Poprzednia część tego cyklu skierowana była do długoterminowych inwestorów, którzy przechodzenie strat, nieraz długich i dość dotkliwych, powinni mieć naturalnie wpisane w swój plan inwestycyjny – i o problemach z tym właśnie poniżej.
(Tekst przeznaczony przede wszystkim dla początkujących inwestorów długoterminowych. Ale również dla wszystkich poszukujących swojej filozofii inwestowania).
Utknięcie w stracie przez długoterminowych, a szczególnie pasywnych inwestorów (np. tych od IKE/IKZE), wymagać może w okresie spadkowym pewnych analiz i decyzji, których dokonanie (lub nie) poprawi wiedzę i umiejętności, a to pozwala zarazem rozładować niekomfortowe uczucia i emocje. Te ostatnie, pozbawione kontroli, pchają nierzadko ku błędnym krokom i wyprzedawaniu akcji w najgorszym momencie, byle pozbyć się w najprostszy sposób bólu i strachu. To oczywiste, że długoterminowe inwestowanie oznacza konieczność nauki ADAPTACJI do okresowych obsunięć kapitału, jednakże trzeba w tym planie świadomie uwzględnić:
Weryfikację JAKOŚCI posiadanego portfela inwestycyjnego
To powoduje, że praktycznie inwestowanie w akcje nadal modną metodą „Kup i trzymaj” (propagowaną przez Warrena Buffetta) nie zawsze będzie miało pasywnej formy.
Z tym związane są dwie istotne kwestie, które wymagają omówienia.
Kwestia 1. Spółki nie są wieczne
Inwestorzy pasywni często nie podejmują się okresowej oceny posiadanych spółek, zakładając, że z czasem i tak ich kursy wzrosną. Z kolei aktywni inwestorzy wykazują nadaktywność wobec akcji, które kupili przecież na długi termin, ale obawy o przyszłość nie pozwalają im spokojnie usiedzieć żadnej korekty. Istnieją jednakże powody, by pewną aktywność przejawić, nie wszystkie bowiem spółki mają szanse przeżyć słabsze momenty, co powoduje straty, o których rzadko się w poradnikach wspomina.
Te powody do niepokoju to:
– spółki notowane na giełdach czasami bankrutują,
– spółki wpadające w kłopoty z racji słabej kondycji przechodzą do statusu „śmieciowego” (kurs poniżej 1 PLN), często na zawsze,
– spółki znikają z parkietu, ponieważ są przejmowane lub zdejmowane z obrotu, wówczas może istnieć konieczność sprzedaży ich ze stratą,
– spółki popadają w konflikty z prawem, w związku z czym mogą być zawieszane, karane, degradowane, silnie wyprzedawane (świeży przykład to GetBack) i nie podnieść się z tego długo lub nigdy.
W pasywnym podejściu do inwestowania tego rodzaju zdarzenia łatwo mogą ulec przeoczeniu. Powstałej straty można było w pewnym momencie uniknąć interesując się bliżej posiadanymi spółkami. Z tego powodu inwestowanie całkowicie pasywne staje się pewnego rodzaju mitem. Jeśli chce się mimo to je kontynuować, to znacząco zasadniej jest przeznaczyć kapitał na tak modne dziś ETFy, które nie podlegają wymienionym wyżej negatywnym zdarzeniom. Sam Warren Buffett głośno informuje, że chciałby aby po jego śmierci majątek został na lata ulokowany jedynie w instrumenty pochodne tego typu jak właśnie ETFy, które naśladują zmiany najważniejszego indeksu amerykańskiego S&P 500.
Poniżej kilka podpowiedzi, które mogą okazać się przydatne tym, którzy nadal inwestują bezpośrednio w same spółki i zawsze mogą wpaść na podobne zdarzenia jak wymienione wyżej:
– pozbądź się przekonania, że kupno nawet solidnych i znanych spółek oznacza bezpieczną inwestycję na długie lata; większość spółek notowanych 100 lat temu w USA nie istnieje, lista polskich „pechowców” jest również długa,
– jeśli nadal posiadasz wolne środki i chcesz uniknąć nieustannego zamartwiania się o kondycję posiadanych akcji, to skieruj je raczej do ETFów, ewentualnie zwykłych funduszy inwestycyjnych (choć i niektóre z nich potrafią zawieść lub zniknąć),
– jeśli czujesz obawy i potrzebę działania, sprawdź każdą spółkę, która zaczyna przynosić straty w portfelu; nie potrzeba do tego eksperckiej wiedzy w zakresie weryfikacji jej bilansów i raportów finansowych, wystarczy przynajmniej przeszukać serwisy giełdowe czy opinie i rekomendacje analityków,
– jeśli nie doszukałeś się naprawdę rzeczowych przesłanek o zbliżającej się katastrofie spółki – nie sprzedawaj, to tylko strach przed nieznanym, zły doradca, opanowanie go to kwestia nabycia doświadczeń,
– nie łudź się, że ktokolwiek, nawet ekspert giełdowy, potrafi przewidzieć przyszłość i trafnie wskazać, która spółka wpadnie w kłopoty albo z nich wybrnie; ale dostarczą Ci przynajmniej wiedzy o tym, która spółka już wdepnęła w problemy,
– jeśli posiadana przez ciebie spółka spadła do kategorii śmieciowej, to szanse na jej powrót do dawnej ceny i świetności są dość nikłe; to oznacza konieczność pogodzenia się z tą stratą, utrzymywanie jej dalej w portfelu będzie skutkować tym, że albo spółka zbankrutuje albo będzie wahać na niskich poziomach,
– nie istnieje wiarygodna metoda ustalenia, gdzie skończą się spadki kursów danej spółki; jedyne co możesz zrobić to dowiedzieć się o jej kondycji finansowej i jeśli przekonasz siebie, że jest naprawdę zła, to pozbądź się jej, zawsze możesz ją kupić ponownie jeśli kłopoty miną; potraktuj to jako sytuację zero-jedynkową, nawet Buffett sprzedawał akcje ze stratą,
– jeśli mentalnie ani merytorycznie nie jesteś gotów na sprzedawanie taniejących akcji, to musisz zaakceptować fakt, że co jakiś czas nietrafiony wybór zrobi ci dziurę w portfelu,
– popełnisz jak wszyscy wiele błędów sprzedając spółki zbyt pochopnie lub nie sprzedając innych, choć powinieneś; to jest nieodłączna część tego biznesu; świadomość tego nie pomoże Ci w uśmierzeniu bólu straty już teraz (o ile tkwisz w takiej), ale powinno stać się solidną lekcją do odrobienia na najbliższą przyszłość, każda wymagająca umiejętności działalność wymaga w jakiś sposób kosztu, szczególnie jeśli próbowałeś go uniknąć wchodząc w inwestycję typu „kup i trzymaj”,
– istnieje kilka trików, których zastosowanie zamortyzuje straty, ale ich w całości nie zlikwiduje (o tym w kolejnych częściach), jednak dopominają się one działań i zabiegów wymagających zaangażowania, co ponownie przekreśla jedynie hipotetyczny komfort pasywnej inwestycji,
– przechodząc z pasywnego na aktywne inwestowanie podpisujesz i tak cyrograf na sprzedawanie czasem ze stratą, a przy tym nie masz żadnych gwarancji lepszych zysków,
– ból po sprzedaży ze stratą trwa jakiś czas i nie różni się od bólu po odkryciu, że w portfelu masz bankruta czy śmieci; różnicę finansową między nimi pokrywa nadzieja, która czasem się materializuje, gdy spółka jednak przeżywa – na tym opiera się sens długoterminowego inwestowania.
Kwestia numer 2 w kolejnym wpisie.
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.