Optymalny poziom oszustw nie wynosi zero

Dan Davies przekonująco wyjaśnił korzyści z analizowania oszustw finansowych: studiuje się wtedy system finansowy w momencie załamania. Badanie odnoszących sukcesy gospodarek i spółek przypomina zdobywanie wiedzy medycznej poprzez badanie zdrowych ludzi. Studiowanie oszustw i bankructw dostarcza unikalnej wiedzy o systemie finansowym lub gospodarczym bo uwypukla słabe punkty systemu.

Dan Davies jest autorem książki Lying for Money: How Legendary Frauds Reveal the Workings of Our World. W ramach podcastu Odd Lots autor książki podzielił się swoimi spostrzeżeniami o oszustwach i oszustach. W rozmowie z dziennikarzami Bloomberga podał kilka interesujących obserwacji. Najbardziej inspirującą i kontrowersyjną uczyniłem tytułem dzisiejszego tekstu.

Stwierdzenie, że optymalny poziom oszustw nie wynosi zero może się wydawać kontrowersyjne ale opiera się na silnych argumentach. Związane są one z ideą kompromisu, problemu coś za coś (trade-off). Davies trafnie zauważa, że zabezpieczanie systemu (ale także procesu inwestycyjnego) przed oszustwami wiąże się z bezpośrednimi kosztami – np. kosztem dodatkowego audytu, dodatkowych regulacji i instytucji pilnujących ich przestrzegania. W którymś momencie koszt dodatkowych zabezpieczeń będzie wyższy niż koszt powstrzymanych dzięki nim oszustw. Niezwykle trudno jest jednak przeprowadzić tego rodzaju analizę ponieważ oszustwa z zasady mają miejsce poza systemem – są trudne do prognozowania a ich koszty trudne do oszacowania. Drugim problemem są koszty pośrednie: w bardzo czuły mechanizm chroniący przed oszustwami będzie wpadało wiele uczciwych biznesów.

Davies zilustrował to przykładam sfabrykowanych prezentacji inwestorskich. Szczegółowy audyt każdej prezentacji i reguła, że nie inwestuje się w spółki, które fabrykują prezentacje z całą pewnością uchroniłaby przed inwestycją w Theranos. Jednak jeśli weźmie się pod uwagę, że wiele odnoszących sukcesy firm z sektora nowych technologii ma na swoim koncie sfingowane albo podpompowane prezentacje wspomniana reguła wyeliminowałaby także wiele fantastycznych okazji inwestycyjnych.

Jest to moim zdaniem ważna lekcja dla inwestorów, zwłaszcza tych zainteresowanych spółkami na wczesnym etapie rozwoju. Muszą oni zaakceptować ryzyko inwestowania w projekty, które okażą się oszustwem albo których założyciele okażą się mitomanami. Dobry proces inwestycyjny może wyeliminować najbardziej podejrzanie wyglądające biznesy ale ryzyka natrafienia na nieuczciwego założyciela nie da się wyeliminować. Zbyt rygorystyczne kryteria doboru inwestycji mogą eliminować zbyt wiele rzeczywistych okazji inwestycyjnych. Dan Davies trafnie stwierdza, że problem zbyt małego zaufania może być równie poważny co problem zbyt dużego zaufania.

Idea kompromisu dotyczy także regulacji i regulatorów. Za każdym razem gdy podejmują decyzję o zbadaniu jednego zagadnienia podejmują decyzję by nie badać drugiego. Żaden regulator nie jest w stanie sprawdzić każdej spółki, każdej transakcji. Oczekiwanie, że regulacje mogą wyeliminować oszustwa jest pozbawione podstaw. Można i należy natomiast oczekiwać, że regulatorzy będą efektywnie wykorzystywać posiadane zasoby.

Dan Davies wskazuje, że oszustwa tak jak morderstwa mają swój fundamentalny trójkąt. Składają się na niego:

  • szansa/możliwość (luka w systemie zabezpieczeń)
  • potrzeba (wygórowane ambicje albo nierealistyczne cele np. sprzedażowe)
  • racjonalizacja

Niewiele można zrobić w kwestii racjonalizacji. Davies a wcześniej McLean zwracają uwagę, że większość oszustów nie postrzega siebie jak kryminalistów. Posiadają umiejętność zdystansowania się od popełnionego oszustwa, zbudowania psychologicznej bariery, która umożliwia im autentyczną wiarę w swoją niewinność. To jest ważna umiejętność także na etapie kreowania oszustwa – ludzie przekonani o potencjalne jakiegoś projektu skutecznie przekonują do niego innych.

U podstaw wielu oszustw leży autentyczna wiara w udane zakończenie projektu. Tak było z setkami szwindli górniczych, w których założyciele spółek okłamywali inwestorów o potencjale złoża, fałszowali badania geologiczne, bo byli przekonani, że w końcu odnajdą poszukiwane minerały. Tak jest też w przypadku zmyślających prezesów spółek technologicznych – wielu z nich autentycznie wierzy, że uzyskanie rentowności jest na wyciągnięcie ręki. Takie podejście skłoniło Daviesa do zastanawiania się ilu było w sektorze finansowym Nicków Leesonów czy Jerome’ów Kervielów, którzy trafili na kilka dni lub tygodni dobrej passy na rynku i wyrównali stan ukrytych rachunków, na których zaparkowali wcześniejsze straty. Moja intuicja podpowiada, że na każdy ujawniony skandal tego typu musi przypadać przynajmniej jeden, który zakończył się happy endem.

W dużo większym stopniu podatne na interwencję są dwa pierwsze elementy trójkąta: możliwość popełniania oszustwa i potrzeba, którą oszustwo realizuje. Dan Davies zwraca uwagę na kryminogenny system bodźców w firmach finansowych. Głównym poszkodowanym w głośnym przekręcie z lat 60′ – skandalu z olejem sałatkowym (albo sojowym) była spółka American Express. Firma rozwijała wtedy dział kredytów korporacyjnych. Miała także cele korporacyjne, które zakładały, że każdy dział powinien generować co najmniej 1 mln dolarów kwartalnych zysków (około 10 mln w dolarach z 2018 roku).

W efekcie dział kredytów korporacyjnych agresywnie zwiększał udziały rynkowe. Przy takim nastawieniu bardzo trudno jest jednocześnie utrzymać wysokie standardy udzielania kredytów. Skandal z olejem sałatkowym polegała na tym, że firma Allied Crude Vegetable Oil pozyskała kredyty korporacyjne zabezpieczone olejem, którego tak naprawdę nie posiadała. Łącznie pożyczyła około 180 mln USD. Straty kredytodawców sięgnęły około 150 mln USD. Na American Express przypadło około 40% tej kwoty.

Ta historia ma dodatkowy interesujący wątek. Cena akcji American Express spadła o ponad 50% w wyniku tego skandalu. Jednym z inwestorów, którzy kupowali w czasie tej przeceny był Warren Buffett. Jego inwestycyjna teza zakładała, że strata na przekręcie z olejem sałatkowym jest bolesna ale nie wpływa na główną linię biznesową firmy, którą były karty kredytowe.

Motyw korporacji agresywnie zwiększających udziały rynkowe i poluzowujących standardy biznesowe w tej dziedzinie przewija się w wielu skandalach finansowych i oszustwach także w ostatnim kryzysie finansowym i sektorze kredytów hipotecznych subprime. Eliminowanie kryminogennych systemów bodźców, które albo bezpośrednio zachęcają do oszustw albo są wykorzystywane przez oszustów wygląda więc na nisko wiszący owoc w dziedzinie walki z oszustwami. Z drugiej strony, wspomniany owoc znajduje się tam od wielu dekad co sugeruje istnienie mocnych, systemowych powodów utrudniających reformę systemów motywacyjnych.

4 Komentarzy

  1. GZalewski

    Oszustwa na świecie istnieją. Próba przekonania – jaka miała w Polsce- że potrafimy stworzyć fantastycznie uregulowaną rzeczywistość, która zapobiega niepożądanym zjawiskom doprowadziła do nadmiernych regulacji, restrykcji a i tak nie zapobiegła wałkom – spółdzielniom, wykorzystywaniu poufnych informacji, manipulacjom itp.

    1. Jacek

      Ja nawet twierdzę odwrotnie – przeregulowanie jest przyczyną korupcji na styku biznesu i środków publicznych. A konkretniej zasada, że diabeł tkwi w szczegółach. Na forum trzepak – teraz forum dostawców usług internetowych – właściciele skarżą się, że ze środków unijnych dotowany będzie obcy kapitał czyli FIBEE (konsorcjum P4 i australijskiego wehikułu inwestycyjnego). Obszary Polski które dotychczas nie posiadały internetu 30 Mb/s są uważane za białe plamy i dostaną dofinansowanie – łącznie około 1,8 mld zł na budowę infrastruktury, znaczy się dostanie FIBEE. Oprócz środków na preferencyjnych warunkach (1/3 ceny) FIBEE będzie mógł użytkować infrastrukturę tj. słupy energetyczne. Konkurs faworyzował duże firmy. Papierkologia niesamowita, zasadniczo radiowy dostawca nic nie mógł wykazać, bo łącze radiowe to nie łącze (a działa). Pod uwagę brano stan z końca 2016 roku. Jeżeli ktoś chciał zastrzec, że to jego obszar i planuje tam inwestycji przedstawiciele Polska Cyfrowa wymagali np. zgody na zajęcie pasa itp. które to są końcowym krokiem w realizacji inwestycji. Tak w biały dzień buduje się przewagę konkurencyjną.

  2. Deo Gratias

    Jakiś mały procent oszustów nie stanowi problemu dla kogoś, kto się dywersyfikuje. Nawet prosta zasada 1/10 kapitału na spółkę sprawia, że 23 sigma (-30% otwarcie na Orange) praktycznie wcale nie boli, a i strata 1/10 kapitału (100% straty na spółce) jest do odrobienia jeśli HODLujemy np. CDR za inne 1/10 kapitału.

    1. trystero (Post autora)

      @ Deo Gratias

      Masz rację. Pisałem o tym w kontekście Getbacku. Gdyby te obligacje były częścią zdywersyfikowanego portfela to strata 50% czy nawet 100% z pozycji wartej 5% czy 10% portfela byłaby bolesna ale nie byłaby katastroficzna. A w przypadku Getbacku te pozycje to często są całe portfele inwestycyjne. To oczywiście wynika ze sposobu ich dystrybucji i zachowania sprzedawców w bankach namawiających do likwidacji lokat – ale to już wątek poboczny.

Skomentuj GZalewski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A. w celu: zapewnienia najwyższej jakości naszych usług oraz dla zabezpieczenia roszczeń. Masz prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, a jeżeli prawo na to pozwala także żądania ich usunięcia lub ograniczenia przetwarzania oraz wniesienia sprzeciwu wobec ich przetwarzania. Masz także prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.

Więcej informacji w sekcji "Blogi: osoby komentujące i zostawiające opinie we wpisach" w zakładce
"Dane osobowe".

Proszę podać wartość CAPTCHA: *

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.