Analiza techniczna (AT) a trading oparty na AT to wbrew pozorom nieco różne dziedziny giełdowego działania, choć łączy je nazwa i wspólne początki. Nadal jednak wielu inwestorów, nawet tych ze stażem na giełdzie, nie dostrzega lub nie rozumie tej różnicy.
A z niezrozumienia tego bierze się ignorancja, w ślad za którą pojawiają się niestworzone teorie, a w finale często prowadzi to do strat w inwestowaniu. W takim razie wyjaśniania różnicy nigdy dość, szczególnie gdy sprawa wokół tego nabiera dynamiki szeroko niosącej się po fintwicie.
Wielu czytelników naszego profilu twitterowego @BlogiBossaPl nie dostrzegło zapewne związanej z tym ważkim tematem dyskusji, która pojawiła się pod jednym z naszych tweetów w zeszłym tygodniu. Jeden z inwestorów uprzejmie próbował nas nakłonić do wzięcia udziału w „naukowym badaniu działania AT”. Ponieważ jednak w tym „naukowym” eksperymencie dostrzegłem szereg nieścisłości, więc odpowiedziałem następującym tweetem:
Pod spodem wkleiłem link do cyklu „Demony Analizy technicznej” prezentowanego przeze mnie niedawno na blogu w tym właśnie temacie, jednak z nieznanych mi względów twitter ucinał go (obcinanie zasięgów zdarza się). Szkoda, gdyż tam znajdują się wszystkie wskazane w mojej odpowiedzi kwestie szczegółowo wyjaśnione.
Nie sposób bowiem w 280 znakach zawrzeć wszystko to, co znalazło się we wspomnianym cyklu, składającym się z 14 części. Zresztą obojętnie w ilu tweetach zawarł bym odpowiedź i tak wypuściłaby demony z butelki. Zawsze tak się dzieje, gdy na tapetę wchodzi temat „działania AT”, widywałem to setki razy przez 3 dekady mojej giełdowej działalności. Dlatego wszystkie te demony zebrałem i opisałem w owym cyklu.
Ale pewnie spora część komentujących moje 3 zdania zawarte w powyższym tweecie i tak nie zada sobie trudu przeczytania tego cyklu, a zamiast tego będzie w kółko wykrzykiwać swoje przekonania, wizje i stereotypy na temat AT, podlane sosem szyderstwa i animozji. Dlatego precyzyjnie i jak najkrócej wskażę poniżej o co w tym „działaniu” AT chodzi i dlaczego nie uda się zbadać tego naukowo.
***
Analiza techniczna to nie jest samograj do zarabiania pieniędzy, gdzie wystarczy coś tam nanieść na wykres i pieniądze mnożą się jak króliki (lub przeciwnie – odpływają z siłą wodospadu). AT to jak sama nazwa wskazuje: ANALIZA i w tej roli służy dokładnie do tego, do czego wszystkie analizy służą na giełdzie: do oceny rynku i próby oszacowania możliwości dalszego jego ruchu.
Dokładnie wyjaśniam to w -> drugiej części wspomnianego cyklu.
I w tej właśnie roli AT sprawdza się doskonale do celu, do jakiego ją przewidziano: pozwala ocenić stan rynku i przygotować grunt pod podjęcie inwestycyjnej decyzji. Przy okazji wynik tej analizy można komunikować innym (analitycy) lub skonfrontować ją z innymi (grupy dyskusyjne, inwestycyjne) albo posłużyć się nią w roli edukacyjnej (poradniki). Takich funkcji wymieniłem aż 12 i zawarłem w -> 4 części wspomnianego cyklu.
Napisałem więc w tweecie, że Analiza techniczna zawsze „działa”. Bo tak dokładnie to wygląda biorąc pod uwagę cel, do którego tworzy się analizy dowolnego rodzaju.
A dlaczego słowo działa w cudzysłowie? Po pierwsze dlatego, że owo działanie jest zapewne innego rodzaju niż oczekuje wielu inwestorów obserwujących i komentujących ową dyskusję, czyli nie generuje od razu zysków, tylko dopiero tworzy grunt pod decyzje (transakcje). Po drugie słowo ‚działa’ nawet w tym inwestycyjnym przypadku wygląda wyjątkowo nieprecyzyjnie, o czym szczegółowo napisałem w -> części 5 mojego cyklu.
Czy AT pozwala trafnie ocenić rynek i podjąć zawsze celną decyzję inwestycyjną? Oczywiście nie, żaden z rodzajów giełdowych analiz na to nie pozwala, nie przeszkadza to jednak w żadnej mierze w osiąganiu zysków, gdyż do korekty owych decyzji wymyślono wspaniałe narzędzie, czyli ZARZĄDZANIE RYZYKIEM (ZR).
Owo zarządzanie ryzykiem może być już częścią AT (np. stopy oparte o charakterystyczne punkty na wykresie), ale może być matematyczną formułą spoza AT (np. stop-loss 2% od wejścia), albo całkowicie intuicyjną, zależną tylko od stosującego ją inwestora decyzją, niezwiązaną z AT lecz z jego własnymi umiejętnościami, przeczuciem, wiedzą, obserwacją albo pochodzącą z newsów.
I w ten właśnie sposób wchodzimy w obszar TRADINGU opartego na AT, a więc tworzenie strategii technicznych, co można zapisać takim wzorem:
STRATEGIA= AT + ZR
gdzie ZR=Zarządzanie ryzykiem
I dopiero w tym momencie można mówić o naukowym badaniu skuteczności AT i tak właśnie nauka to robi. Nie da się obiektywnie ocenić skuteczności jakiegoś wskaźnika czy formacji bez dodania do nich metod ZR, czyli minimum jakim jest sygnał na wyjście z zyskiem oraz stop zatrzymujący straty.
Nauka w ten właśnie sposób ową skuteczność bada. Przy czym napotyka przynajmniej 2 problemy, które skuteczności nie pozwolą precyzyjnie ocenić:
1. Subiektywność budowy części narzędzi w AT (np. fale Elliota, klasyczne formacje typu np. RGR)
2. Intuicyjne metody zarządzania ryzykiem, wspomniane wyżej.
Oba te elementy nie sposób prosto zamknąć w modele i równania dające się testować, wypadają więc poza radar naukowej oceny.
A w takim razie nauka w najlepszym razie może ocenić ok ¼ dostępnych strategii opartych na obiektywnie skonstruowanych narzędziach AT, choć może będzie to wzrastać wraz z rozwojem sztucznej inteligencji. Prace naukowe ani badania naukowe nie są więc w stanie ocenić „działania” AT, lecz tylko jakąś jej część pod postacią konkretnych strategii.
Do tego w żaden sposób nie uda się zbadać samego „działania” całej AT w sposób naukowy, bo to tak, jakbyśmy chcieli w jednym badaniu sprawdzić skuteczność języka polskiego czy fizyki. Metody naukowe opierają się na weryfikacji hipotezy zerowej, w której muszą znaleźć się obiektywne kryteria. Można więc zbadać co najwyżej konkretne strategie techniczne, choć nie wszystkie jak już wiemy.
Ale jak na tej podstawie ocenić całą AT? Czy jeśli znajdziemy np. 5 strategii generujących zyski to powiemy, że AT „działa” czy „nie działa”?! Czy znalezienie 50% wystarczy? A może jednak potrzeba 95%? A jeśli konkretna strategia działa w USA, ale nie działa w Europie, to jak ją klasyfikować? „AT działa” to jedynie kolokwialny slogan komunikacyjny.
Idźmy dalej, ponieważ sama strategia to jeszcze nie jest pełen trading, tylko teoretyczne podstawy do niego. Pełen trading można zapisać kolejnym, nieco bardziej rozwiniętym wzorem:
Zysk= AT+ZR+MM+Psychologia
Pojawiły się 2 dodatkowe składniki:
MM– Money Management, czyli ustalanie wielkości pojedynczej pozycji jak i zaangażowania całego portfela, czy podział kapitału na rynki i strategie.
Psychologia– a więc NIEODZOWNY składnik końcowego sukcesu, którego istotność ocenia się na ok 80% aby całe równanie generowało zyski!
Jak nauka ma to obiektywnie ocenić???!!! Sama AT to tylko fragmencik tego równania, a jak obiektywnie ocenić skuteczność w tym wszystkim psychologii? Nie da się, dlatego eksperymentalne badanie, a więc gdzieś bliskie naukowemu, można przeprowadzić TYLKO wobec SKUTECZNOŚCI samego tradera posługującego się AT, a nie samej AT! To nie AT przesądza o zyskowności lecz SAM TRADER, tym bardziej, że do ostatniego wzoru trzeba dodać jeszcze 2 czynniki w tzw. opcji intuicyjnej:
Zysk=AT+ZR+MM+Psychologia+ SKILL+ Losowość
Gdzie:
SKILL to umiejętności samego tradera, oparte na wiedzy, kompetencjach, talencie i doświadczeniu. To składa się właśnie na intuicyjne (dyskrecjonalne) użycie zarówno samych narzędzi technicznych jak i zarządzanie ryzykiem oraz wielkością pozycji. Nie ma co ukrywać, że większość z legend technicznego inwestowania, o których wspominam w -> 8 części mojego cyklu, to tacy, których trading w mniejszym lub większym stopniu jest oparty o intuicyjne rozwiązania, dlatego mówią sami, że uprawiają „Discretional technical analysis”. To odróżnia ich od analizy ilościowej, czyli „Quant technical analysis”.
Losowość – to rozkłady wyników podejmowanych transakcji i wyboru do nich narzędzi oraz sposobu zarządzania ryzykiem. Chodzi głównie o to, że zwykle nie udaje się podjąć wszystkich możliwych sygnałów strategii, z wielu względów, a wybiórcze stosowania zmieniają wynik końcowy.
Mamy więc jak na dłoni to, czym jest w tym całym procesie AT i (nie)możliwość jej oceny. Poza typowym podejściem typu quant (trading ilościowy) może udać się jedynie ocena SPRAWNOŚCI działania tradera wspomagającego się AT, ale nie samą AT.
***
Specyfiką publicznych dyskusji o skuteczności AT są nie tylko pojawiające się owe wszystkie demony, lecz często także kontekst tragikomiczny, związany niestety z ignorancją albo faktycznym brakiem wiedzy. Otóż wielu krytyków nie tylko myli AT z tradingiem opartym o AT, lecz nie rozumie nawet istoty samej AT. Jak i dlaczego?
Otóż AT błędnie utożsamiają oni z nanoszeniem czegoś na wykresy. Tymczasem to jedynie jeden z widocznych przejawów AT w działaniu, rdzeniem samej AT jest natomiast wykorzystanie danych o cenach i ich pochodnych jako źródła informacji do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wystarczy już sama intuicyjna inspekcja wykresu z powzięciem na tej podstawie jakichś wniosków o rynku, by mówić o stosowaniu AT. Szerzej wyjaśniam to w części 1 mojego cyklu.
W rezultacie wielu inwestorów nie rozumiejących tego mechanizmu głośno opluwa AT i odmawia jej skuteczności, a jednocześnie wiele swoich własnych decyzji opiera właśnie na inspiracjach z wykresów! Twierdząc zresztą, że w ten sposób zarabia, chociaż odmawia przecież skuteczności AT! Wchodząc w ten paradoks pluje więc pod mocny wiatr! Ale jednocześnie nieświadomie ma rację, ponieważ w świetle powyższych wywodów to nie AT decyduje o sukcesie, lecz SAM inwestor stosujący ją. W ostatecznym rozrachunku AT to przecież tylko ułamek końcowego wyniku.
W moim tweecie pojawia się słowo falsyfikacja, którą grupka ignorantów ogłosiła bzdurą, a inna grupa ignorantów z przyjemnością te oceny lajkowała. A wystarczy 5 sekund żeby sprawdzić w wyszukiwarce, że falsyfikacja to nic innego jak PODSTAWA metody naukowej, a to przecież naukowo chciano badać działanie AT.
***
Dodam jeszcze, że pojawił się jednocześnie mój drugi tweet w tym temacie, którym o dziwo nie zajęto się wcale. Nie cytuję go i każdy świadomy trader zrozumie dlaczego, podam tylko -> link do niego dla ciekawych.
Trochę z przekory podałem w nim prostą, w pełni opartą na AT strategię do owych „badań”, obiektywnie skonstruowaną. Pewnie wiele osób uzna ją za znajomą. Jej parametry procentowe można dowolnie zmieniać. Nie mam jednak zamiaru jej rozpowszechniać, gdyż znakomita część traderów dzięki właśnie niej znika z rynku. Powód? W pewnym momencie brakuje im środków by dojść do ostatniego etapu.
***
Chciałbym też postawić sprawę jasno w kwestii skuteczność AT w mojej opinii:
Nie optuję po żadnej ze stron. Sam używam i ilościowej AT (systemy) i intuicyjnej, a także tworzę analizy oceniające rynek oparte o AT na blog. Wiem jak bardzo przydaje się ona w podejmowaniu decyzji, wiem też, że to nie ona decyduje o sukcesie lecz ZR i psychologia, ale znam też wszystkie jej wady i błędy, którym poświęcę kolejny cykl. Dla mnie najważniejsze w tym jest kwestia sposobu OCENY czystej AT, a więc braku kompletnych narzędzi, przez co ocenę trzeba przenosić zasadniczo tylko na stosującego. AT jest w tym neutralna, działa tak jak zechce tego właśnie stosujący, rzadko działa sama w sensie połączenia jej w gotową strategię. Gdyby bowiem tak było, fundusze zajeździłyby rynek kasując niebotyczne zyski.
Mam nadzieję, że ten wpis rozjaśni wiele niewiadomych i stanie się jasne, dlaczego trudno zmieścić go w 280 znakach. Nie łudzę się jednak, że przerwie to falę publicznie okazywanej ignorancji. Rasowy ignorant tego tekstu nie przeczyta, a nawet jeśli, to nie podda go refleksji, oddając się nadal swoim wizjom na temat AT, a nie faktom.
Jeśli ktoś chciałby MERYTORYCZNIE podyskutować, będzie mi niezmiernie miło. Do hejtu nie będę się odnosił. Można też do mnie pisać na twitterze @tsymonowicz, zawsze we wtorki i piątki dyżuruję na naszym bossowym twitterze, więc mam czas wtedy odpowiadać między tworzeniem twittów. //Nie produkuję tweetów na prywatnym profilu, jedynie na bossowym//
Gdyby ktoś sam chciał poszerzyć wiedzę w opisywanym temacie, polecę świetną książkę D. Aronsona „Evidence-based Technical Analysis”
—kathay vel kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.