W poprzednim wpisie pokazałem szerokie zestawienie różnic między hazardem a giełdą i to teraz będzie bardzo dobrym punktem wyjścia do wykazania, dlaczego inwestorzy tak często traktują oba te światy zamiennie.
A dokładnie rzecz biorąc robienie z inwestowania hazardu przejawia się na 2 sposoby:
- w tym, co inwestorzy głośno deklarują,
- w tym, co w praktyce robią ze swoimi inwestycjami.
Giełdę trudno utożsamiać z kasynem, nawet gdyby pokusić się o szukanie podobieństw, a nie różnic (których jest naprawdę sporo i to dość ostrych). To, że w obu tych przejawach aktywności znajdujemy ryzyko, losowość, emocje, elementy teorii gier czy powszechnie używaną statystykę nie czyni między nimi znaku równości. W obu bowiem podobnie wyglądające elementy służą zupełnie czemu innemu. Tak jak nóż, którym można kroić chleb jak i zabijać.
W czym w takim razie można odnaleźć ślady zrównywania obu w wypowiedziach inwestorów?
Tego rodzaju głosy podnoszą się w wypowiedziach, gdy na giełdzie pojawia się ogromna zmienność, nieoczekiwane zwroty akcji, gwałtowne ruchy kursów w obie strony, nieprzewidywalność sięga zenitu, któreś grupy inwestorów zarabiają mocno na znaczących wydarzeniach, padają podejrzenia o manipulacje czy wykorzystywanie informacji poufnych. Jednakże część z tych zjawisk to normalny objaw działania rynków w obliczu znaczących zmian w otoczeniu. Narzekanie na to w dobitny sposób, przyrównując te zajścia do kasyna, również jest normalnym przejawem, ale w dziedzinie psychologii: próbą poradzenia sobie z rzeczywistością, stratami, stresem, cierpieniem ego czy dobrze znaną techniką szukania winnych. To jednak nadal nie zamienia magicznie giełdy w kasyno, nie zmienia bowiem całej reszty fundamentalnych różnic, NA KTÓRE INWESTOR MA WPŁYW.
A druga część wspomnianych wyżej, negatywnych zjawisk, tych z pogranicza prawa, rzeczywiście ma czasem pokrycie w faktach, jednak do ich odpowiedniej regulacji służy nadzór, paragrafy, regulaminy i sądy. Przy czym szanujące się kasyno nie pozwoliłoby sobie na tego rodzaju zajścia. Więc może czasem bardziej uzasadnione byłyby porównania do szulerni, ale to dotyczy jedynie samych zagadnień etycznych, które nadal nie wchodzą w zakres fundamentalnych różnic opisanych w poprzednio prezentowanych tabelach porównawczych.
Zupełnie jednak sytuacja się zmienia, kiedy od poziomu publicznych dyskusji, narzekań i oskarżeń przejdziemy do procesów zachodzących realnie podczas samego inwestowania, lub częściej raczej spekulacji giełdowej. I tu na tym poziomie rzeczywiście odkrywamy, jak łatwo przekraczalne stają się granice hazardu z giełdą. Kiedy w takim razie inwestowanie/spekulacja stają się hazardem?
Takich momentów jest wiele, ale wszystkie łączy jeden motyw:
Otóż hazard do inwestowania nie pcha się sam czy z nadania, hazard ze swojej giełdowej działalności robi SAM SOBIE INWESTUJĄCY.
Często nieświadomie zresztą. Dlatego kilka poniższych wskazówek powinno pomóc przynajmniej tego rodzaju hazardowe działania rozpoznać i wyłapać. Nie twierdzę jednak od razu, że wyeliminować, to trudniejszy proces, ale przynajmniej na początek trzeba swoje ciągoty hazardowe rozpoznać zanim zostaną zmienione.
Zaznaczę jednak – nie każdy ma ochotę ten stan zmieniać, często jest to stan jak najbardziej pożądany i akceptowany. Nie nazywanie go hazardem to tylko ucieczka od odpowiedzialności, zakopywanie problemu, wypychanie go ze świadomości, które nie zmieniają faktu. Na dłuższą metę szkodzi, o ile nie zostanie ujęty we właściwe karby.
***
Najczęściej wymienianym, a jednocześnie najmniej rozpoznanym i zarazem najtrudniejszym do poprawy czynnikiem robienia z inwestowania/tradingu hazardu jest PRZEWAGA (ang. „the edge”).
W przeszłości pisałem o niej ze szczegółami na blogu w -> tym krótkim cyklu wpisów. Chętnych zapraszam do przeczytania tam czego dokładnie zagadnienie Przewagi dotyczy, tutaj poruszę jedynie jej praktyczny aspekt.
Przewaga to nic innego jak sposób na uzyskiwanie nadwyżki zysków nad stratami w długim terminie w sposób świadomy, nielosowy, poparty jakimś pomysłem, strategią, planem inwestycyjnym, najlepiej w sposób systematyczny, powtarzalny.
Kasyno czy inni organizatorzy gier i automatów dokładnie na koncepcie Przewagi opierają swoją zyskowność działania. Wszystkie kasynowe zabawki są tak pomyślane, że w serii rzutów czy rozdań to zawsze kasyno uszczknie kilka, kilkanaście procent całości stawek graczy. Dla kasyna nie jest więc ryzykiem jednorazowa większa wygrana jakiegoś klienta, ponieważ Przewaga objawia się dopiero w setkach czy tysiącach powtórzeń danej rozgrywki. Ową przewagę, i związanym z nią ryzykiem większej wygranej, da się policzyć statystycznie. Przewaga jest więc w sposób trwały i policzalny wbudowana w zasady wszystkich gier.
Na straconej pozycji jest tu właśnie zawsze klient, który na hazard, czyli szanse wygrania po stronie organizatora się godzi. Ma jednak często nadzieję, że uda mu się coś większego trafić, ale chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę.
Nałogowy hazardzista jest natomiast złudnie przekonany, że potrafi tę szansę wygranej jakimś sposobem przeciągnąć na swoją stronę. Albo może częściej nawet nie ma nawet świadomości, że jego prawdopodobieństwo osiągnięcia zyskowności w serii rozgrywek jest skazane na porażkę. No i jest jeszcze pula zawodowców, którzy mają pomysł na to, jak ową szansę wygranej rzeczywiście jakimś sposobem na swoją stronę przeciągnąć.
Odnosząc się do tych analogii, to właśnie inwestor czy trader ma za zadanie tak zbudować swój plan inwestycji giełdowej, by przejąć rolę kasyna/krupiera i by to rynek w serii transakcji mu zapłacił za realizację owego pomysłu. I to w zasadzie jest punkt wyjścia do tego, by w ogóle zająć się lokowaniem środków na giełdzie!
Najprostsza i najczęściej wykorzystywana przewaga to dryf kursów akcji i indeksów w górę, czyli latami rosnący trend wzrostowy. Ustawienie się wobec niego pasywnie, czyli „kup i trzymaj” na lata (np. za pomocą ETFa na indeks) do tej pory przynosiło te średnio kilka procent rocznie, zależnie od giełdy. Alternatywa to zdywersyfikowany portfel akcji, z których nawet jeśli jakieś zbankrutują, to reszta powinna te kilka procent z rynku wycisnąć.
Każdy inny rodzaj Przewagi wymaga już wielu zabiegów, kreatywności, wiedzy, doświadczeń, pomysłów i nigdy nie jest z góry skazany w domyśle na długoterminowe powodzenie (może poza arbitrażem). Wejście więc do giełdowych zmagań bez pomysłu na swoją Przewagę to jak wejście do kasyna i oddanie przy stolikach swoich środków, tym szybsze im wyższe jednorazowe stawki. Jednym słowem hazard giełdowy polega na tym, że to rynek jest krupierem, a my nierozważnym działaniem oddajemy mu w serii transakcji swoje pieniądze, ponieważ nie posiadamy pomysłu jak te szanse odwrócić na swoją korzyść.
Większość traderów i przynajmniej część inwestorów na giełdzie pojawia się w takiej właśnie roli klienta kasyna, dawcy kapitału. Zwykle bez tej wiedzy i świadomości, za to z nadzieją. Większość z nich pojęcia Przewagi nie zna, albo nie potrafi podstaw swojej domniemanej Przewagi określić. Jeśli już, to są to pomysły dość podszyte wiatrem, czyli jest jakaś idea, ale brak tam szczegółów, podstaw statystycznych, systematyczności i dyscypliny w realizacji.
Od zawsze wszystkich zachęcam – porozmawiaj sam ze sobą i sprawdź, czy wiesz skąd czerpiesz źródła swojej Przewagi. Jeśli potrafisz ją opisać, to będziesz w stanie ją modelować, ulepszać. Jeśli tego wszystkiego nie wiesz, a na dodatek tracisz – czas by się na serio tym zająć.
Nie generowanie Przewagi, niemożliwość jej ustalenia czy nabycia nie definiuje od razu giełdowego hazardu, ponieważ sam warunek Przewagi to zbyt mało, trzeba wziąć pod uwagę jednocześnie inne czynniki, o których w kolejnej części. Jest jednakże dobrym wstępem do wejścia na hazardową ścieżkę. Jaki jest bowiem sens zajmowania się czymś nieproduktywnym przy braku szans na wygraną inną niż tylko przez szczęśliwy traf i nadzieję?
Tłumaczenie, które mogłoby to uzasadnić, jest choćby takie: poszukuję, próbuję, uczę się, próbuję znaleźć odpowiednią dla siebie metodę, testuję różne sposoby. Jednocześnie ma to systematyczny charakter, wyciągam wnioski, uczę się na błędach, testuję. Nie robię tego tylko dla adrenaliny i kuszenia losu, mam świadomość tego, jak to wszystko działa. Godzę się jednak, że to mnie kosztuje.
Trochę to wszystko zaburza sumienie, ale na giełdzie nie istnieje lepsza wersja tej rzeczywistości gdy chcę robić coś więcej niż tylko „kup ETF i trzymaj”.
Z drugiej strony jednak, dysponowanie Przewagą i użycie jej wcale nie gwarantuje wcale, że nie uprawiamy giełdowego hazardu! Pamiętacie Jesse Livermoora i jego wspomnienia spisane w książce „Wspomnienia gracza giełdowego”? Mógł być ówczesnym Buffettem, został hazardzistą.
I o tych innych przejawach hazardu w kolejnym wpisie.
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.