Tytuł ten to nieśmiertelne pytanie-zabójca, eksploatowane do granic racjonalności w debatach i pracach naukowych, nieodmiennie rozgrzewające do czerwoności fora dyskusyjne, generujące szereg dylematów w umysłach traderów, powracające niczym bumerang w niezmienionej postaci z każdą generacją inwestujących.
Co ciekawe, odpowiedzi na nie próżno szukać w klasycznych podręcznikach opisujących dziesiątki narzędzi ujętych pod wspólnym szyldem Analizy Technicznej (w skrócie – A.T). Można jedynie założyć, że ich autorzy już samym rozpisaniem tematu na setki stron, mniej lub bardziej milcząco zakładają odpowiedź twierdzącą. Podobnie jak analitycy wszelkiego autoramentu, z upodobaniem dekorujący geometrycznymi wzorami wykresy cen instrumentów finansowych.
Strona przeciwna z kolei donośnie eksplikuje swój sprzeciw i dowodzi niedowierzania, jak robią to choćby zwolennicy Hipotezy Efektywnego Rynku. Inni – jak choćby zawiedzeni inwestorzy – nie mając już nic do stracenia mogą wreszcie głośno wykrzyczeć, że „król jest nagi”, nikt przecież już im nie zwróci postawionych na Analizę Techniczną straconych funduszy. Z kolei nazywający tego typu analizę ‘alchemią’ zwykle otwierają sobie tym samym pole do propagowania innego rodzaju narzędzi decyzyjnych, niekoniecznie skuteczniejszych.
Na czyją korzyść rozstrzygnąć ten pojedynek?
Niemal całe swoje dorosłe życie poświęciłem na poszukiwanie prawidłowej odpowiedzi, przede wszystkim w praktyce. Wielokrotnie rozpisywałem się na ten temat tu na blogu, ale może nadeszła pora zebrać te wszystkie wpisy w jedną generalną całość. Nie łudzę się, że uda mi się spór definitywnie rozstrzygnąć, ale przynajmniej spróbuję ubrać go w sensownie wyrażone argumenty.
***
Zacznijmy od tego, że aby zmierzyć i ocenić sukces w stosowaniu A.T. należy uprzednio skatalogować przynajmniej pięć kategorii opisujących jej praktyczną funkcjonalność. Adwersarze zwykle o tym nie wiedzą, lub nie starają się tego podziału dostrzec i zdiagnozować. Jeśli zrobimy to poniżej, wiele aspektów tego sporu stanie się dużo jaśniejszych, a dyskusja bardziej uporządkowana i ukierunkowana.
Funkcja 1. Wskaźnik wejścia w transakcję
Opierający swe decyzje inwestycyjne na Analizie Technicznej są przekonani o pewnej ASYMETRII tkwiącej w szeregu cenowym każdego instrumentu finansowego. Mianowicie wybrane formacje, wskaźniki czy wsparcia/opory mają za zadanie wskazać im takie miejsce na wykresie do zajęcia pozycji, z którego dalszy ruch rynku w pożądaną stronę ma dużo większe szanse i potencjał niż odwrót kursu w stronę przeciwną. Jedynym ich oczekiwaniem jest wbicie się w ten sposób w ruch o jak największym zasięgu, najlepiej w cały trend, na jak najwcześniejszym jego etapie, z nadzieją na płytkie, lub najlepiej niewydarzające się wcale korekty (wahania o przeciwnym kierunku).
Asymetria polega tu na tym, że ruch w pożądanym kierunku zdarza się znacznie częściej, co ma wpływ na trafność, lub/i posiada mocniejszą siłę napędową, generującą dużo większy zakres niż zwrot w niepożądaną stronę, co ma wpływ na zyskowność. Teoretycznie mamy więc do czynienia z grą prawdopodobieństw, choć technicy często o tym zapominają. Liczy się przede wszystkim uchwycenie momentu przełomowego – zwykle odwrócenie kierunku poprzedniego ruchu/trendu lub wybicie z niedającej wskazówek konsolidacji, a następnie wyciśnięcie z tak zajętej pozycji jak najwięcej zysku.
Narzędzia techniczne pełnią tu niejako rolę zielonego światła, które otwiera potencjalną drogę do eksploatacji trendu. Oczekuje się od nich jedynie wskazania dobrego wejścia w ruch rynku, na tym ich rola się kończy, aż do kolejnego oczekiwania na zielone światło.
Idealną instrukcją obsługi dla tego rodzaju techników są podręczniki autorstwa Thomasa Bulkowskiego. To kopalnia wiedzy o skuteczności poszczególnych formacji klasycznych, świec czy oporów/wsparć. Mierzy ową skuteczność w procentach trafnych wejść, niuansując narzędzia pod względem miejsca powstania, szerokości, nachylenia itd. Głównym kryterium działania są w tych statystykach zasięgi, czyli zakresy wyłapywanych w historii ruchów zgodnych z pożądanym kierunkiem, podawane na tle wejść nieudanych.
Czy tego rodzaju Analiza Techniczna działa?
Biorąc pod uwagę, że Bulkowski na swoją emeryturę inwestorską zarobił na giełdzie już w wieku 35 lat, można by odpowiedzieć twierdząco. To jednak uproszczenie, nie znamy jego historii w szczegółach, pozostaje zważyć jedynie wartość tego, co w dużej części starał się w swoich książkach przekazać.
Ale i w tym przypadku odpowiedź może być pozytywna. Narzędzia techniczne dość precyzyjnie wskazują momenty przełomowe interesujące ich użytkowników w sensie wyodrębnienia miejsca wejścia do gry. W powiązaniu ze statystykami wskazują również potencjał ruchu pożądanego i wstecznego, a także prawdopodobieństwa niepowodzeń początkowych wybić, które wymagają konieczności zarządzania ryzykiem.
Skąd więc tyle kontrowersji wokół nich w takim ujęciu?
Z kilku zasadniczych powodów:
– technicy zwykle nie znają potencjalnej przewagi używanych narzędzi, czyli przynajmniej statystycznych informacji typu tych pokazywanych przez Bulkowskiego w odniesieniu do historycznych cen,
– inwestorzy nie podchodzą do transakcji od strony prawdopodobieństwa; nie istnieją narzędzia o 100% trafności w aktywnym zarządzaniu kapitałem, tymczasem tego często oczekują użytkownicy, rozczarowując się oczywistymi odchyleniami,
– zamiast wyboru optymalnych narzędzi, czyli o potencjalnie największej pozytywnej przewadze statystycznej, wybierają te najbardziej pasujące mentalnie, sytuacyjnie czy emocjonalnie,
– część narzędzi działa w rzeczywistości inaczej niż w sposób, dla którego je zaprojektowano (udowadnia to choćby Bulkowski w przypadku kilku formacji),
– prawdziwym problemem nie jest dobranie najlepszego narzędzia wskazującego możliwość powstania ruchu cen, lecz to, co potrzebne staje się po spełnieniu jego roli – efektywne zarządzanie ryzykiem, które decyduje ostatecznie o skali i proporcjach zysków do strat.
O kolejnych funkcjach i ich skuteczności w kolejnym wpisie.
—kahay—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.