Globalna gospodarka rośnie. Zwiększa się poziom zamożności. Kredyty są coraz większe. Dług światowy tym samym również. Konsumpcja szaleje. Plajty i spektakularne oszustwa również utrzymują trend wzrostowy. W przedmowie do książki Big short Michael Lewis pisał, że po napisaniu w 1989 roku Pokera kłamców wydawało się, że upadek Salomon Brothers i kultury chciwości był tak ogromny, że będzie nauczką na przyszłość. Nie był. Kryzys hipoteczny doprowadził do zawirowań, podczas których zastanawiano się, czy to nie koniec systemu finansowego.
Jeśli wydaje nam się, że historie WGI, AmberGold, Finroyal i wiele, wiele innych przypadków czegokolwiek uczą, to tylko tego, że zawsze znajdą się chętni sprzedający złudzenia oraz chętni na kupno tych marzeń. Co więcej świat sprzedawców złudzeń będących oszustwami niebezpiecznie zazębia się z metodami sprzedaży w legalnie działających firmach (wszechobecny misseling). Uniwersalna i ponadczasowa rada Warrena Buffetta, by nie inwestować w nic czego się nie rozumie jest nieustannie ignorowana. Wierzymy w opowieści o cudownych biznesach, rewolucyjnych technologiach, przełomowych rozwiązaniach. Często jedynym poparciem tych wizji są wyłącznie slajdy w PowerPoincie lub symulacje kilkanaście lat do przodu, pokazujące pnące się wykładniczo linie wzrostu. Podczas hossy dot.comów producenci butów zmieniali biznes na bliżej nie określony internetowy, kilka lat później biopaliwami chciała się zajmować niemal każda spółka, minęło kilka lat i przy okazji wprowadzania biznesu należało wspomnieć o kryptowalutach i blockchainie. Z zainteresowaniem czekam aż jakieś przedsiębiorstwo z tradycyjnego biznesu ogłosi wejście w sektor gier…, przepraszam – w branżę gejmingową.
Próbuję sobie przypomnieć nazwę spółki notowanej lata temu (jakiś 2001-2002) na GPW. Było o niej głośno po tym, gdy dziennikarz PAP ujawnił, że siedziba spółki mieści się w baraku pośrodku pola, zaś jedyną osobą zatrudnioną w spółce jest sekretarka, która raz dziennie przychodzi poodbierać faksy. Zaraz po tym artykule z udziału w radzie nadzorczej firmy zrezygnowali przedstawiciele funduszy inwestycyjnych. Jedyna osoba, która nie zrezygnowała stała się więc naturalnym celem dziennikarzy. Biedaczek był na urlopie i nie wiedział co się dzieje, więc zaraz po tym wzmożonym zainteresowaniu – jako ostatni – złożył rezygnację.
Na Netflixie można właśnie obejrzeć film dokumentalny The China Hustle (Chiński przekręt). Chiny wiadomo – to słowo-klucz tłumaczące jeszcze kilka lat temu niemal wszystko. Nienasycony wzrost, popyt na wszystko, miliardy ludzi, miliardy zysków, skala, skala, skala. Film opisuje zjawisko „odwrotnych przejęć” (reverse mergers), które w pewnym momencie stały się na WallStreet bardzo modne. W dużym skrócie chodziło o to, że chińskie spółki nie mogły być notowane na giełdach amerykańskich. Pojawiły się więc amerykańskie instytucje finansowe, które organizowały transakcje przejęcia przez chińskie przedsiębiorstwa amerykańskich spółek (zwykle nieaktywnych). Te zmieniały nazwy i już mieliśmy notowaną na NYSE spółkę chińską. W trakcie „przejęcia” działy się różne ciekawe rzeczy, które ujawnia dokument. Przychody i zyski spółek potrafiły szybować do nieba. Rozpadające się fabryczki gdzieś na prowincji Chin stawały się magicznie liderami chińskiego rynku. Wszystko wspierane autorytetami różnych osób, choćby Wesleya Clarka (generał armii amerykańskiej, ubiegający się o prezydenturę w 2003 roku), czy wynajmowani na konfernecje byli prezydenci i znaczący politycy. Raporty zatwierdzane były przez audytorów (Deloitte, KPMG, Price Waterhouse Coopers).
Wiele firm mówiło: Mamy audyt Price Waterhouse. Nie! Mają audyt Price Waterhouse China. To jak franczyza, nie do końca Price Waterhouse.
W latach 2006-20012 na NYSE zadebiutowało 400 chińskich spółek. Część inwestorów zaczęła sprawdzać ich bilanse, a w końcu jeździć do Chin. Tam okazywało się, że chwaląca się setkami milionów dolarów firma to rozpadająca się rudera z jedną ciężarówką.
Film opowiada historię zdeterminowanych graczy, którzy próbują ujawnić prawdę. Nie robię tego bezinteresownie – wcześniej zajmują krótkie pozycje. To ciekawy wątek, bo łatwo wówczas paść ofiarą oskarżeń o manipulację i psucie biznesu.
Zachęcam do obejrzenia.
1 Komentarz
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Obejrzymy. Miło, że przypominacie różne afery i wałki sprzed lat. Szięki temu młodzi może się czegoś nauczą.
P.S. Wpisałem w google nazwę pewnego wydawnictwa, a na zdjęciu krzaki.
A na serio, to dziękuję za oświaty kaganek. Kolejna książka w mojej kolekcji, tym razem jakiś Bułkowski pisze coś o Adamie i Ewie. Dobrze się czasem oderwać od inwestowania 🙂