Nie przepadam za sporem – analiza fundamentalna kontra techniczna. To dwa zupełnie odmienne podejścia do rynku. Niemniej, gdy słyszę analityków fundamentalnych krytykujących AT (lub ich wyobrażenie o AT) stawiam się od razu po stronie obrońców wykresologii. Choć sam mam ogromnie dużo zastrzeżeń do tego, jak czasami techniczna jest uprawiana.
Opis, który najlepiej opisuje moje postrzeganie AT dał w Alchemii finansów George Soros, choć często niektórzy uważają, że krytykował techniczne podejście.
Analiza techniczna zajmuje się badaniem wzorców zachowania rynku. Ma ona niewątpliwą wartość jako metoda przewidywania prawdopodobieństw, zawodzi natomiast w odniesieniu do faktycznego biegu zdarzeń.
Jeśli uprzemy się przy naiwnym podejściu do AT – sztuka prognozowania co się stanie na rynku – to w zależności od tego czy uważamy, że złożone systemy podlegają skutecznemu prognozowaniu czy nie, możemy zostać albo wyznawcą którejś z teorii próbującej opisać zachowanie rynku (np. elliottowskie fale) albo uznamy za Malkielem, że to wszystko jest losowe i nie ma sensu.
Ale jeśli zaczniemy szacować prawdopodobieństwa pewnych zdarzeń – kontynuacja trendu, wybicie z formacji stajemy w zupełnie innym miejscu. Jeśli jeszcze dodatkowo mamy świadomość, że w wielu przypadkach owo prawdopodobieństwo jest trudne do określenia, to sensownym rozwiązaniem może być podążanie za sygnałami, które się sprawdzają i odrzucanie tych, które się nie zrealizowały.
Stąd bliska droga do technik zakładających stosowanie stopów, zarządzania kapitałem, uwzględniania wielkości ryzyka w zależności od szacowanego prawdopodobieństwa. Nikt rozsądny nie będzie zaprzątał sobie głowy prognozowaniem ile wyniesie kurs akcji danej spółki na koniec roku, tylko będzie podążał za kursem, jeśli na rynku będzie realizował się założony wcześniej scenariusz.
W tym momencie dochodzimy do tego co widać w analizach fundamentalnych (ale również prognozach makro) i wycenach wartości. Wszak raporty nie pokazują prawdopodobnej wyceny, tylko precyzyjne. Do dwóch miejsc po przecinku. Czasem w raporcie podanych jest kilka wycen. Według metody jednej, drugiej i trzeciej. Czym to się różni od wyrysowania na wykresie licznych linii trendu i po fakcie udowadnianie, że najważniejsza okazała się ta, którą właśnie wykres przeciął lub od niej się odbił. Czym różni się to od naiwnego podejścia – dziś nie zadziałał RSI, tylko stochastic, więc zignorujmy przez jakiś czas wskazania tego pierwszego.
Ponownie do tego tekstu zainspirował mnie Nate Silver. W książce Sygnał i szum bardzo dużo miejsca poświęca on „udanym” prognozom. Czy to są te najbardziej trafne, czy może najbardziej precyzyjne, a może te bazujące na największej liczbie danych (czyli domyślnie najlepsze)?
Rząd publikuje co roku dane dotyczące 45 tysięcy wskaźników ekonomicznych. Podmioty prywatne produkują następne cztery miliony statystyk. Niektórzy ekonomiści ulegają pokusie miksowania tych danych i głoszenia wszem wobec, że powstała papka jest wykwintnym daniem. Od końca drugiej wojny światowej było tylko 11 recesji gospodarczych. Jeżeli model statystyczny ma wyjaśnić 11 zdarzeń, za pomocą 4 milionów punktów wsadowych, z pewnością wykryje wiele fałszywych relacji między poszczególnymi wskaźnikami.
Podobnie wyglądają strategie i systemy techniczne korzystające z dziesiątków warunków – zdefiniuj trend krótkoterminowy, średnioterminowy, długoterminowy; szukaj różnic i części wspólnych; jeżeli A to kup, chyba, że B = C wtedy sprzedaj. Dziesiątki parametrów i optymalizacji. Fundamentalista z kolei do swoich modeli wrzuci dziesiątki założeń. Od tych założeń, zależy wiele.
Pozostańmy na rynku przy ocenie prawdopodobnych zdarzeń, a nie wróżb, prognoz, przewidywań, wycen. Niby proste, ale ludzie (inwestorzy, media) uwielbiają proste komunikaty. Podanie szerokiej gamy możliwych wyników dla wielu oznacza brak wiedzy. Wybiorą tego, kto powie – w przyszłym roku będzie hossa. Na pewno. Bo 4 miliony wskaźników tak mówią.
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.