Po omówieniu w kilku niedawnych wpisach temat rozpoznawania spekulacyjnych baniek nie mogę pominąć w tym kontekście kwestii tzw. śmieci, którymi żargonowo nazywa się małe spółki, mające zwykle największą zmienność i najmniej pewną przyszłość.

Istnieje bowiem w branży przekonanie, że „to śmieci rosną ostatnie”. Oznacza to mniej więcej:

Kiedy rynek zbiera zyski z ‚blue chipów’, a więc największe spółki przestają już rosnąć, albo wręcz osiągnęły już apogeum i zaczynają spadać, inwestorzy robią sobie na spółkach śmieciowych ostatni przejazd przed bessą. W ten sposób ten końcowy akt „śmieciowy” staje się ostatnim ostrzeżeniem przed zmianą trendu długoterminowego na spadkowy.

Nie ma oczywiście prostszej metody na sprawdzenie prawdziwości tego przekonania jak analiza danych z przeszłości. Zrobiłem to więc dla sprawdzenia zmian podczas dwóch pomnikowych okresów w najnowszej historii giełd – szczytów bańki z 2000 i 2007 roku.

Zobaczmy to w praktyce na GPW i w USA.

    Tak wyglądały przebiegi 3 naszych indeksów w 2007 roku: 

W roli „śmieci” obsadziłem spółki z sWIG80, choć nie bierzmy tego określenia dosłownie, lecz tak jak wspomniałem wyżej – to małe spółki o dużej zmienności. Porównałem ten indeks przede wszystkim do blue chipów z WIG20 i przy okazji do mWIG40, czyli spółek średnich.

Jak widać to małe spółki wyrysowały szczyt zanim zrobił to WIG20. A ten ostatni pociągnął jeszcze raz wyżej, tworząc nowy szczyt po 4 miesiącach, podczas gdy sWIG już mocno tracił do najwyższego poziomu. Nie było więc kończącej hossy śmieciowej przed pęknięciem bańki.

   Obrazek z 2000 roku:

W tym przypadku teoria śmieciowej hossy się potwierdziła. WIG20 już ostro nurkował, a na sWIG80 trwał w najlepsze bal na Titanicu przez kolejne 5 miesięcy.

To oczywiście zbyt mała statystycznie porcja danych by móc wnioskować o jakimś wzorze, ale też tych baniek nie było w historii na tyle dużo by móc potwierdzać wiarygodnie hipotezy.

Spójrzmy na przykład z USA. Tu jako „śmieci” robi indeks małych spółek Russell 2000, który i w tym roku zachowuje się całkiem niezwyczajnie, kręcąc się w miejscu od miesięcy. Za blue chipy robi najważniejszy indeks świata, czyli S&P 500.

   Rok 2007:

Próżno szukać anomalii. Oba indeksy mają niemal jednakowe przebiegi, a to S&P 500, podobnie jak u nas WIG20, poprawił rekord przed ostatecznym zsunięciem się w otchłań. Hossy śmieciowej brak.

   Rok 2000:

Tu ponownie nie widać rajdu śmieciowego. Małe spółki kończą hossę jako pierwsze i spadają dynamiczniej. W tym czasie S&P 500 jeszcze dwukrotnie próbuje zdobyć szczyt.

Wniosek może być tylko jeden: hossa śmieciowa jako zwieńczenie spekulacyjnej bańki pozostaje bardziej w sferze mitów niż faktów. Choć być może trzeba by szukać jeszcze głębiej, czyli wśród spółek zupełnie z końca rankingów, nie objętych sub-indeksami.

–kat—

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *