„Związki między dopaminą a przyjemnością są subtelne i kluczowe. W pierwszym momencie można by przewidywać, że ten neuroprzekaźnik ma coś wspólnego z przyjemnością, z nagrodą. […] Można początkowo sądzić, że aktywacja szlaków dopaminergicznych doprowadzi do maksymalnej aktywności neuronów kory czołowej w odpowiedzi na nagrodę. Genialne badania Wolframa Schultza […] udowodniły coś jeszcze ciekawszego. Tak, neurony kory czołowej uaktywniają się w odpowiedzi na nagrodę. Ale najsilniejsza reakcja pojawia się wcześniej. […] Przyjemność tkwi w przewidywaniu nagrody. […] Wyniki eksperymentu Schultza pokazują, że jeśli wiesz, że twój apetyt zostanie zaspokojony, przyjemność mocniej wiąże się z apetytem niż z zaspokojeniem.”
Tak pisze o przyjemności Robert Sapolsky w genialnej książce dotyczącej stresu „Dlaczego zebry nie mają wrzodów”. W dużym skrócie – największą przyjemność odczuwamy nie w chwili, gdy otrzymamy to na co oczekujemy (choćby było bardzo przyjemne i pożądane), ale w trakcie oczekiwania na nagrodę. Co więcej ilość wyzwalanej dopaminy jest większa, jeśli otrzymanie nagrody, nie jest pewne, lecz tylko prawdopodobne. Jak dodaje Sapolsky
„Jeśli zakładasz istnienie sporej szansy na zaspokojenie pragnienia, jednak nie masz pewności, przyjemność w jeszcze większym stopniu dotyczy apetytu, a nie jego zaspokojenia”.
Ostatnie tygodnie wśród oczekujących na debiut gry Cyberpunk 2077 musiały być istnym dopaminowym hajem. Czytając oczekiwania, nie tylko graczy, ale również inwestorów, którzy z debiutem gry wiązali nadzieję na jeszcze większe zyski ze wzrostu akcji CD Projekt, można było odnieść wrażenie, że oto nadchodzi GRA WSZYSTKICH GIER.
Świat nie będzie już taki sam, inne korporacje będą musiały długo czekać, żeby osiągnąć poziom wyznaczony przez CD Projekt, zaś dotychczasowe gry po prostu nie będą miały sensu. Oczekiwanie na premierę, ściągnięcie, przygotowywanie się do streamingów na żywo i wreszcie włączenie odpowiednich klawiszy – START, osiągnęło niespotykane poziomy.
Jeszcze zanim nadszedł TEN dzień (10. grudnia), coś się popsuło na giełdzie. Akcje zanurkowały, zaś dookoła komentatorzy przerzucali się, w interpretacjach, że tuż przed premierą możemy oczekiwać ogromnej zmienności. To było dość bezpieczne, ale nie zakładało, że gra będzie rozczarowaniem. Wskazywały na to cytowane rankingi i oceny przedpremierowe.
Premiera nastąpiła o godzinie pierwszej naszego czasu. Do rana, najbardziej zdeterminowani mieli już zagranych kilka godzin. Inni mieli kilka godzin frustracji związanej z przestarzałym sprzętem i niesatysfakcjonującą jakością z rozgrywki, jeszcze inni prawdopodobnie klęli na czym świat stoi, gdy gra się zawieszała, lub nawet jeszcze podczas jej ściągania z serwisów, pasek pobierania stał w miejscu.
W ich przypadku spadek dopaminy musiał być równie gwałtowny, jak notowania akcji spółki tego dnia na giełdzie. Ponad osiem procent w ciągu sesji, w przypadku tak dużej spółki, to jednak nie byle co.
„Kiedy naukowcy dokonali skanowania mózgu podczas eksperymentów z obstawianiem, zaczęli oczywiście od przyglądania się dopaminie. Stwierdzili, że zgodnie z oczekiwaniami aktywność nerwowa w obwodzie pragnienia po wygranych wzrasta, a po przegranych maleje. Tyle że te zmiany nie były symetryczne. Spadek po stracie przewyższał wzrost po zysku. Obwód dopaminowy odzwierciedlał doznania badanego. Poczucie straty było mocniejsze niż radość z wygranej.”
Tak piszą Daniel Lieberman i Michael Long w książce ”Mózg chce więcej. Dopamina naturalny dopalacz”.
Na tych badaniach opiera się teoria perspektywy Kahnemana i Tverskyego. Żal w wyniku strat jest znacznie większy, niż przyjemność wynikająca z zysków. Gdy w trakcie kolejnych dwóch sesji ceny akcji CD Projekt spadały znów o kilkanaście procent dziennie, tylko wyjątkowo wyrafinowani fundamentaliści mogli coś przebąkiwać o przyjemności. No i oczywiście ci, którzy cieszyli się z samej gry, bo spełniła ich – być może wcale nie wygórowane – oczekiwania.
Z całą tą sytuacją wiąże się jeszcze kwestia różnego rodzaju stadnych oczekiwań i zachowań tłumu, związana z mediami społecznościowymi. Korzystam w ograniczonym stopniu z Facebooka, nie rozumiem pozostałych, choć widzę ich ogromne znaczenie. Facebook służy mi przede wszystkim do prywatnych rozmów i nigdy nie rozumiałem korporacyjnej funkcji dla firm, które nie sprzedają dzięki niemu bezpośrednio – np. w branży finansowej. Zazwyczaj bowiem wydaje się pieniądze na prowadzenie strony, funduje nagrody, by mozolnie pozyskiwać lajki (z których nic się właściwie nie ma), by w momencie jakiegoś kryzysu, nieprzemyślanych słów, niefortunnego obrazka, ściągnąć na siebie GNIEW INTERNAUTÓW. I klientów, i nie klientów. Wszyscy dopadają jak sfora wilków i żrą te gwiazdki i oceny, by było ich jak najmniej. W ciągu jednego dnia może upaść mozolnie budowany wizerunek. Często bez słowa przepraszam, nawet jeśli był to błąd. Świetnie te mechanizmy opisuje Ryan Holiday w „Zaufaj mi, jestem kłamcą”. Nikogo nie interesuje prawda, ważniejsze są igrzyska. W końcu wtedy odczuwamy przyjemność!
Co dalej? A któż to wie. Gra prawdopodobnie będzie miała fanów. Inni będą rozczarowani. Trudno jednak oczekiwać, by jakiś produkt podobał się wszystkim bez wyjątku. Działy analiz zbiorą się i będą debatować, co zrobić z tymi wszystkimi wycenami i rekomendacjami. Zaś inwestorzy mają kolejną lekcję związaną z funkcjonowaniem rynków. Reakcje inwestorów mogą być nieproporcjonalne w stosunku do źródła bodźca. Zarówno w jedną, jak i w drugą stronę.
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.