W jednym z pierwszych wywiadów po ogłoszeniu laureatów „ekonomicznej Nagrody Nobla” w 2012 roku zapytano profesora Alvina Rotha o opinię w kwestii kryzysu w strefie euro. Świeży zwycięzca „ekonomicznego Nobla” wykręcił się od odpowiedzi stwierdzając, że to nie jest dziedzina, w której posiada ekspercką wiedzę.
Alvin Roth miał rację. Jest wybitnym specjalistą ekonomii eksperymentalnej i ekspertem od projektowania rynków (tam gdzie tradycyjna wymiana rynkowa jest niemożliwa – na przykład w segmencie transplantologii). Nie specjalizuje się jednak w zagadnieniach makroekonomicznych. Zapamiętałem sobie tę reakcję Rotha bo bardzo rzadko eksperci w jakiejś dziedzinie rezygnują z autorytatywnego wypowiadania się w kwestiach z dziedzin pokrewnych.
Kilka tygodni temu, przy okazji historycznego zwycięstwa komputera w grze Go, Maclean’s przeprowadził wywiad z Geoffreyem Hintonem – specjalistą od sieci neuronowych. Zapytano w nim Hintona kiedy sztuczna inteligencja osiągnie poziom zbliżony do możliwości ludzkiego mózgu. Tak brzmiała odpowiedź profesora: Zajmie to dłużej niż pięć lat. Odmawiam prognozowania w dłuższym horyzoncie czasowym ponieważ nie sądzę, że można spoglądać w przyszłość dalej niż na pięć lat. Jeśli weźmie się pod uwagę postawione w przeszłości prognozy, takie jak przypisywana założycielowi IBM – Thomasowi Watsonowi* – opinia, że światowy popyt na komputery nie przekracza pięciu sztuk, to można dojść do wniosku, że wybieganie daleko w przyszłość z prognozami pozbawione jest sensu.
Geoffrey Hinton jest jednym z największych światowych ekspertów od sztucznej inteligencji. Jednym z ludzi najlepiej predysponowanych przez wiedzę i doświadczenie do kreślenia scenariuszy rozwoju tej dziedziny. Dostrzega jednak, że nawet jego kompetencje nie mają znaczenia w przypadku prognozowania w długim horyzoncie czasowym.
W wywiadzie FT Alphaville z Jimem Chanosem, o którym niedawno pisałem na Blogach Bossy, Matt Klein zapytał inwestora by wskazał jakąś spółkę z rynku niepublicznego, która jego zdaniem byłaby świetnym celem krótkiej sprzedaży (gdyby taka transakcja była możliwa). Jim Chanos wykręcił się od odpowiedzi na to pytanie. Dlaczego? Oto co powiedział: Cóż, krótka sprzedaż giełdowych spółek jest wystarczająco trudna więc nie sądzę bym mógł spekulować o spółkach, których akcji nawet nie mogę krótko sprzedać. Naturalnie na rynku niepublicznym jest kilka spółek, które sprawiają, że ja i inni ludzie się nad nimi zastanawiają, kilka modeli biznesowych, co do których do tej pory nie dałem się przekonać. Ale bez wnikliwego przeanalizowania wyników finansowych, tylko na podstawie prasowych spekulacji trudno jest wyrobić sobie opinię. Tak jak powiedziałem, zadanie jest trudne nawet wtedy gdy dysponuje się sprawozdaniem finansowym, które pozwala na zrozumienie sytuacji. W sytuacji gdy ma się dostęp tylko do opinii innych ludzi to jest naprawdę trudne. Nie podejmę się tego.
Jim Chanos uznawany jest za inwestycyjnego eksperta od znajdowania kandydatów do krótkiej sprzedaży. Można też założyć, że część spółek z rynku niepublicznego spełnia niektóre z kryteriów, którymi posługuje się by wybrać cele do bardziej wnikliwej analizy poprzedzającej decyzję o otwarciu pozycji. W tym przypadku uznał jednak, że nie dysponuje wystarczającymi informacjami by rzetelnie wskazać taką spółkę.
W każdym z opisanych wyżej przypadków mogliśmy zaobserwować ekspertów dostrzegających własne ograniczenia i wykręcających się od wyrażenia opinii, o której wiedzieli, że nie będzie tak wartościowa jakby sobie tego życzyli. Oczywiście dużo ważniejsza jest świadomość własnych ograniczeń w przypadku podejmowania konkretnych decyzji niż w przypadku wypowiadania się w kwestiach wykraczających poza granice kompetencji**.
Znanym przykładem świadomości własnych ograniczeń w procesie inwestycyjnym jest wypowiedź Warrena Buffetta o tym, że nie inwestuje w spółki technologiczne*** ponieważ nie rozumie ich modelu biznesowego. Ta wypowiedź często sprowadzana jest do zwykłego przyznania się Buffetta do totalnej niewiedzy w dziedzinie nowych technologii. Jak jednak argumentuje Henry Blodget wypowiedź „wyroczni z Omahy” ma głębszy sens. Buffett przypisuje swoje sukcesy inwestycyjne umiejętności znajdowania sensownie wycenianych dobrych spółek, przy czym dla Buffetta dobrych bardzo często oznacza dysponujących relatywnie trwałą przewagą konkurencyjną (inwestor nazywa ją fosą). Buffett wyjaśnił, że jego niechęć do inwestowania w spółki technologiczne wynika z dwóch czynników. Przewaga konkurencyjna spółek w tym sektorze wydaje się bardzo nietrwała – niepodważalny lider rynku może zostać zdetronizowany w bardzo krótkim czasie przez nowe przedsiębiorstwo. Bardzo trudno jest też z setek nowych firm w danym sektorze wybrać akurat tę, która osiągnie sukces a do tego kupić ją przy w miarę atrakcyjnej wycenie.
Można więc dostrzec, że sektor nowych technologii nie jest po prostu dziedziną, w której Buffett może zrobić duży użytek z czegoś co uważa za swoje najważniejsze kompetencje. Ten czynnik decyduje, że inwestor unika tego sektora. Taka umiejętność dostrzegania własnych ograniczeń i koncentrowania aktywności inwestycyjnej w dziedzinie największych kompetencji może się ukazać bardzo przydatna na rynku finansowym.
* Wydaje się, że słowa Watsona są błędnie interpretowane
** Nie mam wątpliwości, że jako bloger i aktywny użytkownik Twittera wielokrotnie złamałem tę zasadę
*** Ta zasada została naruszona kilka lat temu gdy Buffett zbudował dużą pozycję na akcjach IBM
3 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Zycie przynosi komentarz. zabawnyhttp://innpoland.pl/126043,ty-wciaz-bladzisz-a-oni-juz-nie-Wiedza-jaki-bedzie-kurs-euro-za-rok-i-koszty-pracy-w-niemczech-za-kwartal
*** zasada została naruszona – może delikatnie została naruszona:) nie myślę, żeby IBM było jakąś bardzo "technologiczną" spółką, której może bardzo zagrozić jakaś nowa technologia i zmienić dramatycznie zasady gry. W tym momencie IBM jest chyba niewiele bardziej "technologiczny" od np. Forda, któremu chyba niewiele zagraża nowa technologia w postaci np. aut elektrycznych, albo w postaci kapsuł transportowych ewentualnie stworzonych przez Elona Muska. Branża integratorów IT jest już chyba dosyć dojrzała chyba mala szansa tutaj na jakiś dramatyczny przełom który wszystko zmieni gwałtownie.
Efekt Krugera-Dunninga? 🙂