Czytamy Jacka C. Bogle.
Na blogach bossy byłem jedną z osób, która przez lata sygnalizowała zalety inwestowania w rynek i szansę, jaką daje porzucenie idei wygrywania z rynkiem. Oczywiście byłem wielkim dłużnikiem rewolucji indeksowej, której jednym z pierwszych poruszycieli był Jack Bogle. Faktyczny twórca inwestowania indeksowego zmarł właśnie w wieku blisko 90 lat, z czego zdaje się przeszło dwie dekady – a więc czas, kiedy jego rewolucja została zmaterializowana – przeżył z przeszczepionym sercem. Z punktu widzenia inwestorów indywidualnych przeszczep był najlepiej zainwestowanym zasobem w historii.
W archiwum blogów są notki chyba wszystkich naszych blogerów jakoś odnoszące się do ETF-ów. Nawet ostatnio oklaskami witaliśmy nowy polski ETF. Pisaliśmy o wielkim transferze pieniądza z branży inwestycyjnej w stronę inwestorów za sprawą radykalnego obniżenia opłat za zarządzanie. Wskazywaliśmy, iż sytuacja doszła do punktu, w którym pojawiły się ETF-y bezkosztowe i nie wykluczaliśmy idei pojawienia się funduszy, które będą miały ujemny koszt zarządzania. Wszystko nie byłoby możliwie – lub nie byłoby tak szybko możliwe – bez Bogle i jego Vanguarda, który był w awangardzie obniżania kosztów. W istocie niedawno, na pytanie o opłaty odpowiedział: za wysokie.
Przyznam szczerze, że zupełnie nie mogę zrozumieć dlaczego Bogle nie był bohaterem wszystkich, którzy branży inwestycyjnej nie lubią lub nawet nienawidzą. Bogle był ideałem wzoru bohatera, który zabiera znienawidzonym banksterom i daje krasnalom, zmuszając tych pierwszych do przyjęcia lub powrotu do roli służącego klientowi. Nikt nie skorzystał z okazji, by wykorzystać zarzut przeciwko inwestowaniu indeksowemu, które nazwano – jeśli pamiętam dobrze – nowym komunizmem czy nowym totalitaryzmem. W istocie Bogle i jego rewolucja indeksowa są modelowym przykładem działania mechanizmu rynkowego, którego siłę poznajemy właśnie po spadających marżach i demokratyzacji usług.
Szczęśliwie inwestowanie indeksowe jest zmianą, która przeżyje samego Bogle i zapewne jeszcze przez lata będzie tworzyła presję na zmiany w branży. W cytowanym wcześniej wywiadzie Bogle zapytany o swoje zalety odpowiedział słowami determinacja i kontrarianizm – dodając, iż wadą jest zbyt duże ego. Bez wątpienia bycie w kontrze było jednym z fundamentów jego rewolucji, a duże ego silnikiem, który popchnęły świat do przodu. Osobiście w ideach twórcy Vanguarda widziałem latarnię, która dawała nadzieję wszystkim, którzy tracą pieniądze nie wiedząc, jak inwestować i którzy są ofiarami różnych czarodziejów sprzedaży.
Nie wiem, czy kiedykolwiek inwestowanie będzie jeszcze prostsze niż jest za sprawą Bogle. Nie będzie zapewne tańsze, bo tańsze być już właściwie nie może. Pisałem na blogach, że obecny poziom kosztów inwestowania w ETF-y jest właściwie pomijalny. Z jakiegoś powodu w Polsce jesteśmy odcinani różnymi regulacjami od rewolucji indeksowej lub sami się odcinamy komplikując rzeczy proste szukaniem dziur w całym. Jeśli czujesz się zagubionym początkującym lub przegranym z benchmarkiem zapal świeczkę za Jacka Bogle kupując jedną z jego książek, które jeszcze przez lata będą prostowały wiele ścieżek. Dla krasnali, którzy nie mają szans na bycie Buffett’em, Bogle jest ważniejszy od wszystkich innych ludzi na rynku.
5 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Po dluzszej przerwie, zachecony slowem wstepnym, wpadam na blog A. Stanczaka i stwierdzam, ze choc nie raz spotykala go z mojej strony bardzo ostra krytyka, bo taka juz mam nature, ze lubie szukac dziury w calym (nawiasem, rynek ETF tez nie jest wolny od wad i moze ulec wynaturzeniom), ale generalnie w tym przypadku naleza sie uklony i brawa.
https://blogi.bossa.pl/2010/07/30/dosc-oskarzam/
Przypomnę jedną z jego ksiażek, która ukazała się po polsku
GZ przy okazji uwaga – książek "buffett"owych" na rynku polskim jest wiele – na książki Bogle'a, który pisał dużo, jakoś nie ma popytu. Dobry przykład, jak bardzo rynek jest podszyty nadziejami, a nie chłodną strategią.
Jak rozumiem wpis nie jest adresowany do zarządzających dużymi funduszami instytucjonalnymi – oni nie mają (w przypadku profilu akcyjnego) innej możliwości niż inwestowanie w szeroki rynek. Z powodu płynności.
Wpis kierowany jest do inwestorów indywidualnych. Ale w ich przypadku jedyna możliwość skubnięcia kilku procent powyżej szerokiego rynku polega właśnie na próbie doboru konkretnych spółek do portfela. Próbie możliwej dlatego, że nie są zmuszeni płynnością do kupowania rynku.
Naprawdę nie widzę sensu w próbie odwodzenia drobnych inwestorów od wykorzystania jedynej przewagi, jaką mają nad instytucjonalnymi.
@ _dorota
Jak masz czas i ochotę próbować pobić rynek, to nikt nie powinien zabraniać. Do czasu indeksowania był wybór – wyjście lub fundusze. Teraz jest trzecia droga.
BTW – największą przewagą małego jest brak konieczności benchmarkowania się.