W ostatnim czasie przekonałem się jak satysfakcjonujące może być działanie efektu potwierdzenia – natrafiłem na kilka artykułów i badań potwierdzających samodzielnie wypracowane hipotezy dotyczące sektora finansowego i gospodarki.
Chyba każdy słyszał o efekcie Krugera-Dunninga – hipotezie sugerującej tendencję niekompetentnych osób do zawyżania własnych umiejętności. Osoby kompetentne wykazują natomiast tendencję do zaniżania własnych umiejętności relatywnie do umiejętności innych. W swojej pracy Kruger i Dunning sugerowali, że zjawisko to wynika z niekompetencji – te same umiejętności czy wiedza potrzebne do wykonania zadania są potrzebne do oceny rezultatów tego zadania.
Daniel Kahneman w swoim znakomitym eseju w New York Times napisał: Pewność, przeświadczenie, które odczuwamy gdy dokonujemy jakiejś oceny nie wynika z rozumnego oszacowania prawdopodobieństwa, że nasza ocena jest słuszna. Jest uczuciem determinowanym przede wszystkim spójnością, zgodnością narracji i łatwością z jaką układamy ją w umyśle, nawet jeśli dowody potwierdzające narrację są nieliczne i niemiarodajne. Skrzywienie na rzecz spójności, zgodności sprzyja nadmiernej pewności siebie. Osoba, która wykazuje wysoką pewność siebie najprawdopodobniej dysponuje dobrą narracją, która jest prawdziwa albo nie jest.
Kahneman dodał: Możemy uwierzyć ekspertowi, który przyznaje się do niepewności ale nie możemy brać wysokiej pewności siebie za dobrą monetę. Jak nauczyłem się tego w czasie swoich pierwszych badań, ludzie wytwarzają spójne narracje i podają prognozy z dużą pewnością nawet jeśli dysponują niewielką lub zerową wiedzą. Nadmierna pewność siebie wynika z niewiedzy o swojej własnej niewiedzy (dosłownie: ślepoty na swoją własną ślepotę – T.).
Opinia Kahnemana jest tym bardziej istotna, że pisząc o ludziach, którzy z pewnością siebie formułują prognozy mimo niewielkiej lub zerowej wiedzy miała na myśli siebie i swój zespół.
Być może, nieuzasadniania pewność siebie może także być racjonalną strategią na odniesienie sukcesu. Badacze spekulują, że nadmierna pewność siebie może zapewniać korzyści psychologiczne i społeczne. Strategia ta może działać ponieważ ludzie mogą mieć skłonność do mylenia pewności siebie z wiedzą i umiejętnościami, oczekiwać, że pewność siebie wynika z kompetencji.
Badania z 2012 roku przeprowadzone przez Anderson, Brion, Moore i Kennedy zawierają empiryczne obserwacje i teoretyczne rozważania potwierdzające hipotezy, że nadmierna pewność siebie pomaga osiągnąć wysoki status w grupie a jest to możliwe, ponieważ zbytnia pewność siebie sprawia, że ludzie postrzegają taką osobę jako kompetentną nawet jeśli w rzeczywistości taką nie jest. Warto zauważyć, że w tym przypadku zbytnia pewność siebie jest szczerym, prawdziwym przekonaniem, że czyjaś wiedza lub umiejętności są wyższe niż jest to w rzeczywistości. Pod tym względem nadmierna pewność siebie różni się od zarządzania własnym wizerunkiem i świadomego przedstawiania swojej wiedzy lub umiejętności w lepszym świetle.
W badaniu empirycznym poziom nadmiernej pewności siebie miał porównywalny wpływ na ocenę kompetencji wydaną przez innych uczestników badania i osiągnięty status społeczny w grupie, do rzeczywistych, obiektywnych umiejętności. W wyrobieniu sobie opinii kompetentnej osoby nadmierna pewność siebie była równie skuteczna co rzeczywista kompetencja.
Kilka dni temu pojawiły się doniesienia o interesującym badaniu dwóch doktorantów z Washington State University. Badacze stworzyli program, który przeanalizował tweety dotyczące rozgrywek baseballu i footballu amerykańskiego. Wooten and Smith skupili się tweetach z prognozami wyników, przy czym podzieli je na wysłane przez medialnych ekspertów z zweryfikowanymi kontami i na wysłane przez amatorów deklarujących zainteresowanie sportem. Obserwowali nie tylko samą prognozę ale także pewność z jaką została wyrażona (przypisując odpowiedni poziom pewności słowom takim jak wygrać, zniszczyć, roznieść, zmiażdżyć). Co się okazało?
Profesjonaliści mieli rację w 47% przypadków a amatorzy w 45%. Profesjonaliści odznaczali się natomiast zdecydowanie wyższą pewnością siebie (ranking 0,48 przy rankingu 0,31 amatorów).
Fascynującą rzeczą, którą zauważyli Wooten i Smith był fakt, że występowała dużo silniejsza korelacja pomiędzy wzrostem popularności eksperta a pewnością siebie wyrażoną w prognozach niż sprawdzalnością prognoz. Jeśli hipoteza Wootena i Smitha sugerująca związek pomiędzy popularnością a pewnością prognoz i sprawdzalnością prognoz jest poprawna to dla wielu medialnych ekspertów, dla których głównym celem jest zwiększenie popularności, okazywanie pewności siebie może być racjonalnym narzędziem do realizacji tego celu. Bardziej skutecznym niż pracowanie nad swoim procesem prognostycznym w celu poprawienia jakości prognoz.
To o tyle interesujące, że wyniki 20-letnich badań prof. Philipa Tetlocka, w których uczestniczyło kilkuset medialnych ekspertów politycznych, ekonomicznych i militarnych pokazały, że eksperci z wielką pewnością siebie tworzący ekstremalne prognozy nie tylko odznaczali się mniejszą sprawdzalnością prognoz ale także zdecydowanie większym zainteresowaniem mediów.
Tetlock napisał: Jak ostrzegali sceptycy nadmiernie pewni siebie eksperci bardzo rzadko ponosili konsekwencje swoich pomyłek. Media poświęcały im dużo zainteresowania ignorując ich bardziej skromnych kolegów.
Tetlock podzielił ekspertów na dwie grupy: jeże i lisy. Tym pierwszym przypisał przywiązanie do wielkich idei, które determinują ich postrzeganie świata. Umożliwia to jeżom wygłaszanie poglądów i podawanie potwierdzających je argumentów z zaraźliwą pewnością siebie. Lisom przypisał brak przywiązania do konkretnych idei, akceptowanie i artykułowanie niepewności poprzez rozważanie różnych scenariuszy i ważenie argumentów za i przeciw. Rezultaty badań Tetlocka sugerują, że lisy odznaczały się większą sprawdzalnością prognoz i mniejszą popularnością medialną.
Uważam, że należy sceptycznie podchodzić do rezultatów badań społecznych i traktuję je jako kolejne obserwacje potwierdzające lub przeczące przyjętej hipotezie a nie dowody na jej potwierdzenie lub odrzucenie. Idea, że ludzie mogą mylić nadmierną pewność siebie z kompetencją i wiedzą wydaje się mi interesująca i sensowna. Powstaje pytanie czy ludzie mylą tylko szczerą pewność siebie z kompetencją czy dają się też zwieść świadomym zabiegom przedstawienia się jako bardziej kompetentna lub uzdolniona osoba niż jest to w rzeczywistości?
Jeśli powyższa hipoteza jest prawdziwa to trudno jest mi sobie wyobrazić lepsze pole do stosowania strategii rekompensowania braku wiedzy lub umiejętności za pomocą nadmiernej pewności siebie niż sektor finansowy. Dlaczego? W sektorze finansowym, na co zwróciłem uwagę w dwóch ostatnich tekstach, niezwykle trudno jest zmierzyć rzeczywiste umiejętności. Bardzo trudno jest powiedzieć: sprawdzam. Jeśli ktoś twierdzi, że jest wybitnym skrzypkiem to można wręczyć mu skrzypce i poprosić by coś zagrał. Dużo trudniej jest sprawdzić kompetencje i wiedzę medialnego eksperta, blogera czy zarządzającego. W sektorze finansowym bardzo trudno jest odróżnić nadmierną pewność siebie od rzeczywistych zdolności.
Jeśli z wszystkich przytoczonych wywodów wypływa jakiś wniosek to jest nim idea, że nie ma wyraźnego powodu by łączyć nadmierną pewność siebie, która często tożsama jest z arogancją, z realnymi kompetencjami.
7 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
No ta, można zyskać, lub stracić. O ile rozwój firmy poprzez dobre decyzje zarządu przynosi zyski rozłożone w czasie i możliwe do oszacowania, to zyski, bądź straty, na akcjach tej samej firmy, jakie powoduje spekulacja (przypływ/odpływ wielkiego kapitału) jest dużo większa, niż skutki działań zarządu. Firma może być kiepsko zarządzana i powinna tanieć, bo np. przynosi straty, ale spekuła ją masowo kupuje, więc firma pięknie drożeje. Dziś chyba ważniejsze od tego, co prezes zarządu ma w głowie, jest pytanie, co ma w głowie miliarder na drugim końcu świata. O ile prezes jest w materii zarządzania i finansów kompetentny, to miliarder być nie musi, a to jego decyzje przynoszą większe skutki. Wychodzi na to, że dziś trzeba się skupić na nastrojach wśród tych środowisk, które decydują o przepływach mas pieniędzy – czyli znów psychologia.
Bardzo dobry tekst.
Zetknąłem się kiedyś z wywiadem, w którym pewien popularny guru został zapytany jak zaklasyfikowałby się stosując berlinowski podział lis-jeż. Określił się jako lis w stroju jeża.
Z punktu widzenia przedstawionych wniosków Tetlocka (ciekawe jaka jest wierność dokonanej przez niego charakterystyki cech z tymi przedstawionymi w eseju Isaiah Berlina) taka strategia gry medialnej (zakładając, że istnieją takie lisy, które mogą wejść w rolę jeża, i/lub vice versa) może być – i jest – bardzo skuteczna.
Gdzie można kupić ubranko jeża?
Cichy LIS.
Dzisiaj musimy się wykazać nadmierną pewnością siebie, by przeciwstawić medialnej quasi-prognozie indywidualny pogląd. Trzeba nam wiary we własne siły, by zająć pozycje przed wielkim inteligentnym kapitałem, byśmy nie zostali obdarowani w fazie dystrybucji.
Rozpoczęła zatem hossa, której, jak może pamiętacie, oczekiwałem od jesieni a potem w porze Wielkiej Nocy w formacji odrodzenia, nie tylko rynku giełdowego. W warunkach wieloletniej recesji nie spodziewajcie się monotonnego szlaku w górę oznakowanego na zielono. Nie do przyjęcia jest dla mnie wizja wakacyjnej hossy jaką roztacza kompetentny analityk w piątkowym Parkiecie.
Po pierwsze sierpień będzie generalnie biorąc korekcyjny.
Na dłużej i na długiej można zasiąść w fotelu po 20 czerwca do 13 lipca.
Wchodzimy więc z wiarą i przekonaniem w progi Książęcej np. 18 czerwca. Nadgorliwi wystartują jak się domyślacie już trzynastego czerwca.
Kolejny już raz przegrywam z kosą inteligentnego kapitału, ujętego w mej ak jako zasada autonomii rynku,która chciwie i przesadnie wycina techniczne spody przed zapowiadanym przeze mnie wzrostem.
Rzucam w zabawie wysoko (ponad 30 stopni Celsjusza) kostkami i kryształami lodu w dziewczęta i chłopaków z biura mojego Bosia. W brzmieniu słowiańskim zmiękczony i wilgotny jest jak znalazł.
Chyba, że jesteście już pod Dubrownikem albo galopujecie przez pusztę.
Ściskajcie w ręku jak kamyk zielony włócznię północ-południe, przecież przyjdzie czas , ona nas wyzwoli.
Rąbkowa odsłona warsztatu przy próbie wyjaśnienia bardzo słabej prognozy na krok 20 czerwca- 13 lipca.
Do 28 czerwca niedźwiedzie i byki kopały i ryły dno znęcając się nad moją prognozą i nade mną. Gdyby ktoś mnie posłuchał i założył długą 20 czerwca straciłby ca 250 pkt. Gdyby mnie posłuchał i założył pozycję długą 18 czerwca straciłby ca 350. Już tu słowo „przepraszam” to będzie za mało.
Oczywiście ryzykujący własnym kapitałem zauważa, że lekko przesadzam.
2o czerwca w czarny czwartek (o czym został przeze mnie uprzedzony) rozsądek podpowiadał, by jeszcze zaczekać z wejściem po takim tąpnięciu i przy otwartej szczęce demontażu z refrenem ofe.
Czy 3. dekada czerwca w mojej arkanie zapowiadała takie ryfty na poziomie wsparcia?
Owszem. Po fakcie przejrzałem. Widzę dzisiaj kilka argumentów a jeden z nich odkrywczy, obiecujący i świeży*).
1. przecież aż 3 rydwany weszły do krzyża stałego. To nastąpiło 18. czerwca jednak rynek w Warszawie nie zareagował.
Dlaczego?
Bo jeden z rydwanów powożony przez Najjaśniejszego (Heliosa) wpadł w złotą koniukcję z Jowiszem. W scenerii zodiakalnego odrodenia – w Znaku Raka. Wyobrażam sobie jak ten faktor opóźnienia został entuzjastycznie przyjęty przez ar (anatomia rynku a pieszczotliwie inteligentny kapitał). Z tego powodu tąpnięcie dotarło dopiero w czarny czwartek – 20 czerwca.
Dlaczego niedźwiedzie i byki(byki, bo bezpośrednio przed wzrostem, który wciąż przepowiadam) rwały batutę wsparcią?
1.Bo na początku tygodnia, 24 czerwca Słońce już rozwiązało orbis z Jowiszem.
2. Ten świeży obiecujący. Ponieważ Cynthia wędrował od zstępnej kwadratury ku geniuszowi
krzyża. Jednocześnie bijąc w dzwony na trwogę, to jest ukazując się wszystkim na Ziemi w pełni.
Dopiero w środę na otwarcie zeszliśmy z dywanu krzyża stałego, gdy ar zaakceptował 28 czerwca.
___________
*)Źródło inspiracji: „Niezwykle imponuje złożonym smakiem. Powściągliwe ale i głebokie, długo rozwija się w ustach. Prezentuje czyste owoce zmieszane z nutami wytrawnie mineralnymi.” (Czas Wina Nr.52, s.39
>> Eben Sadie.
P.S. Pozdrawiam wystawców i zwiedzających z VIII Konwentu Winiarzy Polskich!
Wczesna samoocena prognozy „20.06. – 13.07.”
wypada dla mnie niekorzystnie.
Wyraźnego ruchu w górę, tak jak chciałem – nie było. Rynek w biegu horyzontalnym „potyka się” o ornament krzyży, kardynalnego i stałego, na dywanie Znaków, z Rakiem i Skorpionem w tle.
Korelat polityczno-społeczny wokół tej figury niebieskiej jest powszechnie znany i powtarza – oswajany solidnie przez społeczności Wall Street, sprzyja autonomicznej, rutynowej grze rynków. Toteż spodziewajmy się lokalnego ruchu pod granicę 2300 na WIG20. W najbliższy piątek lub (wysokie ryzyko) w poniedziałek 15.o7.
Ryzyko poniedziałku zawiera ciekawostkę; czy kapitał zwany przeze mnie inteligentnym będzie zmuszony poganiać w górę ceny jedną ręką a drugą trzymać pod korcem wieści z Placu Tahrir. Tam przecież będą się rwały rozmowy, ciche rozejmy i wszystkie nici porozumienia.