Ciąg dalszy podpowiedzi, które mogą pomóc mniej doświadczonym traderom sparaliżowanym pierwszym poważnym obsunięciem kapitału na rachunku inwestycyjnym.
W poprzedniej części skupiłem się na sposobach złagodzenia emocjonalnej i pieniężnej dotkliwości straty oraz konieczności stanowczego ustalania własnego ryzyka, które jest wstępem do ZARZĄDZANIA nim, a więc określania jego źródeł, ograniczania jego wielkości w zasadnych granicach, przystosowywania do własnych celów, nieustannego monitorowania, dopasowywania do niego wielkości pozycji i podziału kapitału na różne aktywa.
Częścią tego zarządzania jest stop obronny (szczególnie stop-loss, który zamyka stratę), wspomniany przez Grzegorza jako konieczność w skutecznym tradingu, a nieobecny w zasadzie w poczynaniach tradera, którego problemy opisywał.
Nienegocjowalny stop powinien stać się standardem, tylko tak można się go nauczyć skutecznie respektować. Staje się to łatwiejsze przy podziale kapitału na szereg drobniejszych części, gdyż ewentualna, pojedyncza strata na proporcjonalnie dużo mniejszych pozycjach staje się bardziej strawna. Trzeba to sobie koniecznie ułożyć mentalnie.
Dobrym ćwiczeniem na naukę stopa jest to robione choćby przez sportowców (pływak Mark Phelps uznaje to za ważną przyczynę swoich sukcesów). Chodzi o WIZUALIZACJĘ. Przetrenujmy w myślach co jakiś czas, najlepiej gdy czujemy się silni, moment realizacji stop-lossa, szczególnie jeśli składamy go ręcznie a nie automatycznie. Trzeba uwzględnić w tym ćwiczeniu wszelkie szczegóły tego jak ma się to odbywać, ale koniecznie trzeba zwizualizować uczucie ulgi na koniec.
Ewentualnie można również potrenować to na rachunku demo, tak by stał się z czasem normalną częścią życia. Przypomnę „kotwicę”- jeśli nie chcemy, nie potrafimy zamykać strat stopami, zawsze można, a może nawet trzeba przenieść się do pasywnego inwestowania.
Przy tym należy sobie solidnie uświadamiać, wbijać do głowy i uznawać za swoje przekonanie, i to w każdym momencie refleksji o giełdzie i własnych transakcjach, że stop-loss posiada konieczne funkcje użytkowe, których NIE MOŻNA zastąpić żadnym innym narzędziem, to jest:
– ruchów rynku nie jesteśmy w stanie w żaden sposób kontrolować, ale możemy za to łatwo kontrolować za pomocą stop-lossa nasze reakcje na nie, również wtedy, gdy rusza przeciwko nam,
– paraliż decyzyjny żywi się lękiem, którego źródłem jest niepewność o to, co złego może się wydarzyć na rynku, lub z naszą pozycją, albo z nami i naszymi emocjami oraz umysłem (wbrew pozorom słabo znamy siebie przed podjęciem realnego tradingu); w życiu normalnym radzimy sobie z takimi obawami przez kupno polisy ubezpieczeniowej, która ma chronić nasz majątek i nas przed nami samymi (przed brawurą na stoku na przykład); stop to nic innego jak POLISA ubezpieczeniowa, wydatek, który trzeba ponieść za bezpieczne dotarcie do wyznaczonego celu,
– stop-loss ma chronić przed powstawaniem jeszcze większych strat zamiast bezproduktywnego umierania w agonii nad każdą złotówką pogłębiającego się obsunięcia; ZAWSZE przychodzi dzień gdy nieucięta w porę strata zamienia się w koszmarną „matkę wszystkich strat”, masakrującą rachunek.
Żeby mieć świadomość po to co wszystko robimy, można powiesić sobie nad biurkiem czy gdzieś obok komputera te zasady i wracać do nich gdy pojawiają się wątpliwości.
Można również na tej liście dodać swoje osobiste powody tego, dlaczego ten stop jest potrzebny w życiu, czy dla realizacji jakiegoś celu. Takie nacechowanie osobistymi preferencjami działa silniej na motywację i dyscyplinę.
Poza tym ani w myślach, ani na papierze, ani w rozmowach z samym sobą nie musimy używać słowa strata. Nigdy nie można mieć pewności jak zareaguje na to podświadomość w krytycznych chwilach. Może bardziej motywująco byłoby zastąpić je słowami bardziej neutralnymi i motywującymi typu: „koszt”, „wkład inwestycyjny”, „inwestycja”.
Kolejny trik, który pomoże zmierzyć się mniejszym kosztem emocjonalnym ze stop-lossem, a być może nawet częściowo go uniknąć to coś, co sugerowałem w poprzednim wpisie pod nazwą SKALOWANIE.
Otóż nie tylko pełną pozycję można otwierać na raty w miarę tego jak rozwija się ruch rynku w naszą stronę (jeśli bowiem nie idzie w naszą stronę, to pozycji całej nie zbudujemy i ewentualna strata będzie mniejsza). Skalować, czyli na raty realizować można również stop-lossa! Jak?
Kiedy kurs dochodzi do poziomu, na którym planujemy uciąć stratę, można zamknąć w tym miejscu na początek tylko określoną część pozycji. Natomiast kolejne części zamykać stopniowo w miarę jak strata się pogłębia, ale w niewielkiej odległości od pierwszego poziomu. Jeśli ruch przeciw naszej pozycji jest silny, to łączna strata będzie nieco wyższa niż na planowanym, pierwszym poziomie, ale w perspektywie wielu transakcji osiągniemy w ten sposób inne korzyści:
– bywa, że normalny stop-loss zostaje odpalony i rynek po 1-3 tikach wraca z powrotem, co dla inwestorów bywa koszmarnie irytujące; kiedy stop dzielimy na części, to odpali się wówczas w takiej sytuacji tylko pierwsza, a pozostała część pozycji może nawet wrócić do zysków,
– ucinanie straty w mniejszych częściach staje się bardziej znośne emocjonalnie (choć są też tacy, którzy wolą zrobić to jednym cięciem i mieć spokój),
– pomimo że suma strat ciętych na raty będzie wyższa niż jednorazowe cięcie całości, to zyski z nieodpalonych części w innych transakcjach zbilansują ten koszt, a więc całościowo kwota poniesionych strat nie będzie specjalnie się różnić od klasycznego stop-lossa odpalanego w całości za jednym razem.
Pozostała nam jeszcze w tym punkcie wielkość ryzyka w pojedynczej transakcji (czyli strata na jednej pozycji). Zawodowi traderzy ustalają ją często jako procent dostępnego kapitału, który z góry zgadzają się poświęcić w przypadku nieudanego wejścia na pozycję. Najczęściej jest to 1 czy 2%.
Tak więc stop-loss początkowy musi być tak ustawiony, by nie stracić więcej niż np. 1% posiadanego kapitału gdy transakcja idzie nie tak jak zakładaliśmy. Dla początkujących 1% powinien być maksymalnym progiem.
I tak jeśli mamy do dyspozycji 20.000 PLN to przyjmujemy, że stop-loss nie może nam zabrać więcej niż 1% z tego, czyli 200 PLN. I jeżeli kupiliśmy np. 200 akcji spółki X, to stop-loss musi być ustawiony nie więcej niż 1 PLN poniżej ceny kupna, ponieważ 200 szt x 1 PLN= 200 PLN.
Ale jeśli dzielimy kapitał użyty do transakcji na kilka części jak proponowałem w poprzednim wpisie, np. na 4 instrumenty, to stop dla każdej z tych pozycji powinien być tak ustalony, że gdyby wszystkie 4 zostały odpalone, to nie stracimy w sumie więcej niż 1% kapitału. Choć w takiej sytuacji dzielenia na kilka rynków można pozwolić sobie na nieco wyższy pułap, np. 2%. A to dlatego, że rzadko bywa iż wszystkie 4 transakcje kończą się wejściem na stop-lossy, szczególnie na rynkach słabo ze sobą powiązanych.
Jedna uwaga na koniec tej części. Gdy przyjmujemy powyższą, procentową metodę użycia stop-lossa, to im bardziej oddalony jest on od ceny wejścia na pozycję, tym mniejsza musi być ta pozycja. I o to trzeba konsekwentnie dbać, zwykle bowiem początkujący traderzy po stracie czują tak duży żal, że natychmiast powiększają wielkość następnej pozycji by szybko odrobić to, co właśnie stracili (to tzw. martyngał).
W powyższym przykładzie stop miał szerokość 1 PLN przy 200 akcjach. Ale jeżeli ten stop ustawimy 2 PLN poniżej ceny kupna i nadal chcemy ryzykować tylko 1% kapitału, to prosta matematyka podpowiada, że możemy kupić w takim przypadku tylko 100 akcji, bowiem:
100 szt x 2 PLN = 200 PLN czyli 1% z 20.000 PLN kapitału
Więcej o sposobach zarządzania ryzykiem w transakcjach pokazywałem ze szczegółami w cyklu „Zarządzanie pozycją” (11 części):
https://blogi.bossa.pl/?s=%22zarz%C4%85dzanie+pozycj%C4%85%22&searchsubmit.x=0&searchsubmit.y=0
Z moich doświadczeń z początkującymi traderami wynika, że pojęcie ryzyka staje się dla nich irytującym, mało potrzebnym dodatkiem, często abstrakcyjnym w rozumieniu, a co dopiero stosowaniu. Problem w tym, że tu nie ma nic w zamian i im szybciej nastąpi oswojenie z tym tematem, tym lepiej. Idąc z nartami na stok można się nie wywrócić, idąc z pieniędzmi na giełdę na 100% wpadniemy w obsunięcia kapitału.
W kolejnym wpisie o zmniejszaniu pozycji i szybkim kasowaniu zysków i strat w obliczu dużych obsunięć kapitału.
CDN
—kat—
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.