Aby uzyskać pełen kontekst dla oceny nadmiarowego wzrostu cen, który można uznać za bańkę spekulacyjną, doliczmy do kryteriów podanych przeze mnie w poprzednich częściach jeszcze poniższe czynniki:
8. Zaangażowane mediów doniesieniami o niezwykłych wzrostach
W branży istnieje wskaźnik nazywany „Magazine Cover Indicator”, który obrazuje kontrariańskie związki okładek popularnych magazynów biznesowych typu „Forbes”, „Fortune” , BusinessWeek” z końcowymi i początkowymi fazami cykli giełdowych. Kiedy na okładkach pojawiał się euforyczny lead, można było obstawiać koniec hossy (odwrotnie podczas bessy). Tak np. wyglądała historyczna okładka „Śmierć akcji” tuż przed hossą w latach 80-tych:
Żródło: sidoxia.files.wordpress.com
Owo powiązanie ma raczej anegdotyczny charakter, nie istnieją bowiem twarde dowody na takie korelacja poza kilkoma zbieżnościami, ale generalnie dmuchanie prasy w balonik jest jednym z objawów krystalizowania się bańki.
Dziś w zasadzie media zastąpił w tej mierze internet, głównie media społecznościowe, czyli w jakiejś mierze śmietnik informacyjny, z którego trend potrafią wyłowić już tylko algorytmy. Jednakże udział w produkcji bańki pozostał ten sam co, w przypadku tradycyjnych mediów:
Krzykliwe nagłówki, które obrazują skalę wzrostów cen giełdowych i towarzyszące im teksty o tym kto, ile i jak na rynkach zarobił.
Te obrazki przenoszą się potem do „normalnego” pozagiełdowego świata, przyciągając tzw. Main street do zaangażowania swoich pieniędzy na kupno akcji, kryptowalut, mieszkań czy innych aktywów.
W erze informacji trudno już nawet znaleźć w tej powodzi wyraźną różnicę między tymi medialnymi krzykami a codzienną rzeczywistością giełdową, można jednak założyć, że obecne rekordowe wpływy środków na rynki akcji czy kryptowalut są właśnie pochodną zaangażowania medialnej machiny w podglądanie rekordów, nieustannie ostatnio bitych przez indeksy. Aby sprawdzić rzeczywisty wpływ obecnej hossy na świat „normalsów” trzeba by prześledzić raczej media pozabiznesowe. Z dużym prawdopodobieństwem trzeba jednak uznać ten punkt za:
v ZALICZONY
W dobie internetu trudno nawet ukryć się przed euforycznymi informacjami o rekordach giełd.
9. Ekspansja kredytowa i spadek standardów udzielania pożyczek
Co do pierwszego nie ma wątpliwości: historycznie niskie oprocentowane pożyczek na całym niemal świecie prowadzi do eksplozji zadłużenia. Rosnące ceny nieruchomości, nie tylko w USA, biją rekordy w rytm tych giełdowych. Cały problem polega na tym, że gdy koniunktura osłabnie i ceny aktywów spadają, pojawia się problem ze spłatą kredytów, co prowadzi do lawiny bankructw.
Istnieją badania, które wskazują, że to powiązanie wysokich cen aktywów z wysokim zadłużeniem gospodarstw domowych i/lub biznesu jest wystarczającą mieszanką wybuchową dla kryzysu. Obecne zadłużenie gospodarstw w USA sięga rekordowych niemal 15 bilionów USD (> źródło) i przyrasta szybciej niż przed kryzysem nieruchomościowym w 2007r !
Spadek standardów widzieliśmy wówczas wręcz jak w krzywym zwierciadle, gdy udzielano pożyczek hipotecznych tak zwanym NINJA, czyli ludziom bez pracy i dochodów. Ale spadek standardów to również odsetki od papierów śmieciowych niewiele różniące się od tych typu AAA.
Mamy w tym punkcie jeszcze coś, co bezpośrednio dotyczy akcji, czyli kupno aktywów z lewarem (on margin). I tu mamy piękne rekordy wg statystyk , choć w lipcu owa gra z częściowymi depozytami nieco ostygła. Nie trzeba wiele wyobraźni aby domyślić się, co dzieje się na rachunkach inwestycyjnych z lewarem, gdy ceny zaczynają spadać z powodu pęknięcia bańki.
V ZALICZAMY
10. Rosnące obroty i spekulacja
Bańka oznacza w jakiejś mierze odwrót od długoterminowego myślenia o inwestycji na rzecz krótkoterminowej spekulacji. Ilość transakcji rośnie, kapitał szybko przerzuca się na modne akurat rynki. Zarabianie wygląda dziecinnie prosto. Podczas bańki dot-comowej tysiące ludzi rzucało pracę żeby zająć się day tradingiem. Jak się to skończyło wiemy.
Podobny trend mamy dzisiaj, choć mocno przysłużyła się temu pandemia. Ludzie mający słabe pojęcie o mechanizmach tradingu czują się nieśmiertelni gdy zyski wpadają łatwo z powodu mocnej hossy. W obecnej rzeczywistości mamy owo zjawisko zmultiplikowane z powodu mody na opcje. Z czekiem 600 USD można dzięki ogromnemu lewarowi i szybkim wzrostom zarabiać dzięki nim setki procent miesięcznie.
Same opcje bardzo mocno przyczyniają się do dmuchania tego balona, ponieważ market makerzy w tej sytuacji nie nadążają z coraz mocniej rosnącymi zabezpieczeniami krótkich pozycji pod wystawiane opcje, co prowadzi do tzw. gamma squeeze – im ceny wyższe, tym więcej, niemal potęgowo muszą akcji dokupić.
V ZALICZAMY
11. Rosnące szeregi pracujących w zawodach związanych z finansami
O day traderach wspominam wyżej, ale i na rynku nieruchomości rośnie liczba chętnych pośredników. To wszystko napędza inne biznesy, które muszą obsłużyć te zastępy chętnych na łatwe pieniądze – stąd choćby sukces brokera „Robinhood” i bezprowizyjnego inwestowania w ogóle.
Podczas bessy cała ta armia musi sobie niestety znaleźć inne zajęcie.
V ZALICZAMY
12. Liczba bankrutów maleje
W sytuacji taniego kredytu i mocnego popytu konsumpcyjnego ze wszystkich stron, rośnie liczba spółek słabo zarządzanych, które w normalnych warunkach powinny upaść. Inwestorzy dostają poczucie złudnego bezpieczeństwa. Podczas ostatniej pandemii dziwiono się małą relatywnie niewielką liczbą bankructw w porównaniu do normalnych czasów. Liczba tych tzw. „zoombie companies” urosła bowiem dzięki programom pomocowym rządu USA. Bessa je oczywiście zmiecie.
V ZALICZAMY
13. Ilość nowych firm na giełdzie, czyli IPO rośnie
Kiedy jest ogromne ssanie popytu z wszystkich stron, IPO sprzedają się na pniu i po wysokich cenach. To tylko przyspiesza skalę monetyzacji biznesów, bez względu na ich jakość.
W tej hossie były bite rekordy spółek z IPO, które nie mogły pochwalić się zyskami operacyjnymi. Na dodatek jak z rakiety wystrzelił biznes tzw. SPAC, czyli firm zajmujących miejsce tradycyjnych IPO, a które to traktowane są obecnie przez branże jako bańka sama w sobie.
V ZALICZAMY
14. Radykalne sentymenty rekordowe
Chodzi oczywiście o nastroje inwestorów odnośnie przyszłości, jak choćby słynne AAII badające co tydzień odsetek byków i niedźwiedzi. Podobne badania robi co miesiąc Bank of America wobec zarządzających największymi funduszami.
W szczytowych okresach bańki pewność co do świetlanej przyszłości rośnie, ostatnie niedźwiedzie poddają się gdy o spadkach na poważnie niemal nikt już nie myśli.
Mamy obecnie tego rodzaju bycze nastroje bez wątpliwości. Na to nakładają się również analityczne rekomendacje kupuj, których odsetek i w USA i w Europie właśnie pobił 20-letne rekordy.
V ZALICZAMY
15. Przepływy od i do funduszy
O dekad schemat się powtarza – najwięcej środków inwestorzy wpłacają do funduszy na szczycie każdej hossy na fali euforii. Największe wypłaty z kolei notuje się gdy indeksy sięgają dołków.
Wspominałem już wcześniej, że do globalnych funduszy akcji i ETFów akcyjnych wpływa ocean gotówki, jakiego jeszcze w tej branży nie widziano.
V ZALICZAMY
***
Mamy więc 15 najważniejszych kryteriów rozpoznania spekulacyjnej bańki i niemal wszystkie wyglądają na wypełnione w obecnej chwili. Z formalnego punktu widzenia faktycznie można mówić o bańce w USA na kilku rodzajach aktywów – akcjach, obligacjach, towarach, nieruchomościach, kryptowalutach.
Nie zmienia to jednego:
Pewności co do bańki nigdy nie możemy mieć do czasu, gdy pęknie, rynki się posypią a fachowcy będą mogli ją skategoryzować i wyjaśnić nam, co poszło źle.
Do czasu domniemanego zawału mogą minąć lata, więc wymaga to ostrożnego podejścia, bez wpadania w radykalne osądy i wyprzedawania się z aktywów do zera. Być może obecna historia skończy się za kilka lat tak, że wcale bańki nie mamy, tylko normalny cykl spotęgowany pandemią.
–kat—

Klauzula informacyjna