Gdy zacząłem czytać Pieniądz Emila Zoli, już po pierwszych akapitach wiedziałem, że jest to powieść wyjątkowa. Wyjątkowa przede wszystkim ze względu na swoją ponadczasowość. Choć francuski pisarz opublikował ją pod koniec XIX wieku, zaś akcję umieścił w okolicach 1865 roku, wydaje się, że niewiele od tamtego czasu zmieniło się w zachowaniach i motywacjach inwestorów giełdowych.

Już podczas pierwszej lektury zacząłem robić notatki, ponieważ uznałem, że postaci z tej książki okażą się doskonałą ilustracją do wykładu, który miałem poprowadzić w czerwcu 2021 roku w ramach dorocznej konferencji Wall-Street organizowanej przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych.

Tytuł wykładu, który wybrałem wiele tygodni wcześniej, brzmiał: „Na rynkach zmienia się niemal wszystko. Stała jest jedna – ludzie”. Pod koniec czerwca spotkałem się z panem Tomaszem Reindlem, kuzynem profesor Haliny Suwały, która przetłumaczyła Pieniądz na język polski. Opowiadał mi on o wielkiej miłości jego zmarłej w 2016 roku kuzynki do książek, literatury francuskiej i twórczości Zoli przede wszystkim. Nie wiedząc nic o moim wykładzie, powiedział mi, że jednym z jej ulubionych stwierdzeń było: „Człowiek się nie zmienia; zmieniają się czasy, technologie, warunki, ale nie człowiek”.

Taki jest Pieniądz – ponadczasowy właśnie, jeśli czyta się go przez pryzmat ludzkich namiętności. Giełdy nie są już takie same. Nie ma już parkietów, gdzie maklerzy przekrzykują się, żeby kupić lub sprzedać papiery wartościowe. Symbolicznym wydarzeniem było zamknięcie w maju 2021 roku przez giełdę w Chicago większości parkietów, na których dokonywano fizycznych transakcji. Od wielu już lat handel na giełdach odbywa się dzięki komputerom, ale jeszcze w niektórych miejscach, ze względu na tradycję, utrzymywano na parkiecie tak zwane pity (na giełdzie paryskiej miejsce to nazywane było koszem), gdzie dokonywano transakcji w klasyczny sposób – poprzez gestykulację i wypełnianie karty zleceń.

Zola umieścił akcję swojej powieści na giełdzie w Paryżu, jednym z najstarszych rynków giełdowych założonym w 1724 roku. W ciągu blisko 150 lat, które minęły od opisanych przez niego wydarzeń (częściowo bazujących na faktycznych historiach), zmieniły się zasady funkcjonowania rynków. Maklerzy nie pozyskują już zleceń od klientów za pośrednictwem brokerów wprowadzających (franc. remisier), którzy zdobywali zlecenia w kawiarniach i restauracjach. Dziś broker wprowadzający otwiera platformę internetową i różnymi sposobami próbuje zdobyć klientelę.

Transakcje na rynkach terminowych rozliczane są przez izby rozliczeniowe gwarantujące, że klienci, którzy stracili na transakcji, spłacą swoje zobowiązania, zaś ci, którzy na niej zarobili, dostaną swoje pieniądze. W czasach Zoli to maklerzy musieli egzekwować należności od klientów, którzy ponieśli straty. Ci zaś często tego unikali, targowali się albo po prostu znikali. Dlatego działalność maklerów była obarczona wysokim ryzykiem niewypłacalności klientów.

W połowie XIX wieku nowymi rozpalającymi wyobraźnię biznesami były linie kolejowe, porty i floty nowoczesnych statków oraz podbój Bliskiego Wschodu. Przyciągały spekulantów, tak jak na początku XXI wieku przyciągają ich plany podboju kosmosu Elona Muska, rozwój samochodów elektrycznych czy biotechnologia. I wtedy, i dziś najważniejsza okazuje się opowieść mająca na celu zaangażowanie tłumu inwestorów – tak jak w przypadku Elizabeth Holmes, która miała zamiar zrewolucjonizować rynek diagnostyki krwi. Jej firma Theranos w latach 2003–2016 pozyskała od inwestorów ponad 700 milionów dolarów, w szczycie zaś wyceniana była na 10 miliardów dolarów. Gdy w końcu okazało się, że poza tymi opowieściami nie ma zbyt wielu konkretów, upadek był spektakularny. Opisana w Pieniądzu historia Aristide’a Saccarda pokazuje, że ludzie się nie zmieniają.

Paryska giełda z połowy XIX wieku ukazana przez Zolę to miejsce przyciągające różne podejrzane osoby – upadłych urzędników, bankrutów, nieuczciwych przedsiębiorców. Wielu z nich chce się tam szybko dorobić i zyskać status szanowanych obywateli. Lektura powieści nasuwa momentami skojarzenia z tym, co w XXI wieku działo się na rynku kryptowalut, który również przyciągał szemrane pieniądze i był nierozumiany przez większość przedstawicieli tradycyjnego biznesu. Tam też dochodziło do spektakularnych oszustw i manipulacji. Za tym wszystkim stoi oczywiście człowiek, który bez względu na to, czy chodzi w cylindrze i szuka chętnych do sprzedaży akcji, czy otwiera aplikację w smartfonie, żeby złożyć zlecenie, poddany jest presji dwóch potężnych emocji – chciwości i strachu.

Z badania przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych w 2020 roku wynika, że aż 92,2 procent polskich inwestorów to mężczyźni. Kobiety w branży finansowej to zdecydowana mniejszość, zarówno w roli inwestorek indywidualnych, jak i profesjonalistek pracujących w bankach, funduszach czy domach maklerskich. Nawet na rynkach rozwiniętych ten odsetek nie jest znacząco wyższy. Dlatego tak interesujący jest świat paryskiej giełdy pokazany przez Zolę. Kobiety są tam ważne. Baronowa Sandorff, Méchainowa, pani Karolina, księżna d’Orviedo, pani Maugendre. Mają różną pozycję społeczną oraz finansową, ale starają się podejmować własne decyzje w tym pozornie męskim świecie. Edward Chancellor w Historii spekulacji finansowych zwraca uwagę, że od XVIII wieku spekulacja giełdowa stawała się coraz popularniejsza wśród kobiet. Damom nie wypadało pracować zarobkowo, więc świat giełdy wydawał się wręcz stworzony dla nich.

Pieniądz nie jest całkowitą fikcją. W czasach Zoli doszło do mnóstwa większych lub mniejszych skandali finansowych, jednak najważniejszą inspiracją była dla pisarza historia Paula Eugene’a Buntoux, założyciela banku Union Générale. Buntoux, inżynier współpracujący najpierw z Jamesem de Rotschildem (Jacob Mayer), postanowił założyć własny katolicki bank. W 1878 roku powstaje Union Générale. Charles Kindleberger (Szaleństwo, panika, krach) pisał: „We Francji rozpoczynał się boom napędzany przez koleje, banki i akcje Kanału Sueskiego. Kulminacja tego boomu miała miejsce w grudniu 1881, a miesiąc później nastąpił krach”. Początkowo kapitał zakładowy Union Générale wynosił 25 milionów franków. Bank szybko się rozwijał, w krótkim czasie podniesiono trzykrotnie kapitał łącznie do 150 milionów franków, choć opłacono jedynie jego jedną czwartą, co wyszło na jaw po bankructwie. Ponadto bank skupował swoje akcje na wolnym rynku i udzielał pożyczek na ich zakupy.

Ludzie związani z bankiem próbowali podtrzymywać kursy jego akcji, co było o tyle trudne, że na rynku panowała bessa. Ostatecznie nastąpił krach, tym bardziej spektakularny, że większość transakcji na giełdzie paryskiej była lewarowana – inwestor musiał mieć tylko 10 procent wartości tego, co kupował, pozostałe 90 procent pożyczał od maklera. Gdy ceny zaczęły spadać, rosło zadłużenie nie tylko posiadaczy akcji, lecz także maklerów.

We Wspomnieniach gracza giełdowego, fabularyzowanej historii Jamesa Livermore’a, spekulanta działającego w Stanach Zjednoczonych na przełomie XIX i XX wieku, padają słynne słowa: „Na Wall Street nie ma nic nowego. I nie może być, gdyż spekulacja jest stara jak świat. Cokolwiek dzieje się dziś na rynku, zdarzyło się już wcześniej i zdarzy się znowu za jakiś czas”.

Powyższy tekst to fragment posłowia, który znalazł się we wznowieniu powieści Zoli. Po roku od zapowiedzi na ubiegłorocznej konferencji Wall Street i niemal roku od notki a blogach, wreszcie Pieniądz mam w ręku!

Nie udało mi się w pełni zrealizować planów obszernego komentarza. Ograniczyliśmy się wyłącznie do posłowia z pewnymi wyjaśnieniami i odniesieniami do rynków współczesnych. Mam jednak przekonanie, że powieść broni się doskonale sama, bez przypisów. Podczas krachu na rynku kryptowalut w ubiegłych tygodniach, miałem przekonanie, że historia opisana przez Zolę znów się w niesłychany sposób powtarza. I myślę, że każdy kto czytał i ceni Wspomnienia gracza giełdowego ma szansę zachwycić się również historią opowiedzianą przez Emila Zolę o kulisach handlu na giełdzie za czasów II Cesarstwa Francuskiego.

No a oprócz tego, dochodzi pewien snobizm związany z czytaniem klasyki.

PS. Gdyby ktoś był zainteresowany również doskonałą powieścią Zoli dotyczącą powstawania wielkich galerii handlowych, to zachęcam do zerknięcia na moje refleksje o powieści Wszystko dla pań, – obie książki wchodzą w skład kilkunastotomowego cyklu Rougon-Macquartowie

8 Komentarzy

  1. Michal

    Świetnie! Oczywiście pytanie, czy będzie Audiobook?

    1. GZalewski

      Będziemy się starać.

  2. cj

    Jestem niepocieszony!!!

  3. Niko

    Nana ten film pamietam:)

  4. Tu de mun

    Książka zamówiona. Podziękował za wydanie tego 🙂

    Powodzenia przy kolejnych książkach.

    1. GZalewski

      Dzięki również. Jestem ciekaw wrażeń

  5. Wiktor

    „Człowiek się nie zmienia; zmieniają się czasy, technologie, warunki, ale nie człowiek”.

    Doskonała puenta do wszelkiego typu progresywnych utopii tworzenia "nowego człowieka" i "lepszego świata".

    1. GZalewski

      Tak, staram się czasami tę kwestię poruszać przy rozmowach z przedstawicielami lewicy, bądź agresywnymi krytykami kapitalizmu – czy nie zauważają przypadkiem, że "systemy" tworzą ludzie, ze wszystkimi swoimi wadami, pokusami i ograniczeniami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *