Kiedy umierał w 1955 r. Calouste Gulbenkian był najbogatszym człowiekiem świata. Dzisiaj jednak mało kto kojarzy jego nazwisko – wynika z książki Jonathana Conlina „Mr Five Per Cent: The many lives of Calouste Gulbenkian, the world’s richest man”.
Pierwszą listę najbogatszych amerykański magazyn „Forbes” opublikował w 1957 r. Calouste Gulbenkian nie żył już wówczas od dwóch lat, ale gdyby żył znalazłby się na jej szczycie. Można więc z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, iż umierał jako najbogatszych człowiek świata. Co było źródłem Armeńczyka, którego nazwisko dzisiaj mało komu coś mówi?
Daniel Yergin, w swojej nagrodzonej Pulitzerem książce „The Prize”, wymienia Gulbenkiana obok Rockefellera, Gettiego i Mattei jako jednego z wielkich twórców światowego przemysłu naftowego. Jak opisuje autor w publikacji (jej polski tytuł to „Pan pięć procent: wiele żywotów Calouste Gulbenkiana, najbogatszego człowieka świata) Gulbenkian urodził się w 1869 r. w zamożnej armeńskiej rodzinie w Konstantynopolu. Ale długo nie zagrzał miejsca w omperium otomańskim przenosząc się do Europy Zachodniej.
Tam wykorzystując rodzinne pieniądze i kontakty stał się, jak ujęła to ostatnio telewizja Al-Jazeera, pierwszym w historii przemysłu naftowego „załatwiaczem”, czyli osobą która sprawiała że zwaśnione kraje i korporacje mające interesy w przemyśle naftowym siadały do stołu i negocjowały. Jego wartość polegała na tym, że był jednocześnie człowiekiem z Bliskiego Wschodu i Zachodu Europy. W ten sposób znał i rozumiał mentalność ludzi zarówno z jednego i drugiego regionu.
W latach 20. XX w. sprawą, która najbardziej zajmowała Gulbenkiana był przebieg granicy, która oddzielała Turcję od nowego państwa Irak. Chodziło o to, że Turecki Koncern Naftowy (ang. Turkish Petrolum Company – TPC) miał kiepskie stosunki z państwem tureckim. Wszystko wskazywało, że Brytyjski reżim w Iraku potwierdzi prawa TPC do tamtejszych złóż ropy naftowej. Tureckiemu koncernowi zależało zatem, by pola naftowe z rejonu Mosulu znalazły się po irackiej stronie turecko-irackiej granicy.
Konferencja w Lozannie w 1923 r. nie doprowadziła do rozwiązania kwestii granicy i sprawa ta została przekazana Lidze Narodów. Liga mianowała byłego premiera Węgier hrabiego Pala Telekiego, aby stanął na czele komisji, która miała zająć się tą sprawą. W czerwcu 1925 r. Gulbenkian zaproponował, by mapę granicy narysować tak, pola Mosul znalazły się po irackiej stronie granicy. Jak do tego doprowadził? Otóż okazało się, że kartograf Telekiego – Zatik Khanzadian – był starym Armeńczykiem, który wiedział że Turecki Koncern Naftowy wynajął Gulbenkiana, by ten doprowadził do korzystnego dla niego przebiegu granicy między Irakiem a Turcją.
Kartograf z własnej inicjatywy skontaktował się z Gulbenkianem za pośrednictwem ich wspólnego przyjaciela z czasów szkoły Arama Djevhirdjiana. Ten przekazał Gulbenkianowi następującą informację:”Khanzadian zna wszystkie kulisy negocjacji. Jako że pozostali członkowie komisji nie są kartografami, to szczegóły przebiegu granicy, dopasowanie jej do ukształtowania terenu, zależy tylko od niego. Khanzadian nawiązał ze mną poufny kontakt i prosi o sugestie, które tereny przedstawiciele Tureckiego Koncernu Naftowego życzą sobie, by zostały po irackiej stronie granicy”.
Autor książki komentuje to w następujący sposób:”Po co zawracać sobie głowę konwencjami, protokołami, traktatami, kiedy można ustawić międzynarodowej granice według życzenia za równowartość dzisiejszych 100 tys. funtów (ok. 500 tys. zł)”.
Za swoje usługi Gulbenkian zażyczył sobie znacznie więcej: 5 proc. udziałów w ówczesnych bliskowschodnich polach naftowych. Ile to było warte? Tylko w 1955 r. z tytułu tych udziałów otrzymał równowartość dzisiejszych 500 mln funtów. Autor książki ostrożnie szacuje wartość samych walorów na 5 mld dzisiejszych funtów (ok. 25 mld zł). W 1929 r. Turecki Koncern Naftowy zmienił nazwę na Irackim Koncern Naftowy (ang. Iraq Petroleum Company – IPC). Firma miała monopol na wydobycie ropy naftowej w Iraku (w 1972 r. została znacjonalizowana).
Ale majątek pochodzący z dziesiątek lat wypłacania dywidend z 5 proc. irackiej ropy istniej do dzisiaj w formie fundacji Calouste Gulbenkian Foundation, która ma swoją siedzibę w Lizbonie. Jej aktywa szacowane są na 3 mld euro, co sytuuję fundacji na 36 miejscu najbogatszych fundacji świata, kilka miejsc za podobnym „wehikułem” stworzonym przez rodzinę Rockefellera (chodzi o Rockefeller Foundation). Dlaczego akurat w Portugalii?
Chodzi o to, że gdyby fundacja zarejestrowana była na przykład w USA musiałaby wydawać co roku 5 proc. swojego majątku. W Portugalii nie ma takiego wymogu dzięki czemu jej zarządcom łatwiej będzie realizować cel swojego założyciela – istnienie bez końca. Jak to jednak możliwe, że mało kto dzisiaj słyszał o Gulbenkianie (jego polska strona w wikpedii zawiera cztery zdania informacji)?
Otóż Armeńczyk za życia za wszelką cenę starał się unikać rozgłosu. Korzystał z czterech paszportów i na stałe mieszkał w hotelach. W efekcie nawet ci, którzy kojarzą jego nazwisko znają je raczej ze względu na jego syna Nubara, który lubił skupiać uwagę mediów. Jednak ci, którzy naprawdę liczyli się w świecie wiedzieli o tym jak wpływowym człowiekiem był Gulbenkian. Autor piszę, że rady Armeńczyka zasięgał nawet sam Józef Stalin a wynagradzał go za nie obrazami Rembranta ze słynnego Państwowego Muzeum Ermitażu w Sankt Petersburgu.
Ciągle jednak zdarza się, że Gulbenkian określany jest mianem „armeńskiego cwaniaczka spod ciemnej gwiazdy” i że jego słynne 5 procent rzekomo pochodziło z „funduszy na łapówki”. I to mimo tego, że Armeńczyk miał także inne osiągnięcia. To m.in. on wprowadził amerykańskie firmy na Bliski Wschód i sprowadził Royal Dutch Shell do USA, a także do Meksyku, Wenezueli, i Rosji.
„Mr Five Per Cent” to fascynująca książka. Pełna szczegółów, ciekawostek, anegdot. Czytając ją można poczuć klimat Bliskiego Wschodu przełomu XIX w. i XX w. gdy rodził się tam przemysł naftowy. Jonathan Conlin jest wykształconym na Oksfordzie historykiem, tak więc ma warsztat by w profesjonalny sposób korzystać z historycznych źródeł.
Co istotne, pod sam koniec książki, w rozdziale zatytułowanym „Podziękowania” zawarte jest podziękowanie dla Calouste Gulbenkian Foundation, która przyznała autorowi granty „uwalniające go z obowiązków służbowych na uczelni”. Inaczej mówiąc, ta książka o niegdyś najbogatszym człowieku świata, powstała za jego pieniądze. Oczywiście często autorzy w takich wypadkach zaznaczają, iż „wzięli pieniądze” ale „nikt nie wpływał na to co pisali”. Jednak warto to mieć na uwadze czytając publikację. Podsumowując: polecam, ale z zastrzeżeniem.
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.