Nasze coroczne prognozy przyniosły nieco korespondencji mailowej, w ramach której pojawiło się pytanie z tytułu dzisiejszej notki.
Jeden z czytelników pozwolił sobie zakwestionować moje przekonanie o trzymaniu się akcji spółek paliwowych, które rekomendowałem na początku 2015 roku, a które okazały się – sektorowo – jedną z największych pomyłek ostatnich 12 miesięcy. Temperament polemiczny kazałby podkreślić, iż niemal wszystko w zeszłym roku okazało się mniejszą lub większą pomyłką, ale spór o sektor surowcowy wydaje się doskonałą okazją do podkreślenia jednej tezy, która szalenie rzadko przebija się na rynku zdominowanym przez marzenia o pobiciu… rynku.
Fakty są takie, iż spadki cen akcji spółek dywidendowych mają pozytywną cechę w postaci podniesienia stopy dywidendy. Obrazowo rzecz ujmując, jeśli mamy do czynienia z przypadkiem sponiewierania spółki przez rynek i jednoczesnym utrzymaniem lub lepiej podniesieniem nominalnej dywidendy w czasie przeceny, to spadek nominalny ceny akcji jest okazją do zakupów. Powodem jest czytelnie lepsza relacja pomiędzy zainwestowanym kapitałem, a zwróconą dywidendą niż w czasie, gdy akcje były drogie, a dywidenda nominalnie na podobnym poziomie.
Oczywiście gracze, którzy w swojej rynkowej przygodzie skupiają się tylko na cenie akcji nie będą zainteresowani tym punktem widzenia. Jednak spojrzenie na dywidendę w kontekście tego, co jest zwykle alternatywą dla akcji – lokata, dług czy pozagiełdowe możliwości generowania zysku np. rynek nieruchomości – powinno przekonać potrafiących liczyć stopy zwrotu. Osobiście nie miałbym nic przeciwko temu, żeby spółki tej klasy co Chevron czy Exxon były możliwie długo tanie jeśli tylko utrzymają prognozowane dywidendy.
Prawda jest taka, że pięcioprocentowa stopa dywidendy w świecie, w którym dług dobrej jakości nie płaci, a lokata w banku jest faktycznym sponsorowaniem banku i skarbu państwa, musi być szanowana. Zatem, na postawione w korespondencji pytanie, jak długo można być upartym najchętniej odpowiedziałbym słowem zawsze, ale poważnie traktując misję blogów odpowiem bliską mi tezą – da czasu, aż warunki nie ulegną zmianie, a rynek zaoferuje ciekawsze alternatywy przy podobnym poziomie ryzyka.
9 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Czym różni się inwestor długoterminowy od krótkoterminowego?
Długoterminowy to były krótkoterminowy, który nie zrealizował straty 😉
Prognoza miała byś na rok. Nie na 10 lat z założeniem usredniania w dół bo robią się coraz tańsze (atrakcyjniejsze 😉 )
Tak podchodząc do sprawy należało poczekać rok, przewidują że spadną i zapakować się wtedy na te dywidendę 5%.
Jak kupiłem rok temu to ta dywidenda nie jest dla mnie 5% ceny zakupu.
Traktując poważnie misje blogów nie powinno się zachwala staratnych pozycji i na siłę szukać argumentów na ich poparcie
Ja bym powiedział, że można być tak długo upartym jak długo starczy pieniędzy.
To powiedzenie w oryginale brzmiało inaczej – inwestor długoterminowy, to inwestor krótkoterminowy, któremu nie wyszło i w Polsce popularyzował je R. Nejman.
Uśrednianie jest również czymś innym niż kupno i czekanie na dywidendę.
Kolejna sprawa – gdzieś na blogach pisałem już, że uważam stop lossy za jedną z najbardziej przereklamowanych idei na giełdzie.
„Fakty są takie, iż spadki cen akcji spółek dywidendowych mają pozytywną cechę w postaci podniesienia stopy dywidendy.”
Moim zdaniem to najgorsze zdanie w całym tym blogu, a czytam go od wielu lat.
W sumie to cały wpis jest najgorszy, bo samo to zdanie w innym kontekście nie jest złe.
Możliwe, że nigdy nie padło, bo jest takie banalne.
Akcje jeść nie wołają, można trzymać do upadłego (słynne emerytalne L), zwłaszcza jeśli ktoś ma szeroki portfel spółek i ewentualne bankructwa jednych zostaną z nawiązką wynagrodzone przez dywidendy z bankruta (od kupna do bankructwa) i innych.
Adam, nie zapominaj o tym, że twardziele zazwyczaj sprzedają na samym dnie, to sprawdzone…
a u nas w biurze zawodników którzy kisili stratę nazywaliśmy inwestorami strategicznymi he he