Co to w ogóle znaczy mieć rację?

Unikam publikowania konkretnych, kierunkowych opinii inwestycyjnych. Jest kilka powodów przyjęcia takiej postawy ale najważniejszy jest aspekt psychologiczny. Aktywne inwestowanie jest samo w sobie stresujące i nie chcę dokładać presji związanej z poddawaniem moich inwestycyjnych opinii sądowi internetowej społeczności.

Oczywiście oznacza to także, że nie mogę robić rund honorowych w sytuacji gdy jakaś opinia okaże się poprawna i potencjalnie bardzo zyskowna. Nie przeszkadza mi to bo wspomniane rundy honorowe nie są mi do niczego potrzebne.

Dziś także nie będę robił rundy honorowej choć oparłem tekst na jednej z niewielu konkretnych opinii inwestycyjnych, którą umieściłem w mediach społecznościowych. Od czasu do czasu coś mi się wymsknie. Trzy lata temu, 13 stycznia 2020, wymsknęła mi się opinia, że za trzy lata (czyli 13 stycznia 2023 roku) kurs Columbus Energy będzie niżej. Czy miałem rację? Spójrzmy na wykres.

W literalnym ujęciu miałem rację. Gdy pisałem opinię kurs wynosił 21,2 zł. Trzy lata później już tylko 8,6 zł. Problem polega na tym, że w międzyczasie kurs CLC osiągnął szczyt na poziomie 112 zł. Stało się tak zaledwie 8 miesięcy po mojej pesymistycznej prognozie.

Jeśli weźmiemy pod uwagę cały trzyletni okres prognozy to zauważymy, że od maja 2020 do listopada 2021 kurs znajdował się powyżej poziomu 21,2 zł. Jeśli dołożymy inne okresy z kursem powyżej 21,2 zł to okaże się, że kurs spędził powyżej tego poziomu większość okresu prognozy.

Zadajmy więc inne pytanie: z punktu widzenia postronnego inwestora czyja opinia była bardziej potencjalnie pożyteczna – moja prognoza, że za trzy lata kurs będzie niżej czy rozpoczynająca całą dyskusję opinia innego inwestora, że spółki fotowoltaiczne, w tym Columbus, rozpoczynają rajd? Ja skłaniam się ku zdaniu, że potencjalnie bardziej pomocna była ta druga opinia sugerująca, że spółki fotowoltaiczne są okazją inwestycyjną.

Nie tylko dlatego, że przy braku możliwości krótkiej sprzedaży moja opinia nie była możliwa do wykorzystania. Nawet gdyby moja opinia była „eksploatowalna” to biorąc pod uwagę to co stało się z kursem Columbus Energy nie sądzę by wielu inwestorów mogło na niej zarobić. Myślę, że dla przeciętnego inwestora dużo większy potencjał zyskowności miała opinia o początku rajdu. Ale przecież miałem rację bo trzy lata później kurs był niżej…

Ten fragment dyskusji komplikuje covidowy krach z marca 2020 roku. W jego trakcie obsunięcia na rozgrzanych spółkach fotowoltaicznych sięgnęły wysokich kilkudziesięciu procent. W przypadku Columbus Energy obsunięcie przekroczyło 50%. Ilu inwestorów jest w stanie wytrzymać 50% obsunięcie w pierwszych trzech miesiącach po otwarciu pozycji?

W tym miejscu powstaje więc dodatkowe pytanie: czy covidowy krach i bolesne obsunięcie kursu CLC w marcu 2020 powinno skorygować pozytywną opinię o inwestycyjnej atrakcyjności akcji Columbus Energy (i innych spółek fotowoltaicznych) w styczniu 2020 roku? Przecież możemy oczekiwać, że dla pewnej części inwestorów skorzystanie z tej opinii i otwarcie pod jej wpływem pozycji zakończyłoby się dotkliwymi stratami jeśli w marcu 2020 roku zdecydowaliby się na cięcie strat. Po raz kolejny jesteśmy w sytuacji, której brakuje jednoznacznej odpowiedzi. W ujęciu literalnym krach z marca 2020 istotnie obniża inwestycyjną użyteczność opinii o atrakcyjności akcji spółek fotowoltaicznych. W aspekcie jakości procesu inwestycyjnego krach spowodowany zewnętrznym szokiem (globalną pandemią) nie powinien obniżać naszej oceny procesu decyzyjnego.

Zostawmy na chwilę kursy akcji, obsunięcia, maksima i spójrzmy na te dwie konkurencyjne prognozy na dużym poziomie ogólności. Moja prognoza oparta była na poglądzie, że część spółek fotowoltaicznych na GPW jest już (w styczniu 2020 roku) rozgrzana. Moim zdaniem świadczyły o tym zarówno spektakularne wzrosty, które spółki z tej branży miały już za sobą jak i „bańkowate” wyceny tych spółek. Mój rozmówca zakładał, że potencjał branży fotowoltaicznej w Polsce jest na tyle duży, że pozwoli notowanym na GPW firmom z branży tak bardzo poprawić wyniki, że dogonią i przegonią zwyżki kursów a dzięki temu urealnią wyceny – stąd opinia o inwestycyjnej atrakcyjności spółek z branży. Kto miał rację?

To zależy od tego jak bardzo literalnie potraktujemy prognozy. Jeśli skupimy się na całym sektorze fotowoltaicznym to moim zdaniem w styczniu 2020 roku potencjał branży był istotniejszy z inwestycyjnego punktu widzenia niż przejawy rozgrzania rynku. Innymi słowy w styczniu 2020 fotowoltaiczny motyw inwestycyjny był ciągle na relatywnie wczesnym etapie rajdu. Potwierdza to tworzony przez Instytut Energii Odnawialnej indeks spółek fotowoltaicznych z GPW, który w styczniu 2023 roku był niemal 60% wyżej niż w styczniu 2020 roku (nie wgłębiałem się w metodologię tworzenia indeksu).

Z drugiej strony, w twitterowej dyskusji sprzed trzech lat nieprzypadkowo skupiłem się na spółce Columbus Energy i nieprzypadkowo to o jej kursie pisałem, że za trzy lata będzie niżej. Spółka miała w tym okresie roczną stopę zwrotu na poziomie 1300%, wzbudzała potężny entuzjazm inwestorów i uznałem, że w tym przypadku sygnały bańki spekulacyjnej są już wyraźne. Warto więc przypomnieć, że zanim ze spekulacyjnego bąbla zaczęło uchodzić powietrze (w czym bardzo duży udział miały niekorzystne zmiany regulacyjne) kurs zdołał zanotować pięciokrotny wzrost w kilka miesięcy.

Chciałbym zwrócić uwagę na trzy wnioski, które możemy wyciągnąć z powyższych rozważań. Po pierwsze, w przypadku perspektywicznych sektorów na wczesnym etapie rozwoju większość inwestorów „lepiej wyjdzie” na zbyt optymistycznym niż zbyt pesymistycznym podejściu. Jest to pewne rozwinięcie innej inwestycyjnej idei: na bańkach spekulacyjnych najłatwiej zarabia się podłączając się pod nie. Po drugie, bardzo trudno ocenić jest rzeczywistą, praktyczną użyteczność opinii inwestycyjnych czy prognoz. Skorzystanie z tej samej opinii inwestycyjnej może jednemu inwestorowi przynieść spore zyski a dla innego inwestora zakończyć się dotkliwą stratą. Po trzecie, równie trudno ocenić jest jakość warsztatu analitycznego stojącego za opiniami inwestycyjnymi, które znajdujemy w mediach czy Internecie.

3 Komentarzy

  1. Olo

    Teystero a co sądzisz o Livechat czyli chyba motywu grania pod sztuczną inteligencję?

    1. trystero (Post autora)

      @ Olo

      Nie sądzę bym miał jakąś wartość dodaną w opinii o LVC czy LVC jako części motywu AI.

      Natomiast w samym motywie AI warto zwrócić uwagę, że w długim terminie spółki z motywu AI mogą albo sporo zyskać na AI albo zostać przez tę rewolucję zmiecione. Bo jeśli spółka X może bardzo skorzystać na AI to także konkurenci spółki X mogą to zrobić. Jeśli zrobią to szybciej i lepiej to mogą zyskać potężną przewagę konkurencyjną nad spółką X. Mam wrażenie, że nie wszyscy grający pod ten motyw zdają sobie sprawę, że dla wielu spółek AI może być albo trampoliną albo meteorytem.

  2. Kornik

    Mieć rację, to nic nie znaczy, bo tak naprawdę nikt jej nie ma. Jesli ktos uwaza, ze jest inaczej, to sam sie oszukuje. Wszyscy bladzimy, dlatego sukces zalezy m.in. od umiejetnego minimalizowania kosztow wszystkich glupich decyzji, ktore nam sie przytrafia.

Skomentuj Kornik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.

Proszę podać wartość CAPTCHA: *