Od początku lat 90. rynek tureckich akcji rośnie jak większość rynków rozwijających się. Dynamicznie z okresowymi załamaniami. Kryzysy nakładają się na kryzysy światowe: 1997, 2000, 2007.
W porównaniu z naszym rynkiem powinniśmy się raczej wstydzić, choć w przypadku waluty złoty wydaje się jednak ostoją siły. Co przekłada się między innymi na zamożność mieszkańców, o ile w Polsce PKB per capita wzrosło z 6000 dolarów do niemal 14 500 od 1990 roku, o tyle w przypadku Turcji wzrost jest z podobnego poziomu, ale do zaledwie 11 500 dolarów. Mimo tego trend jest jednoznaczny i oczywisty. Gospodarka rośnie.
[GDP]
W międzyczasie rośnie również korupcja, ale patrząc na to wszystko z perspektywy zachodniej zawsze można wzruszyć ramionami i stwierdzić, że widać to taka specyfika.
Nie zmienia to faktu, że warto na tym rynku inwestować, co potwierdza nie tylko rosnący indeks akcji, ale również niemal stała od kilku lat popularność funduszy oraz ETFów dających „ekspozycję” na rynek turecki.
Co jakiś czas pojawiają się oczywiście w mediach głosy o tym, że Recep Tayyip Erdoğan – prezydent Turcji – nadużywa władzy, tłamsi opozycję, giną dziennikarze, kobiety mają ograniczane prawa i rośnie liczba morderstw, których są ofiarami, ale kto by się tym przejmował. Na tę okoliczność istnieje zestaw zdań-wytrychów.
- Sprawy wewnętrzne kraju nas nie interesują.
- Może istnieje pewne ryzyko polityczne, ale za to jest wyższa premia za ryzyko.
- Dopóki inwestorzy zachodni są traktowani uczciwie, dopóty nie ma powodów, do obaw.
- Potencjału gospodarczego blisko osiemdziesięcio-milionowego kraju nie można ignorować.
Zainspirowała mnie do tej notki lektura książki „Turcja: obłęd i melancholia” – Ece Temelkuran, która jest świadectwem panoszącego się aparatu władzy, państwa nie liczącego się ze swoimi przeciwnikami politycznymi, a równocześnie będącego członkami wspólnot międzynarodowych (NATO) bądź do nich aspirujących (Unia Europejska). Kraj, w którym co jakiś czas dochodzi do przewrotów wojskowych, media w większości należą do państwa, zaś słowa polityków zmieniają się w zależności od zapotrzebowania.
Mimo tego wszystkiego rynek rośnie!
To jest właśnie ten tytułowy dysonans. Pozornie pewne sytuacje, które mają miejsce w Turcji powinny sprawiać, że kapitał powinien trzymać się z daleka. Jednak nowoczesna dyktatura polega na tym, żeby nie robić sobie zbyt wielkich wrogów na zewnątrz. No i żeby jednak nie wysysać pieniędzy z obywateli, tak ostentacyjnie jak robili to Kadafi, Batista, Marcos czy Suharto. Wtedy faktycznie może to niepokoić inwestorów.
Zastanawia mnie taki eksperyment, gdyby dać bezimienny opis kraju, takiego jakim jest Turcja i poprosić różne rodzaje inwestorów, o to czy zainwestowaliby swoje pieniądze w akcje firm tegoż kraju, jaki byłby wynik. Czy może nie ma to najmniejszego znaczenia? Dla części pewnie tak. W końcu pewnie każdemu z nas zdarzyło się „włożyć” pieniądze w inwestycję, której nie rozumiemy, ale liczymy na zysk. Albo na to, że przecież nie może być tak źle, bo w innym wypadku by nie rosło. Czyż rynek nie dyskontuje przyszłości? Czyż nie jest odzwierciedleniem gospodarki.
Wspominałem przed rokiem o książce Orhama Pamuka „Śnieg”. Dawała ona pewne szanse na zrozumienie zamachu stanu, którego rocznicę wkrótce będziemy obchodzić. Szansę na zrozumienie pewnej mentalności narodu i tego, co właściwie się wówczas wydarzyło. Dziś nikt już tych wydarzeń nie pamięta, a indeks akcji tureckich jest ponad 30 procent wyżej.
Opis współczesnej Turcji przez Ece Temelkuran jest niepokojący. Rynki mogą sobie rosnąć, a w tle dzieją się rzeczy, które są ignorowane. Być może dlatego, że dzieją się powoli, systematycznie i ludzie się na nie uodparniają?
Kilkukrotnie zwracaliśmy uwagę na blogach na pewien fenomen polskiego rynku. Mimo specyficznej sytuacji politycznej rynek akcji zdawał się to ignorować. Celowo piszę „specyficzna sytuacja”, bo jej ocena zależy od preferencji politycznych. Te osoby, którym bliskie są obecnie wybrane władze uznają, że nic się nie dzieje strasznego, a nawet jest szansa na pozytywne zmiany. Ci, którym jest nie po drodze z obecnym rządem, będą zdecydowanie i jednoznacznie krytyczni.
Zagraniczni inwestorzy nic nie muszą z tego rozumieć, mają pewien obrazek wykreowany przez dane, statystyki i własne oczekiwania co do ryzyka i to, że w koszyku muszą znaleźć się kraje z regionu lub po prostu tzw. rynki rozwinięte.
Swoją drogą udział zagranicy w obrotach na GPW wzrósł z 36 procent w 2009 roku do 53 procent w 2016, przy czym w latach 2010-2013 było to 47-48 procent. Przyspieszenie nastąpiło od 2014. Wewnętrzne sprawy – polskie, tureckie, czy jakiekolwiek inne z młodych, czyli dziwnych demokracji nie są interesujące, dopóki pieniądze można inwestować i realizować zyski.
13 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
"Swoją drogą udział zagranicy w obrotach na GPW wzrósł z 36 procent w 2009 roku do 53 procent w 2016, przy czym w latach 2010-2013 było to 47-48 procent. Przyspieszenie nastąpiło od 2014. Wewnętrzne sprawy – polskie, tureckie, czy jakiekolwiek inne z młodych, czyli dziwnych demokracji nie są interesujące, dopóki pieniądze można inwestować i realizować zyski."
Niestety, ale z pierwszego zdania nie można wysnuć wniosku zawartego w zdaniu trzecim. Konieczne jest również dodanie, że obroty całkowite w tych lat się nie zmieniły. A tak przecież nie jest.
Trzecie zdanie jest ogólną konkluzją 🙂
Co do obrotów procentowo. Zgadza się. Tak naprawdę należałoby sprawdzić na ile zmniejszenie się aktywności OFE, sprawiło wzrost tej grupy
O, to jest pytanie. Jakie są warunki brzegowe dla inwestorów, szczególnie zagranicznych.
Przychodzi taki moment, kiedy uznają, że premia za ryzyko nie pokrywa rosnącej "niepewności przestrzegania umów" (tak bym to nazwała).
Zgadza się. Stąd z perspektywy każdego kraju z "alternatywną" (może lepiej "kreatywną") demokracją jest aby nie przesadzić. Tak, żeby Zachód był przekonany, że to lokalna specyfika.
Swoją drogą zerknij:
https://tradingeconomics.com/turkey/rating
Choć trzeba zauważyć, że negatywna perspektywa może się wiązać z ogólną sytuacją na rynkach (jak w 2001 i 2008), wtedy (tylko wtedy) nie jest motywowana lokalnie.
Z ciekawości spojrzałam na takie zestawienie dla Polski. Rozpoczęliśmy już ruch po równi pochyłej.
@GZalewski
"Polsce PKB per capita wzrosło z 6000 dolarów do niemal 14 500 od 1990 roku, o tyle w przypadku Turcji wzrost jest z podobnego poziomu, ale do zaledwie 11 500 dolarów. Mimo tego trend jest jednoznaczny i oczywisty. Gospodarka rośnie."
NO ale w miedzyczasie siła nabywcza "miarki" jakim jest dolar spadła o połowę wiec ten wzrost to należałoby rozpatrywac z 6000 do 7250 przez lat 27 po wyrównaniu podziałki tej ułomnej linijki dolarowaj.
MIzernie to jest
Dlatego wspomniałem o walutach. Ale w gruncie rzeczy nie ma to większego znaczenia. Gospodarka Turcji rośnie. Poziom życia również.
Dla wielu zachodnich inwestorów zwykle punktem startu jest "to wielki kraj", nie możemy odpuścić okazji.
a propos
"Brazylia była gigantycznym, niezwykle obiecującym rynkiem – przemawiały za tym szybko rozwijająca się gospodarka i młode pokolenie, które miało ambicję zostać nową krajową klasą średnią. Ale wielu Brazylijczyków nadal mieszkało w barrios, dzielnicach nędzy, dysponowało bardzo skromnym majątkiem i praktycznie nie miało styczności z wysoko przetworzonym jedzeniem. Strategia firmy polegała na dotarciu do osób najbiedniejszych poprzez rozlewanie coca-coli do mniejszych, przystępniejszych cenowo butelek – o pojemności 0,2 litra – w cenie zaledwie 20 centów za sztukę. Coca-Cola nie była jedyną firmą postrzegającą Brazylię jako potencjalny wielki rynek zbytu ani też jedyną, która zdecydowała się na politykę zmniejszania opakowań. Giganci branży spożywczej, Nestlé i Kraft, zaczęli oferować mniejsze wersje swoich sztandarowych produktów – od soków Tang po zupy instant Maggi – aby dzięki temu móc obniżyć cenę. Nestlé zatrudniło całą armię kobiet, które przemierzały barrios od drzwi do drzwi, zachwalając zalety wysoko przetworzonych produktów amerykańskich i zachęcając do nich ludzi, którzy wprawdzie nadal przyrządzali wszystko od zera, ale aspirowali do przywilejów klasy średniej."
Taka dygresja odnośnie Polski bo nie mam danych dla Turcji.
"Dlatego wspomniałem o walutach. Ale w gruncie rzeczy nie ma to większego znaczenia."
E tam nie ma.
Wyobrażasz sobie 2-3 krotną szybkość wzrostu PKB USA względem sąsiadów w ciągu lat 27 i "rynkową" 4 krotną depracjację $ z tym powiązaną?
NIemożliwe powiesz , a jedna u nas tak było i jest.
NIe da sie tego tłumaczyć wyświechtanym sloganem kraj na dorobku, emergin itp.
Osioł by się w tym czasie zorientował ,że coś sie nie dodaje.
Ktoś lub coś wysysa ten dorobek nawet nie tak duży.
A to oznacza ,że robimy komuś /lub ktoś robi u nas/ dyskont produkcyjny dla siebie kosztem tubylców za 25% w stosunku do roku 1990 , wyłącznie dzieki walutom no bo nie dzieki swoim osiągom w PKB.
Dlatego co bystrzy emigrują bo zorientowali się , przy tym samym wysiłku punkt siedzenia decyduje kto komu "laske robi" /jak to trafnie ujął pewien polityk/ i za ile swoja pracą.
Jeżeli gospodarka rośnie, poziom życia również, to dlaczego bilans handlowy jest ujemny a w ostatnich 10 latach tak katastrofalny?
https://de.actualitix.com/land/tur/turkei-handelsbilanz-dollar.php
https://pl.tradingeconomics.com/japan/balance-of-trade
rośnie poziom życia w Japonii czy nie?
Nie wien czy poziom życia w Japonii rośnie a z wklejonego wykresu można tylko zobaczyć, że takiego dołowania w bilansie handlowym w ostatnich latach , to Japonia nie miała od ponad 50 lat….. Dlaczego? Nie wiem a powinienem wiedzieć, ponieważ to może z tamtego kierunku przyjdzie kryzys czy bessa….
https://de.actualitix.com/land/jpn/japan-handelsbilanz-dollar.php
Dysonans zniwelowany. CBDO.
https://businessinsider.com.pl/waluty/kryzys-w-turcji-lira-najslabsza-w-historii/wgvjzf7
no coż, zawsze przyjdzie rachunek.