Nawet 1 proc. udział najpopularniejszej wirtualnej waluty w portfelu inwestycyjnym może zauważalnie poprawić jego wyniki – piszą Chris Burniske i Jack Tatar we właśnie wydanej w USA książce „Cryptoassets: The Innovative Investor’s Guide to Bitcoin and Beyond”.
Jak twierdzą autorzy w publikacji (jej polski tytuł to „Kryptoaktywa: poradnik innowacyjnego inwestora o bitcoinie i nie tylko”) każdy z tysiąca posiadaczy największej ilości bitcoina na świecie ma go średnio równowartość 5,5 mln USD. Raczej nie są to osoby, które chcą za bitcoiny zrobić zakupy, tylko inwestorzy, którzy trzymają wirtualną walutę, ponieważ uważają, że jej wartość wzrośnie. Autorzy książki sądzą, że postępują oni słusznie, ponieważ ich zdaniem bitcoin to najbardziej atrakcyjna alternatywna inwestycja XXI w.
5 października 2009 r. dokonano pierwszej transakcji wymiany bitcoinów na dolary. Wówczas zastosowano kurs 1309 bitcoinów za dolara albo 7/100 centa za bitcoina. Gdyby ktoś wówczas kupił za 100 USD bitcoiny po takim kursie, dziś byłyby one warte 100 mln USD. Oczywiście w praktyce takie idealne trafienie w czasie w jakiejkolwiek inwestycji jest prawie niemożliwe. Ale nawet ci, którzy później weszli na rynek, odnotowali imponujące stopy zwrotu.
Jeden ze współautorów książki – Jack Tatar – pierwszej inwestycji w bitcoina dokonał w sierpniu 2013 r. płacąc po 135 USD z jedną jednostkę wirtualnej waluty. Obecnie kurs przekracza 11 000 USD. Autorzy uważają, że stopę zwrotu z inwestycji w wirtualną walutę warto porównać do stopy zwrotu z akcji najsłynniejszych spółek technologicznych tzw. FANG-a (Facebook, Amazon, Netlix, Google).
100 USD zainwestowane Facebooka w ofercie publicznej zmieniłoby się w 306 USD. Dla Amazona, Netflixa i Google byłoby to odpowiednio 352 USD, 1276 USD, 262 USD (jako koniec inwestycji przyjmujemy 3 stycznia 2017 r.). W badanym okresie 100 USD zainwestowane w bitcoina zmieniłoby się w 20 133 USD. Oczywiście odpowiednio dobierając początek i koniec inwestycji można wykazać, że da się zbić fortunę na wszystkim.
Ale autorzy pokusili się o analizę scenariusza, w którym inwestor kupił bitcoina w najgorszym możliwym momencie. Na samym szczycie górki 29 listopada 2013 r. kiedy to jeden bitcoin wart był 1242 USD, więcej niż uncja złota. Przez kolejny ponad rok wirtualna waluta straciła 80 proc. swojej wartości, by w styczniu 2015 r. osiągnąć lokalny dołek i rozpocząć hossę, która trwa do dzisiaj. Ale nawet inwestycja w tym, najgorszym z możliwych momentów sprawiłaby, że do 3 stycznia 2017 r. 100 USD zainwestowane w bitcoin zmieniłoby się w 83 USD.
Daje do myślenia analiza zmienność kursu wirtualnej waluty. Otóż, jak można było podejrzewać, bitcoin ma zmienność wyższą (4,6 proc.), niż każda ze spółek z grupy FANG (Facebook – 2,5 proc., Amazon 1,9 proc., Netflix – 3,4 proc., Google 1,5 proc.). Jednak o ile średnia roczna stopa zwrotu z bitocoina (212 proc.) była trzy razy wyższa od stopu zwrotu z inwestycji w akcji Netflixa (73 proc.) o tyle zmienność kursu wirtualnej waluty była tylko o 35 proc. wyższa.
To może sugerować, że bitcoin ma zdecydowanie lepszy od badanych spółek technologicznych stosunek zysku do ryzyka. I faktycznie. Jeżeli policzymy tzw. wskaźnik Sharpe`a, który właśnie to mierzy to okazuje się, iż wirtualna waluta ma o 40 proc. lepsze wyniki, w stosunku do ryzyka, niż drugi w kolejności Netflix (wskaźnik Sharpe`a dla Bitcoina to 1,62, dla Netflixa 1,16, Amazon 1,09, Google 0,94, Facebooka 0,78).
Mimo tych wszystkich zalet nikt nie twierdzi, że w bitcoina należy zainwestować wszystkie oszczędności. Dlatego wyjątkowo interesujący jest paragraf zatytułowany: „Bitcoin jako srebrny pocisk dywersyfikacji”. Autorzy dokonują w niej ciekawej symulacji. Wzięli standardowy portfel składający się w 70 proc. w akcji i 30 proc. obligacji i porównali jego zachowanie to portfela składającego się w 69 proc. z akcji, 30 proc. z obligacji i w 1 proc. z bitcoina od stycznia 2013 r. do stycznia 2017 r.
Ten drugi portfel podlegał regularnym korektom tak, by zachować udział poszczególnych składników w portfelu (gdybyśmy tego nie robili to na początku 2017 r. bitcoin stanowiłby w nim aż 32 proc., ze względu na gwałtowny wzrost jego kursu). Okazuje się, że włożenie zaledwie 1 proc. kapitału w wirtualną walutę spowodowało zasadnicze podwyższenie stopy zwrotu. Ta ostatnia wzrosła z 10,8 proc. do 14 proc. rocznie przy jednoczesnym podniesieniu wskaźnika Sharpe`a z 1,28 do 1,57. Zmienność wzrosła (z 1,13 proc. do 1,18 proc. tygodniowo), ale zyski wzrosły wyraźnie bardziej, niż ryzyko.
Kolejny test dokonany przez autorów książki jest jeszcze bardziej interesujący. Porównali te same portfele, ale od lokalnego szczytu bitcoina 29 listopada 2013 r. do początku 2017 r. Wydawałoby się, że 80 proc. spadek wartości wirtualnej waluty powinien pociągnąć wyniki portfela w dół, podobnie jak wskaźnik Sharpe`a.
Tymczasem portfel z 1 proc. udziałem bitcoina miał nawet lepsze, choć minimalnie, wyniki (7,6 proc. w stosunku do 7,5 proc.) przy także minimalnie niższej zmienności (1,16 proc. do 1,17 proc. tygodniowo) i wyższym wskaźniku Sharpe`a (0,90 do 0,89). To oczywiście pokazuje korzyści z tzw. rebalansowania, czyli dokupywania tych składników portfela, które tanieją a sprzedawaniu tych co drożeją, tak by zachować ich procentowy udział w portfelu.
Większość książki dotyczy bitcoina, choć oczywiście nie jest to jedyne kryptoaktywo na świecie. Obecnie (stan na marzec 2017 r.) jest na świecie ponad 800 kryptoaktywów o wartości 24 mld USD. Oczywiście bitcoin jest największym z nich. Stanowi ponad 70 proc. wartości (17 mld USD) całej grupy. Największym konkurentem bitcoina jest ethereum (4 mld USD).
Książka Chrisa Burniske`a i Jacka Tatara składa się z 368 stron, z czego 287 stron to właściwy tekst (reszta to przypisy). Choć trudno nazwać ją lekturą do poduszki, ze względu na dość specyficzną i niełatwą tematykę, to każdy kto jest zainteresowany tematem będzie ją w stanie przeczytać ze zrozumieniem. I to bez konieczność wcześniejszego dokształcenia się jeżeli chodzi o aspekty techniczne tworzenia kryptoaktywów, bo autorzy dość zrozumiale je tłumaczą.
Największym atutem książki jest unikalne podejście do tematu z którym się jeszcze nie spotkałem. Jest bowiem wiele książek o wirtualnych walutach, a w szczególności o bitcoinie, równie wiele o inwestowaniu, ale to pierwsza pozycja z jaką się zetknąłem, która omawia kryptoaktywa jak poważne cele inwestycji a nie tylko zabawkę dla internetowych spekulantów.
Publikacja ma imponujące referencje. Na okładce poleca ją sam Harry Markowitz, laureat Nagrody Nobla z ekonomii ze teorię portfelową. A w środku wśród rekomendujących znajdziemy także m.in. samego Arthura Laffera. Nie zawsze zgadzam się z rekomendującymi, ale tym razem jesteśmy po tej samej stronie. Te książkę zdecydowanie warto przeczytać.
3 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Dodalbym jeszcze jedna rzecz, ktora takze umyka wielu osobom. W przypadku kryptowalut mamy mozliwosc bycia "udzialowcem" juz na samym poczatku. Tak jakby jeszcze przed IPO. Czyli tak jakbysmy mogli nabywac akcje Fb, googla czy jakis spolek zanim wejda na gielde. To takze wlasnie powoduje, ze te stopy zwrotu sa bardzo duze.
Bo jaka stope zwrotu na facebooku ma np. Peter Thiel, ktory kupowal udzialy FB jako startup?
1636: dlaczego warto w portfelu inwestycyjnym mieć cebulę Semper Augustus.
@_dorota by na wiosne podarować wybrance tulipany?