Zachodnie media zwróciły uwagę na indyjski rynek opcji ponieważ ten wątek pojawił się w procesie jaki firma inwestycyjna Jane Street wytoczyła dwóm byłym pracownikom i ich nowemu pracodawcy – firmie inwestycyjnej Millennium Management.
Sam pozew Jane Street jest interesujący. Firma zarzuciła dwóm byłym pracownikom i Millennium Management, ze zaraz po odejściu z Jane Street i rozpoczęciu nowej pracy zaimplementowali niezwykle zyskowną strategię u nowego pracodawcy.
Jak bardzo zyskowna była to strategia? Jane Street podała, że w 2023 roku zarobiła na niej 1 mld USD czyli jakieś 10% wszystkich zysków z handlu na własny rachunek. Jane Street podała także, że żadna inna firma inwestycyjna nie zaimplementowała tej strategii i gdy jej byli pracownicy zrobili to w Millennium Management zyski Jane Street natychmiast spadły.
Jak łatwo się domyśleć Jane Street zrobiła wszystko by pozew zawierał jak najmniej szczegółów dotyczących tej strategii. Z samego pozwu można się dowiedzieć, że chodzi o sprzeczną z intuicją strategię kwantytatywną, nad którą spółka pracowała od 2018 roku.
Z pewnych szczegółów pozwu można było wywnioskować, że chodzi o strategię na rynku opcji na akcje. Już w trakcie procesu prawnicy pozwanych „wygadali się” (i wielokrotnie za to przepraszali), że chodzi o opcje na akcje na indyjskim rynku.
Dysponując informacjami o niezwykle lukratywnej strategii na rynku opcji na akcje indyjskich spółek zachodnie media zainteresowały się rynkiem opcji na akcje indyjskich spółek. Okazało się, że pod względem wolumenu to największy rynek opcji na akcje na świecie – kilkukrotnie większy niż wszystkie pozostałe rynki (łącznie z rynkiem amerykańskim) razem wzięte. Udział indyjskiego rynku to 85%. Co pokazuje wykres z The Economist:
The Economist zwraca uwagę na konwencjonalne powody rozkwitu rynku opcji na akcje w Indiach: rosnącą kapitalizację rynku akcyjnego, wysokie stopy zwrotu głównych indeksów i dynamicznie rosnącą bazę inwestorów.
Nie wyjaśnia to jednak dlaczego piąty pod względem wielkości rynek akcyjny na świecie jest absolutnym globalnym hegemonem w segmencie opcji na akcje.
Według tygodnika kluczową rolę odegrała w tym podobna mieszanka czynników, która rozpaliła pandemiczną i postpandemiczną gorączkę tradingową wśród indywidualnych inwestorów na Zachodzie. Najpierw była to pandemiczna nuda wspierana rozpowszechnieniem mobilnych aplikacji tradingowych. Gorączka stworzyła branżę influencerów i szkoleniowców, którzy z jednej strony sprzedawali marzenia o szybkim wzbogaceniu się (luksusowe samochody, hotele w Dubaju, piękne kobiety i tak dalej w materiałach marketingowych) a z drugiej sprzedawali proste i skuteczne strategie tradingowe. Sprzedawali więc marzenie i pewny sposób by je zrealizować. W przypadku Indii dodatkowym czynnikiem był relatywnie ograniczony dostęp do kryptowalut, które w większości miejsc zaspakajają te same potrzeby, które w Indiach zaspakaja rynek opcji na akcje.
Jakie potrzeby mam na myśli? Rynek opcji na akcje może służyć inwestorom jako narzędzie otwierania kierunkowych pozycji na spółkach, może służyć jako mechanizm do zabezpieczenia innych pozycji i jako miejsce stosowania strategii kwantytatywnych (co robi Jane Street). W przypadku indywidualnych inwestorów w Indiach i indywidualnych inwestorów na Zachodzie bardzo często służy niemal czystemu hazardowi. Zainteresowanie inwestorów indywidualnych budzą opcje o krótkim okresie wygasania (kilkudniowym lub jednodniowym – 0DTE). Jeśli takie opcje są out of the money (OTM) to w przypadku „trafienia” kierunku i siły rynkowego ruchu umożliwiają spektakularne zyski – regulanie publikowane na forach internetowych.
Tak traktowany rynek opcji (ale także lewarowany trading na kryptowalutach czy walutach) niewiele różni się moim zdaniem od klasycznego hazardu: otwieram zakład i za kilka godzin albo nie mam postawionych pieniędzy albo mnożę je razy 10 czy razy 100. Nie kryje się za tym żaden proces analityczny, żadna systematyczna strategia. To hazard tylko zamiast zakładów na wydarzenia sportowe albo gier w kasynie używa się jako narzędzia instrumentów finansowych.
Efekt takiego podejścia jest łatwy do przewidzenia. Indyjski regulator podaje, że 90% inwestorów traci na tej aktywności a przeciętna roczna strata odpowiada wysokości przeciętnego półrocznego wynagrodzenia.
Moim zdaniem ścisłe regulowanie hazardu w większości rozwiniętych państw nie wynika ze złośliwości aparatu biurokratycznego czy chęci zaspokojenia potrzeb fiskalnych. Wynika ze zrozumienia, że u podstaw hazardu leżą bardzo pierwotne bodźce i mechanizmy, nad którymi większość ludzi nie ma kontroli. To bodźce i mechanizmy podobne do działających w przypadku używek, śmieciowego jedzenia i uzależnień rozrywkowych (gry, seriale, etc.).
To nie przypadek, że jednym z najbardziej skutecznych sposobów kontrolowania tych potrzeb jest fizyczne uniemożliwienie ich szybkiego zaspakajania: jeśli ktoś ma potrzebę kompulsywnego podjadania śmieciowych słodyczy to jedną z najprostszych i najskuteczniejszych strategii jest zadbanie by nie było ich w domu.
W tym kontekście technologiczno-inwestycyjna innowacja w postaci mobilnych aplikacji tradingowych jest krokiem w odwrotnym kierunku. Dlaczego młodzi ludzie tracą miliardy dolarów rocznie na hazard instrumentami finansowymi? Bo przez 24 godziny na dobę, siedem (albo pięć) dni w tygodniu mogą to robić. Jeśli ktoś postawi przed 5-letnim dzieckiem dwulitrowy pojemnik lodów czekoladowych to nie może się dziwić, że po godzinie pięciolatka bardzo boli brzuszek bo zjadł wszystkie lody.
Dokładnie w tym samym kierunku ewoluuje branża zakładów sportowych, która w wielu państwach (np. USA) integruje się z transmisjami sportowymi – często przez bezpośrednie połączenie lub związki biznesowe firm mediowych i operatorów zakładów sportowych.
Można oczywiście znaleźć inne powody gigantycznego wzrostu popularności hazardu finansowego ale moim zdaniem najważniejszym z nich jest wzrost jego dostępności. W połączeniu z innym społecznym sentymentem wobec hazardu finansowego (nie jestem hazardzistą, spekuluję na kontraktach na memecoiny) niż wobec tradycyjnego hazardu oraz możliwością oddawania się tej pasji w kompletnej prywatności tworzy to ofertę zbyt atrakcyjną by młodzi ludzie mogli się jej oprzeć.
Giełdowe spółki eksploatujące zarysowany powyżej trend wydają się ciekawą opcją inwestycyjną dla inwestorów akceptujących ewentualne ryzyko regulacyjne.
3 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Kilkanaście lat temu podobny fenomen był a opcjami na Kospi 200.Koreanska KRX znaczy o wiele mniej na swiecie niz indie a pomimo skrajnie trudnego ( wtedy) dostepu do rynku wolumen opcji był stratosferyczny.Granie na kospi bylo tak lokalnie popularne ze byly o tym wrecz programy w tv (ogladane jak u nas telenowele),a zwykli recepcjonisci czy nawet nauczyciele na przerwach grali opcjami.Sytuacja doszla do takiej skrajnosci ze ze wzgledu na skale zjawiska spolecznego zmieniono specyfikacje kontraktu ( stał sie duzo wiekszy ) i…rynek padł.Ech to byly czasy
no własnie też mi to przyszło do głowy. Ten koreański fenomen sprzed lat
@ Tommip
Dzięki. Doczytam sobie w weekend.