W poprzednim wpisie wskazywałem rolę krótkich, zwięzłych porad w procesie przekazywania doświadczeń i wiedzy w tradingu.
Z wielu wymienionych tam powodów warto je docenić, ale mają też swoją istotną wadę: skrótowość czyni je mało użytecznymi dla mniej zaawansowanych czytelników. A szkoda. Część z podpowiedzi zawartych w książce „1000 tips & tricks for traders” sam z przyjemnością przeczytałbym z nieco większym rozwinięciem w wykonaniu ich autora. Z wieloma się nie zgadzam, sporo uznaję za trywialne, ale może umyka mi sens i znaczenie, które próbował przekazać ich twórca w tak oszczędnej formie.
A z drugiej strony taka skrótowa forma właśnie zmusza do myślenia i inspiruje do konfrontacji. Jest jak rachunek sumienia, sam poczułem się „przymuszony” do przeczytania wszystkich tych rad w darmowej próbce książki, skonfrontowania ich ze swoją wiedzą i poszukania ewentualnych jej braków. Ciekawe doświadczenie.
Wymieniłem poprzednio jedną z porad jako konstruktywną: „Jaki masz plan na wypadek katastrofy? Co może pójść źle i jak sobie z tym poradzisz?”. Skomentowałem to w stylu „zawsze miej plan B na wypadek kryzysu”. Zostałem zapytany mailowo, co to właściwie znaczy. Najlepszy bowiem plan B to taki, w którym plan A jest na tyle dobrze przygotowany, że plan B nie jest potrzebny. W tej prywatnej dyskusji zrodziło się kilka myśli, które postanowiłem ocalić wkładając je na blog.
Katastrofa na rachunku to wprawdzie stan najbardziej radykalny, który wcale nie musi się przydarzyć, ale o to, co może pójść źle, i jak temu przeciwdziałać, należy zapytywać siebie przy okazji każdej pojedynczej transakcji.
Jednym z najlepszych wynalazków w dziejach ludzkości jest „stop-loss”, który pozwala w inwestowaniu regulować skutki nieudanych decyzji i zaskakujących ruchów rynków. Stop nie musi być techniczny czy liczbowy, stop może mieć korzenie w analizie fundamentalnej (sam Buffett go używał po nieudanych zakupach). A w takim razie na najbardziej podstawowym poziomie każdej transakcji już z góry, przy wejściu na rynek, istnieje konieczność przynajmniej zaplanowania tego, na jakim poziomie stop-loss aktywować lub sporządzić listę warunków, których zaistnienie spowoduje zamknięcie stratnej pozycji (albo zamknięcie zyskownej, ale z utratą części zysków). To musi być nawyk. Ja nie potrafię wejść w transakcję jeśli najpierw nie ustalę, gdzie mogę się z niej ewakuować.
Natomiast jak wskazują statystyki, masowo występuje problem braku planu B w przypadku inwestujących w akcje. Rzadko który z akcjonariuszy przystępuje do długoterminowych zakupów z pytaniem o to, co może pójść nie tak i jak się wówczas ratować. A przecież ZAWSZE powtarza się na tym rynku ten sam cykl, który może dotknąć każdego: albo przychodzi bessa, albo spółka wpada w jakieś kłopoty. To jest tak samo nieuniknione jak noc przychodząca na koniec dnia. Czasem nie stanowi to problemu, przynajmniej w teorii, ponieważ wielu inwestorów deklaruje zakupy na lata, a więc postanawia przeczekać wszystkie okresy dekoniunktury.
Praktyka pokazuje jednak, że życie posiadacza akcji potrafi być mordęgą, a bez planu B sypia się znacznie gorzej. Wracając do statystyk – pokazują one, że znacząca sprzedaż akcji oraz funduszy akcyjnych realizowana jest blisko dna bessy. Jeśli to jest realizacja planu A, bądź już planu B, to można pogratulować sobie konsekwencji. Te same jednak statystyki pokazują, że najczęściej to nie wynik jakiegokolwiek planu, lecz zwykła panika i strach, które niweczą wszelkie uprzednie postanowienia albo po prostu pokazują ich brak.
Ponieważ właśnie zbliżamy się do podobnego momentu, albo też zdarzy się on w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości, ale już weszliśmy na drogę ku niemu prowadzącą, konieczne jest zapytanie siebie: „co może pójść nie tak?” i zrobienie chociaż wstępnego planu B. Pomocą w tym mogą być następujące pytania:
– czy posiadam albo mogę wygospodarować sobie wystarczające do życia środki, które pozwolą mi przeżyć wielomiesięczne spadki bez sprzedawania akcji ze stratą?
– jaką decyzję podejmę w przypadku, gdy będę nieoczekiwanie i pilnie potrzebował pieniędzy podczas dekoniunktury giełdowej? Sprzedaż akcji ze stratą typu 20% czy 40% (a czasem więcej) jest finansowo dużo gorszą alternatywą niż wzięcie kredytu na rok czy dwa. Akcje mają szansę wybronić się z papierowych strat i jeszcze zyskać, co pozwoli spłacić kredyt z odsetkami. Strata 40% po wyprzedaży akcji jest natomiast bezpowrotna,
– czy posiadam odpowiednią wiedzę by ocenić, że sytuacja zrobiła się kryzysowa i wiem jak podjąć racjonalne kroki w takiej sytuacji? Jeśli nie, to plan B przewidywać powinien szybki kurs samodoszkalający,
– czy znam swój próg finansowego bólu, którego przejście odpowiada za wygenerowanie złych emocji i jeszcze gorszych decyzji? Czy wiem jak zarządzać swoimi emocjami tak, by nie przekreślały mojego normalnego życia?
– czy znam jakieś finansowe sztuczki, które pozwolą zabezpieczyć portfel przed spadkami? Np. hedging, czyli ubezpieczenie pakietu akcji derywatami, albo dywersyfikacja, czy też rebalancing, bądź uśrednianie kosztu nabycia?
– czy wiem, na czym polegają główne ryzyka w inwestowaniu giełdowym i jak się przed nimi chronić, zabezpieczać, adoptować do nich?
– czy mam dostęp do takich źródeł, które pomogą mi stwierdzić, że dana spółka wpada w poważne kłopoty, albo które pomogą mi ocenić stan/cykl całego rynku?
– czy w ogóle planuję timing, a więc redukcję lub powiększanie portfela zależnie od koniunktury?
Przepraszam, że więcej pytam niż udzielam odpowiedzi, ale chcę przynajmniej zasugerować w ten sposób, że na złe czasy można się w jakiś sposób przygotować, odrabiając przynajmniej minimum zadań domowych w tym temacie. Brak znajomości odpowiedzi na powyższe pytania oznaczać może kłopoty w sytuacji podbramkowej. Przygotowanego rynek nie zaskoczy. Świadomy inwestor wcale nie musi być znakomitym inwestorem, ale wystarczy, że wie jak przeżyć bessę, choćby nie podejmując lekkomyślnych działań, na które nie był przygotowany, a hossa sama się o zyski zatroszczy.
Zakładam, że podobnych pytań nie muszą zadawać sobie traderzy, którzy na co dzień obcują z derywatami czy forexem. Choć w ich przypadku pytanie o to, co może pójść nie tak, dotyczy najczęściej 2 spraw, które się regularnie powtarzają w statystykach, wspomnieniach i dyskusjach:
1. Niespodziewana wolta rynku (np. głosowanie w/s brexitu) albo świadome utrzymywanie zanurzonej w stratach pozycji, które powodują nagłą konieczność uzupełnienia depozytu. Szukanie powodów w takiej chwili nie ma już znaczenia, co najwyżej dla celów wnioskowania na przyszłość. Poszło nie tak i trzeba zdecydować o dalszym utrzymaniu pozycji, co wiąże się z koniecznością dostępu do pogotowia kasowego, albo poddanie pozycji i opracowanie planu tego, co dalej. Najgorszy plan, szczególnie wprowadzany przez „hodowców strat”, to kontynuowanie potem dotychczasowego stylu gry. To najgorszy z możliwych planów B.
2. Strategia pogrąża rachunek w coraz głębsze obsunięcie kapitału z powodu nietrafionych wejść. Czy to już sytuacja kryzysowa? I co robić? Czy strategia poległa czy tylko przeżywa naturalny cykl zjazdowy? W tym miejscu zgodziłem się po części z moim dyskutantem, że tu trzeba faktycznie dobrego planu A. Polega on przede wszystkim na dywersyfikacji rynków oraz/lub użycia przynajmniej 2 strategii jednocześnie. Ale nawet wówczas plan B jest konieczny. To jednak opowieść na zupełnie inny, dość długi i skomplikowany wątek.
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.