Richard Driehaus i metoda impetu

Zapomniany lub może mniej znany, a przecież prominentny trader Richard Driehaus zmarł 9 marca 2021; nie pominę więc okazji, by postawić mu symboliczny nagrobek poniższym tekstem.

Przecież to on był prekursorem metod, które dziś używa się powszechnie, ale ktoś musiał je przecież wcześniej wymyślić i rozpropagować.

***

Tę historię rozpocznę faktem, który jeszcze do lat 80-tych wydawał się być herezją.

Otóż w powszechnym mniemaniu i praktyce inwestorów giełdowych kupować akcje powinno się wtedy, gdy ich kursy spadają. Naturalny odruch przecież, znany z codziennego życia, a więc nie wymagający dodatkowego szkolenia. Tymczasem pojawili się wówczas inwestorzy lub może raczej traderzy, którzy wdrożyli w praktykę nowy, wydaje się być nieracjonalny pomysł:

   Kupuj, gdy kurs przebija szczyt 

Wariactwo przecież! Jak można kupować, gdy zrobiło się tak drogo?!

A jednak, ta metoda zagościła na inwestycyjnych salonach i ma się być może nawet dużo lepiej, niż kupowanie, gdy kurs leci na pysk.

Richard Driehaus, który przecierał szlak dla MOMENTUM (czyli po polsku: IMPETU), rozpoczął karierę w 1968 jako Research Analyst, a potem Portfolio Manager w firmie A.G. Backer. Przewinął się potem przez kilka firm brokerskich, ale najważniejszy dla niego etap życia, kontynuowany zresztą aż do śmierci, to była własna firma zarządzająca powierzonymi kapitałami  Driehaus Capital Management LLC.

Tuż przed śmiercią owa firma zarządzała 13 mld USD klientów. Jego zwroty na kapitale są porównywalne z tymi Buffetta czy Sorosa. Bywały lata, w których zyski sięgały rocznie nawet 200%, średniorocznie 30%+. Wyniki za ostatnie 10 lat w różnych ujęciach można przejrzeć na stronie funduszu:

https://www.driehaus.com/performance?tab=month

W 2000 roku został nominowany przez magazyn Barron’s do grupy 25 najbardziej wpływowych osobowości świata finansów za ostatnie 100 lat. Jack Schwager przeprowadził z nim wywiad do jednej z książek z serii o Czarodziejach Rynku – „New Market Wizards”. W USA bardziej był znany ze swojej działalności filantropijnej i ufundowanej nagrody w dziedzinie architektury.

Dla nas inwestorów najważniejsza pozostaje jednak jego filozofia i sposób, w jaki osiągał imponujące zyski.

Olśnieniem był dla niego w początkach kariery fakt, który go w pewnej mierze dotknął: rozczarowujące podejście branży do wskaźnika Cena/Zysk. Konserwatywnie trzymano się zasady, że nie powinien on dla spółek przyjmować zbyt wysokich wartości, a Driehaus zauważył, że spore zwroty osiągnąć można właśnie przez inwestycje w akcje firm o wysokim C/Z. Tak narodził się jego własny styl, który dziś nazywa się „inwestowaniem w spółki wzrostowe” czy inwestowanie w momentum.

Zasady, które przyjmował do wyboru spółek do portfela i momentu ich zakupu pochodziły w zasadzie z dwóch rodzajów analiz – najprostszej Analizy Technicznej oraz podstawowych wskaźników używanych przez analityków fundamentalnych. Po krótce więc kilka słów o szczegółach tych kryteriów wyboru.

     Kryteria techniczne

Służyły mu do wyznaczenia poziomu zakupu. Kurs powinien pokazać się w wyraźnym trendzie wzrostowym, posiadać dynamikę, co określał na 2 sposoby:

  – Kurs spółki musi znajdować się znacząco powyżej zwykłej średniej 50-dniowej; obliczał odległość do owej średniej i dzielił przez aktualną wartość średniej

   – Kurs musiał cechować się IMPETEM (Momentum), czyli rosnąć przez minimum 4 poprzednie tygodnie.

Natomiast  wyczerpanie się Impetu było sygnałem zamknięcia pozycji.

W ten sposób zaadaptowana została do finansów prosta zasada dynamiki: ciało wprawione w ruch posiada wszelkie właściwości do kontynuacji owego ruchu. Zasadę MOMENTUM akademicy udowodnili w szeregu prac naukowych i w odniesieniu do niemal wszystkich rynków. Działa ona zresztą po obu stronach – zarówno trwające określony czas wzrosty jak i spadki mają tendencję w kierunku ich kontynuacji, a nie odwrócenia. Do dziś stanowi ona podstawę wyjaśnień ruchów rynków, konstrukcji portfeli, a także anomalię w Hipotezie Efektywnego Rynku.

     Kryteria fundamentalne

Dzięki nim wybierał spółki, które miały największe szanse na wzrosty (a dzięki AT wybierał moment ich zakupu). Stosowane przez niego wskaźniki do tego celu to:

   – Pierwsze miejsce w tzw. Rankingu Zacksa

To ranking specyficzny dla rynku amerykańskiego. Jest on dostępny wraz z wyjaśnieniem na stronie:

https://www.zacks.com/zrank/zacks-sector-rank.php

https://www.zacks.com/upload_education/zrank.pdf

W skrócie – na szczycie rankingu znajdowały się spółki, które najbardziej w danej branży zaskakiwały pozytywną zmianą EPS, czyli Zysku na Akcję. Amerykańscy analitycy lubują się w określaniu przyszłych poziomów EPS dla spółek, a pozytywne zaskoczenia, czyli prognozy czy odczyty lepsze od prognoz silnie szarpią rynkiem w górę. Te zyski mogą być marne, ale gra się w dynamikę ich zmian.

Już samo użycie tego wskaźnika wskazuje statystycznie na zwroty z inwestycji wyższe niż średnia rynkowa.

   – Wzrost EPS spółki o minimum 2% za ostatnie 5 lat

   – Kroczący, 12 miesięczny wzrost EPS większy od 0 i od średniej danej branży

   – Niespodziewany wzrost EPS za ostatnie 4 kwartały powyżej 5%

Nie podaję owych kryteriów, aby je wprost stosować do własnych analiz. Chodzi o raczej przekaz sposobu jego myślenia i podejmowania decyzji:

Inwestorzy zazwyczaj obawiają się, że po wielotygodniowych zwrotach spółka jest zbyt droga, aby ją kupować. Driehaus przekonał się o tych obawach praktycznie podczas kilku lat pracy dla brokerów. Tymczasem tak spora dynamika wzrostu cen i zysków jest dobrym prognostykiem wzrostów w kolejnym okresie i udowadniają to również obliczenia statystyczne.

Zresztą podobnie jest w przypadku działań na samych cenach – wybicie z maksimów cenowych posiada większy potencjał zyskowności niż kupno minimów.

Lata temu, gdy zaczynałem przygodę z giełdą, poznałem pomysł Larry Williamsa, polegający na kupnie wybić kursu powyżej najwyższej ceny z ostatni 40 sesji. Byłem skołowany tym faktem, nie rozumiałem jeszcze ani zasady MOMENTUM, ani powodu, dla którego warto kupować tak drogo, skoro można kupić tanio. Dziś mam wiele psychicznych oporów, żeby kupować gdy kursy spadają, zawsze kupuję, gdy pokonują jakieś maksima.

Driehaus łamał inne dogmaty i zastane reguły. Ale o tym w kolejnym wpisie.

—kat–

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *