Temat tytułowy podejmowaliśmy już wcześniej na blogach niejednokrotnie, ale jak się okazuje, nigdy w dyskusjach inwestorów się on nie wyczerpuje.

Pojawiają się zwykle przynajmniej dwie, zwykle dość gorące kwestie wymagające analizy i rozwiązania:

1. Czy giełda, lub inne pokrewne systemy handlu, to kasyno?

2. Czy to, co robią na giełdzie inwestorzy, to już hazard czy jeszcze inwestowanie?

Do rozstrzygnięcia tych wątpliwości z innej perspektywy zamierzałem podejść od dawna, ale kiedy jeden z czytelników bloga podesłał mi link do tekstu w tym właśnie temacie, doszedłem do wniosku, że to dobry moment by się z tym zmierzyć.

Wspomniany tekst pod tytułem „GIEŁDA NAJWIĘKSZYM ŚWIATOWYM KASYNEM? czyli kilka słów o rozsądnym inwestowaniu” (K. Matczak, kwiecień 2020) znajduje się pod tym adresem:

https://www.investhink.org/gielda-najwiekszym-kasynem

W zasadzie zainteresowała mnie jedynie wstawiona tam tabela porównująca giełdę z ruletką. Umieszczam ową tabelkę poniżej aby  łatwiej było się do niej odnieść. Reszta tekstu jest jedynie jej krótkim omówieniem. Uprzedziłem autora tekstu, że tabelę chciałbym „pożyczyć” i że odrobinę chciałbym ją skomentować.

W zasadzie tabela ta została już i w tamtym tekście pożyczona z książki profesora P. Zielonki „Giełda i psychologia. Behawioralne aspekty inwestowania na rynku papierów wartościowych (wyd. V zmienione)”. Profesora Zielonkę już tutaj na blogach wielokrotnie cytowałem, o samej książce więcej napiszę innym razem, teraz interesuje mnie wyłącznie tabela jako materiał analityczny:

Akurat tak się składa, że miałem okazję aktywnie przetestować oba rodzaje działań w niej przedstawionych. Tradingiem i inwestowaniem zajmuję się od ponad 2 dekad, a w kasynie pracowałem przez kilkanaście miesięcy po zakończeniu studiów. Zatrudniłem się tam nie tylko dla całkiem wówczas przyzwoitych pieniędzy, ale także by poznać ów biznes od kuchni. Powiedzmy więc, że mam więc jakieś przynajmniej okruchy wiedzy, by w temacie cokolwiek powiedzieć.

Porównanie giełdy wyłącznie z ruletką, a nie z hazardem generalnie, trochę zawęża nam pole widzenia, ale niech będzie. Zamiarem autora było pokazanie różnic między nimi, co miałoby udowadniać tezę, że nie można obu utożsamiać ze sobą.

Owe wnioski oparte są o naukowe dociekania profesora Zielonki, w dużej mierze zakotwiczone w dziedzinę finansów behawioralnych. Być może nie wszystkie punkty w niej przedstawione są jasne dla każdego inwestora. Pozwolę sobie na odniesienie do kilku z nich ze swojej perspektywy gracza w obu tych domenach.

Zdarzenia

Jeśli wgłębić się w teorie odnośnie giełdy, to dość popularna Hipoteza Efektywnego Rynku, za którą w jakiejś mierze Nobla dostał Eugene Fama, głosi, że zdarzenia są tutaj tak jak w ruletce niezależne (tzw. błądzenie losowe). W związku z tym nie da się prognozować przyszłych na podstawie tych z przeszłości. M.in. dlatego powstała idea indeksowania i ETFów.

Jednakże cały biznes analityczny wokół giełdy powstał w kontrze do owej tezy, próbując zależności między zdarzeniami odkrywać i wykorzystywać dla realizacji zysków. Czy udanie jednak? No właśnie, w tym jest już problem. Bo nawet jeśli zdarzenia giełdowe uznamy za zależne, to czy wystarczy to do odkrycia takiej systematycznej zyskowności w analizie i wykorzystaniu tych zdarzeń, która przyćmiewa ruletkę i rzeczywiście odróżnia się od hazardu?

Odroczenie wypłat

Jeśli czytamy to literalnie, to ktoś mógłby się przerazić, że na giełdzie ktoś odracza wypłaty, a jeśli tak, to kto i jak?

Nie chodzi w tym punkcie o rozliczenia w systemie D+2 czy D+3.

Chodzi o coś, co fachowo nazywamy się dyskontowaniem odroczonych wpłat. Bardzo skrótowo – giełda daje możliwość wybierania między różnymi alternatywami, a pomocą do ich optymalnego wyboru jest m.in. liczenie wartości pieniądza w czasie, a potem wybór okresu inwestycyjnego i instrumentu. W kasynie nie ma tych możliwości, są zasady, które regulują szybką rozgrywkę z niemal natychmiastowym wynikiem, gdzie nie ma miejsca na wieloaspektowe wybory.

Gdyby ktoś chciał poczytać  więcej o dyskontowaniu, polecam krótką -> pracę naukową, w której współuczestniczył prof. Zielonka

Trendy

Trochę się będę jednak upierał, że nie mamy do czynienia z powszechną wiarą w kontynuację trendów na giełdzie, ani w ich odwrócenie w ruletce. Uczulam jedynie na wyrażenie „powszechna wiara”, bo mam obiekcje co do powszechności tej wiary.

Jeśli chodzi o giełdę, to mamy cały dział strategii opartych na antytrendowości (tzw. powrót do średniej, ang. mean reverse) i nie jest to cichy zakątek na obrzeżach tej branży. Jednakże można przyjąć wiarę w kontynuację trendu nie na zasadzie decyzji o wejściu na rynek wbrew aktualnemu trendowi rynku, lecz w oparciu o przekonanie, że trend się utrzyma w kierunku obranej przez nas pozycji.

Z kolei w ruletce gra „z trendem” to wcale nie tak unikalne podejście. Jeśli ktokolwiek widział choćby filmy z ruletką w tle, to zapewne zauważył, jak gracz, który wygrał właśnie na postawionym polu, zostawia całą pulę na nim ponownie, czasem wielokrotnie. Widywałem wielu graczy, którzy grali na kontynuację „trendu”, czyli np. po czerwonym znów czerwone. A ponieważ ruletka do gra stricte losowa, więc zarówno podejście kontynuacji jak i odwrócenia trendów ma podobne szanse.

Eksperci

Teoretycznie nie można przecież analizować losowej gry jaką jest ruletka i być w tym ekspertem, tak samo jak nie można być ekspertem od rzutu monetą. Jednakże jest cały zastęp analizujących strategie gry w ruletce i innych grach, chociaż nie skupiają się oni na prognozowaniu lecz na układaniu strategii zarządzania stawkami i kapitałem albo czytaniem przeciwników (poker).

Legendą ekspertem w dziedzinie ruletki i black jacka był przecież Edward Thorp, który zresztą nie tylko wygrał na tym spore pieniądze, ale też opisał owe strategie w książkach.

Wartość oczekiwana dla uczestnika

W długim terminie w ruletkę nie da się wygrać obstawiając w sposób rekreacyjny, ponieważ szanse są po stronie kasyna. Choć jest pewna pula graczy zawodowych, którzy wykorzystują rozkłady szans w ruletce do układania strategii opartych o systematyczną operację na wielkości stawki w grze i zarządzaniu kapitalem (np. martyngał – podwajanie po przegranej), to jednak margines w tej branży. Dużo bardziej prawdopodobne do wygrania są systemy liczenia kart w black jacku czy całe strategie w pokerze, ten jednak nie jest uznawany za grę hazardową, w pełni losową.

W długim terminie dodatnia wartość oczekiwana na giełdzie to jednak dość teoretyczne założenie. Nie dość, że trzeba ją ograniczyć do wąskiej grupy instrumentów, czyli akcje i obligacje, to na dodatek i w tym gronie mamy kilka dyskusyjnych zjawisk związanych z długim terminem inwestowania skorelowanym ze wzrostem gospodarczym.

Mamy bowiem całkiem sporą pulę spółek, które bankrutują, albo przechodzą na poziom śmieciowy, albo nigdy już nie osiągną swoich najwyższych poziomów kursów. To oznacza w długich terminach ujemną wartość oczekiwaną i nie można z góry przewidzieć, które to spółki. Z kolei dodanie do aparatu decyzyjnego timingu wcale nie gwarantuje zysków, za to mocno zbliża proces do ruletki.

Tak więc ponownie: w teorii praktyka pokrywa się z teorią, w praktyce – nie.

Anomalie od teorii

Defektu urządzenia do ruletki nie wliczałbym do anomalii, nie ma prawa się zdarzyć w porządnym kasynie. No i jeszcze gracze musieliby go wykryć, tak jak wykrywają je na giełdzie. Anomalią nazwałbym bym raczej to, co udowodnił Ed Thorp, czyli na podstawie urządzenia rejestrującego ruch kuli potrafił obliczyć szansę tego, gdzie spadnie.

Z kolei anomalią nie można nazwać to, co pojawia się często w dyskusjach, czyli wypadnięcie np. 30 razy czarne pod rząd. W losowych procesach jest to rzadkie, ale możliwe, ponieważ każde zdarzenie jest niezależne. Sam widziałem w kasynie serię 17 razy pod rząd czarnych, na których wyłożyło się kilku graczy posługujących się prostym martyngałem.

***

No dobrze, ale powstaje pytanie: czy takie rozgraniczenie, dość płynne zresztą jak wskazuję wyżej, już wystarczy, by uznać, że giełda do nie kasyno? W sensie formalnym tak, ale w sensie praktycznym ponownie teoria rozmija się z praktyką. O tym jednak w kolejnych częściach.

—kat—-

1 Komentarz

  1. vaeta

    Dawno temu na własne potrzeby wyrobiłem sobie taką uproszczoną tezę: "Giełda to takie kasyno gdzie zwykle nie wyrzucają za liczenie kart w blackjack"
    * 'kasyno' rozumiane jako ujemna stopa zwrotu dla ogółu graczy. Przy futures to np prowizja. Ogólnie przy zapewnianiu kapitału młynarzowi na wybudowanie młynu poziom opłat na kolejnych poziomach.
    * 'liczenie kart w blackjack' rozumiane jako stosowanie zyskownych strategii
    * 'zwykle' to obowiązywanie stałych zasad gry. Jak system będzie się walić, to rząd i tak zawiesi w sposób nieprzywdziany w regułach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *