Coraz mniej niewyjaśnionych skoków cen akcji na giełdach

Radykalnie spadł odsetek nagłych zmian cen na giełdach w USA i Wielkiej Brytanii, dla których dziennikarze nie znajdują wyjaśnienia – jeszcze kilkadziesiąt lat temu 35 proc. wszystkich skoków cen było niezrozumiałe dla analityków, obecnie tylko 10 proc.; już co piąta spółka debiutująca na amerykańskim parkiecie pochodzi z Chin. To tylko niektóre z wniosków z najnowszych badań naukowych dotyczących rynku kapitałowego.

Scott R. Baker, Nicholas Bloom, Steven J. Davis i Marco C. Sammon przygotowali pracę „What Triggers Stock Market Jumps?” („Co powoduje skoki cen na giełdzie?”). Analizują w niej informacje z gazet o dużych ruchach cen na giełdzie od 1900 r. w USA, do 1930 r. w Wielkiej Brytanii i od lat 80. XX w. w czternastu innych krajach. W przypadku Stanów Zjednoczonych od 1900 r. do 2020 r. było 1150 zmian cen o więcej niż 2,5 proc.
https://www.nber.org/system/files/working_papers/w28687/w28687.pdf

Dni z takimi skokami to 3,5 proc. wszystkich dni, w czasie których dokonywano transakcji, ale odpowiadają one za 20 proc. dziennej zmienności. W przypadku innych krajów próg zmienności ustalano od 2 proc. do 4 proc. z wyższymi wartościami dla rynków o większej zmienności. W sumie naukowcy zbadali 6200 „skoków” na szesnastu giełdach i 450 „skoków” na na amerykańskim rynku obligacji w latach 1970-2020.

Następnie badacze sprawdzili jak dziennikarze w artykułach, które ukazały się następnego dni po gwałtownym ruchu cen, wyjaśniali tę zmianę. Wyjaśnienie przypisywano do jednej z siedemnastu kategorii, z których jedną była „nie wiadomo & brak wyjaśnienia”. I okazuje się, że znacznie częstsze są wyjaśnienia związane ze zmianą polityki w przypadku nagłych ruchów w górę, niż w dół. Ta tendencja występuję we wszystkich badanych krajach, a od 1980 r. uległa wzmocnieniu w USA i Wielkiej Brytanii(tylko dla tych dwóch krajów jest porównanie dla okresu sprzed 1980 r.).

Dwa razy częściej występują giełdowe wzrosty uzasadniane zmianami politycznymi, niż spadki. Przykładowo w USA od 1980 r. zmiany polityki spowodowały 43 proc. nagłych wzrostów, ale tylko 20 proc. gwałtownych spadków. Z tym, że zmiany polityki dotyczą przede wszystkim modyfikacji polityki monetarnej i rządowych wydatków. Jednym z możliwych wyjaśnień jest takie, że pozytywne informacje dotyczące polityki monetarnej i wydatków rządowych są bardziej prawdopodobne, gdy zaczynają się kłopoty gospodarcze.

I faktycznie udział nagłych wzrostów na giełdzie spowodowanymi zmianami w polityce rośnie, gdy w czasie poprzednich trzech miesięcy sytuacja na giełdzie się pogarsza. Naukowcy zauważyli także, iż po skoku wywołanym zmianą w polityce monetarnej jest znacznie mniej zmienności(2 punkty procentowe mniej w ciągu kolejnych dwóch tygodni), niż po skokach wywołanych innymi przyczynami. Polityka monetarna wywołała około 10 proc. skoków na giełdach w USA i podobny odsetek w pozostałych piętnastu badanych krajach.

Interesującą obserwacją jest także to, że w ciągu ostatnich 90 lat zmalał (z 35 proc. do 10 proc.) odsetek gwałtownych zmian cen na giełdach w USA i Wielkiej Brytanii, dla których dziennikarze nie są w stanie znaleźć wyjaśnienia. Autorzy pracy tłumaczą to większą przejrzystością jeżeli chodzi o funkcjonowanie spółek, lepszymi statystycznymi danymi odnośnie gospodarki, spadającymi kosztami komunikacji i profesjonalizacją raportowania wiadomości.

Warto zauważyć, iż większa przejrzystość odnośnie przyczyn nagłych zmian cen zwiastuje niższą zmienność cen w kolejnym tygodniu. Ciekawe jest także to, że wiadomości dotyczące amerykańskiej gospodarki i polityki w tym kraju mają nadzwyczaj duży wpływ na giełdy innych krajów. Na giełdach poza USA 32 proc. wszystkich nagłych zmian cen od 1980 r. do 2020 r. (38 proc. jeżeli nie weźmiemy pod uwagę niewyjaśnionych skoków) spowodowane jest przez informacje ze Stanów Zjednoczonych. To o tyle interesujące, że wiadomości z Europy bardzo rzadko wpływają na istotne ruchy cen akcji na giełdach poza Europą (wyjątkiem był wiadomości dotyczące kryzysu zadłużeniowego).

Dhruv Aggarwal, Ofer Eldar, Yael Hochberg, and Lubomir P. Litov opracowali analizę „The Rise of Dual-Class Stock IPOs”(„Wzrost liczby publicznych emisji akcji z akcjami uprzywilejowanymi”). Badają w niej bazę danych pierwotnych emisji akcji z lat 1994 – 2019 pochodzącą z SDC Thomson Reuters oraz ze strony internetowej Jay Rittera. Wzięto pod uwagę tylko emisje (było ich 5000), które miały miejsce na największych parkietach: New York Stock Exchange, Nasdaq i AMEX. Badacze zauważają, że publiczne rynki akcji znacznie się zmieniły w ostatnich latach. Liczba publicznych emisji maleje.
https://www.nber.org/system/files/working_papers/w28609/w28609.pdf

Za to zwiększa się rola prywatnego kapitału w finansowaniu rozwiniętych start-upów. W przypadku firm, które zdecydowały się na publiczną emisję coraz częściej ma miejsce sytuacja, że kontrola na spółką nie ulega rozproszeniu a założyciel firmy albo inny podmiot utrzymuje władze za pośrednictwem akcji uprzywilejowanych. Patrząc na historię rynku kapitałowego tego typu rozwiązanie było rzadko używane.

A to dlatego, że tworzyło nierównowagę. Pojawiali się akcjonariusze, którzy mieli większą władzę niż by to wynikało z kapitału, który włożyli. Dlaczego zatem inni akcjonariusze mieliby się na to godzić? Otóż aż 18 proc. pierwotnych emisji akcji w latach 2017-2019 było kontrolowanych przez właściciela. A zatem wiele wskazuje na to, że wzrost odsetka emisji a z akcjami uprzywilejowanymi wynika z rosnącej roli przetargowej charyzmatycznych twórców firm.

A zatem wykorzystują oni fakt, że na rynku znacznie mniejszym problemem jest dostęp do kapitału niż do wizjonerskich twórców firm. Warto zauważyć, że w 2005 r. 5 proc. pierwotnych emisji akcji w USA przeprowadzały chińskiej firmy. W 2019 r. było to już prawie 20 proc. Chodzi o „jednorożce” takie jak Baidu czy Alibaba, które nie zdecydowały się na emisję akcji w Chinach albo ze względu na słaby rozwój tamtego rynku kapitałowego albo z uwagi na wymagania odnośnie wykazywanego zysku.

Wreszcie aż do 2019 r. chińskie giełdy nie zezwalały na emisję uprzywilejowanych walorów. Giełda w Szanghaju zdecydowała się taki krok dopiero niedawno i to tylko dlatego, by powstrzymać eksodus lokalnych spółek. W przypadku chińskich firm problem kontroli spółek przez założycieli jest szczególnie istotny. Aż 73 proc. chińskich firm, które wyemitowały uprzywilejowane walory jest kontrolowana przez założycieli, w przypadku firm z USA to tylko 36 proc.

Autorzy sprawdzili także, czy wyemitowanie uprzywilejowanych akcji przez spółkę wiąże się z uzyskaniem bardziej wartościowych patentów przed pierwotną publiczną emisją walorów. I faktycznie taka zależność istnieje co może świadczyć o tym, iż innowacyjne firmy emitują uprzywilejowane akcje po to, by zapewnić sobie możliwość równie swobodnej polityki inwestycyjnej także po wejściu na giełdę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *