Najnowszy raport MFW „Global Financial Stability Report” jest pięknym przykładem angielskiego powiedzenia be careful what you wish for.
W ostatnich dniach w sieci pojawił się raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego, z którego na pierwsze strony serwisów przebija się teza o zagrożeniach dla rynków związanych z iluzją płynności. MFW wskazuje, iż rosnące znaczenie high-frequency trading (HFT) miesza się dziś z coraz większą automatyzacją handlu i spadkiem znaczenia market makingu. Konsekwencją ma być właśnie iluzja płynności, która połączona z obserwowaną większą korelacją pomiędzy różnymi klasami aktywów owocuje specyficznym wzmocnieniem szoków rynkowych. Brzmi groźnie, ale jak prześledzi się argumentację MFW, to sprawa wydaje się stosunkowo czytelna.
MFW konstatuje, iż ostatnie skoki zmienności na rynkach uruchomione min. wydarzeniami takimi, jak wycofanie się Szwajcarów z bronienia kursu franka (styczeń 2015) czy skokowy wzrost rentowności amerykańskiego długu (październik 2014) były wywołane głównie spadkiem płynności, jakiej nie obserwowano – odpowiednio – w czasie kryzysu zaufania do strefy euro w okresie 2011-2012 i upadku banku Lehman Brothers. Kluczem do takiego zachowania rynków na być spadający udział w nim wielkich graczy, których pokryzysowe regulacje – od większych wymogów kapitałowych po zakaz tzw. proprietary tradingu – zwyczajnie wypchają z systemu.
Inaczej mówiąc, to co miało być lekarstwem na rynkowe szoki, a więc zakazy i związanie rąk największym spowodowało, iż ich miejsce zajęły inne podmioty, które nie są w stanie wypełnić luki, jaka pojawiła się w systemie i całość zdaje się być fundamentem pod jeszcze większe zamieszanie. Warto teraz sięgnąć po przykład chińskiej Kampanii Walki z Czterema Plagami, w ramach której nakazano wybijać masowo wróble wyjadające ziarna na polach. Spadek populacji wróbli spowodował, iż pola zostały zaatakowane przez owady, których wróble były naturalnymi wrogami. Podobny mechanizm obserwujemy dziś na rynkach, gdzie zła diagnoza sytuacji przed rokiem 2008 spowodowała pęd do nadmiernej regulacji po 2008 roku.
Rolę wróbla z chińskiej kampanii przypisano sektorowi finansowemu, który stał się kozłem ofiarnym całego zamieszania. Do dziś w prasie publikowane są różnego rodzaju bzdury w postaci przyczyn kłopotów gospodarczych w rosnącej finansjalizacji, które pozwalają przykrywać realne problemy, z jakimi nie potrafi poradzić sobie elita polityczna. Nie chcę sięgać szeroko po rodzime przykłady z bliskiej przeszłości, ale wszyscy wiemy, że konsekwencjami zmian w OFE jest faktyczna oraz postrzegana marginalizacja GPW i zerowy wzrost zabezpieczenia emerytalnego obecnego pokolenia 40-latków. Spodziewam się, że moda na regulacje i antyrynkowe fobie będzie trwała do czasu kolejnego kryzysu, po którym okaże się, że żaden z problemów nie został rozwiązany.
Polecam lekturę całego raportu MFW, ale leniwym głównie rozdział When Market Liquidity Vanishes (s. 31), w którym są fantastyczne wykresy pokazujące zmiany na rynku, jakie zaszły w pokryzysowym świecie.
44 Komentarzy
Dodaj komentarz
Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników. Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.
Czeka nas wybicie na WIG20?
[usunięty link do materiału absolutnie nie związanego z tematem. Drogi spamerze powstrzymaj się, GZ]
Hmm…
„Skokowy wzrost rentowności amerykańskiego długu [PAŹDZIERNIK 2015(sic!)]”
No cóż, mogę tylko pozazdrościć Autorowi stałego łącza z Niebem, ewentualnie współczuć, że tak wielkie nadzieje pokłada w tym, co mu podpowiada Wróżbita Maciej 🙂 🙂
@ ekonom
To się nazywa korekta obywatelska – poprawione – dziękuję.
Argument z GPW i OFE jest przezabawny. Czyli giełda, rzekoma „opoka wolnego rynku” nie może się rozwijać bez PRZYMUSOWEGO lokowania na niej publicznych środków? Coś do dupy ten wolny rynek! Rozmumiem że chodzi o dalszy dopływ środków na grę w „reszka ty przegrywasz, orzeł ja wygrywam”?
@ brysio
Pierwsza sprawa: dbamy tu o to, żeby pewne słowa nie pojawiały się na blogach. Komentarz powinien trafić do kosza.
Giełda może się rozwijać. Na świecie jest pełno rynków bez OFE i na nich również są hossy. Problem w tym, że pod osłoną walki ze spekulacją i bezpieczeństwem emerytów usunięto z polskiego rynku pieniądze i pozwolono, by polskie oszczędności pobudzały wzrost gospodarczy w innych regionach świata.
Polska od 1990 roku ma ciągle ten sam problem – próbuje zbudować kapitalizm bez prywatnego kapitału. Środki z OFE były pulą oszczędności, która mogła to robić. Postanowiono je przejeść i sprzedano to pod nazwą bezpieczeństwo emerytalnego, a giełdę zohydzano zdaniami typu „reszka ty przegrywasz, orzeł ja wygrywam”.
Wyjaśnię Panu coś. Ludziom takim jak ja OFE nie są do niczego potrzebne. Mamy wiedzę, środki i świadomość przymusu inwestowania, a bełkot o spekulacyjnych charakterze giełd zostawiamy lewicującym mędrcom, którzy obudzą się w wieku 67 lat w świecie bez oszczędności z emeryturą na poziomie dzisiejszych 500 zł.
Osobiście byłem ze swoimi oszczędnościami na rynku zagranicznym zanim szczątki z OFE tam trafiły, bo nie miałem złudzeń, co do przyszłości OFE. Nie chce mi się szukać teraz, ale przeszło 4 lata temu pisałem na blogu, że OFE zostaną zlikwidowane, kiedy politycy zapewniali, że ograniczenie składki jest czasowe. Wówczas WIG20 był w okolicach 2700 pkt. Dzisiaj jest na 2500 pkt. W tym czasie DAX zyskał blisko 100 procent.
„reszka ty przegrywasz, orzeł ja wygrywam” To zdanie po raz pierwszy usłyszałem w ustach nie żadnego lewaka, tylko przedstawiciela amerykańskiego estabilishmentu (bodajże jakiegoś prokuratora?) choć z pewnością było znane już wcześniej. I jest pan jego zwolennikiem skoro jak pamiętam z dyskusji popiera ratowania TBTF, a jednocześnie np. sprzeciwia się kontrolowaniu płac prezesów tych ratowanych z pieniędzy podatnika firm.
@ brysio
Nie jestem zwolennikiem ratowania TBTF – jestem zwolennikiem dostosowania narzędzi do sytuacji. W 2008 roku nie było innej drogi niż ratowanie sektora bankowego. Naprawdę w obecnym systemie nie ma innej drogi i nie będzie w przewidywalnej przyszłości. Chyba, że kraj ma populację owiec 4 razy większą od populacji ludzi, dostęp do morza i zamiłowanie do śledzi.
Prawda jest taka, że po 2008 roku nie zrobiono niczego, by ograniczyć rolę TBTF, tylko dano wiarę w to, że można wybić wróbla, żeby ocalić plony. Efekty widzimy na rynku i echa w raporcie MFW, który zaleca… powołanie licencjonowanych marketmakers, którzy dostarczą prawdziwej, a nie iluzorycznej płynności.
Żeby nie być gołosłownym cytat – zdaje się CFO – z Goldman Sachs po ostatnich wynikach „naprawdę, to na niektórych polach nie mamy konkurencji”.
A co do OFE. W Chile minimalna emerytura z nich właśnie wynosi jakieś 500 zł. I okazało sie że 2/3 ludzi nie zebrało kapitału nawet na nią. I państwo musi im dopłacać. TAK JAK DO ZUSU. Tyle że gigantyczne zyski zgarnęli właściciele OFE. Czyli znowu lewacy mieli rację: „Prywatyzacja zysków, socjalizacja strat”. To już wolę ZUS.
Co do tego jak rozwiązać problem systemu bankowego nie będę się wypowiadać. Kiedyś proponowałem powrót do tradycji, kiedy to głowy niewypłacalnych bankierów wystawiano przed ich kantorami 😉
@ brysio
Pisaliśmy tu już kiedyś z Grześkiem Zalewskim, że znajdujemy się w trudnej sytuacji, bo ustawiona narrację tak, że jak nie zgadzasz się z reformą reformy, to musisz być zwolennikiem OFE. Nie jestem zwolennikiem OFE. Nie składałem deklaracji o pozostaniu w OFE. Pamiętam czasy, w których rząd Millera próbował dobrać się do OFE i zabrać pieniądze tam zgromadzone, żeby budować drogi (pomysł Kaczmarka). Kwestią czasu było, aż przyjdzie kolejny czarodziej i zrobi to po swojemu,ale pod innym pretekstem. Teraz też mnie nie interesuje kontreforma OFE, bo za 20 lat będzie kolejna reforma emerytalna w postaci włączenia emerytur do budżetu państwa i zlikwidowanie tej fikcji pod nazwą ZUS. Naprawdę, rozmawianie o OFE dzisiaj jest rozmawianiem o zeszłorocznym śniegu. OFE są na równi pochyłej, a ZUS będzie.
@brysio
„W Chile ..” – źródło? Najlepiej nie polskich zwolenników likwidacji OFE, tylko oryginalne. Może być nie po angielsku.
jeszcze taka mała podpowiedz. Średni roczny dochod gospodarstwa domowego w Chile to 13 tys USD. To jedno z ostatnich miejsc wsrod krajów OECD. Polska ze swoimi 16 tys. nie jest o wiele lepsza.
Skąd ma byc niby ta emerytura?
„MFW, który zaleca… powołanie licencjonowanych marketmakers, którzy dostarczą prawdziwej, a nie iluzorycznej płynności.”
Dobre 🙂
BNS mający teoretycznie możliwość kreacji nieskończonej ilości pieniędzy rzucił recznik na ring i ma sobie z tym poradzić Jakis SuperMMM /MarioMarketMaker/ z nadania i skąd on weżmie te prawdziwą płynność skoro ta „najprawdziwsza” prosto z BC nie dała rady.
Co prawda może kreować płynnośc posługując się bardzo małym margin call-em tylko wielkość tej płynności jest limitowana zmiennością i w przypadku przekroczenia rubikonu płynność wysycha , a pozostają z tego tylko zobowiązania do uregulowania i ktoś ten bajzel będzie musiał posprzątać.
MOże MFW go zasponsoruje. NA jakiś czas wystarczy.
To jest tylko eskalacja regulacji , bo każda z nich wymaga by następna była o rząd większa co by na jakiś czas ustabilizować i przykryć czapą skutki poprzedniej.
@brysio
Jest dużo gorzej. Ok. 80% z owych „2/3” nie tylko nie osiąga emerytury minimalnej, ale nawet nie nabywa do niej prawa.
Patrz wykres na str. 32: http://www.bcentral.cl/conferencias-seminarios/seminarios/pdf/berstein_larrain_pino.pdf
@gzalewski
Nie chodzi tutaj o wysokość dochodu, bo przecież mówimy o stopie zastąpienia. Chodzi o to, że – podobnie jak w poprzednim systemie – połowa ludzi nie odprowadza składek albo odprowadza je nieregularnie.
Miało być nie-po-angielsku, więc proszę:
„La evidencia indica que una gran proporción de la fuerza de trabajo continua empleada en actividades independientes, en servicios domésticos o en calidad de asalariado en pequeñas empresas, ocupaciones donde la cobertura de la seguridad social no es continua. Adicionalmente, los afiliados asalariados han visto afectadas las densidades de sus cotizaciones como resultado de estar sometidos a problemas de subempleo y desempleo, que tienen comportamientos cíclicos y estructurales en la región. En definitiva, lo más probable es que una importante proporción de los afiliados termine calificando para pensiones asistenciales o mínimas con una enorme carga para el Estado. La reforma ha dejado caer en el presupuesto fiscal todo el peso del financiamiento de las garantías estatales (pensiones mínimas y asistenciales y el déficit de las fuerzas armadas) y el pago de la deuda previsional civil que debió hacerse explícita. Al no existir un impuesto específico para cubrir el déficit de la previsión (que ha significado por más de 20 años cifras de 5.7% del PIB), se han requerido de importantes ajustes fiscales.” 🙂
Źródło: http://repositorio.cepal.org/bitstream/handle/11362/5090/S017574_es.pdf?sequence=1
ale wysokość dochodu pokazuje, ze ludzie MUSZĄ mieć z czegoś odkladac. No sorry, jak ktos zarabia 10 dolarów, to jak ma mieć emeryture 100?
„W skrócie, jest prawdopodobne, że znaczna część członków zakończeniu kwalifikujących się do pomocy lub minimalnych emerytur z ogromnym ciężarem dla państwa.” {google translate 😉 }
No i czy odebranie kasy z prywatnych OFE to jakos poprawia. Jesli w Chile panstwo jest tak skuteczne jak u nas w prze…przaniu pieniędzy obywateli, to wlasnie tak będzie.
„ale wysokość dochodu pokazuje, ze ludzie MUSZĄ mieć z czegoś odkladac”
Czy coś się zmieni jeśli średni dochód wzrośnie dwukrotnie, a połowa ludzi nadal nie będzie odprowadzać składek? To jest właśnie bolączka systemu chilijskiego: niski poziom uczestnictwa w systemie (cobertura) oraz niska regularność płacenia składek (densidad).
http://irgendwo.salon24.pl/581767,system-emerytalny-w-chile
R. I. P.
Ciekawa jestem, czy któryś z polityków kiedykolwiek odważy się przyznać publicznie: współczesnego świata (a szczególnie krajów biedniejszych) po prostu nie stać na system emerytalny.
Powszechna emerytura to pewien eksperyment w dziejach ludzkości; eksperyment, który właśnie bankrutuje (niektórzy ludzie mają tego świadomość i sami ją wypracowują).
Jeden jest z tym problem: jak to uświadomić społeczeństwom posiadającym bierne i czynne prawo wyborcze 🙂 Można zacząć tak jak teraz się to robi: podwyższając wiek emerytalny.
„Jesli w Chile panstwo jest tak skuteczne jak u nas w prze…przaniu pieniędzy obywateli, to wlasnie tak będzie.”
Państwo to obywatele, a właściwie większość obywateli, która w ustroju demokratycznym podejmuje decyzje o skali opodatkowania i alokacji wydatków (np. odnośnie wysokości emerytur). Zmiany demograficzne oraz dynamiki zachowań społecznych wskazują, że przyszłe emerytury finansowane będą wyższymi podatkami (bogatsze grupy społeczne jako główne źródło dodatkowych przyszłych dochodów).
@investor_ts
„Czy coś się zmieni jeśli średni dochód wzrośnie dwukrotnie, a połowa ludzi nadal nie będzie odprowadzać składek?”
Tego nie wiemy, co się stanie. Ale jesli porozmawiasz u nas z ludzmi, którzy zarabiają 1500, to zobaczysz dlaczego nie oszczędzają/odprowadzają składek, jesli by musieli. Bo to raczej trudne.
@Jack
„Państwo to obywatele, a właściwie większość obywateli, która w ustroju demokratycznym podejmuje decyzje o skali opodatkowania i alokacji wydatków”
Chyba coś mnie ominęło w Polsce. Bo w Polsce państwo to urzędnicy/politycy, którzy po cichu bez konsultacji społecznych (albo w taki sposób, zeby je ominąć lub utrudnic) wprowadzają różnego rodzaju doraźne zapisy, bez większego celu długoterminowego. (i nie ciągnę dalej wątku politycznego, bo dotyczy to w tej chwili każdego ugrupowania).
” wskazują, że przyszłe emerytury finansowane będą wyższymi podatkami” – chyba, że te podatki będą wydawane nieefektywnie i się okaże na końcu, że „i tak nie mamy waszej kasy”.
@GZalewski
„w Polsce państwo to urzędnicy/politycy, którzy po cichu bez konsultacji społecznych (albo w taki sposób, zeby je ominąć lub utrudnic) wprowadzają różnego rodzaju doraźne zapisy, bez większego celu długoterminowego.”
Polska nie jest tu wcale jakimś wyjątkiem, ponieważ w wielu innych krajach urzędnicy/politycy także wykazują podobne zachowania – to zjawisko jest niejako organicznie wpisane w życie społeczne. Naprawdę istotne jest tylko to, że dopóki grupa rządząca reprezentuje wypadkową interesów społecznej większości biorącej aktywny udział w procesie wyborczym, dopóty pozostaje przy władzy. Jeśli znaczna część społeczeństwa nie bierze udziału w wyborze swoich przedstawicieli to oznacza to, że albo nie ma dzisiaj na kogo głosować (potencjalni kandydaci reprezentujący określone interesy zawsze się jednak w końcu pojawią), albo też ich obecna sytuacja ekonomiczno-życiowa nie zmusza ich do aktywnego angażowania się i dokonywania politycznych wyborów.
A ponieważ jak to niedawno przedstawiono w analizie OECD dt. Polski:
„Według prognoz opublikowanych w nowym raporcie OECD, odsetek ludzi starszych (określony jako stosunek liczby osób powyżej 65 roku życia do liczby osób w wieku 20-64 lat) wzrośnie niemalże trzykrotnie z 22% w 2012 r. do 63% w 2050 r.”
http://oecd.org/newsroom/promowanieduszejaktywnocizawodowejjestniezbdnymwarunkiemdlaprzyszegodobrobytuwpolsce.htm
a w raporcie CEED dt. migracji wskazano m.in. że, „Poland should allow the entry of nearly 800,000 immigrants by 2020. This would enable maintenance of the current ratios between active and passive persons in the labour market” (podkreślono przy okazji nierealistyczność tego postulatu),
http://ceedinstitute.org/upload/files/fba9e443c1a0be511e193d2750dcedeb.pdf
to można przypuszczać, że troska obywateli (głównie seniorów) odnośnie ich interesów odbije się na kształcie życia politycznego i przyszłych decyzjach gospodarczo-ekonomicznych w Polsce.
@ Jack
Politycy mogą robić dobrze wyborcom tak długo, jak długo będą mieli czym finansować fanaberie. Grecy też wybierali polityków, którzy im dawali renty i emerytury, które finansowano długiem. Pożyczający powiedzieli thanks i greckie emerytury już nigdy nie będą takie, jak były niezależnie od tego, kogo wybiorą sobie Grecy i jak agresywny system podatkowy zbudują. Większość Greków nigdy w życiu już nie osiągnie statusu majątkowego, jaki miała przed obecnym kryzysem. Grecja spadła do ligi krajów rozwijających się i potrzebuje pewnie dekad na powrót do grona krajów rozwiniętych. Z punktu widzenia średniej przebywania na emeryturze – w Grecji było to około 14 lat – większość czeka zwyczajnie niższy poziom życia już na zawsze.
@ Jack
„(…) przyszłe emerytury finansowane będą wyższymi podatkami (bogatsze grupy społeczne jako główne źródło dodatkowych przyszłych dochodów).”
Wyższe opodatkowanie konsumpcji da jej spadek i finalnie spadek wpływów budżetowych. Wyższe opodatkowanie pracy da kolejne miliony na emigracji (lub emigracji wewnętrznej: w szarej strefie i na śmieciówkach). „Bogatsze grupy społeczne” są zaś najbardziej efektywne w unikaniu opodatkowania i to się nie zmieni.
Żyjemy w świecie mobilności siły roboczej. To oznacza, że rządy – a wszystkie będą miały problem z systemami emerytalnymi* – będą konkurować między sobą o młodych i wykwalifikowanych, o tych, którzy mogą zapewnić wpływy do budżetu. Z pewnością ta konkurencja nie będzie polegać na podwyższaniu opodatkowania.
* nawet Szwajcarzy:
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,17780372,_FT___Szwajcarski_system_emerytalny_moze_zbankrutowac.html?biznes=local#BoxBizLink
Jedyna nadzieja w inflacji i niewydolności służby zdrowia.
@ _dorota
„„Bogatsze grupy społeczne” są zaś najbardziej efektywne w unikaniu opodatkowania i to się nie zmieni.”
Zmiany demograficzne wymuszą na rządach poszukiwanie dodatkowych źródeł opodatkowania. W Polsce przyszłość należy do rosnącej roli różnych podatków od kapitału i podatku katastralnego (np. 0,5%-0,6%) dla np. nieruchomości o wartości powyżej 1 mln, a jeśli bogaty Kowalski posiada kilka nieruchomości wartych mniej niż 1 mln to ich sumaryczna wartość przekroczy np. ten 1 mln i stawiać go będzie wśród płacących podatek. Tak więc jest sporo nowych możliwości i źródeł na finansowanie wyższych przyszłych wydatków.
„Jedyna nadzieja w inflacji i niewydolności służby zdrowia.”
Składka zdrowotna ma docelowo wzrosnąć powyżej 13%. To także skutek zmian demograficznych i wynik rosnących potrzeb społecznych. Poza tym Polska ma obecnie patologicznie niskie wydatki na służbę zdrowia – ten stan jest nie do utrzymania w dłuższym okresie.
@ astańczak
„Grecy też wybierali polityków, którzy im dawali renty i emerytury, które finansowano długiem.”
Kryzys w Grecji oraz w innych krajach EZ spowodowany był/jest niemiecką polityką nadwyżki handlowej. Efektem tej polityki były rosnące deficyty państw EZ oraz bańki finansowo-gospodarcze generowane przez napływający kapitał pochodzący z niemieckich nadwyżek alokowanych w krajach EZ. Do tego dochodzi wspólna waluta i niedostosowanie kursu wymiany do poszczególnych gospodarek krajów EZ. Po bankructwie Grecji (niemieccy wierzyciele próbują temu przeciwdziałać, a niemieccy politycy chcą uniknąć precedensu) i prawdopodobnym wyjściu Grecji ze EZ, kraj ten dość szybko powinien zacząć odrabiać zmarnowany okres ostatnich kilku lat.
@ _dorota
„Wyższe opodatkowanie pracy da kolejne miliony na emigracji (lub emigracji wewnętrznej: w szarej strefie i na śmieciówkach)”
Podałem link do raportu dotyczącego m.in. emigracji z Polski w ostatnich kilku latach. Ponad 75% emigrantów wyjechało z kraju nie z powodu wysokości podatków, ale z powodu zbyt niskich wynagrodzeń. Wyższe płace i lepsze warunki socjalne dla pracowników to fundament rozwoju gospodarki w długim okresie. W Polsce w ostatnich latach udział płac w rosnącym PKB sukcesywnie malał i to przy rosnącej wydajności pracy. Pracodawcy stali się głównymi beneficjentami wzrostu gospodarczego i to kosztem pracownika.
@ Jack
Skoro w to wszystko wierzysz, to pozostaje nam tylko czekać, na realizację twoich fantazji.
@ Jack & astanczak
„Kryzys w Grecji oraz w innych krajach EZ spowodowany był/jest niemiecką polityką nadwyżki handlowej. Efektem tej polityki były rosnące deficyty państw EZ oraz bańki finansowo-gospodarcze generowane przez napływający kapitał pochodzący z niemieckich nadwyżek alokowanych w krajach EZ”
Do kredytu/długu, jak do tanga, trzeba dwojga. Mnie bankierzy mogą na kolanach prosić, bym wziął nowy kredyt i najwyżej psami poszczuję 🙂
ale Grecja tak nie podchodziła do tematu.
Niemcy są hipereksporterem i robią wszystko, by promować swój ten swój hipereksport, nawet za cenę stworzenia nierównowagi handlowej, która przekracza granice zdrowego rozsądku.
Ale twierdzenie, że Grecja niewinna bo tylko „brała, gdy dawali” jest niestety brakiem szacunku dla postawowych faktów i elementarnych zasad obchodzenia się z długiem.
Twierdzenie, że winna tylko Grecja, albo tylko Niemcy, jest jak sugerowanie, że moneta ma tylko awers lub tylko rewers.
W tej sprawie nie ma niewinnych, choć niektórzy (Niemcy) udają, że są czyści jak łza…
@dorota
„* nawet Szwajcarzy:”
Przezabawny artykuł.
Pewnie już zaczynają rejestrować się w ZUS-ie 🙂
Ogólnie artykuły o Szwajcarii są jakby ich autorzy pisali o Yeti.
1.Broń posiadają i się jeszcze nie wybili – niesłychane.
2.Złoto maja i nie biednieją – niesłychane.
3.Waluta im się umocniła – niesłychane przecież zbiednieją szaleńcy bo nie będą mieć pracy 🙂 .
4.Odrzucili podwyżkę płacy minimalnej – niesłychane.
itd itp.
Może powinni opodatkować się z 80% byliby bogatsi i artykuły zaraz byłyby pisane w duchu linii partii 🙂
a jednak paradox:
Wszelkiej maści obrońcy biednych,dyktatorzy, eurokraci tworząc swoje pomysły na raje dla swych poddanych krytykując powyższe nie wahają się jednak ani chwili by wysyłać zaskórniaki do kraju bedącego zaprzeczeniem tego co głoszą i wdrażają u siebie.
Schiza jakaś czy cuś ???
@ ekonom polityczny
Chodzi o przyczynę pierwotną greckiego kryzysu, a tą jest niemiecka polityka nadwyżki handlowej. A określone postawy behawioralne Homo sapiens i wypływające z nich konsekwencje są już tylko kwestią drugorzędną.
@ Jack
Pozostaje Ci jeszcze tylko wyjaśnić mały drobiazg: jak to się stało, że przyczyną pierwotną greckiego kryzysu jest niemiecka polityka nadwyżki, ale w 2010-11 na starcie greckiego kryzysu to francuskie banki + belgijska Dexia były największymi wierzycielami Grecji i już możesz się ogłosić ekonomicznym guru Europy 🙂
PS. Drodzy BOŚowcy! Zróbcie wreszcie coś z tymi strasznymi numerami Captcha. Są totalnie nieczytelne. Przeciętnie wbijam je po 5-6 razy, zanim wpiszę prawidłowy, a żeby odróżnić zero od litery O trzeba chyba doktoratu z kaligrafii!!!
@ Pit
Funduszom przychodzi teraz działać w wyjątkowych warunkach niskich bądź nawet ujemnych stóp procentowych – szczególnie fundusze emerytalne na tym cierpią (nie we wszytko mogą inwestować). Tak więc sytuacja typowa nie jest i kiedyś pewnie wróci do normy; stąd artykuł o długi terminie na pewno nie mówi.
Ale coś jednak w tym biznesie emerytalnym nie gra fundamentalnie: założone stopy zwrotu nawet w warunkach „normalnych” są trudne do osiągnięcia. Trzeba to ludziom jakoś powiedzieć: nie będziesz pracować 30 lat a potem 30 lat opalać się na Florydzie, to niemożliwe do sfinansowania.
Ludzkość wraca do normy: praca aż do samej śmierci lub życie z uskładanego (czasem przez poprzednie pokolenia) kapitału.
I to tak między wierszami czytam w tego typu artykułach.
A tak już zupełnie offtopicowo: z moich obserwacji wynika, że emerytura całkowicie degraduje psychicznie. Za tym idzie degradacja fizyczna. Człowiek musi mieć coś do roboty, żeby funkcjonować zdrowo.
„lub życie z uskładanego (czasem przez poprzednie pokolenia) kapitału.”
Jeszcze zależy jaką miara sie ten kapitał liczy.
A to zależy od BC i to czasami nie od rodzimego.
Przykłąd jednego kraju zwanego zieloną wyspą . PKB rośnie przez 7 lat od kryzysu 2008 powyżej średniej światowej liczone rodzimą miarą, a jego waluta /miara/ tanieje kilkadziesiąt procent w stosunku do aktualnej miary globalnej bedącego wynikiem polityki globalnej .
Pytanie: rozwijamy się czy biedniejemy?
ŻAdne procenty nie pomogą , ani następujący po nim ewentualny wzrost z niskiej bazy.
NA tym cierpieć muszą także i systemy emerytalne bo co prawda jest dywersyfikacja aktywów , ale rzadko dywersyfikacja miary o którą oparta jest ich wycena , a w tej materii kto silniejszy ten pożera słabszego co ładnie przez ostatnie lata widać.
_dorota
„praca aż do samej śmierci lub życie z uskładanego (czasem przez poprzednie pokolenia) kapitału.”
Z pracą do końca życia też jest trochę problemów:
1) Praca coraz bardziej staje się dobrem luksusowym. Im dalej w przyszłość tym dostęp do tego luksusu będzie malał. Pracownik-człowiek stanowi bowiem jeden z podstawowych czynników wpływających na wysokość kosztów pracy. Automatyzacja i robotyzacja lub też przeniesie np. produkcji do biednych krajów oferujących tanią siłę roboczą stają się tu więc znakomitym sposobem na zredukowanie tych kosztów.
2) Rząd może wydłużyć wiek emerytalny i umożliwić przechodzenie na emeryturę w wieku 100 lat, ale naprawdę istotny jest przecież realny wiek przechodzenia na emeryturę, który często jest dużo niższy niż ten ustawowy.
3) Wydłużenie wieku emerytalnego pociąga za sobą wymóg wprowadzenia głębokich zmian w przepisach kodeksu pracy oraz wzmocnienia roli instytucji państwa stojących na straży ochrony praw pracowniczych. Powstaje asymetria w relacjach pracownik-pracodawca. Starszy pracownik wymaga bowiem większej ochrony prawnej w relacjach z pracodawcą. To może oznaczać znaczne ograniczenie swobody prowadzenia działalności gospodarczej przez przedsiębiorcę i niejako automatycznie zwiększa koszt prowadzenia tej działalności. Skutkiem dla gospodarki jest zmniejszenie jej konkurencyjności.
4) Starsi pracownicy mogą znaleźć zatrudnienie przede wszystkim w sektorze usług, którego rozwój zależy głównie od popytu. W starzejącym się społeczeństwie wygenerowanie odpowiednio wysokiego popytu i konsumpcji nie jest takie proste. Wymagać to będzie wprowadzenia odpowiednich mechanizmów i nakładu środków finansowych wspomagających popyt i konsumpcję.
5) Starsi pracownicy są mniej wydajni, wymagają np. dłuższych zwolnień chorobowych, dłuższych okresów rehabilitacji itp. To także wpływa na wysokość kosztów pracy (konieczność podwyższenia składek).
” moich obserwacji wynika, że emerytura całkowicie degraduje psychicznie. Za tym idzie degradacja fizyczna.”
To nie emerytura degraduje psychicznie i fizycznie lecz biologiczne starzenie się organizmu. Na przykład miażdżyca lub nowotwory prostaty w przypadku mężczyzn po 60 wieku życia dotyczą większości populacji. Po 40 roku życia zaczyna się już szybka jazda w dół i niewiele można na to poradzić, nie zmieni tego faktu ilość godzin, jakie telewizja poświęci na programy pokazujące i promujące przypadek jurnego i pełnego wigoru staruszka. Ciekawiej i uczciwiej byłoby przedstawić stan zdrowia większości populacji z tej grupy wiekowej.
ad 1. MOge prosic o wytlumaczenie. Takie logiczne. Bo ja prosty człowiek jestem.
„Praca coraz bardziej staje się dobrem luksusowym. ” – dobra
„Automatyzacja i robotyzacja lub też przeniesie np. produkcji do biednych krajów oferujących tanią siłę roboczą”
Znaczy rozumiem to tak – w krajach wysoko rozwiniętych bezrobocie jest najwyższe na świecie bo praca jako dobro luksusowe jest w Chinach, Bangladeszu, Polsce itp…
Z kolei u nas problemu z pracą nie ma, bo wlasnie jesteśmy tanią siłą roboczą.
Dobrze kombinuję?
@ Jack
Wychodzę z założenia, że istotne przesunięcie wieku przechodzenia na emeryturę da silny pozytywny efekt fiskalny umożliwiający obniżenie narzutów podatkowych na pracę a więc i kosztów pracy (z takiego założenia zresztą wychodzą ustawodawcy, są symulacje).
Obniżenie kosztów pracy poprawiłoby sytuację nie tylko starszych pracowników, ale także ich. Praca stanie się znacznie bardziej „dostępna”.
Oczywiście dla zbilansowania systemu niezbędne jest ograniczenie przywilejów emerytalnych. Gruntownie fałszywa koncepcja „praw nabytych” wymaga zdeszyfrowania i odrzucenia.
„Praca coraz bardziej staje się dobrem luksusowym”
W świecie wysokiego opodatkowania pracy – tak! Tym bardziej jest pilna potrzeba zmiany tego systemu.
Alternatywą dla głębokiej przebudowy systemów emerytalnych jest narastanie zjawiska „ludzi zbędnych” (wysokie koszty pracy wypychają na margines całe pokolenia). Pomijając względy moralne – to zjawisko zbyt niebezpieczne, żeby nie próbować mu zapobiegać. „Ludzie zbędni” wyposażeni w prawa wyborcze mogą przeorać scenę polityczną w kierunku, którego nie chcielibyśmy zobaczyć.
Jeszcze uwaga na temat „ludzi zbędnych”. Problem nie jest nowy w historii naszej cywilizacji; występowały już takie zjawiska jak niedobór środków produkcji. I były różne sposoby na zagospodarowanie tych, dla których „ziemi nie stało” *. Rekonkwista, krucjaty, ekspansja kolonialna. Teraz takich sposobów nie widać.
*
„Ziemia jest mała. Wiele jest mórz.
Dla nas ziemi nie stało,
Tedy nie obcym a sobie służ,
Ruszaj naprzeciw sztormów i burz,
Gdy w sercu poczujesz śmiałość.
Ziemię ma bogacz i dzierży ją pan,
Dla nas ziemi nie stało,
Diabłu pozostaw ugorny łan,
Zmień na rycerski niewolny stan
Gdy mórz Cię woła wspaniałość!”
Zbędnych już nie da się wypchnąć na morza 🙂
@ dorota
Narastanie zjawiska „ludzi zbędnych” zapewne i tak nas nie ominie, czy będziemy obniżać koszty emerytalne czy nie.
Od wielu lat w krajach rozwiniętych kurczy się rynek prostych prac, wpierw wywożony do krajów mniej rozwiniętych, obecnie zagrożony także przez postęp w robotyzacji.
Część populacji nie jest w stanie wykonywać innych niż proste prac. Braki w wykształceniu można nadrobić, ale braków w inteligencji własnej niestety nie. Nie wszyscy rodzą się Einsteinami, ale wszyscy chcą jeść i być szczęśliwi, a bez pracy, przynoszącej jakiś dochód, raczej trudno być szczęśliwym – potrafią to jedynie nieliczni. I to będzie kiedyś poważny problem: co mają robić ci, którzy nie nadają się do innych niż proste prac?
Nie mam wątpliwości, że w przyszłości powstaną nowe, nieznane nam dziś miejsca pracy. Kto 40-50 lat temu podejrzewał, że będzie praca np. jako projektant systemów informatycznych albo inżynier biotechnolog?
Z tymi nowo powstającymi miejscami pracy w nowych zawodach jest jednak jeden problem: zazwyczaj wymagają one solidnego wykształcenia i nie są dla wykonawców prostych prac…
@ all
Wydaje mi się, że pomijacie pewną zmienną. Starzenie się społeczeństw buduje nową gałąź gospodarki, która rozciągnie się od specjalizowanej medycyny, bo całkiem proste zajęcia. Człowiek 90-letni nie jest komputerem kwantowym i nie wymaga wiedzy inżynieryjnej do swojej obsługi, ale takich ludzi będzie całkiem sporo na świecie.
Do specjalizowanej medycyny potrzeba dużych pieniędzy. Problemem więc będzie opłacanie kosztów leczenia:
– państwa mniej bogate tego nie zrobią bo nie będzie ich na to stać;
– osoby biedne nie będą w stanie sfinansować sobie leczenia.
Myślę więc, że nie będzie jakiejś szczególnie dużej ilości wysoko płatnych miejsc pracy do leczenia schorowanych starych ludzi. Co więcej w tym zakresie da się jeszcze bardzo wiele osiągnąć za pomocą robotyzacji/automatyzacji (np. algorytm wykrywa nowotwór na danych z tomografu zamiast wykształconego technika). Będą więc raczej potrzebni ludzie do podstawowej opieki- ale to znów są miejsca pracy o niskich zarobkach i takimi zapewne pozostaną.
@ astanczak
„Starzenie się społeczeństw buduje nową gałąź gospodarki, która rozciągnie się od specjalizowanej medycyny, bo całkiem proste zajęcia.”
Z pewnością jakieś nowe miejsca pracy powstaną dla 70-80-latków. Ale na razie ich zbytnio nie widać np. ani w Japonii ani w Portugalii – dwóch krajach o szybko starzejących się populacjach (w przypadku Portugalii emigracja młodych wzmacnia negatywne trendy w gospodarce).
https://pbs.twimg.com/media/CDIPCKuW8AESvxD.png
https://pbs.twimg.com/media/CDH8YlxWAAIu1oj.png
„Do specjalizowanej medycyny potrzeba dużych pieniędzy.”
W przypadku starzejącego się społeczeństwa nie da się uniknąć wzrostu wydatków na służbę zdrowia, a tym samym dużo wyższych podatków.
https://pbs.twimg.com/media/CDL3NPrXIAAL8yj.jpg
https://pbs.twimg.com/media/B1nVHgMIAAA64W4.png:large
@Jack
„To nie emerytura degraduje psychicznie i fizycznie lecz biologiczne starzenie się organizmu. Na przykład miażdżyca lub nowotwory prostaty w przypadku mężczyzn po 60 wieku życia dotyczą większości populacji. Po 40 roku życia zaczyna się już szybka jazda w dół i niewiele można na to poradzić, nie zmieni tego faktu ilość godzin, jakie telewizja poświęci na programy pokazujące i promujące przypadek jurnego i pełnego wigoru staruszka. Ciekawiej i uczciwiej byłoby przedstawić stan zdrowia większości populacji z tej grupy wiekowej.
Moim zdaniem zbyt zarysowany zbyt czarny obraz. Myślę, że warto zwrócić uwagę na przykład na Szwecję. Według jednego z raportów ONZ dotyczącego jakości życia seniorów kraj ten znalazł sie na pierwszym miejscu. Jednocześnie Szwecja słynie z wysokiej aktywności zawodowej społeczeństwa a także właśnie seniorów. Przecież nikt nie każe zaharowywać się na emeryturze. Można łączyć pracę w wymiarze przynoszącym korzyści dla zdrowia, także psychicznego, z odpowiednią polityką opiekuńczą i socjalną państwa. Ciekawe, że najwyższa aktywność zawodowa seniorów w Europie jest w krajach wysoko rozwiniętych gdzie generalnie koszty pracy są wysokie, np. Skandynawia.
Nie wiem czy praca jest dobrem luksusowym bo w Polsce w wielu miastach leży ona na ulicy. Nie każdemu tylko opłaca sie schylać po te luksusowe dobro.
Obwinianie Grecji lub Niemiec o zaistniala sytuacje z pominieciem glownej przyczyny jest
niedorzeczne. Problem jest natury strukturalnej u podloza ktorej lezy waluta € oraz UE
jako rozdzielnik kasy.
Ogolnie 99,9% ludzi interesujacych sie ekonomia opacznie widzi sprawe eksportu oraz „korzysci” z niego plynancych.
Przyklad Grecji i Niemiec idealnie nadaje sie do odwirowania kontrastu korzysci opartych dla jednych o import, dla drugich o eksport.
Grecy sa beneficjentem niemieckiej technologii i pracy. Dzieki unijnym pieniadzom korzystali z importu dobrodzeijstw za free.
Niemcy mieli przywilej dyscyplinowania sie, innowacyjnosci technologicznej itp. itd.
Ich eksport byl w pewnym stopniu mozliwy dzieki obnizaniu kostow produkcji i wynagrodzen.
( temat porownywania wysokosci wynagrodzen pomiedzy poszczegolnymi panstwami to osobny i dosyc dlugi rozdzial, dlatego pomijam )(faktem jest natomiast zdecydowany spadek sily nabywczej w DE od czasu wprowadzenia € ).
Nieco odmiennym przykladem odnoszenia korzysci z importu sa USA. Dzieki wprowadzeniu $ w role waluty rezerwowej i rozrachunkowej w handlu zagranicznym, korzystali z sily dolara i wlasnej drukarki. Dlatego dane im bylo finansowanie niemal kazdej dziedziny nauki i technologi do stopnia swiatowego lidera z militariami wlacznie.
W dalszym etapie zdolali wyeksportowac pokazna czesc swego zadluzenia za granice, co tez jest przejawem pasozytowania na innych organizmach.
Jak powinien wygladac wlasciwie model produkcyjno-gospodarczy?
Zwyczajnie, na zasadzie produkcji ( w ramach danego kraju ) na zaspokojenie wlasnych potrzeb oraz nadwyzke potrzebna do wymiany towarowej np. technologie za energie.
W skrocie: kto nie pracuje, nie jest innowacyjny, nie jest zdyscyplinowany, niech zyje na poziomie adekwatnym do wlasnego wysilku.
Wtedy innym okiem zagranica bedzie patrzec na produkty wysokoprzetworzone.
Oczywiscie taki model wymaga miedzy innymi powrotu go uszczelnienia granic i wprowadzeniu zasady: ” kto nie pracuje niech nie je”.
Caly mechanizm wspolnoty europejskiej z zamulaczem wody jakim jest wspolna waluta , jest niestety odwrotnoscia tego co opisalem. Jest to socjalizm najwyzszej jakosci z nomen omen komisarzami ( tacy kojarza mi sie Rosja i ZSRR ) na czele.
Dziwne, ze ludzie mieniacy sie neoliberalnymi tak latwo przymykaja oko na to co lezy u podstaw.
Schiza jakas czy cus ?
@Klondike
„Nie wiem czy praca jest dobrem luksusowym bo w Polsce w wielu miastach leży ona na ulicy. Nie każdemu tylko opłaca sie schylać po te luksusowe dobro.”
Uwielbiam takie komunały, wypowiadane przez ludzi, którzy prawdziwy rynek pracy dla zwykłych ludzi oglądają z „okien swoich Mercedesów…”
To ja poproszę o adres kilku tych ulic, na których rzekomo praca leży.
Tak się składa,że moja żona właśnie jest na 3-miesięcznym wypowiedzeniu…
@ekonom polityczny
W każdym większym mieście można coś znaleźć za grosze, na umowy śmieciowe. Tylko nie wiem jak coś takiego można nazywać dobrem luksusowym.
A rynek pracy swego czasu dobrze poznałem zmieniając adres zamieszkania ze względu na pracę ponad 10 razy w Polsce i za granicą (w samej Warszawie mieszkałem w trzech różnych miejscach). Inna sprawa, że taka mobilność w granicach kraju dla większości Polaków jest nieopłacalna bo mamy bardzo złą relację zarobki – koszty najmu mieszkania. Dla wielu wciąż najlepszą opcją jest wyjazd za granicę w takiej sytuacji. To też mobilność aczkolwiek może nie taka, o którą chodzi rodzimym pracodawcom.
@ekonom polityczny
Co do mercedesa to w ten sposób sie jego nie dorobiłem. Co prawda pracując za granicą było już mnie stać na używanego mercedesa ale szkoda mi było kasy na samochód i do pracy jeździłem rowerem. Prawo jazdy mam, zdałem za czwartym podejściem dokładnie 20 lat temu ale do tej pory już zapomniałem jak się prowadzi samochód. Zresztą musiałbym najpierw wymienić prawo jazdy bo mam jeszcze te stare kartkowe z przed wymiany. Ale jakbym się uparł to mógłbym sobie kupić mercedesa. Wolę jednak rower.
„To ja poproszę o adres kilku tych ulic, na których rzekomo praca leży.”
Problemem nie jest brak pracy, ta rzeczywiście leży i czeka.
Kwestia jest czy jest ekonomicznie uzasadniona.
Problemem jest brak płacy płatnej, adekwatnej do wyceny pracy i produktów innych za które możęmy sie wymienić z innymi ludźmi w procesie codziennej wymiany.
A za to odpowiadają relacje cen, a za relacje rynek, ale dzisiaj rynek nie jest sterowany podażą tego co wykonujemy, ale polityką centralnego planisty z BC i rządów, które podporządkowują nasze osobiste cele ich jednemu centralnemu , co np. przez wieloletni mechanizm różnorakich interwencji zaburza te relacje powodując ,że wiele prac jest platnych tak nisko , że nie można nim opłacić pracy innych ludzi wyrażonych chociażby sumą rachunków miesięcznych.
Oczywiście nie jest to 100% powód bo rzeczywistość jest złożona , ale jest to jeden z głównych elementów powodujących tzw „brak pracy”.
NA poziomie globalnym objawia się to np. większym utrzymaniem siły nabywczej dla przeciętnego amerykanina względem np. polaka po gigantycznych interwencjach by utrzymac status quo przedkryzysowe.
Silniejszy „rulez” przynajmniej do momentu powrotu do średniej 🙂
„Silniejszy „rulez” przynajmniej do momentu powrotu do średniej”
Nad tym żeby do średniej nie wrócić trwają prace. Na przykład postanowienia TTIP czyli Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji prawdopodobnie wymuszą na UE ograniczenie lub likwidację dopłat dla rolników.
Konsekwencje dla Polski:
Liczba rolników w Polsce jako procent wszystkich pracowników to 12-13%. Średnia wielkość gospodarstwa rolnego 9-10 ha. Z tych 12-13% większość rolników (60%-70%) to w rzeczywistości bezrobotni żyjący z unijnych zasiłków na małych nieefektywnych gospodarstwach. Likwidacja dopłat unijnych w wyniku porozumienia TTIP pociągnie za sobą konieczność wypłat tych dopłat z budżetu państwa. To będzie oznaczać duży wzrost wydatków i potrzebę podniesienia podatków w celu zaspokojenia głównego źródła potrzeb życiowych kilku milionów wyborców.