Jeśli 70% inwestorów przyznaje, że słucha innych dla celów inwestycyjnych, to może w tym jest jednak jakaś metoda?
No to poszukajmy pozytywnych stron, korzyści, a może po prostu usprawiedliwień. Tylko świadome inwestowanie ma sens.
Przypuszczalnie część inwestorów nie traktuje tego wcale jako błąd, a jeśli nawet już, to racjonalizuje swoje podejście, nie znajdując w tego typu postępowaniu nic nagannego.
Tak naprawdę najlepszym miernikiem użyteczności tego podejścia powinny być … wyniki na rachunku! Na zasadzie: tak – słucham, korzystam – i dzięki temu osiągam jakieś lepsze rezultaty w tradingu czy inwestowaniu. To z pewnością trudne do dokładnego wymierzenia, wynik na rachunku to bowiem efekt końcowy wielu działań decyzyjnych i analitycznych, ale mimo to zachęcę każdego do rzetelnej oceny i prawdziwej odpowiedzi na pytanie:
Czy słuchając podpowiedzi innych rzeczywiście coś na tym zyskuję w inwestowaniu?
A jeśli nie, to w jakim celu to robię? Może powinienem przestać, albo chociaż spróbować przestać i sprawdzić wówczas wyniki?
Inwestowanie to nie tylko decyzje o kupnie/sprzedaży, ale przede wszystkim konfrontacja z samym sobą, ze swoimi emocjami, odczuciami, słabościami. Ucieczka przed tym mija się z celem, jest nieproduktywna, „niemęska”.
Przeszedłem przez to wiele lat temu:
Pewien znany analityk, który do dziś aktywnie się udziela, wyprodukował piękną analizę o tym jak to kurs pary EUR/USD powinien mocno spadać. Wyglądało tak przekonująco, że dałem się uwieść. Realizacja polegała na tym, że tradowałem swoją metodą, ale tylko na krótkich pozycjach, choć z użyciem stop-lossa. Nietrudno zgadnąć, że skończyło się boleśnie, ponieważ kurs wbrew analitykowi ostro wzrastał. Dopiero po kilku miesiącach nastąpił zwrot, po którym zobaczyłem entuzjastyczną przechwałkę owego analityka pod hasłem „a nie mówiłem!?”.
I to był znakomity, terapeutyczny wstrząs – do rozliczenia się ze sobą, z tego typu poradami, słuchaniem innych. Lekcja odrobiona, wniosek wyciągnięty, pokusa uleciała. Co nie znaczy, że dziś nie przykładam ucha, gdy ktoś mądry udziela takiej porady. Po prostu nie ma ona wpływu na moje decyzje, które zresztą i tak są w 99% automatyczne, co zapewnia duży stopnień immunizacji na tego rodzaju wabiki.
Pokuszę się jednak na zestawienie poniżej 5 zasadniczych powodów, dla których uznałbym, że słuchanie inwestycyjnych porad ma pewną korzyść w inwestowaniu. Ostatecznym kryterium i tak jest wspomniane wyżej wyniki na rachunku. Przy czym określenie porady ma w tym znaczeniu konkretne wskazówki innych odnośnie tego co lub kiedy kupić/sprzedać, a nie jak analizować rynek i decydować o transakcji.
1. Porada jako informacja
Czyli dodatkowy czynnik w analizach rynkowych, podpowiadający choćby co myślą i robią inni, jakie są nastroje albo wręcz stanowić bezpośredni impuls do podjęcia transakcji na własnych zasadach.
W profesjonalnym wydaniu stoi za ową informacją opis, wytłumaczenie, analiza, nieznane czy niezauważone aspekty, a więc dane, do których nie mamy dostępu lub nie przetwarzamy ich samodzielnie. Sporo podpowiedzi wartych przynajmniej rozważenia.
W aspekcie kontrariańskim z kolei śledzenie porad może być dla wyrobionych inwestorów wskazówką informującą czego unikać, gdzie szukać słabości myślenia innych czy samego rynku, albo wręcz tropienia patologii i oszustw.
2. Porada jako czynnik edukacyjny
Stosując je uczymy się, nawet jeśli są nietrafione czy celowo zmanipulowane, albo właśnie szczególnie wtedy bywają dobrą lekcją. Ważne by aktywnie wyciągać wnioski z takiego rodzaju naśladownictwa, jeszcze lepiej doskonalić dzięki temu własny warsztat, rozumienie rynku i mechanizmów inwestycyjnych
3. Porada jako krytyczny stymulator
Dla jednych szukanie tego typu porad ma za zadanie potwierdzenie ich własnych przekonań, analiz, prognoz. Spełnia swoją rolę, o ile nie wpada się w tak zwany błąd potwierdzenia (ang. confirmation bias), czyli poszukiwania jedynie tych informacji, które potwierdzają nasze stanowisko, a odrzucanie tych przeciwnych. Nie jest to najszczęśliwszy mechanizm decyzyjny, ponieważ utwierdza nas w błędzie, na przykład trzymaniu mocno stratnej pozycji w bankrutującej spółce, zamiast rzetelnego i obiektywnego zważenie argumentów.
Efektywniejszą rolą tego typu porad jest krytyczne do nich podejście, szczególnie gdy idą w kontrze do naszych przekonań. Starcie stanowisk prowadzi zawsze do głębszego spojrzenia, szerszej analizy, rozważenia argumentów, poszukania nowych informacji, namysłu.
4. Porada jako tymczasowy zamiennik dla własnej metody
Część inwestorów, szczególnie początkujących, nie posiada wiedzy lub umiejętności by samemu analizować i pokonać rynek, by zbudować własne strategie. Pewnym usprawiedliwieniem jest więc wsłuchanie się w głosy innych. Nie zastąpi to na stałe własnego planu i metody inwestycyjnej, ale da ku temu impuls, przykład, wskazówki.
Jeden warunek – trzeba sięgnąć do profesjonalnych źródeł porad, sprawdzić je, zrobić mały research. W końcu po to powstała cała branża doradcza, analityczna i rekomendacyjna. Ona nie zastąpi własnych decyzji, ale ma w tym pomóc. W końcu nawet fundusze inwestycyjne bazują na analizach profesjonalnych działów analiz, które skapują potem do inwestorów indywidualnych.
5. Porada jako środek terapeutyczny
Jeśli korzystamy w inwestowaniu z porad innych, zwalniamy się z odpowiedzialności. Przelewamy na nich winy za nietrafione transakcje, łagodzimy żale obciążając doradzających za własne porażki, racjonalizujemy niepowodzenia. To proces łagodzący stres, tłumiący złe emocje, ale w jakieś mierze swego rodzaju pomocny mechanizm, który w psychologii nazywa się „złudzenia, które pozwalają żyć”. Do pewnego stopnia pozwala on radzić sobie ze swoim życiem i porażkami. Oczywiście w inwestowaniu ma ograniczoną funkcjonalność, gdyż na końcu mamy i tak wymierny wynik, który sam się zrobi od uwalnianie siebie z win.
Dla innych terapią może być obserwowanie tego typu porad jako rodzaj intelektualnej rozrywki.
***
Korzystanie w takim razie z porad innych ma sens jeśli wiemy co za tym stoi, jak wpasowuje się to w nasze własne analizy i postrzeganie, gdy mamy dodatkowo plan zarządzania ryzykiem przy korzystaniu z nich i wiemy jak działa losowość oraz mechanizmy rynkowe. Lub gdy chcemy się tego wszystkiego nauczyć. A przede wszystkim gdy mamy świadomość kiedy jest to błędem, jakie negatywne skutki może rodzić i co jest ich przyczyną (patrz część poprzednia).
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.