Pod koniec kwietnia 2023 media (a tym samym inwestorzy) niespecjalnie przejęli się informacjami dotyczącymi tego, że platforma streamingowa Netflix, straciła w Hiszpanii w pierwszym kwartale roku ponad milion użytkowników. Było to związane z wprowadzaną sukcesywnie w kolejnych krajach polityką blokowania współdzielenia kont, dzięki której z jednego konta mogło korzystać wielu użytkowników.
Kurs akcji firmy niespecjalnie zareagował na tę informację. Jest to o tyle interesujące, że niemal dokładnie rok wcześniej, nagłówki prasy biznesowej pełne było katastroficznych wizji co do przyszłości Netflixa, który wówczas ogłosił, że stracił 200 000 subskrybentów. W reakcji na tę przerażającą i ogromną liczbę, kurs akcji spadł podczas jednej sesji ponad trzydzieści procent (Bez sensacji). Tak wyglądał jeden z licznych wówczas komentarzy.
Na to, że owo dwieście tysięcy stanowiło zmianę udziału o 0,09% zwróciło uwagę niewielu. Może z wyjątkiem tych, którzy uznali, że to wyjątkowo dobra okazja do zakupów. I że może – mimo rosnącej konkurencji i zmiany polityki firmy – los Netflixa jeszcze nie został przesądzony. Po gwałtownym załamaniu w kwietniu 2022 kurs jeszcze przez krótką chwilę spadał, by osiągnąć minimum na poziomie 180 dolarów i od lipca ubiegłego roku systematycznie wzrasta. Dziś jest na poziomie blisko 440 dolarów, co oznacza, że w ciągu roku zyskał 144 procent. Może nie jest to tak imponujące, jak wzrosty EC Będzin na warszawskiej giełdzie, ale można powiedzieć, że robi wrażenie. Co ciekawe, wzrosty miały miejsce niemal cały czas, nawet wówczas gdy firma opublikowała znacznie niższe zyski za IV kwartał 2022. Korekta, jaka miała miejsce na początku tego roku była związana z korektą całego rynku, niż jakimikolwiek wydarzeniami korporacyjnymi.
W tej chwili cena akcji odrobiła już niemal połowę olbrzymiego załamania, którego Netflix doświadczył w 2022 roku spadając z poziomu niemal 700 dolarów.
[Zdjęcie: Anastasia Shuraeva ]
Klauzula informacyjna