Można zidentyfikować dwa odmienne mechanizmy oszustw finansowych. Część oszustw opiera się na ekstremalnie niedorzecznych obietnicach i nawet nie wysila się by wyglądać jak uczciwy biznes inwestycyjny. Część oszustw podszywa się pod typowy biznes inwestycyjny, oferuje konwencjonalne produkty o trochę lepszych parametrach niż w sektorze finansowym. Oczywiście sporo szwindli znajduje się gdzieś pomiędzy tymi dwiema skrajnościami.
Przykładem pierwszego modelu jest biznes, który przedstawiliśmy na Blogach Bossy w 2014 roku. Secure Investment mamił klientów perspektywą zysków na poziomie 1% dziennie i 250% rocznie (dzienne zyski z jakiegoś powodu nie podlegały magii procenta składanego) a przy tym gwarantował pełną ochronę kapitału. Miał zarabiać dla klientów inwestując ich środki na rynku forex. Całkiem sporo ludzi nabrało się na te skrajne nierealistyczne obietnice i prostacką narrację (forex? czy to lata osiemdziesiąte?). Bloomberg szacował, że klienci firmy mogli stracić nawet miliard dolarów.
Przykładem drugiego modelu może być Amber Gold albo Getback. Pierwsza firma oferowała lokaty w placówkach do złudzenia przypominających bank (część osób zwracało uwagę na podobieństwo kolorystyczne do konkretnego banku). Lokaty były atrakcyjniej oprocentowane niż w sektorze bankowym ale oferowane kilkanaście procent nie było wartością absurdalną dla dużej części społeczeństwa.
Getback udawał niezwykle skuteczną i dynamicznie rozwijającą się firmę w szybko rosnącej i modnej branży. Wielu inwestorów i analityków w dobrej wierze pomyliło Getback z ekstremalnie dobrą firmą windykacyjną.
Matt Levine zwrócił uwagę na interesujący i egzotyczny przykład oszustwa opartego na drugim modelu. W czerwcu Komisja Kontraktów Terminowych giełdy Intercontinental Exchange (ICE) ukarała jednego z traderów grzywną w wysokości 85 000 dolarów i 9-miesięcznym zawieszeniem.
Johnathan Alexander zawierał transakcje na rynku kontraktów terminowych na cenę energii elektrycznej. W dużym państwie, takim jak USA, to skomplikowany rynek. Należy wybrać odpowiedni kontrakt, na odpowiedni region, w odpowiednim przedziale czasowym. Trzeba też pamiętać, że kontrakty występują w dwóch wersjach:
- na godziny szczytu
- na godziny poza szczytem
Łatwo się domyśleć, że ceny kontraktów na godziny szczytu są znacznie wyższe. Levine podaje, że około dwukrotnie wyższe. Warto też zauważyć, że jest to rynek dosyć egzotyczny i mało płynny – oczywiście w kontekście płynności amerykańskiego rynku finansowego.
Na czym polegało przewinienie? Alexander składał zlecenia na kontrakt na godziny poza szczytem w przedziałach cenowych mieszczących się w historycznych notowaniach kontraktu na godziny szczytu. Chodzi o dwa kontrakty:
- ERCOT North 345 KV Real-Time Off-Peak Daily Fixed Price Future
- ERCOT North 345 KV Real-Time Peak Daily Future
Ten pierwszy kontrakt notowany był na poziomie około $30 a ten drugi na poziomie około $70. Alexander mógł na przykład składać oferty sprzedaży kontraktu poza szczytem na poziomie kilka dolarów poniżej $70.
Jeśli inni traderzy mieli ogólne pojęcie o kursach kontraktów to niemal automatycznie zakładali, że oferta sprzedaży trochę poniżej $70 dotyczy kontraktu na godziny szczytu. Nikt nie sprzedawałby kontraktu na godziny poza szczytem po tak wysokiej cenie. Widzieli więc atrakcyjnie przeceniony (ale nie na tyle dużo by wzbudziło to podejrzenie) kontrakt na godziny szczytu a w rzeczywistości kupowali absurdalnie drogo kontrakt na godziny poza szczytem.
Z komunikatu Komisji wynika, że giełda posiada specjalną procedurą modyfikowania tego typu transakcji, które strona poszkodowana zgłasza jako pomyłkę. Istnienie procedury sugeruje, że pomyłki (oraz ewentualne manipulacje – takie jak ukaranego tradera) są częstym zjawiskiem. Z wyjaśnień Komisji wynika także, że Alexander zaangażował się w ten proceder nie w celu osiągnięcia nadzwyczajnych zysków, ale w ramach protestu przeciwko wynikowi procedury modyfikacji ceny, którą jako strona poszkodowana przeszedł wcześniej.
Z komunikatu wynika więc, że Alexander najpierw sam zawarł kilka błędnych transakcji bo pomylił kontrakty. Przeszedł procedurę modyfikacji ceny po zgłoszeniu pomyłki. Nie był zadowolony z wyników tej procedury. By dowieść swoich racji „naciągnął” innych uczestników rynku na błędne transakcje.
Ta całkiem zabawna historia przypomina o ważnych kwestiach. Nie każde oszustwo wygląda jak ewidentny szwindel. Czasem tak jest i można później na blogach i forach zastanawiać się „jak ktoś się mógł na to nabrać”? Jednak oszustwa mogą też przekonywująco przypominać uczciwe biznesy, uczciwe wehikuły inwestycyjne. Mogą oferować warunki lepsze od rynkowych ale nie na tyle lepsze by wzbudzić podejrzenie. Nie uruchomią sygnału ostrzegawczego związanego z ofertą „zbyt atrakcyjną by była rzetelna”. Wręcz przeciwnie mogą skłonić potencjalnego klienta do uznania, że lepsze warunki to nagroda za ekstra czas poświęcony na poszukiwanie oferty.
Z historii można też wyciągnąć inną lekcję. Proste pomyłki, błędne zlecenia, niepoprawne interpretacje informacji rynkowych (na przykład komunikatów spółek) są codziennością na rynku finansowym i w krótkim terminie mogą stworzyć anomalie cenowe. Inwestorzy i traderzy są tylko ludźmi. Bywają zmęczeni, zdekoncentrowani, nieuważni. Mogą przez pomyłkę kupić kontrakt na cenę energii elektrycznej w godzinach poza szczytem choć chcieli kupić kontrakt na cenę energii elektrycznej w godzinach szczytu.
Mogą pomylić spółki o podobnej nazwie albo o podobnym tickerze lub błędnie wpisać limit ceny czy wielkość zlecenia (na niepłynnych spółkach na GPW może mieć to poważne konsekwencje mimo funkcjonowania widełek cenowych). Niekiedy trudno jest jednoznacznie określić czy mamy do czynienia z pomyłką czy z próbą manipulacji albo kiedy pomyłka „stała się” manipulacją.
Na rozwiniętych rynkach takie sytuacje występują przy okazji debiutów popularnych spółek i dotyczą firm o podobnej nazwie albo podobnym tickerze już notowanych na rynku giełdowym lub pozagiełdowym. Gdy wspomniane firmy są mikrospółkami albo spółkami wydmuszkami o minimalnej płynności ich kurs może wzrosnąć o tysiące procent przed debiutem popularnej spółki. Dobrym przykładem jest spółka Zoom i spółka Zoom Technologies (o tickerze ZOOM). Przed debiutem jednego z liderów segmentu wideokonferencji akcje notowanego na rynku pozagiełdowym Zoom Technologies wzrosły z 0,005 USD do 6 USD (przy czym wolumen pojawił się dopiero po tym gdy cena dotarła do pierwszego miejsca po przecinku).
2 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
A jak w tym kontekście oceniłbyś dość osobliwą, jak na nasz rynek, sprawę inwestora, który kupił opcję Call po absurdalnej cenie, bo PKCem?
Manipulacja, a i owszem, bo absurdalna cena. Pomyłka – oczywiście bo uczę się i sprawdzam jak to działa. Protest – bo niska płynność? 😉 Anulować takie transakcje czy zostawić, bo niewidzialna ręka rynku?
Wspominał o tym m. in. Radek tutaj:
http://opcjenaakcje.pl/afera-na-rynku-opcji-gpw-inwestor-stracil-21-tys-zl/
@ Paweł Cymcyk
Zapomniałem o tej historii. Wiesz jak się skończyła?
Jak bym ocenił? No cóż. PKC na skrajnie niepłynnym rynku to błąd. Do tego inwestor handlujący na rynku opcji powinien znać zasady obliczania widełek na tym rynku. Jeśli nie znał to popełnił drugi błąd. Oszustwa czy manipulacji po drugiej stronie nie dostrzegam. Raczej wyrachowanie 🙂
Fakt, że procedury w DM dopuściły do zakupu za 25-krotność środków jest skrajnie niepokojący. Przyznam jednak, że nie mam zdania w kwestii tego czy operator rynku powinien pozwalać na anulowanie lub modyfikację takich transakcji. Raczej skłaniam się ku opinii, że anulowanie/modyfikacja powinna mieć miejsce tylko w ekstremalnych sytuacjach. Chętnie przeczytałbym opinie ludzi o większej wiedzy na temat tego typu procedur by ocenić potencjalne za i przeciw.