do przestrzegania prawa jest dosyć odmienny od tego deklarowanego. Zostawiamy sobie dużo większy margines do interpretacji niż gotowi jesteśmy to przyznać.
Prawda o samodzielnym myśleniu jest taka, że jest kosztowne: zarówno od strony intelektualnej (trzeba włożyć sporo pracy) jak i emocjonalnej (bo trzeba pogodzić się z tym, że rzeczywistość jest niechlujna, ma wiele odcieni szarości, problemy nie mają idealnych rozwiązań i tak dalej). Dlatego regularnie delegujemy na zewnątrz kreację dużej części naszego światopoglądu. Delegujemy to zadanie albo do grupy towarzyskiej albo do ideologicznego silosu albo do zaufanego ekosystemu medialnego albo do grupy wyselekcjonowanych autorytetów.
Warto podkreślić, że często robimy to nieświadomie a w warstwie deklaracji gotowi jesteśmy obstawać, że są to nasze poglądy wynikają z własnych badań i rozważań. Druga sprawa, którą chciałem podkreślić dotyczy faktu, że nie krytykuję samej idei „delegowania opinii” – w pewnym zakresie jest to nawet proces konieczny bo nie jesteśmy w stanie samodzielnie wszystkiego sprawdzić.
Nie widzę powodów by zakładać, że proces inwestycyjny jest wolny od tego zjawiska. Część ludzi argumentuje, że zachowujemy się inaczej, bardziej skrupulatnie, gdy stawka jest wysoka i wyraźnie widoczna a inwestowanie spełnia te kryteria. Pandemia COVID-19 i stosunek do szczepień oraz działań ostrożnościowych, zwłaszcza wśród osób w grupie podwyższonego ryzyka i ich rodzin, pokazuje, że nawet bardzo wysoka stawka może nie być wystarczająco silnym impulsem.
Dlatego zakładam, że pewna część naszych inwestycyjnych idei i pomysłów (na pewno większa niż jesteśmy gotowi to przyznać) nie jest naszymi oryginalnymi kreacjami lecz została przejęta z zewnątrz. Mogliśmy je przejąć od inwestycyjnych społeczności, w których się obracamy, od guru, którego poczynania śledzimy (czasem przez zamknięte szkolenia lub webinary) lub mogły nam zostać narzucone przez nasze poglądy wyższego rzędu, nasz światopogląd.
Dziś w czasie niekonstruktywnego przeglądania mediów społecznościowych, natrafiłem na Reddit, na artykuł z polskiego tygodnika z takim tytułem: Polska właśnie bankrutuje. „Kto powie wyborcom, że czeka nas bezrobocie, bieda i gwałtowne obniżenie poziomu życia?”. Trudno jest mi sobie wyobrazić, że inwestor, który od wielu lat ma regularną ekspozycję na ten nurt „analiz gospodarczych” jest w stanie uchronić swój proces inwestycyjny od emocji, które wzbudzają takie „analizy”. Nie argumentuje w tym momencie, że prognozowanie nawet dotkliwego spowolnienia gospodarczego jest błędem. Zwracam uwagę na emocjonalne tło tej prognozy tworzone na przykład przez: „bankrutuje” i „bieda”. Inwestorzy regularnie konsumujący pesymistycznie skrzywione informacje mogą nie zadawać sobie nawet sprawy, że ich niedźwiedzie podejście inwestycyjne jest wynikiem przebywania w tym polityczno-ideologicznym silosie.
Tak jak w przypadku szczepienia przeciw COVID i wojny na Ukrainie powodem do niepokoju może być zapożyczanie czy przywłaszczanie pozornie niezwiązanych ze sobą (nie wynikających z siebie ani z jakiegoś innego czynnika) pomysłów inwestycyjnych. Jeszcze większym powodem do niepokoju mogą być zapożyczenia logicznie sprzecznych idei inwestycyjnych (na przykład ktoś prognozuje krach na rynkach i ma jednocześnie dużą ekspozycję na bardzo zmienne, spekulacyjne aktywa). Powyższe symptomy mogą sugerować, że posunęliśmy się za daleko w inspirowaniu się pomysłami innych inwestorów lub analityków.
6 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Wnioski ciekawe i – jak zwykle – warte przemyślenia.
Jednak tym razem przyczepię się do wnioskowania.
Otóz istnieje-albo ja przynajmniej go widzę-bezpośredni związek pomiędzy stosunkiem do szczepień a oceną wojny na Ukrainie.
Ci niezaszczepieni (w społeczeństwach zachodu)to w większości antysystemowcy (sceptyczni wobec mediów, bigpharma, zmian kulturowych itd)- a ci szukają oparcia gdziekolwiek nawet (co za czasy) w Rosji.
Także wybrane "zdarzenia" nie są niezależne – media zachodnie wspierają Ukrainę to oni automatycznie są wobec tego podejrzliwi. Podobnie zresztą media reszty świata najczęściej są prorosyjskie (dokładniej antyamerykańskie) a społeczeństwa tam prezentują podobne poglądy (ciekawe było by zbadanie stosunku do wojny wśród antysystemowców chińskich np)
Co więcej to wśród niezaszczepionych ta ocena wydaje się zbliżona do "naturalnego" podziału stosunku do wojny w dalekim kraju…
Jest logiczny i bardzo bezposredni zwiazek miedzy stosunkiem do wojny
oraz szczepieniami- dramatycznie niskie zaufanie do informacji/wladzy/publicznej narracji.Jesli uwazam ze rzad oszukuje to znaczy ze szczepionki nie dzialaja a skoro rzad mowi ze rosja napadla to znaczy ze jest odwrotnie.Tak samo w dzialalnosci inwestycyjnej- totalny brak zaufania i poczucie ze wszyscy oszukuja
Dobry wpis. Ciekawe jak to wykorzystac w inwestowaniu, bo jezeli prosto mozemy odgadnac poglady osoby znajac tylko jej opinie na 1-2 sprawy to prosto powinno sie to przekladac na jakies korelacje na rynkah/akcjach/tematach do inwestowania. Wystarczy ocenic czy duzo osob tak sadzi.
Brakuje w tych rozważaniach elementu kluczowego: odniesienia poglądów do stanu faktycznego, rzeczywistości, "prawdy", jak kto woli. Inaczej mówiąc: nieistotne, w jakim klastrze informacyjnym człowiek funkcjonuje (o ile tak jest) istotne, na ile te poglądy przystają do rzeczywistego stanu rzeczy.
W Twoim wpisie widzę – zaszyte pod spodem – założenie, że nie istnieje prawda, są tylko narracje. I wtedy rzeczywiście możemy już prosto identyfikować mieszkańców poszczególnego klastra.
Jeśli jednak takie założenie przyjmiemy, to praca umysłowa nie ma sensu, "lecimy gotowcami". Skutek może być tylko zły.
@ dorota
Nie ma takiego założenia we wpisie. Generalnie problem z przejmowaniem klastrów opinii jest taki, że robiąc to rezygnujemy z kryterium poprawności i bierzemy wszystko co jest klastrze bez względu na to czy jest poprawne czy nie.
Popełniasz podstawowy błąd. To, że ktoś nie popiera Ukrów to nie oznacza, że jest prorosyjski.