Czy dojrzeliśmy do czarnego (tygodnia)?

Silnik się nieco zatarł. Patrząc na zachowanie rynków w ostatnich tygodniach, przede wszystkim „niezniszczalnego amerykańskiego” widać pewną nerwowość. Dość regularnie zaczynają pojawiać się sesje, które potrafią znieść kilkudniowe, a nawet kilkutygodniową wspinaczkę  w górę. Te reakcje są fascynujące, bo przez wiele miesięcy mogliśmy się zastanawiać skąd bierze się siła tego rynku. Jedni analitycy mówili o przewartościowaniu amerykańskich spółek, inni pokazywali zestaw wskaźników, sugerujących, że „gdzie tam, jeszcze jest potencjał”. Aż tu nagle – podobnie jak wielokrotnie w przeszłości pojawił się nowy nieznany czynnik i to w ramach generalnie niestabilnej sytuacji, która do tej pory była właściwie ignorowana lub tłumaczona pozytywnie.

Krzywe rentowności – a co tam, widać tak musi być.

Wzrost nastrojów populistycznych na świecie – eee, tam.

Możliwe spowolnienie gospodarcze – no i co z tego, przecież kryzysy są ożywcze.

Bańka na [tu wstawić odpowiednie] – jaka bańka?

General Electric i wątpliwości co do wyników – a może nie?

Wojna celna USA kontra Chiny – Omatko!; eeee; a jednak OMATKO!

I tak się te wszystkie negatywne czynniki kumulowały, aż zaczęły przygniatać swoją masą postrzeganie rynków przez inwestorów. Teraz wygląda na to, że czekamy na jakiś jeszcze jeden cios, po którym będziemy mogli mówić o czarnym piątku, poniedziałku, a może nawet tygodniu.

Może to będzie już wrzesień. A może „miesiąc krachów” czyli październik. A może któryś z dowolnych miesięcy krachów, zgodnie z tym o czym pisał Mark Twain.

Październik jest szczególnie niebezpiecznym miesiącem do spekulowania na giełdzie. Innymi takimi miesiącami są lipiec, styczeń, wrzesień, kwiecień, listopad, maj, marzec, czerwiec, grudzień, sierpień i luty.

Nie bez znaczenia jest również kształt indeksów amerykańskiego rynku. Po fali spadkowej z przełomu lipca i sierpnia, rynek znalazł się w konsolidacji, ze zdecydowanie nerwowymi zjazdami w dół. Ostatni miał miejsce w piątek. Można by powiedzieć, że wystarczy tylko iskra, żebyśmy wybili się z tego nietrwałego stanu. I bardzo wiele wskazuje na to, że wybicie to może nastąpić dołem.  Co więcej mamy jeszcze całe cztery miesiące, podczas których może się okazać, że rok 2019 nie jest taki super nawet na amerykańskim rynku. Do punktu wyjścia (2506 pkt na SP500) zostało nieco ponad 300 punktów. To mniej niż zabrały w sierpniu spadkowe sesje (377 pkt).

My w tej sytuacji samotną wyspą raczej nie będziemy. Chyba, że taką którą nawiedza tajfun po trzęsieniu ziemi.

[Photo by Nine Köpfer on Unsplash]

2 Komentarzy

  1. paaulinka

    Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że w przypadku rzeczywiście jakiegoś ostrego załamania, giełdy inne niż Polska maja z czego spadać.

    1. mirek

      Niestety,ciut, ale jednak, zainwestowałem na GPW. Ostatnio (rok) mi coś nie wychodzi, czyli ta moja maleńka inwestycja to wyrok. Jeśli będą spadki, to giełdy gdzie jest z czego spadać zejdą niewiele, a na naszej "wypasionej" zobaczymy najpierw 1, a później 9 z przodu.

Skomentuj mirek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *