Nie wiem, czy umiem policzyć dawkę artykułów, które przeczytałem na temat zmian, jakie przyniesie światu pandemia. W lekturach szukałem nastrojów, które pozwolą ocenić, co ludzie postrzegają jako okazję na kolejną dekadę, ale zwykle kończyło się rozczarowaniem. Wszyscy właściwie przewidują wielkie przesunięcia w nawykach i sposobach, w jaki ludzie pracują, kupują, odpoczywają i wreszcie żyją. Część branż ma już nigdy nie być taka sama. Mamy być bardziej ostrożni i mniej tacy, jakimi byliśmy przed pandemią. Wśród prognostów więcej jednak specjalistów od ludzkich dusz niż ekonomistów, a wszystko podlane jakąś dawką swobody operowania w oderwaniu od liczb.

Gdzieś w tym pesymizmie gubi się też idea, że wykreowane właśnie środowisko finansowe, które oczywiście nie uratuje wszystkich, funduje nam kolejne lata niskich stóp procentowych, a to idealny element do naprawdę wielkiego odreagowania. Na kredyt oczywiście. Wbrew gazetowym i internetowym prognostom świat się nie zmieni, jak nie zmienił się po kryzysie 2008 roku. Największy kryzys gospodarczy od 100 lat miał zmienić wszystko, a nie zmienił świata na ułamek. Ciągle operowaliśmy w modelu kupowania nowych butów, telefonów, telewizorów, samochodów, wakacji i wszystkiego, co było do kupienia. Ekonomiści nie lubili „jakości” odbudowania się gospodarek po kryzysie, ale nie zaprzeczali powrotowi do normalności.

Przyznajcie sami, żyjemy dzisiaj w świecie, w którym kredyt hipoteczny jest oprocentowany niżej niż inflacja. W Polsce znaleźliśmy się dziś w układzie, w którym wiedziemy prym w gronie gospodarek o najniższych, realnych stopach procentowych. Właściwie powinnyśmy wydawać możliwie szybko, zanim gotówka straci na wartości. Wszystko wskazuje na to, iż szybko nie dojdzie do zmiany na tym polu. Oprocentowanie kredytu hipotecznego za chwilę spadnie razem w WIBOR-em i głównie prowizje będą miejscem, w którym banki będą mogły szukać zysku. Jeśli nie wypadniecie na zakręcie razem z waszą branżą, to rynek nieruchomości może być miejscem, gdzie warto będzie szukać swojej szansy. Tani kredyt będzie waszym atutem, a gotówka jeszcze większym. Osobiście myślę, o poszukaniu szansy przy godnym uwagi spadku cen.

Równie dobrze wyglądają akcje, które zapewne jeszcze poprawią dna wyprzedaży, ale im bardziej zostaną przecenione, tym więcej będzie przestrzeni, żeby kupić coś, co będziecie trzymać przez kolejne lata. Oczywiście kupowanie na kredyt akcji jest zabawą dla dużych chłopców, którzy potrafią lewarować portfele w takich zamieszeniach, jak dzisiejsze, ale jeśli macie gotówkę do ulokowania, to właściwie nie będziecie macie alternatywy. Przy stratach na lokatach i zerowo właściwie płacącym długu, rynki akcji będą w kolejnych latach jednym z tych miejsc, na których będzie koncentrowała się uwaga i kapitały inwestorów. Odbicie gospodarcze w kształcie U – dziś najbardziej prawdopodobne – będzie sprzyjało spokojnemu zapełnieniu portfeli pod perspektywą pięcioletnią.

No i wreszcie konsumpcja. Oczywiście, część z nas popłynie na tym kryzysie, jak zawsze płynęliśmy na poprzednich kryzysach, ale ci, którzy weszli w marzec bez długu i utrzymają się w pracy będą za chwilę żyli w świecie, w którym wszyscy będą dbali o to, byśmy wydawali możliwie dużo i możliwie szybko. Fale promocji już zalewają świat i za chwilę lud uwolniony z ograniczeń rzuci się kupować niesprzedane i wydawać niewydane. Wrócimy do starych nawyków kupowania na kredyt wszystkiego, co kupowaliśmy na kredyt przed tym zamieszaniem. Można tylko wyobrazić sobie, jakiego kopa dostałaby gospodarka w tym środowisku taniego kredytu, gdyby udało się znaleźć skuteczne leczenie na COVID19 lub lepiej szczepionkę, która zabezpieczy populację. Osobiście mam ochotę założyć się o powrót standardu ze wszystkimi, którzy wieszczą koniec świata, jaki znamy.

5 Komentarzy

  1. _dorota

    Ach, jaki miód na serce taka ewangelia powrotu do nieokiełznanej konsumpcji 🙂

    "za chwilę lud uwolniony z ograniczeń rzuci się kupować niesprzedane i wydawać niewydane"
    Lepiej prawisz niż św. Paweł do Koryntian. Jednak widzę kilka przeciwności dla tej wizji. Lud zostanie kiedyś uwolniony z ograniczeń, ale też w dużej mierze będzie wtedy uwolniony ze stałych przychodów z pracy. Nawet najbardziej hojna ręka państwa (nie naszego) nie wynagrodzi tego braku w całości. Do tego może się zakorkować podaż: przez niemożność pracy w rolnictwie i graniczenia pracy w innych branżach, przez bankructwa firm, które nie doczekały pomocy i już nie produkują.

    Zalać tę sytuację tanim pieniądzem – a może i zrzucanym z helikoptera, darmowym – to też nie będzie wyjście wobec skurczu podażowego. Przy czym banki chętne do kredytu wcale nie są (i to już na tym, całkowicie wstępnym, etapie):
    https://businessinsider.com.pl/firmy/zaostrzanie-akcji-kredytowej-trudniej-o-kredyt-w-banku-analiza-polityki-insight/qcvbjlx

    No i co potem: ugrzęźniemy w trwałej inflacji lub/i w ogromnym zadłużeniu (a wtedy niektóre państwa zostaną zabite przez koszt pieniądza).

    Ale bardzo przyjemnie się czytało 🙂

  2. Adam Stańczak

    > bardzo przyjemnie się czytało

    Chociaż tyle 😉

  3. The Brave One

    Prawidłowo opisane, gdyby się cokolwiek miało w społeczeństwie zmienić, to by się zmieniło już 5000 lat temu. Trend trwa, dopóki nie ma wyraźnych DOWODÓW na zmianę (Pring), 80% wybić z trendu się nie udaje (Brooks).

    Tyle, dalej gromadzę gotówkę i kaszę, ale żona już zapowiada (gdy się skończy pandemia głupoty) rajd po sklepach "bo się należy". Sam bym chętnie coś sobie kupił, ale wszystko co mi przychodzi do głowy, to mam (może poza villą z basenem, no i sporym portfelem dywidendowym).

  4. The Brave One

    BTW, mieliśmy zmianę czasu jakiś czas temu. Obecnie jest 7 rano, a posty wchodzą godzinę do tyłu.

    1. Jacek

      Czas na serwerze się nie przestawił. Ot wybaczalny ludzki błąd, jeśli nie dotyczy systemów transakcyjnych. A do autora postu – Pandemii nie można zakończyć dekretem. A tego wirusa nie da się zagłodzić. Jak powiedział Bruce Aylward "I am Canadian and this is Wayne Gretzky of Viruses". I tak wiem co o nim piszą, ale jego Bio pisze coś zupełnie innego. Czeka nas stagflacja,w ujęciu realnym. Dlatego, że wzrosną koszty utrzymania transportu zbiorowego, zabezpieczenia zabiegów wszelkiego rodzaju. A branże jak turystyka, lotnictwo i hotelarstwo nie podniosą się długo. Tym bardziej, że postrzeganie ryzyka które się z nimi wiąże wzrośnie a wieszczących epidemie nie będzie się oskarżać o czarnowidztwo. Ponadto Trump obciął finansowanie jedynej instytucji zdolnej do zatrzymania różnych epidemii w krajach trzeciego świata. Wcześniej obciął CDC i co z tego skoro media mu piszą narrację. Podziwiam Fauciego, że przy nim trwa i nie je*ął jeszcze roboty.

Skomentuj The Brave One Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *