Praca nad zarządzaniem emocjami w inwestowaniu wymaga minimum 4 komponentów:
1. Zasobów wiedzy,
czyli wszelkich poradników, broszur, szkoleń, warsztatów lub jakichkolwiek profesjonalnych materiałów edukacyjnych.
2. Chęci i nieco odwagi by się tym zająć,
co wcale nie jest takie oczywiste; nie każdy bowiem jest w stanie zmierzyć się ze swoimi negatywnymi emocjami, stosując w zamian uniki obronne, których da się wymienić cały katalog.
3. Planu, strategii
czy jakiejś systematycznej metody obserwowania własnych emocji, pracy nad nimi, wdrażania zmian/ulepszeń.
4. Wsparcia,
czyli osoby lub kręgu osób, które mogłyby stanowić podporę w trudnych chwilach (rodzina, przyjaciel, grupa innych inwestorów, psycholog/psychoterapeuta, mentor).
Logicznie rzecz biorąc należałoby zacząć od punktu pierwszego, aby mieć bazę do rozwoju. Inwestorzy doskonale zdają sobie sprawę jak ogromne znaczenie mają emocje w sukcesie na rynku, jednakże rzadko edukują się w tej mierze w wystarczający sposób z tego co obserwuję. Bez stosownej wiedzy czas poznania strategii pracy z emocjami się wydłuża i kosztuje. Profesjonalny inwestor/trader MUSI znać temat od podszewki i doskonale się w nim poruszać!
Problemem może być brak dobrej jakości materiałów. Odczuwałem to sam przez ostatnie 20 lat, próbując wszystkiego by dotrzeć do czegoś rzeczywiście pomocnego. Nie znalazłem ideału, ale powiedzmy, że dokopałem się do kilku poradników, które w jakiś sposób pomagają ukierunkować edukację w tym temacie.
A ponieważ często jestem o to pytany, dlatego poniżej krótka lista tego, co sam mogę polecić. Dwa zastrzeżenia najpierw:
1. To są tylko podręczniki, na które sam trafiłem, ale ich wybór może być szerszy, sam chętnie każdej cennej wskazówki wysłucham.
2. Te pozycje dotyczą wąskiego tematu TYLKO emocji, a nie psychologii, która obejmuje znacząco szersze spektrum problemów.
Starałem się mieć każdą książkę, jaka wychodzi w dziedzinie inwestowania, a szczególnie zależało mi na poradnikach dotyczących ogólnie psychologii. Trochę ich napisano, aczkolwiek ku mojemu rozczarowania nie mogłem trafić na taką typowo o emocjach. Wszystko co dało się więc w międzyczasie zrobić, to poczytać o samych emocjach, nie tylko o takich stricte inwestycyjnych.
Tego typu książki można znaleźć w księgarniach, od typowo naukowych do popularno-naukowych. Chodzi o to, by poznać fizjologie emocji, pochodzenie, ich rodzaje, wpływ na człowieka. Nie mam tu jakichś preferencji co do tytułów, sam czytałem raczej literaturę naukową, która jest jednak dość trudna by polecać każdemu. Na mojej półce stoi:
Ekman, Davidson „Natura emocji”
Jednak to już dla nieco bardziej zainteresowanych.
Natomiast najlepszą pozycją jaką czytałem do tej pory w zakresie ogólnej pracy nad zarządzaniem emocjami była książka z serii „Dla opornych”, ale niestety w języku angielskim:
„Emotional healing for dummies”
Naprawdę dobrze ułożone kompendium potrzebnej wiedzy, które przyda się nie tylko w inwestowaniu, ale i w codziennym życiu. Moim zdaniem to powinna być lektura obowiązkowa na poziomie szkoły średniej.
Znani autorzy piszący o psychologii inwestowania (np. Kiev, Nofsinger, Tharp) rzadko lub wcale nie sięgali do emocji. Pierwszym, który mnie dopiero zapalił był Brett Steenbarger. Sporo dzieje się na jego blogu w tej kwestii, pisze zresztą kolejną książkę na oczach czytelników. Po przeczytaniu jego pozycji:
„The daily trading coach”
„The psychology of trading”
„Trading psychology 2.0”
„Enhancing trading performance”
miałem jednak niedosyt. Do tematu emocji czasem zagląda wprawdzie, ale częściej interesuje go psychologia motywacji przełożona na język inwestowania. Sam jest zresztą coachem traderów w funduszach czy firmach prop-tradingowych ( i sam traduje).
Dużo nadziei wiązałem z Denise Shull. To ona była pierwowzorem pani psycholog w rewelacyjnym serialu „Billions”. Zresztą do dziś toczy ona sprawy sądowe z producentem o prawa autorskie do owej postaci. Sama była wcześniej traderem na rynku derywatów, a obecnie szkoli menadżerów z hedge funduszy. Jej koncepcje krążą wokół emocji biorących źródła w nastrojach, odczuciach inwestorów. Minusem jest to, że nie zawarła tego wystarczająco wyraźnie w swojej książce:
„Market mind games”
Którą recenzowałem jakiś czas temu. Lektura dla ciekawych tematu.
Chwilę wcześniej aż dwukrotnie przerzuciłem rewelacyjnego M. Douglasa w książce
„W transie inwestowania”.
To pośrednio dotyczy emocji, ale w szczególny sposób: on uczy tam akceptacji dla ryzyka, co jak twierdzi wielu inwestorów ma znaczący wpływ na ich relacje emocjonalne z transakcjami.
Dopiero po wielu latach przyszło faktyczne BUM! A więc końcu książka, która uczy tego, czego dokładnie potrzebujemy: regulacji emocji w kontekście inwestowania. Chodzi o:
Dayton Gary „Trade mindfully”
Jak nietrudno stwierdzić, opiera się ona na „Uważności”, coraz częściej używanej w wielu terapiach praktyce medytacji.
Dosłownie chwilę później wpadła mi w ręce książka, którą wspomniałem w poprzednim wpisie:
Steve Ward „Tradermind”
I to było drugie BUM! Opiera się ona na podobnym koncepcie Uważności, jednak relacje emocje-trading traktuje dużo przystępniej, bardziej przekonująco. Gdybym miał z tych 2 pozycji wybierać jedną, to właśnie tą bym wybrał.
Siłą rozpędu zamówiłem kolejną książkę tego samego autora, którą wydano potem w Polsce pod tytułem:
„Psychologia skutecznego tradingu”
Tu już mniej o samych emocjach, więcej za to o praktyce systematycznego inwestowania w sensie psychologicznym. Mamy tu gotowe 35 strategii, które przygotowują do zarządzania sobą w inwestowaniu, jak i samym inwestowaniem.
Kolejnym, ale już nie tak milowym krokiem było
John Coates „The hour between dog and wolf”
Opisywałem ją na blogu w tym ->wpisie. Wielu czytających chwali sobie tę książkę (z tego, co dochodzi do mnie). Tu emocje i ich przejawy na giełdzie są opisane w kontekście fizjologii człowieka. Nie jest to jednak poradnik tego, jak można nimi zarządzać, bardziej o tym, jak różne warunki przyczyniają się do ich wahań.
Ostatnia książka, którą w tej dziedzinie udało mi się odkryć, jest niezwykle pomocny poradnik napisany przez psychiatrę i wydany w Polsce:
Raj Persaud „Pozostać przy zdrowych zmysłach”
Nie jest to tekst związany z inwestowaniem, lecz ma naturę dużo ogólniejszą, ale polecano go w książkach wyżej wspomnianych. Autor pokazuje przystępnym językiem sposoby radzenia sobie we wszelkich trudnych sytuacjach życiowych bez pomocy psychologów. To przydatne w sensie przygotowania swojej psychiki do wolnego od problemów mentalnych inwestowania.
Nadal jednak czekam na ideał, czyli podręcznik podpowiadający inwestorom praktyczne rady w kompleksowy sposób i w odniesieniu do wielu innych znanych z psychologii metod. Miałem plan, żeby napisać go samemu, wykorzystując własne doświadczenia, jednakże psycholog, który miał być współautorem musiał się wycofać z powodów osobistych. Nie porzucam nadziei…
—kat—-
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.