Obserwatorzy i analitycy są w dużej mierze zgodni co do tego, że bessa na amerykańskich akcjach nie stanowi odbicia rzeczywistej wartości spółek.
Jeśli tak, to być może obecne poziomy kursów stanowią dobrą okazję do zakupów dla inwestorów, dla których ryzyko eksplozji podaży nie stanowi problemu. Przy okazji skorzystałaby GPW, której brakuje dobrego impulsu do wyłamania oporów przed skokiem w górę.
Inwestujący zawsze podczas bessy chętnie się wymieniają wszelkimi sygnałami wspierającymi poglądy o zbyt nadmiernej wyprzedaży akcji. Zresztą jak inaczej mogliby się motywować w utrzymaniu cierpliwości, spadki zawsze popychają do poszukiwań wszelkich jaskółek wzrostów.
Takim sygnałem są statystyki tego, jak oceniają swoje firmy tzw. „insiderzy”, czyli zarządzający i menadżerowie wewnątrz korporacji, którzy kondycję i perspektywy swoich spółek znają znacząco lepiej niż inwestorzy z zewnątrz. I którzy oczywiście o tych informacjach muszą milczeć, ale nie przeszkadza to w tym, by mogli kupować na otwartym rynku akcje swoich chlebodawców w okresach niezakazanych prawem, czyli głównie poza terminami zbliżonymi do publikacji raportów finansowych.
Poniższy wykres pokazuje najnowsze statystyki kupna i sprzedaży akcji przez insiderów w USA:
Źródło: Washington Service
Niebieska krzywa to przebieg indeksu S&P500.
Brązowa pokazuje wskaźnik ilości kupujących insiderów do liczby sprzedających, sięgający w okolice poziomu 0,8 (lewa skala). Niebieska kropa na końcu to szacowany poziom za cały grudzień.
Jak można się zorientować po dolnym panelu, sprzedających (czerwone słupki) jest zwykle więcej niż kupujących (zielone słupki). Jednak ich proporcje stanowią całkiem niezły wskaźnik koniunktury.
Kiedy tylko indeks rynku spadał, proporcje zmieniały się na korzyść kupujących. Obecne, całkiem wysokie wskazania dogoniły (kropka na końcu) poziomy ostatni raz notowane w 2011 roku, gdy giełdy amerykańskie niemalże wpadły w bessę. Co ciekawe w takich momentach spadkowych obniża się też chęć sprzedaży przez posiadaczy akcji wewnątrz spółek.
Dla porównania – podczas silnych spadków na początku 2018 roku proporcje i dynamika kupujących wyglądały znacząco skromniej niż obecnie. A przecież to wtedy spółki spodziewały się ogromnych zastrzyków kapitału z powodu cięcia podatków.
Te zakupy to oczywiście zbyt mało by powstrzymać bessę, gdy ta się rozkręca na poważnie, ale daje pojęcie o nastrojach ludzi, którym wielu inwestorów zazdrości posiadanych informacji.
—-kat—-
Znajdziecie nas na Twitterze: @BlogiBossaPl
Blogi biorą udział w głosowaniu na najlepszy blog 2018 r w ramach https://konkurs.investcuffs.pl/. Z góry dziękujemy za docenienie skali wiedzy, którą na naszych blogach prezentujemy 🙂
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.