W internecie nic miało nie ginąć, a jednak wielu rzeczy sprzed kilku, kilkunastu lat nie można już znaleźć. Jedną z nich jest dawne forum futures.pl, którego brak odczuwam szczególnie teraz, gdy czytam rozmowy dotyczące rynku i nawoływań do kupowania podczas przecen, okazji, promocji, argumentowanych tym, że w długim terminie, fundamentalnie jest wszystko w porządku, nie ma podstaw do najmniejszych nawet obaw, a ewentualne korekty jeśli nastąpią, są bez znaczenia, bo przecież… i tu pojawiają się wykresy i stopy zwrotu najbardziej gorących spółek z ostatnich lat.
To niemal bliźniacza sytuacja do tej z 2008 roku. Wówczas na wspomnianym forum pojawiło się również kilku orędowników inwestowania w wartość, fundamenty traktujących pierwszą falę wyprzedaży, jako okazję życia. Przypomnę tylko, że indeks WIG szczyt osiągnął w połowie 2007 roku, do stycznia 2008 spadł o 30 procent, co wydawało się dla wielu niewyobrażalnie wielkim spadkiem. Przyspieszenie nadeszło po kolejnych kilku miesiącach i łączny spadek indeksu – trwający nieco ponad półtora roku – wyniósł niemal 70 procent.
Świetnie jest dziś pokazywać tamtejszy dołek i choćby stopy zwrotu CD Projekt, którego akcje kosztowały wówczas poniże 1 zł. Jednak Wiedźmin istniał dopiero rok, wcale nie było wiadomo, że osiągnie sukces, nie jestem dodatkowo pewien, czy spółka wówczas doczekała się jakichkolwiek rekomendacji od instytucji. W bazie danych bankier.pl pierwsza rekomendacja pojawia się w kwietniu 2011 roku i jest to rekomendacja „sprzedaj” z ceną docelową 7,60 (w dniu wydania 9,80).
Wszelkie teksty „gdybyś dziesięć lat kupił i do dziś nie sprzedał akcji XYZ” traktuję zawsze w kategoriach market-fiction. Być może istnieją jednorożce, podobnie jak istnieją gdzieś inwestorzy, którym odpowiednio wcześnie udało się kupić akcje CD Projekt, Dino itp, jednak w realnym życiu częściej spotykałem tych od Petrolinvestu, Universalu, Dudy, Elektrimu i wielu innych upadłych gwiazd.
Nie będę przywoływał z nicku, ale na naszych blogach w połowie 2017 roku padła sugestia ze strony jednego z komentatorów.
Mam lepszą strategię dla początkujących: kup KRU, na wykres nie zaglądaj. A najlepiej ustaw cykliczne zlecenie kupna co miesiąc. I tak do emerytury.
Żaden fundusz, indeks, ani nawet W. Buffett nie pobije tej strategii.
Ta rada została opublikowana przy cenie około 330 złotych. Rok wcześniej akcje Kruk kosztowały 200 złotych, dwa lata wcześniej 160, trzy lata wcześniej 90. Normalnie, maszynka do robienia pieniędzy, w perspektywicznej branży.
A jednak… Nie upłynął miesiąc od tamtego komentarza, a cena akcji Kruka osiągnęła szczyt na poziomie 350 zł. Pół roku później 260, rok później 220, dwa lata później 180, aż do dna w marcu 2020 – 59 zł. I co z tego. Że od marca do dziś te akcje wzrosły ponad dwukrotnie (do 150 zł). Dla kogoś kto kupował skorzystałby z tej rady i kupował co miesiąc np. 10 akcji Kruka, jego średnia cena zakupu wyniosłaby 182 złote. Czyli dziś po trzech latach byłby pod kreską i prawdopodobnie marzył o tym, by jednak zmienić spółkę na jakąś inną. Nawet przy strategii stałej kwoty (np. 2000 zł co miesiąc) średnia cena byłaby 164 złote.
Nie mam dobrych rad dla początkujących, którzy są przekonani, że mają wybitne zdolności inwestycyjne. Nie mam również dobrych rad dla początkujących fundamentalistów przekonanych w dogmat „wzrostu w długim terminie”. Jedyne co mogę zwykle zrobić to zapytać – masz jakieś bezpieczniki, jeśli coś pójdzie nie tak w Twojej ocenie (bądź wierze) rynku? Jakiś punkt, przy którym przyznasz, że może i biznes spółki jest perspektywiczny, ale wyprzedaż akcji przez innych, oczywiście głupszych inwestorów, skutkująca stratami 30, 40, 60, 80 procent nie wygląda na strategię wygrywającą nawet w bardzo długim terminie.
To nie są wyrafinowane strategie, to tylko nasz własny próg bólu, gdy strata przestanie być teoretyczna, a zacznie być fizycznie odczuwalna. Ponadto zaś zrozumienie, że metoda „kup i trzymaj” najlepiej wypada na danych historycznych (głównie akcji amerykańskich liderów).
Na moim rachunku IKE mam kilka akcji, które trzymam od wielu lat. Nie będę podawał ich nazw, bo to nie ma znaczenia. Były kupowane technicznie i spekulacyjnie. Zamykane z zyskami, po miesiącu dwóch. Zrobiłem wówczas eksperyment – zostawiłem sobie pakiet każdej z nich o wartości 100 złotych. Być może za dwadzieścia lat lub pięćdziesiąt lat przyniosą mi miliony. Taki zwykle jest horyzont w tych porównaniach gdy pisze się „gdybyś kupił akcje Coca Coli za 1 dolara sto lat temu”. Dziś owe początkowe stuzłotowe pakiety warte są kolejno: 70 zł (kupione w październiku 2013), 38,40zł (listopad 2014), 19,66 zł (kwiecień 2015). Jedna z nich boryka się od pewnego czasu z kłopotami finansowymi.
Ot taka ciekawostka.
[Photo by Artem Beliaikin on Unsplash]
5 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Naszej giełdy nie można porównywać do amerykanskiej jakość firm przede wszystkim kapitalizm itd. Owszem ktoś kto kupił Dino Lpp czy Cdr i przetrzymał x lat może czuć się wygrany ale to jest kropla w morzu nasza giełda jest tylko kałużą a nawet folklorem w porównaniu do rynków gdzie kapitalizm jest od dawna inwestowanie u nas to raczej hazard:)
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Wielu długoterminowych zwycięzców miało katastrofalne drawdowny, w tym CDR, Dino, KGHM, Amazon, Apple, Microsoft i wielu innych.
Dobre akcje kupuje się na wieczność. Nawet 1 czy 2 petroryśki tego nie zmienią.
Ciekawy artykuł. Niestety nasz rynek jest specyficzny. Można ludziom sprzedać na przykład energę po 14zł a później przymusowo wykupić po 8zł… w takim otoczeniu rynkowym wszelkie strategie biorą w łeb.
Czas szybko płynie. Kruk po 340 zł. Jak wygląda teraz moja rada? Jak wyglądają zyski inwestora, który kupował co miesiąc oraz inkasował dywidendy? Panie Grzegorzu, nie inwestujemy na rok czy na dwa. To zabawa dla tych, którzy chcą się miotać jak chorągiewka na wietrze. Przeceniamy to, czego możemy dokonać w ciągu 1 roku, nie doceniamy tego, co możemy osiągnąć w ciągu 10 lat. Spółki będące liderami w swoich branżach nie zawojowały świata w rok czy dwa, zwykle budują pozycję długimi latami. Dajmy im na to czas.
Podsumowując, psy szczekają, karawana jedzie dalej.
Nie jest to zbyt uczciwe 😉
zjazd z 340 na 60 i poniej wzrost na 300 to poddanie się na maksa losowości.