Jako startup Google miał słabe perspektywy

Inwestorzy z segmentu venture capital wypracowali interesujący proces decyzyjny, który jest całkiem efektywny w niestabilnym, trudnym do prognozowania środowisku rynkowym. Z tego powodu ich opinie mogą okazać się inspirujące dla inwestorów działających na rynku akcyjnym.

W taki sposób wyjaśniłbym powód częstego sięgania na blogu do wywiadów z inwestorami VC. Dziś chciałbym zwrócić uwagę na rozmowę Marca Andreessena z Brianem Koppelmanem. Współtwórca Billions prowadzi swój podcast a jego gościem był współtwórca Netscape i współzałożyciel firmy venture capital Andreessen Horowitz. W rozmowie pojawia się kilka interesujących wątków, z których wybrałem ten dotyczący oceny atrakcyjności inwestycyjnej Google gdy firma była startupem.

Google pojawia się w argumencie Andreessena dotyczącym zrównoważonego podejścia do własnych opinii, idei rynkowych. Inwestor wskazuje, że większość ludzi jest silnie, emocjonalnie przywiązana do swoich opinii. Jego zdaniem: kompletnie niepotrzebnie. Idee, także pomysły rynkowe, to byty abstrakcyjne. Nic się nie stanie gdy zostaną porzucone, nie trzeba ich z poświęceniem bronić.

Andreessen uważa, że kluczem do wyrobienia sobie takiego zrównoważonego podejścia jest uświadomienie sobie jak często się mylimy. W takim celu przeprowadza eksperymenty myślowe przypominające testy historyczne. Inwestor sprawdza jak jego aktualny system decyzyjny (zbiór narzędzi, który służy mu do opisywania jak działa świat i prognozowania co stanie się w przyszłości) spisałby się w przeszłości. Na przykład zadaje sobie pytanie: jak zachowałbym się gdyby przeniesiono mnie dwie dekady wstecz i byłbym inwestorem decydującym o finansowaniu projektu, który tworzą Larry Page i Sergey Brin. Myślę, że Andreessen wybrał Google jako przykład bo wie, że dla przeciętnego człowieka, także młodego stażem inwestora, inwestycja w Google wydaje się totalną oczywistością. Odrzucenie Google przez kilka znanych i odnoszących sukcesy firm VC podawane jest często jako przykład największych błędów popełnionych w tym sektorze.

Według Andreessena w 1998 i 1999 roku sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Po pierwsze, Google nie stworzył segmentu wyszukiwarek internetowych. Był jedną z kilkudziesięciu wyszukiwarek, które w tym czasie zaczęły działać. Pod względem kolejności znalazł się dopiero w czwartej dziesiątce. Wchodził na rynek gdy istniało już na nim kilku dobrze rozpoznawalnych konkurentów: AltaVista, Ask Jeeves i Yahoo. Po drugie, funkcjonujące w sektorze internetowym przekonanie zakładało bardzo negatywne perspektywy dla niewielkiej niszy jaką były wyszukiwarki internetowe.

Panowało przekonanie, że ze względu na totalny bałagan i twórczą destrukcję panującą w internecie nie można skuteczne skatalogować jego zasobów. A nawet gdyby to się udało zrobić z technicznego punktu widzenia to nie da się na tym zarabiać pieniędzy. Nie istniał jeszcze wtedy pomysł na skuteczną monetyzację usługi wyszukiwania internetowego. Takiego pomysłu nie mieli wtedy nawet Page i Brin. Według Andreessena pod koniec lat 90. wyszukiwarki internetowe postrzegano jako loss leaderów portali internetowych. Usługę przyciągającą użytkowników ale usługę, do której trzeba było dokładać. Jeśli weźmie się pod uwagę sytuację z końca lat 90. to można zrozumieć decyzje firm VC, które miały okazję zainwestować w Google lecz z niej nie skorzystały.

Przykład Google pokazuje, że modele decyzyjne w sektorze VC, które odrzucają przedsięwzięcia nie posiadające „zaplanowanej drogi do uzyskania zyskowności” niosą ze sobą poważne ryzyko odrzucenia startupów, które mogą ukazać się wielkimi sukcesami. Z punktu widzenia firm VC to jest bardzo ważne zagrożenie bo w tym sektorze błąd w postaci pominięcia udanego projektu ma dużo bardziej negatywne konsekwencje niż błąd w postaci zainwestowania w nieudany projekt.

W rozmowie Andreessen podaje przykłady innych „oczywistych okazji inwestycyjnych”, które wcale nie były jasne i klarowne gdy podejmowano decyzje bez wiedzy o tym co zdarzyło się w następnych dwóch dekadach. Inwestor wymienia eBay w 1995 roku. Dwie dekady temu internetowe platformy aukcyjne musiały się zmagać nie tylko z prymitywnymi systemami płatności (przekazy pocztowe) ale także z problemem braku zaufania pomiędzy kupującym a sprzedającym i brakiem narzędzi do budowania zaufania.

Za Marc Andreessen

Być może najlepszym przykładem pisania na nowo historii sektora technologicznego są początki kariery Andreessena. W 1993 roku współtworzył Mosaic w projekcie akademickim – pierwszą, popularną przeglądarkę internetową. Gdy przeszedł do sektora komercyjnego i nawiązał współpracę z Jimem Clarkiem ich pierwszą ideą nie była komercyjna przeglądarka internetowa. Dlaczego? Nawet dla Andreessena i Clarka internet oparty na WWW nie był oczywistą „następną wielką rzeczą”. Przedsiębiorcy najpierw planowali tworzyć oprogramowanie dla interaktywnej telewizji ale zrezygnowali z tego pomysłu gdy badania rynkowe pokazały, że interaktywna TV to tylko hasło marketingowe. Następnie myśleli o platformie gamingowej (coś w rodzaju przodka Playstation Network) ale porzucili pomysł bo uznali, że jest to zbyt wczesny pomysł w kontekście technologicznych możliwości. Netscape był dopiero ich trzecią ideą. Jeszcze w połowie lat 90. nie było oczywiste, że internet, taki jak pamiętamy z początku XXI wieku, będzie tym co wyłoni się z trwającej rewolucji technologicznej.

Testy historyczne, które Andreessen robi dla swoich zasad inwestycyjnych służą pokazaniu ich ograniczeń i ułomności. Podobne nastawienie powinni przejawiać inwestorzy na rynku akcyjnym – zwłaszcza ci z dyskrecjonalnym podejściem do inwestowania. Inwestorzy o bardziej systemowym podejściu weryfikują swoje strategie na etapie ich tworzenia.

Andreessen trafnie zauważa, że konsekwencją uświadomienia sobie, że działa się w bardzo nieprzewidywalnym środowisku nie może być paraliż decyzyjny. Jego firma VC używa strategii mocnych opinii, do których się nie przywiązuje (strong views, weekly held). Inwestor w firmy na wczesnym etapie rozwoju potrzebuje opinii o sektorach z dużym potencjałem wzrostowym, atrakcyjnych niszach rynkowych, etc. Świadomość tego jak trudno się prognozuje wyżej wymienione kwestie może skłaniać do przyjęcia elastycznej postawy i gotowości do szybkiego porzucenia tych opinii.

Można sobie wyobrazić optymistyczne nastawienie do świata, w którym zakłada się, że ludzie przywiązywaliby mniejszą wagę do swoich opinii gdyby mieli rzetelne informacje o tym jak często się mylą. W kwestiach światopoglądowych czy rozrywkowych można to traktować jak myślenie życzeniowe. W działalności inwestycyjne świadomość swojego wskaźnika trafności jest potrzebna do skutecznego inwestowania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *