Jeśli istniałby jakiś zbiór zasad dla przestępców w białych kołnierzykach to reguła by nie umieszczać w elektronicznej korespondencji dowodów oszukańczej aktywności na pewno by się w nim znalazła.
Mimo to, oszuści finansowi często tworzą obciążające ich treści w emailach i innych formach komunikacji elektronicznej. Okazuje się, że taką lekkomyślnością wykazali się bohaterowie największej afery na polskim rynku kapitałowym – prezes Getback i dyrektor finansowy tej firmy. Bartek Godusławski z Dziennik Gazeta Prawna dotarł do emaili, w których managerowie omawiali wyniki finansowe Getback za 2017 rok. Jeden z emaili, napisany przez dyrektor finansową rozpoczyna się od zdania, które nie pozostawia żadnych wątpliwości co się działo w spółce: Tak wynika rzeczywisty wynik comiesięczny grupy Getback.
Z zestawienia dyrektor finansowej wynika, że grupa notowała około 8 mln strat miesięcznie. W oficjalnych raportach podawała około 180 mln zysku netto po 3 kwartałach 2017 roku, a więc około 20 mln zysku miesięcznie. Opublikowanie tych emaili ma olbrzymie znaczenie dla postrzegania afery Getback. Korespondencja wskazuje, że Getback bardzo długo był zaplanowanym oszustwem finansowym. W spółce prowadzono zapewne podwójną księgowość – fikcyjną na potrzeby oszukiwania inwestorów i rzeczywistą dla potrzeb zarządzania spółką.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na inny aspekt medialnych doniesień o korespondencji pomiędzy członkami zarządu Getback. Otóż mamy do czynienia z dwojgiem ludzi o bardzo wysokiej pozycji zawodowej, zapewne zdających sobie sprawę, że biorą udział w gigantycznym oszustwie, którzy dyskutują o tym oszustwie w korespondencji e-mailowej. Trudno o bardziej spektakularna ilustrację faktu, że ludzie popełniają błędy, także proste błędy o katastroficznych konsekwencjach.
Przytoczę dwa inne przykłady z ostatnich dni. Pod koniec września SEC oskarżyła jednego z pracowników amerykańskiej spółki eBay o insider trading. Manager uzyskał informację o zbliżającej się akwizycji spółki Xoom Corporation przez PayPal – spółkę zależną od eBay. Pracownik eBay kupił opcje kupna na akcje Xoom tuż po uzyskaniu informacji o złożeniu oferty a po uzyskaniu informacji, że do akwizycji dojdzie dokupił opcje kupna o krótkiej dacie wygaśnięcia, przypadającej niedługo po planowanej dacie ogłoszenia transakcji. Tym samym drastycznie ułatwił SEC wykrycie swojej aktywności. Na handlu z wykorzystaniem informacji poufnych zarobił około 36 tysięcy dolarów. Kim był ten pracownik? Był managerem odpowiedzialnym za raportowanie do SEC. Mało tego, informację o zbliżającej się ofercie uzyskał w ramach swojej pracy – w trakcie przygotowywania raportu dla SEC.
Kilka dni temu media finansowe poinformowały o fascynującej konferencji wynikowej spółki zajmującej się wydobyciem i przerobem rudy żelaza. Niekwestionowanym bohaterem tej konferencji był prezes spółki Lourenco Goncalves. Media spekulują, że był niezadowolony zarówno ze zbyt negatywnego podejścia analityków do spółki jak i z negatywnej reakcji inwestorów na opublikowane wyniki finansowe (akcje spółki spadły o kilka procent). Goncalves najpierw zarzucił brak kompetencji analitykom i stwierdził, że to nie do pomyślenia, że banki inwestycyjne zatrudniają takich ignorantów. Dodał, że analitycy przynoszą wstyd swoim rodzicom. Następnie wyjaśnił co spółka zamierza zrobić z gotówką, którą generuje z działalności operacyjnej: Wykorzystamy gotówkę by wynagrodzić długoterminowych akcjonariuszy. Jeśli cena akcji będzie spadać przez tych dzieciaków z komputerami bawiących się pieniędzmi innych ludzi (zapewne mówił o inwestorach z krótką pozycją na akcjach – T.) to będziemy skupować akcje. Tak damy popalić tym ludziom, że nie będą mogli zrobić nic innego jak odejść. Będą musieli się zabić. Tak bardzo im dowalimy, że będzie sporo uciechy z oglądania tego.
Można oczywiście żartować, że prezes Goncalves jest zafascynowany stylem wypowiedzi prezydenta Donalda Trumpa albo, że w spektakularny sposób zgłosił swoją kandydaturę na prezesa Tesli (bo pokazał, że potrafi się komunikować ze sprzedającymi na krótko akcje inwestorami w stylu Elona Muska). W rzeczywistości inwestorzy i analitycy byli pewnie świadkami wybuchu niekontrolowanej złości prezesa, który w ten sposób mógł odreagować stres związany z zarządzaniem spółką.
Z obserwacji dyskusji inwestycyjnych odniosłem wrażenie, że inwestorzy i komentatorzy mają skłonność do postrzegania rynku finansowego (ale także świata biznesu i polityki) jako partii szachów, w której ruchy są przemyślane i wynikają ze starannie opracowanych strategii. Jeśli jakieś decyzje wydają się dziwne, trudne do wyjaśnienia, to często zakłada się, że podejmujący je gracze operują na dużo wyższym poziomie: w decyzjach jest ukryty sens ale w danym momencie jest on nieuchwytny dla zwykłych ludzi.
Oczywiście, zakładanie, że jakaś decyzja albo wypowiedź są błędne albo niemądre dlatego, że inwestor ich nie rozumie albo się z nimi nie zgadza nie jest oznaką otwartego umysłu. Na przykład wiele dziwnych, kontrowersyjnych wypowiedzi polityków staje się sensowna i przemyślana jeśli uświadomimy sobie, że to nie my jesteśmy ich zamierzonym adresatem, że przekaz jest skierowany do konkretnej grupy społecznej lub zawodowej.
Myślę jednak, że równie szkodliwe może być uporczywe ignorowanie scenariuszy, w którym prezesi, znani inwestorzy albo politycy popełniają proste, niewymuszone błędy, działają pod wpływem emocjonalnego wzburzenia, stresu. Uważam, że część inwestorów przywiązuje nieadekwatnie dużą wagę do pojedynczych transakcji insiderów na rynku akcyjnym. Takie podejście opiera się na dwóch założeniach. Po pierwsze, insiderzy mają bardzo wysokie umiejętności prognozowania przyszłego kursu akcji. Po drugie, każda transakcja insiderów odzwierciedla ich przekonanie o przyszłym kursie akcji. Jeśli inwestorzy uświadomią sobie, że przedstawione wyżej założenia nie są uniwersalnymi prawdami to łatwiej im będzie rozsądnie podchodzić do informacji o transakcjach wysokiej rangi managerów.
2 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Wspaniały ten gość z ebaya
Konrad taki światowiec, do inwestorów z USA jeździł, a pojęcia eDiscovery nie zna?