Czy psychopaci są lepszymi inwestorami?
Kiedy temat „emocje” pojawia się w zestawieniu z inwestowaniem, najczęściej oznacza to jakieś kłopoty. Zwykle paraliż decyzyjny i strach, które uniemożliwiają podjęcie zaplanowanych działań lub rozstrój umysłowy i huśtawkę nastrojów, prowadzące do błędnych ruchów i strat. Znamienne, podkreślam to zresztą wielokrotnie, że tak istotna dla całego procesu decyzyjnego kwestia zabiera najmniej miejsca w literaturze. A jeśli już to w postaci „dobrej” rady by emocje utemperować. Prawdopodobnie w zdecydowanej większości przypadków nawet udzielający owej rady nie wie jak się do tego praktycznie zabrać i jak zrobić to optymalnie, zgodnie z wiedzą wypracowaną przez psychologię czy psychoterapię.
Całkowicie nietrafioną natomiast sugestią i niemożliwą do realizacji przez zdrowego człowieka jest wyzbycie się emocji w inwestowaniu całkowicie. Na poparcie takiej właśnie tezy bardzo często przytacza się dość popularny od lat casus psychopatycznych osobników, którzy bez mrugnięcia okiem dożynają giełdowe watahy, kosząc pewne zyski workami. Tak naprawdę jedyną prawdą w tej historii jest co najwyżej owa niezmącona niczym, obojętna, na chłodno realizowana postawa wobec strat i zysków. Cała reszta wymaga chwili namysłu.
Problem ten został opisany po raz pierwszy w 2005 r. w pracy naukowej p.t. “Investment Behavior and the Negative Side of Emotion”. Jednym z jej współtwórców jest neurolog Antonio Damasio, autor kilku naprawdę interesujących książek, które mogę szczerze polecić.
W pracy opisano eksperyment z udziałem grupy ludzi mających uszkodzone połączenia w mózgu, które powodowały niemożność prawidłowego odczuwania emocji.
Każdy z uczestników, w tym część zdrowych, otrzymał kwotę pieniężną na start (20 USD) w grze o następujących zasadach:
– 20 rzutów monetą, w każdej stawiano zakład o wysokości 1 USD
– za trafne obstawienie orzeł/reszka nagroda wynosiła 2,5 USD
– za brak trafienia przegrana kosztuje 1 USD
– można było opuścić rundę nic nie tracąc
W grze tego typu z 50% szansą wygranej takie wypłaty to w zasadzie bardzo duża szansa na końcową wygraną. Wartość oczekiwana wynosi bowiem 0,75 USD zysku na każdy postawiony 1 USD w transakcji. Miarą eksperymentu była nie tylko kwota końcowa lecz także to w ilu rundach uczestnicy brali udział.
Pacjenci z uszkodzeniem mózgowym średnio wygrali 25,7 USD biorąc udział w 83,7% obstawieniach. Grupa kontrolna zdrowych uczestników zarobiła nieco mniej bo średnio 22,8 USD, partycypując w 57,6% rundach. Statystyka dowiodła przynajmniej jednego: kiedy pojawiała się seria strat gracze zdrowi wycofywali się częściej z gry na jedną lub więcej rund, motywowani oczywiście najbardziej podstawową i pierwotną emocją jaką jest strach. Wyciąganie jednak zbyt daleko idących wniosków odnośnie tego jak przekłada się to na inwestowanie byłoby z kilku powodów obciążone m.in. takimi oto błędami:
1. Żeby wygrywać w grach jak i na giełdzie inaczej niż dzięki szczęściu potrzeba mieć po swojej stronie szanse wygranej czyli przewagę (pozytywną wartość oczekiwaną). W przywołanym eksperymencie przewaga leżała po stronie uczestników ze względu na profil wypłat i pomimo tylko 50% trafności w dużej ilości rozgrywek. Choć oczywiście mogło się zdarzyć, że w 20 rzutach trafność mogła być niższa, ale wypłata 2,5$ : 1$ oznacza, że próg zyskowności mieścił się w okolicy nawet ok. 70% nietrafionych obstawień.
Prawdopodobnie zdrowi uczestnicy nie zdawali sobie sprawy z szans wygranej i nie liczyli prawdopodobieństw więc kierował nimi strach. Pacjenci z uszkodzonym mózgiem pewnie również nie obliczali szans, ale nie odczuwanie emocji pchało ich ku grze częściej, a wygrali tylko dzięki dobrej, ale automatycznej przewadze, którą im zaoferowano.
Na giełdzie automatyczna przewaga tego typu nie istnieje więc to inwestor musi ją najpierw opracować, przetestować i wdrożyć. Psychopata również. To, że potrafi ją dokładniej zrealizować nie świadczy o tym, że posiada lepsze widoki na zysk. Jeśli zyskowność zależy tylko od realizacji, lepiej zatrudnić do tego komputer z 99% dokładnością plasowania zleceń. Problemem numer 1 jest więc osiągnięcie przewagi, w którym to zadaniu psychopaci mogą polec.
2. Wiele eksperymentów z pacjentami pozbawionymi odczuwania emocji udowadnia, że są lepsi od reszty normalnych ludzi tam gdzie trzeba podjąć ryzyko, ale pozbawieni przewagi rujnują zdrowie i finanse szybciej. Tak jest np. z wyścigami samochodowymi, gdzie psychopata nie waha się czy na zakręcie zredukować szybkość, ale nadmierne ryzyko i chwila nieuwagi kończy się i tak tragedią. Podobnie wygląda finał gdy sprawa dotyczy hazardu, a więc szanse są po stronie kasyna – pozbawieni emocji bankrutują szybciej (a w życiu realnym uzależniają się mocniej).
3. Żeby uczyć się w warunkach niepewności i ryzyka, gdzie przez doświadczenie nabywamy kompetencji, tylko za pomocą odczuwania i przeżywania emocji można to osiągnąć. Emocje są bowiem sygnałem ostrzegawczym gdy coś idzie nie tak, a poprawne wykonanie skutkuje zmianami w połączeniach neuronów dopaminowych i lepszymi decyzjami w przyszłości, nawet na poziomie nieświadomości. Tak kształtuje się coś co nazywamy intuicją.
4. Zdrowych ludzi cechuje awersja do ryzyka. Bierze się ona stąd, że zdarzenie negatywne silniej pozostają w pamięci i znaczą nasze pełne lęku i strachu myślenie oraz decyzje w przyszłości. Funkcjonalny psychopata takiej pamięci nie posiada, ale to daje mu przewagę jedynie w mechanicznych czynnościach i decyzjach, nauczenie go natomiast kreatywnego myślenia opartego na doświadczeniu jest w znacznym stopniu mało możliwe. Człowieka zdrowego można pewnych złych nawyków, fobii i lęków oduczyć, a na to miejsce wpoić mu nowe, łącznie z automatycznym podejściem do gry i transakcji. Proszę zauważyć , że skuteczność psychopatów nie sięgała w eksperymencie 100% lecz jedynie 83%, co jest w zasięgu zdolności zdrowego człowieka, który ma wolę by się edukować.
Wnioski są tak naprawdę dwa:
1/ Szansę wygranej daje obok szczęścia tylko zdobycie przewagi a nie sam automatyzm działania na chłodno.
2/ Nie bójmy się emocji, bez nich nasze życie byłoby prymitywne. Polubmy je i nauczmy się przechwytywać je do działań na swoją stronę.
—kat—
1 Komentarz
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Pomiędzy opisanymi wynikami eksperymentu, a wnioskami, jakie pan zapisał na końcu, nie ma żadnego logicznego związku. Wniosek 1 powinien brzmieć: w warunkach laboratoryjnych psychopaci pozbawieni emocji osiągają lepsze wyniki w grze z przewagą, niż ludzie zdrowi.Wniosek 2: (przy braku wiedzy/rozpoznania sytuacji) strach jest głównym bodźcem determinującym działanie. Ponadto nie rozumiem, co miał pan na myśli pisząc:że bez emocji nasze życie byłoby prymitywne? Przecież życie ludzi prymitywnych, jak opisują wszelkie prace antropologiczne, było wręcz zdominowane przez emocje: strach i ciekawość. Ciekawość postawiła hominida do pionu, a strach pozwolił mu przetrwać w warunkach ekstremalnie niekorzystnych.Strachu nie da się polubić, jak pan sugeruje, można go, co najwyżej oswoić, rozpoznając symptomy i zniwelować/zminimalizować ujemne skutki stresu.