Romantyczna wizja spekulanta, który jest pełen przeczuć, intuicji, szóstych zmysłów jest bardzo pociągająca. Szczególnie jeśli nie do końca wiemy na czym polega nasza strategia. Brak zdefiniowanych kryteriów może kończyć się tym, że nazwiemy się graczem intuicyjnym, a w rzeczywistości jesteśmy co najwyżej graczem impulsowym. Reagujemy jak ameba na różne bodźce i impulsy, bez większej refleksji. Zaświeci się coś na ekranie – kupujemy. Albo sprzedajemy. W zależności od tego, co pojawiło się właśnie w naszej głowie.
Peter Brandt w Dzienniku profesjonalnego gracza giełdowego stawia tezę, która dla wielu osób (nawet tych związanych z rynkiem) może brzmieć kontrowersyjnie:
Podstawą strategii musi być założenie, że nie jest możliwe określenie z całą pewnością kierunku, w jakim podąży rynek.
Po takim stwierdzeniu można zacząć zastanawiać się, po co w takim razie zajmować się spekulacją, jeśli rynek porusza się losowo. Od tego momentu niedaleka droga do malkielowskiego błądzenia losowego na rynku i przekonania, że lepiej kupić i trzymać, bo w długim terminie … i tak dalej i tak dalej. Zwolennicy strategii kup i trzymaj wykładają się niestety na naszej zwykłej psychologii, która sprawia, że ciężko jest nam przetrzymać straty trwające zbyt długo i odbierające zbyt wiele z naszego majątku.
Dlatego aktywni spekulanci mający świadomość, że nie da się z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ określić kierunku, szacują zaledwie jego prawdopodobieństwo (https://blogi.bossa.pl/2016/10/04/prawdopodobne-wyniki/ ), a dodatkowo wspomagają się jeszcze narzędziami, które szybko każą wycofywać się w przypadku błędów.
Brandt pisze również:
Skuteczna strategia musi precyzyjnie definiować sytuacje rynkowe i odpowiednie na nie reakcje.
Co to oznacza? To proste. Spróbuj określić możliwe przyszłe zachowania rynku po zajęciu pozycji i reaguj na nie. Co zrobisz w przypadku, gdy twoja pozycja zacznie zarabiać? Co zrobisz, gdy wybicie nastąpi nie w oczekiwanym kierunku? Co zrobisz, jeśli zbyt długi będzie czas stagnacji w stosunku do założeń? Odpowiedzi na te pytania leżą w warunkach strategii. Jakiej wielkości ma być pozycja, kiedy uruchamiają się stopy, o jakie wartości i przy spełnieniu jakich warunków porusza się stop ruchomy, w jaki sposób ustalić parametry zleceń i wiele innych.
Jednym z powodów próby określenia przyszłości – jako spektrum prawdopodobnych wyników – jest zmniejszenie ryzyka podejmowania decyzji na gorąco i pod wpływem impulsu. W przypadku nieoczekiwanych strat nasze emocje mogą zablokować racjonalne myślenie i zaczniemy popełniać wszystkie te błędy, które popełnialiśmy jako początkujący – niezdolność do przyznania się do pomyłki, uparte trwanie przy stratach, pobożne myślenie, że sytuacja wkrótce ulegnie zmianie. Im większy stres tym większe prawdopodobieństwo, że błędy poznawcze zrobią sobie z naszego organizmu poligon doświadczalny.
Zbudowanie od początku strategii działania to zmniejszenie tego stresu, poprzez wdrożenie procedur i automatyzmów. Jeśli wiemy jak reagować w sytuacji zagrożenia mamy szansę skupić się na rozwiązaniu, a nie dopiero szukaniu tych rozwiązań.
Myślenie reaktywne w znacznym stopniu decyduje o tym, czy skupiamy uwagę i w wielu przypadkach działa na naszą korzyść. […] budowanie nawyków jest oparte na reaktywnym myśleniu […] nie musimy za każdym razem ponosić trudu związanego z podejmowaniem decyzji od nowa, możemy skorzystać z wyuczonych reakcji czy instynktów i automatycznie brnąć do przodu.
Psychologiczną koncepcję „myślenia reaktywnego” przybliża Charles Duhigg w książce Mądrzej, szybciej, lepiej. Dla wielu praktyków rynku pomysł ten nie jest niczym nowym. Wypracowaliśmy go przez lata doświadczeń. Wiemy, że lepiej reagować na zdefiniowane wydarzenia, niż uruchamiać myślenie „co też może to oznaczać”.
Wiemy też, że automat może wpędzić nas w kłopoty, jeśli zdarzy się coś nieoczekiwanego, czego wcześniej nie uwzględniliśmy w strategii. Z kolei nasze zaufanie do automatycznej strategii sprawi, że zareagujemy zbyt późno. Kilkakrotnie spotkałem się z opiniami, że automatyczne strategie pozwalają położyć nogi na stole, a pieniądze zarabiają się same. Gdy zaczynamy wchodzić w szczegóły i mówić o awariach sprzętu, błędnych danych, pomyłkach w kodzie wówczas zwolennicy handlu z drinkiem w ręku na leżaku, gdzieś w cieniu palmy tracą zainteresowanie. Wielu z nich wraca do romantycznego przekonania, że spekulacja to sztuka a nie rzemiosło.
O książce Mądrzej, szybciej, lepiej również na speculatio.pl
4 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Robi się ostatnio moda na książki o (tutaj dłuższa chwila namysłu, jak to ująć) technikach sprawniejszego myślenia. Jestem właśnie w trakcie "Myśl jak Sherlock Holmes" Konnikovej. Odnoszę jednak wrażenie, że to swoista galanteria, do naukowego szlifu Kahnemana daleko, choć barwnie.
To samo powiedziałabym o Duhiggu po przeczytaniu jego "Siły nawyku". Interesujące, szeroko i sprawnie autorsko opisane przykłady i raptem kilkanaście stron konkretu. Ale może niepotrzebnie marudzę, szukając książki rzeczywiście treściwej. Trzeba by znaleźć gdzieś na pawlaczu zakurzonego Kotarbińskiego z pożółkłymi stronami, a przemysł wydawniczy tak funkcjonować nie może 🙂
Masz racje, że wiele z tych książek to jest taki miszmasz. Ale ich plusem jest niezła bibliografia i podane źródła (w odróżnieniu od książek motywacyjnych, które różne badania przesiewają najczęściej przez bełkocik NLP naciągając to co jest im potrzebne)
Zgadzam się z mojego czytania również wynika, że różnej galanterii typu Konnikova jest na rynku trochę, a książka Kahnemana powinna leżeć na osobnej półce. Tutaj tez widać – jak w przypadku akcji nieraz – też czasem można znaleźć niedowartościowaną książkę – ksiązka Kehnamana to powinna kosztować np. PLN 1 tys a nie PLN 40:)
Zgodzę się również że na giełdzie warto myśleć poprzez algorytm i tak sobie właśnie brnąć do przodu zgodnie z algorytmem (dobrym czyli przeważnie skutecznym) i nie rozmyślać za dużo bo i tak się przeważnie niewiele więcej wymyśli niż podpowie względnie prosty algorytm.
Ale miejmy swiadomosc, ze taka jakość (i znaczenie) jak Kahneman to jednak pojawia sie rzadko. Więc w zalewie pseudoporadników zestawienia roznych badań i trendów jednak dają pewne orientacje o tym, co się dzieje.