Nie było dziś żadnego debiutu na NewConnect ale dwóm najbardziej rozgrzanym segmentom na alternatywnym rynku (obok rozpalonego do czerwoności NC-COVID) przybyło trzech uczestników. Mam na myśli branże gamingową i fotowoltaiczną.
Dwie spółki z NewConnect ogłosiły dziś aktualizację strategii. Jedna z nich do działalności windykacyjnej dodała działalność w segmencie gier komputerowych. Druga spółka dodała aż dwie linie biznesowe do trzech dotychczasowych (spedycja, nieruchomości, windykacja):
- działalność w obszarze odnawialnych źródeł energii (fotowoltaika),
- działalność w obszarze nowych technologii i gier (gry, wirtualna rzeczywistość, sztuczna inteligencja)
Tak więc do segmentu fotowoltaiki dołączyła jedna spółka a do segmentu gier komputerowych dwie spółki. Co ciekawe, o ile pierwsza spółka sporządziła 10-stronicowy raport o segmencie gier komputerowych i swoich planach rozwoju w tej branży (głębokość zawartych w nim danych nie zrobi wrażenia na doświadczonych inwestorach) to druga spółka poświęciła swoim planom w dwóch nowych liniach biznesowych dokładnie 19 słów (zacytowanych wyżej).
W tym miejscu należy podkreślić, że obydwie spółki to segment mikro-spółek. Ich kapitalizacja nie przekracza niskich kilku milionów złotych. Odpowiednio po 44% wzroście i 21% wzroście kapitalizacja spółek na zakończenie sesji wynosi 5,2 mln i 5,7 mln złotych. Można więc powiedzieć, że zajmuje się totalną rynkową niszą, egzotyczną, graniczną częścią rynku NewConnect. Przeciętne sesyjne obroty na tych spółkach w kwietniu to odpowiednio około 56 tysięcy i 7 tysięcy złotych.
Na swoje usprawiedliwienie mam dwa argumenty. Po pierwsze, zjawisko o którym piszę jest popularne: w ostatnich kilkunastu miesiącach kilkadziesiąt spółek z GPW i NewConnect albo dokonało biznesowego zwrotu na gaming i fotowoltaikę albo dodało tę działalność do swoich linii biznesowych. Kolejne kilkadziesiąt podmiotów ogłosiło biznesowy zwrot w stronę segmentu GPW-COVID. Po drugie, spółki, które „wstrzelają się” w gorącą branżę a nawet próbują naśladować, by nie napisać małpować, najbardziej podziwianych przedstawicieli tej branży mogą osiągnąć naprawdę spore rozmiary. Idealnym przykładem jest w tym kontekście Nikola – spółka nie tylko weszła w gorącą branże pojazdów elektrycznych ale zaczęła też naśladować Teslę (a prezes Nikoli kreował się na następnego Elona Muska). Efekt? W szczytowym okresie, w czerwcu 2020 roku, kapitalizacja na poziomie 35 mld USD.
Nikola od początku kreowała się na kopię Tesli – nawiązywała do niej nawet nazwą. Prezes Nikoli budował wizerunek na charyzmatycznego, genialnego wizjonera (co zrobił w garażu projekt kluczowej ciężarówki) i małpował aktywność Muska w mediach społecznościowych. Spółka zapowiadała przełomowe produkty motoryzacyjne, stawiała przed inwestorami wyśmienite perspektywy (jak elektryczny lub wodorowy pickup, który miał się sprzedawać na poziomie najpopularniejszego amerykańskiego samochodu w ostatnich dekadach czyli Forda F-150) i miała dosyć luźny stosunek do rzetelności przekazywanych inwestorom informacji. Do tej pory nie pokazała jednak, że potrafi naśladować Teslę w najważniejszej kwestii: umiejętności masowej produkcji zbierających wyśmienite opinie samochodów.
Z biznesowego punktu widzenia zarówno szukanie atrakcyjnych, szybko rosnących branż jak i naśladowanie podmiotów odnoszących sukcesy w tych branżach ma sens. Odnoszące sukcesy przedsiębiorstwa zawsze znajdowały naśladowców. Część z nich okazywała się na tyle zdolna, że wygrywała walkę konkurencyjną z pionierami sektora.
Popularne obecnie zwroty polskich spółek giełdowych w stronę gamingu i fotowoltaiki wzbudzają mieszane reakcje komentatorów. Krytyczne opinie wynikają moim zdaniem z dwóch przesłanek. Pierwsza dotyczy faktu, że część firm dokonujących zwrotu biznesowego nie ma żadnego fundamentu kompetencyjnego. Spółka zajmująca się do tej pory windykacją albo transportem musi od podstaw tworzyć zasoby, także kapitał ludzki, potrzebne do odniesienia sukcesu w branży gier. Branży, która wbrew powszechnym wyobrażeniom nie jest łatwa. Pokazuje to wiele giełdowych spółek gamingowych, którym osiąganie niesymbolicznych zysków (a często niesymbolicznych przychodów) nie przychodzi łatwo. Częste jest też przekonanie, że za decyzją o zwrocie biznesowym stoją cyniczne motywacje zarządu, który jest przede wszystkim zainteresowany zwiększeniem popularności spółki wśród inwestorów i perspektywą zdobycia dodatkowego finansowania. Innymi słowy, zarząd nie decyduje się wejść w gaming bo przeanalizował zasoby spółki i dostrzega, że po uzupełnieniu ich ma spore szanse na sukces w tej branży. Zarząd decyduje się wejść w gaming bo wie, że podbije to kurs spółki i ułatwi przeprowadzenie ewentualnej emisji akcji.
Wydaje się, że inwestorzy, w przeciwieństwie do komentatorów, mają mniej wątpliwości. Przekazywane w ESPI i EBI komunikaty o wejściu „modne” branże spotykają się z entuzjastyczną reakcją inwestorów w krótkim i średnim terminie. Kurs spółki rośnie i dzieje się to przy zwiększonych obrotach.
W cynicznym spojrzeniu na rynek akcyjny możemy sobie wyobrazić zarząd mikro-spółki działającej w jakiejś nudnej, tradycyjnej branży jak niezawansowana produkcja przemysłowa czy sprzedaż detaliczna. Zarząd obserwuje jak podobne profilem spółki ogłaszają wejście w gaming albo fotowoltaikę i ich kurs w okresie kilku tygodni rośnie o kilkaset procent. Nawet jeśli zarządzana spółka jest zyskowna (a jeśli jest to w nudnej branży często wyceniania jest przy niskim, czasem jednocyfrowym wskaźniku C/Z) to zarząd może dojść do wniosku, że z punktu „kreowania kapitalizacji spółki” wejście w modną branżę może być lepszym rozwiązaniem niż mozolne budowanie biznesu w nudnej branży.
Szczerze mówiąc jestem zdziwiony, że zwrotów biznesowych w stronę modnych branż (a obecnie są to gaming, fotowoltaika i COVID) nie robi więcej mikro-spółek z NewConnect. Inwestorzy wydają się szeroko otwierać portfele na widok frazy „produkcja gier komputerowych” i nie jestem zaskoczony faktem, że przedsiębiorcy chcą ten fakt wykorzystać.
Część z nich ma wizję, doświadczenie, kontakty w branży i silne postanowienie ciężkiej i uczciwej pracy. Część chce wykorzystać nadarzającą się okazję na pozyskanie kilku milionów złotych. Z rynkowego punktu widzenia nie dzieje się nic nowego: obserwowaliśmy to samo zjawisko w trakcie gorączki w okresie nieruchomości (sieć kantorów, która stała się jednym z największych deweloperów w Polsce, który potem spektakularnie zbankrutował na dobre wpisała się do historii GPW), w trakcie gorączki biopaliwowej, w trakcie gorączki kryptowalutowej a teraz obserwujemy w sektorach gier komputerowych, OZE i walki z COVID.
Trwająca gorączka skończy się gdy wystarczająco dużo pieniędzy inwestorów zostanie spalonych by wytworzyć w inwestorach zachowania obronne. A za kilka lat pojawi się kolejna modna branża.
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.