John Maynard Keynes twierdził w latach 30. XX w., iż ekspansja pieniądza i zbliżenie się stóp procentowych do zera doprowadzi do „eutanazji rentierów”. Tymczasem stopy są w okolicach zera w większości cywilizowanych państw, a rentierzy radzą sobie lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Gdzie jest błąd w rozumowaniu legendarnego ekonomisty? Wyjaśnia to Brett Christophers w książce „Rentier Capitalism: Who Owns the Economy, and Who Pays for It?”.
W wydanej w 1936 r. książce „The General Theory of Employment, Interest, and Money”(„Ogólna teoria zatrudnienia, stóp procentowych i pieniądza”) legendarny brytyjski ekonomista John Maynard Keynesa zapowiadał nadejście „eutanazji rentiera”. Chodziło mu o to, że ciągłe tworzenie nowego pieniądza doprowadzi do obniżki stóp procentowych do zera, tak że zniknął ludzie którzy utrzymywali się z faktu, iż ilość kapitału była sztucznie ograniczona.
Keynes uważał, że społeczeństwo nie powinno tolerować istnienia ludzi, którzy nic społeczeństwu nie dają z siebie a jedynie wykorzystują dla wzbogacenia się niedostępność pieniądza. Podobnego zdania jest wiele współczesnych autorytetów ekonomicznych. Na przykład Martin Wolf w 2014 r. na łamach „Financial Times” nawoływał do „zmazania rentierów” tanim pieniądzem. Stopy procentowe w większości krajów Europy ( w tym w Polsce) są bliskie zeru i to już od jakiegoś czasu. A jednak wizja „eutanazji rentierów” nie wydaje się spełniać.
Magazyn „The Economist” pisał w 2014 r. w odpowiedzi na tekst Martina Wolfa:”No i jak to wam wychodzi? Mamy politykę prawie zerowych stóp procentowych i „luzowanie ilościowe” od pięciu lat, ale rentierzy nie zniknęli, oni zbijają fortuny jak bandyci”. Od 2014 r. niewiele się zmieniło. Stopy procentowe są w okolicach zera a rentierzy bogacą się jak szaleni. Dlaczego nie doszło do zapowiadanej przez Keynsa „eutanazji rentierów”? Gdzie w swoim rozumowaniu legendarny ekonomista popełnił błąd?
Jak opisuje autor w publikacji (jej polski tytuł to „Kapitalizm rentierów: do kogo należy gospodarka i kto za to płaci?”) poczynając od połowy 2007 r. banki w Wielkiej Brytanii zaczęły gwałtownie zwiększać różnicę między odsetkami które otrzymywały a tymi które płaciły. W efekcie o ile w 2008 r. 15,5 proc. przychodów z odsetek było zyskiem banków, w 2013 r. już 39,9 proc. a w 2016 r. 50 proc. „Klasyczny finansowy rentier nie tylko przetrwał sytuację w której kapitału na rynku nie brakuje, ale radzi sobie lepiej niż wcześniej” – podsumowuje autor książki.
I podaje konkretny przykład. W lutym 2010 r. zaraz po kryzysie finansowym z lat 2007-2008 jeden z największych brytyjskich banków Barclays ogłosił swoje wyniki za 2009 r. Zyski grupy przed opodatkowaniem prawie się podwoiły do 11,6 mld funtów. Firma wypłaciła w postaci bonusów pracownikom 2,7 mld funtów. Tak więc błąd Keynsa, oraz Banku Anglii który obniżył stopy procentowe, był taki że uważali oni iż na rynku bankowym o cenie pieniądza decyduje tylko popyt i podaż.
Jak pokazał przykład brytyjskich banków mają one tak silną pozycję, że są w stanie manipulować ceną kapitału na rynku by się jeszcze bardziej wzbogacić. We współczesnych rozwiniętych państwach takich jak Wielka Brytania pieniądze tworzone przez państwo, czyli gotówka, to zaledwie 3 proc. całości pieniądza w obiegu. Resztę tworzą banki komercyjne udzielając pożyczek. System powinien funkcjonować dobrze pod warunkiem, że będzie faktyczna konkurencja między bankami. Tymczasem taka konkurencja jest mocno ograniczona.
W 2016 r. siedem największych banków w Wielkiej Brytanii dysponowało ponad 75 proc. aktywów całego sektora bankowego. W Japonii i Szwajcarii ten wskaźnik to 71 proc., w Niemczech i USA 48 proc., we Francji 91 proc. Zalanie świata tanim pieniądzem nie doprowadziło do „eutanazji rentierów” także dlatego, że we współczesnym świecie prawie nikt nie czerpie dochodów tylko z odsetek. W latach 2009-2013 Bank Anglii w ramach „luzowania ilościowego” zakupił aktywa finansowe o wartości 375 mln funtów. Philip Bun z Banku Anglii oszacował, że bez tych pieniędzy ceny akcji na giełdzie w Londynie w 2014 r. byłyby o 25 proc. niższe.
Te zyski trafiły głównie do niewielkiej grupy bardzo bogatych osób. 10 proc. najzamożniejszych gospodarstw domowych w Wielkiej Brytanii zwiększyło wartość swoich kont emerytalnych w latach od 2007 r. od 2012-2014 r. tylko ze względu na zmianę polityki emerytalnej o 200 tys. funtów. Średni zysk z tego źródła dla przeciętnej rodziny wyniósł 40 tys. funtów. Warto zauważyć, że rentierzy finansowi to tylko jedna z grup rentierów.
Tani pieniądz podniósł także wartość innych aktywów m.in. nieruchomości. Bank Anglii oszacował, że ceny domów w Wielkiej Brytanii byłyby o 22 proc. niższe, gdyby nie luzowanie ilościowe. W 2010 r. Martin Wolf z „Financial Times” zauważył w komentarzu:”W 1984 r. kupiłem dom w Londynie. Wówczas wartość ziemi na której ten został zbudowany wynosiła 100 tys. funtów. Dzisiaj (czyli w 2010 r.) jest wart dziesięć raz tyle. Cały ten wzrost wartości nie jest wynikiem żadnego wysiłku z mojej strony. To nagroda za bycie w posiadaniu lokalizacji, której wysiłki innych podnoszą wartość”.
Wolf nawiązuje tutaj do prawidłowości, iż w współczesnym Londynie i szerzej w południowo-wschodniej Anglii właściciele domów i, co za tym idzie, ziemi na której te domy postawiono zarabiają z pracy mniej, niż wynosi wzrost wartości tej ziemi. Wolf zauważa, że cały ten wzrost wartości jest nieopodatkowany a on sam jest, wbrew własnej woli, spekulantem ziemią. „Co takiego uczyniłem dla społeczeństwa, by zasłużyć na taką fortunę?” – pyta Wolf i postuluje by zakończyć szaleństwo pompowania cen aktywów przez emisję pieniądza.
Niesprawiedliwość zyskiwania na wzroście wartości ziemi bierze się stąd, iż ziemia zyskuje najwięcej gdy z rolnej jest zmieniana w budowlaną a później tworzona jest infrastruktura. Ziemia rolna na wyspach kosztuje średnio 21 tys. funtów za hektar, w przypadku działki pod działalność przemysłową cena rośnie do 760 tys. funtów, pod budownictwo mieszkaniowe do 6,9 mln funtów(a w samym Londynie do 29,1 mln funtów – czyli ponad tysiąc razy więcej, niż wartość takiej samej ziemi służącej produkcji rolniczej).
„Rentier Capitalism” to wyjątkowo wartościowa książka ponieważ pokazuje w jaki sposób współczesne firmy, najczęściej giełdowe, zbijają fortunę. Mało kto wie na przykład, iż głównym biznesem koncernu McDonald`s nie jest prowadzenie restauracji. 93 proc. punktów sprzedaży z legendarnymi hamburgerami należy do franczyzobiorców. To niezależni przedsiębiorcy, którzy prowadzą punkty z logo McDonald`s na własny rachunek.
McDonald`s prawie nie zajmuje się prowadzeniem restauracji, bo to zwykle kiepski interes. Zamiast tego zarabia na dwóch rodzajach rent. Rencie z tytułu posiadania ziemi, ponieważ działki na których zwykle stoją punkty McDonald`s to własność koncernu. A także na rencie z tytułu prawa do korzystania z własności intelektualnej jaką jest logo koncernu. Z tytułu opłat za korzystanie z nieruchomości w 2018 r. firma otrzymała 7,1 mld USD. Za prawo do posługiwania się logiem koncernu 3,9 mld USD.
Tak więc sprzedawanie hamburgerów do jedynie środek do celu jakim jest posiadanie dużej liczby nieruchomości w dobrych lokalizacjach, których wartość będzie rosnąć. Bardzo polecam „Rentier Capitalism”. Bo choć książka operuje głównie przykładami z Wielkiej Brytanii to kapitalizm rentierów działa na podobnych zasadach także w Polsce. Bez zrozumienia tych zasad nie da się świadomie podejmować decyzji inwestycyjnych.
2 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
"The General Theory" to zapewne bezpośrednie i celowe nawiązanie to pewnej innej, znacznie bardziej znanej teorii, którą w języku polskim przyjęło się nazywać "ogólną". Zaproponowane w tekście tłumaczenie gubi to nawiązanie.
Dziękuję za sugestię! Już zmieniłem.