Pod koniec maja poruszyłem na blogu zagadnienie zbyt zachowawczego podejścia do zarządzania finansami osobistymi. Myślą przewodnią rozważań było stwierdzenie szachowego arcymistrza Magnusa Carlsena: Unikanie jakiegokolwiek ryzyka to bardzo ryzykowna strategia.
Wypowiedź Carlsena odnosiła się do konkurencyjnych dziedzin, takich jak gra w szachy, w których przeciwnik podejmujący skalkulowane ryzyko może wykorzystać czyjąś zbyt ostrożną postawę i zgarnąć wygraną. Teoretycznie nie trzeba traktować inwestowania czy rozwoju życiowego jako współzawodnictwa. Nie są to gry o sumie zerowej. Czyjaś wygrana nie musi oznaczać czyjeś przegranej bo „tort” systematycznie rośnie. Praktycznie, dla niemal wszystkich z nas, wszystko co robimy jest rodzajem współzawodnictwa bo nieustannie porównujemy się z naszym otoczeniem. Nawet jeśli „na świadomym poziomie” wiemy, że nie powinniśmy tego robić.
W kontekście finansów osobistych czy inwestowania unikanie jakiegokolwiek ryzyka może więc oznaczać, i z reguły będzie oznaczać, że nie znajdziemy się pod względem finansowym tam gdzie chcielibyśmy się znaleźć i gdzie moglibyśmy się znaleźć gdybyśmy swoje finansowe możliwości i umiejętności połączyli z bardziej zrównoważonym podejściem do ryzyka.
Będę kontynuował to zagadnienie bo uważam, że jest wyraźnie ignorowane w dyskusjach finansowych. Dziś chciałbym się skupić na jego praktycznej stronie. Pokazać kilka przykładów niepotrzebnego unikania ryzyka z dziedziny finansów osobistych i inwestowania. Niektóre z tych przykładów będą bezpośrednimi następstwami błędnej interpretacji sensownych wskazówek finansowych albo słuchania niemądrych wskazówek finansowych.
Wiele poradników finansowych zaleca unikanie zaciągania kredytów i spłacanie (lub nadpłacanie ich) gdy tylko pojawią się nadwyżki finansowe. Takie też jest „zdroworozsądkowe”, naturalne podejście wielu ludzi. Podejście cieszące się społecznym uznaniem. Niechęć do kredytów wynika z dwóch czynników: emocjonalnego (kredyt, zwłaszcza hipoteczny, robi z człowieka niewolnika) i finansowego (kredyt zmniejsza stabilność finansów osobistych).
Takie podejście ma sens w odniesieniu do drogich kredytów konsumpcyjnych. Po pierwsze dlatego, że są drogie. Po drugie dlatego, że finansują konsumpcję.
Unikanie kredytu hipotecznego albo niepotrzebne nadpłacanie go jest dla większości ludzi dużym błędem finansowym. Finansowany licznymi kredytami i płatnościami ratalnymi konsumpcjonistyczny styl życia może zrobić z ludzi niewolników drżących na myśl o utracie pracy lub nieprzewidywalnym wydatku. Sprawia też, że mają bardzo niewielki margines błędu.
Rozsądny kredyt hipoteczny (a więc nie wzięty pod korek naciągniętej zdolności kredytowej) jest po pierwsze najłatwiej dostępnym planem inwestycyjnym (po jego spłaceniu zostaje się przecież z wartościowym aktywem) a po drugie najtańszym i najbardziej bezpiecznym źródłem dźwigni finansowej. A przecież często jest też tańszym (niż wynajem) sposobem finansowania niezbędnej konsumpcji (mieszkania).
Dlatego uważam, że w przypadku ludzi radzących sobie na rynkach finansowych (a więc regularnie osiągających przynajmniej rynkowe stopy zwroty) nadpłacanie kredytu hipotecznego może być błędem podobnie jak próby uczynienia go „bezpieczniejszym” za pomocą wysokiego wkładu własnego. Dotyczy to zwłaszcza ludzi w średnim wieku, którzy zbudowali już sensowny kapitał na rynku finansowym. Na przykład taki, który bez problemu wystarczy by spłacić kredyt hipoteczny lub kredyty hipoteczne.
Największym błędem finansowym jaki popełniłem w życiu było kupienie pierwszego mieszkania w stanie do generalnego remontu. Co w zamyśle miało zwiększyć stopę zwrotu z mieszkania. Co było bezsensowną ideą bo mieszkanie spełniało funkcje konsumpcyjne. W efekcie wycofałem wtedy sporą część relatywnie niewielkiego kapitału z rachunku inwestycyjnego. Jakiś czas temu zrobiłem symulację krzywej kapitału wycofanych wtedy środków z użyciem rzeczywistych stóp zwrotu, które wypracowałem na tym rachunku. Uświadomiłem sobie, że bardzo dużo kosztowało mnie popełnienie dwóch błędów:
- przeniesienie środków na inwestycję z ograniczoną stopą zwrotu (zysk z dobrze zrobionego remontu) z inwestycji o nieograniczonej, a przynajmniej dużo wyższej potencjalnej stopie zwrotu (dobrze zarządzany rachunek inwestycyjny)
- minimalizowanie (adekwatnego do mojej sytuacji finansowej) ryzyka kupna mieszkania na rozgrzanym rynku nieruchomości
W „zdroworozsądkowym” podejściu do finansów osobistych i inwestowania dźwignia finansowa jest niemal zawsze „czarnym charakterem”, czymś czego zwykły człowiek powinien unikać.
W 2018 roku trzej analitycy AQR Capital Management – Andrea Frazzini, David Kabiller, i Lasse Heje Pedersen – rozłożyło na czynniki pierwsze alfę Warrena Buffetta. Okazało się miała ona dwa komponenty:
- dobór spółek
- źródła kapitału do inwestycji
W świecie inwestycyjnym bardzo dobrze znany jest ten pierwszy komponent. Wszyscy wiedzą, że Buffett miał świetny proces selekcji spółek. Frazzini, Kabiller i Pedersen pokazali, że inwestor preferował spółki łączące w sobie trzy cechy:
- niską zmienność
- atrakcyjną wycenę
- wysoką jakość biznesu
Mniej znany jest drugi komponent alfy Buffetta:
- dźwignia finansowa (około 1,7 do 1)
- tanie finansowanie
Zastosowanie niewielkiej dźwigni finansowej (opartej na dostępie do taniego finansowania) do tworzenia portfela dobrze nadającego się do stosowania dźwigni finansowej (złożonego z dobrej jakości, tanich spółek o niewielkiej zmienności notowań) zrobiło z Warrena Buffetta inwestycyjną legendę.
Buffett często podkreśla swoje ostrożne podejście do inwestowania. Kupowanie dobrze wycenionych spółek ze zdrowym biznesem miało ograniczać ryzyko inwestycyjne. Warto więc pamiętać, że jednocześnie Buffett stosował rozsądną dźwignię finansową by „podkręcić wyniki inwestycyjne” tego bezpiecznego portfela.
Tak więc przekonanie, że rynkowe podejście Warrena Buffetta opierało się na minimalizowaniu ryzyka inwestycyjnego jest nie tyle uproszczeniem co błędem. Jednym z filarów jego podejścia było stosowanie rozsądnej dźwigni finansowej,
Czy sugeruję, że odnoszący rynkowe sukcesy indywidualni inwestorzy powinni pomyśleć o dźwigni finansowej? Nie taki był cel przypomnienia filarów inwestycyjnego sukcesu Buffetta. Było nim pokazanie, że nie wynikał on z minimalizowania ryzyka. Buffett chciał zaangażować możliwie dużo kapitału w działającą strategię inwestycyjną. Wiązało się to z dodatkowym ryzykiem ale należy przyjąć, że Buffett czuł się z nim komfortowo.
1 Komentarz
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
"mieszkanie"
To nie jest takie proste.
Z punktu widzenia bezpieczeństwa: w praktyce bardzo często (jedyne mieszkanie, będące podstawowym składnikiem majątku) prowadzi do niesamowitego skoncentrowanie kapitału, co bezpieczne nie jest.
Nadpłacanie jednak tym bardziej prowadzi do pogorszenia problemu koncentracji majątku.
Inną rzeczą że jest jednak trudno wymierne obciążenie psychiczne związane z zadłużeniem miejsca zamieszkania. To że jest trudno wymierne, nie oznacza że nie istnieje. Może np. ograniczać śmiałość decyzji podejmowanych w życiu zawodowym.