Znalazłem dwie interesujące informacje dobrze wpisujące się w dyskusję o relacjach sprzedawca – klient w sektorze inwestycyjnym.
Justin Fox zwrócił uwagę na stronach Bloomberga, że liczba indeksów rynkowych* w USA przekroczyła niedawno liczbę spółek notowanych na amerykańskich giełdach. Od 2010 roku liczba indeksów rynkowych zwiększyła się z około 250 do około 5000. W tym samym czasie liczba notowanych spółek utrzymywała się na tym samym poziomie – około 4000 (po około 40% spadku w latach 1995-2010). Wspomniane zjawisko pokazuje poniższy wykres:
Myślę, że podstawowym powodem wzrostu liczby indeksów rynkowych jest wzrost popularności inwestowania pasywnego oraz inwestowania nazywanego pasywnym. Mam na myśli rozwój konwencjonalnego inwestowania indeksowego (także przez notowane na giełdach fundusze: ETF-y) oraz rozwój inwestowania pasywnego z komponentem aktywnym czyli tak zwanego smart beta, nazywanego też inwestowaniem czynnikowym (factor investing). W tym ostatnim przypadku tworzy się indeksy spółek spełniających określone kryteria – na podstawie danych historycznych łączone z wyższymi stopami zwrotu. Na przykład spółki o niskim wskaźniku cena/wartość księgowa albo o niskiej zmienności. Fundusze indeksowe są popularnymi wehikułami do inwestowania czynnikowego.
Krach z lat 2008-2009 spowodował emocjonalne blizny u tysięcy inwestorów i potężne straty wizerunkowe sektora funduszy inwestycyjnych i funduszy hedge. W połączeniu z przekonaniem** o nadejściu okresu niskich rynkowych stóp zwrotu spowodowało to odejście od konwencjonalnego aktywnego inwestowania i wzrost zainteresowania wehikułami inwestycyjnymi o niskich kosztach. Jak łatwo dostrzec inwestowanie pasywne i inwestowanie czynnikowe dobrze wpisuje się w opisaną zmianę nastrojów.
Naturalną odpowiedzią sektora inwestycyjnego na nowe oczekiwania klientów było tworzenie funduszy indeksowych: szerokiego rynku, branżowych, segmentowych i opartych o kryteria czynnikowe (stosujące strategię smart beta). Ta odpowiedź nie była jednoznaczna – być może z powodu obawy o kanibalizm usług. Firmy inwestycyjne posiadające w ofercie drogie fundusze aktywnego zarządzania bały się oferować klientom tanie fundusze indeksowe bo obawiały się spadku przychodów. To może tłumaczyć potężny sukces gracza trochę z zewnątrz – Vanguard. Gdy stało się jasne, że nic nie zatrzyma rewolucji indeksowej sektor inwestycyjny wziął się do pracy i nadrabiania zaległego czasu.
Skoro klienci oczekują funduszy indeksowych i funduszy smart beta to sektor inwestycyjny im je dostarczy. Sektor inwestycyjny (jak każdy) nie przepada za konkurowaniem ceną więc chętnie konkuruje zróżnicowaniem oferty. To najprostsza droga do tworzenia nowych indeksów i nowych funduszy oraz nowych czynników i opartych o nich strategii. To drugie jest o tyle łatwe, że umiejętnie torturowane dane rynkowe zdradzą kolejne czynniki.
Cała idea indeksowej czy pasywnej rewolucji opiera się na dwóch filarach:
- niskich kosztach
- niższej aktywności inwestycyjnej zmniejszającej lukę behawioralną
Rozsądni inwestorzy bez problemu skorzystają z tych dwóch podstawowych dobrodziejstw rewolucji pasywnej. Na przykład gwałtowne rozmnożenie alternatywnych indeksów i funduszy indeksowych nie uniemożliwia amerykańskim inwestorom kupno w kilkudziesięcioletnim horyzoncie inwestycyjnym funduszu indeksowego S&P 500 Vanguarda z kosztami na poziomie kilku punktów bazowych.
Z drugiej strony mniej rozsądni inwestorzy przeniosą się ze skakania z jednej gorącej spółki na drugą, z jednego gorącego sektora na drugi na skakanie pomiędzy najgorętszymi funduszami typu smart beta. To co dzieje się w segmencie indeksowych ETF-ów potwierdza trzy uniwersalne zasady:
- każda strategia (i każdy wehikuł inwestycyjny) jest tak dobra jak jej użytkownik
- sektor inwestycyjny jest w stanie z każdej dobrej strategii uczynić narzędzie samookaleczania się inwestorów
- strategie i wehikuły inwestycyjne powinny być użytkowane zgodnie ze swoim przeznaczeniem
Dobrze pokazuje to kolejne zestawienie przedstawiające przeciętny okres trzymania w portfelu popularnych indeksowych ETF-ów:
Nie ulega wątpliwości, że duża część inwestorów wykorzystuje te wehikuły do krótkoterminowej spekulacji. Nie ma w tym nic złego tak długo jak nie spodziewają się, że dzięki handlowaniu indeksowymi ETF-ami korzystają z dobrodziejstw inwestowania pasywnego. Nie traktowałbym też powyższego zestawienia jako dowodu, że indeksowa rewolucja zboczyła z toru. Tak długo jak istnieje pokaźna grupa inwestorów wykorzystująca indeksowe ETF-y do długoterminowego, pasywnego inwestowania, tak długo wspomniana rewolucja ma sens. Być może przedwczesne były natomiast oczekiwania, że samo wprowadzenie pożytecznych narzędzi zmieni nastawienie emocjonalne inwestorów, z których wielu po prostu nie może zaakceptować przeciętnych stóp zwrotu. Nawet jeśli w długim terminie te przeciętne stopy zwrotu okazują się lepsze od wyników przeciętnego inwestora, który nie jest w stanie uzyskać rynkowych stóp zwrotu.
* Zarówno Justin Fox jak i Eric Balchunas, z którego danych korzystał Fox nie piszą wyraźnie, że chodzi o indeksy rynku akcyjnego. Nie ma to kluczowego znaczenia dla całości wywodu bo opiera się on na rosnącym trendzie liczby indeksów a nie na osiągnięciu konkretnego poziomu
** Piszę o przekonaniu bo przynajmniej na amerykańskim rynku akcyjnym okres 2009-2017 był bardzo korzystny dla inwestorów
1 Komentarz
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
SPDR SPY jest lepszym wyjściem dla intraday'owca niż emini.SPY przy kursie 239 i ticku typowym dla akcji czyli 1 cent ( prowizja dla kupna i sprzedaży również wynosi łącznie około 1 centa) jest atrakcyjny nawet przy tej mikroskopijnej zmienności.Wykonuje minimum 100 ticków dziennie vs maksymalnie 40 dla emini.